Chlebem i solą przywitano generała-gubernatora Michaiła Czertkowa po wyjściu z pociągu na stacji w Sosnowcu. W trakcie całodziennego pobytu zobaczy tu między innymi Hutę Katarzyna, Kopalnię Jerzy, budowę nowej cerkwi i Szkołę Realną. Weźmie też udział w obiedzie z miejscową elitą w pałacu Dietla. Termin jego wizyty nie jest przypadkowy – 10 czerwca 1902 roku Sosnowiec wraz z sąsiednimi wsiami został przekształcony w miasto. Wizytę Czertkowa relacjonował „Przemysłowo-Handlowy Kurjer Sosnowiecki” – pierwszy tygodnik w Zagłębiu Dąbrowskim i niezwykła kronika przełomowego okresu w historii Sosnowca.
Redakcja „Kurjera” walczy o skrzynki pocztowe i kolonie letnie dla dzieci robotników. Wytyka rzeźnikom zmowy cenowe, a fryzjerom brak higieny w zakładach. Protestuje przeciwko zaśmiecaniu przestrzeni publicznej szyldami Zprzedarz szledżuf i Reperaczie obuwi. Gani świeżo upieczonych mieszczan, którzy trzepią dywany z balkonu, co było do przyjęcia w czasach wiejskich, ale teraz…?
Gdy podróżny wyjdzie przed sosnowiecki dworzec, zobaczy zamknięty ogródek kolejowy, w którym spaceru używa tylko nierogacizna. Przejście obok hotelu Victoria tamują drewniane kramy. Połowę przestrzeni ulicy Warszawskiej zajmują tory kolejowe linii niweckiej. Po zamknięciu znajdującego się przy skrzyżowaniu z Modrzejowską przejazdu z obu jego stron czekają kolejki furmanek.
Fatalnie prezentują się miejsca kluczowe, jak zjazd z Głównej w Modrzejowską czy wyboista droga na dworzec kolei iwangrodzko-dąbrowskiej koło tak zwanego pałacu nierogacizny – targu świńskiego. Ulica Modrzejowska pełna jest pułapek w postaci schodków do piwnic i towarów wystawianych przez kupców przed sklepami. Przy Targowej czytelnik „Kurjera” prawie wpadł do niezabezpieczonego dołu z wapnem. Ulica ta jest śmiercionośna dla roślin: do jesieni uchowa się tam tylko 13 ze 110 zasadzonych wiosną drzewek.
Jest brudno, niebezpiecznie i śmierdzi. Nieczystości płyną rynsztokami przy ulicy Głównej, na łąkach za hutą Romania czy w rowie obok fabryki Fitzner i Gamper. Po czerwcowej ulewie przed domami kolejowymi na Starym Sosnowcu powstaje cuchnące jezioro, z którego cieszą się tylko dzieci.
Na początku lata wylewa Czarna Przemsza na Pogoni, a dzieci przynoszą w fartuszkach kamienie, żeby zatamować żywioł. Lipcowy huragan przerywa na kilka godzin komunikację telefoniczną, choć taki rodzaj zakłóceń zwykle występuje z innego powodu. Bo jak tu zadzwonić, skoro znowu oberżnięto 34 druty między Konstantynowem i Zagórzem?
Niedobrze jest z higieną w branży spożywczej. Rzeźnicy przewożą mięso na wózku z zakrzepłą krwią, a wędliny w sklepach zawija się w zadrukowany papier. Redakcja „Kurjera” ma pretensje do cukierników, którzy podają mętne ziółka zamiast herbaty z resztkami kawy na łyżeczce, a ciastka nakładają na talerzyki palcami.
W mieście trzeba uważać na dorożki: przechodnie padają ofiarą kawalerskiej jazdy rycerzy bata. Spotyka to urzędnika, który został ubrany od stóp do głów w czarne arabeski. W okolicach ulicy Mikołajewskiej potrzeba laski, aby opędzić się od bezpańskich psów.
Zagrożeniem dla bezpieczeństwa jest budownictwo. Domy stawia się błyskawicznie, wbrew przepisom i kosztem jakości. Aby podnieść cenę mieszkania, instaluje się byle jak wodociągi i klozety, które stają się siedliskami chorób. Liczy się czas realizacji, dlatego specjalistów wypierają z rynku tani majsterkowie niefachowi. Efekt? Kiedy dziecko przebiegnie przez pokój, trzęsie się całe piętro.
W Sosnowcu grasują oszuści. Na moście obok fabryki Schöna karciany mistrz ogrywa przechodniów do ostatniego grosza, a w centrum handlarz tandety wciska robotnikom bezwartościowe przedmioty. W sklepie przy Modrzejowskiej naiwna publiczność płaci, by obejrzeć gadającą „kobietę-pająka”.
W mieście nie brakuje chuliganów. Naoczny świadek opisuje łobuzów z Sosnowca i Sielca, którzy na łąkach przy Czarnej Przemszy rzucają kamieniami w ludzi wracających z nieszporów. Przemoc czyha też na podróżnych. Koło cholerycznego cmentarza na Niwce i w drodze z Będzina do Sosnowca traci się ruble i złote zegarki. Można stawić opór złoczyńcom, narażając się jednak na pobicie kijami lub pchnięcie nożem.
Robotnicy ryzykują życie każdego dnia. Górników zabija dym dynamitowy, odłamy węgla i pękające drewniane podpory. Redakcja krytykuje warunki transportu osób poszkodowanych, które umieszcza się na zwykłych wozach i wiezie do odległego szpitala po naszych słynnych drogach.
Niebezpiecznie jest też na kolei: można oberwać spadającą z wagonu belką lub zostać przejechanym przez parowóz na przejeździe. Pasażerowie czepiają się odjeżdżających wagonów kolejowych, te zaś nie są wygodne ani czyste. Standardowy zestaw wrażeń w wagonie II klasy to zaduszny ustęp, wytarte plusze, podarte dywaniki i nieumyte naczynia. W pakiecie dodatkowym można dostać jeszcze pluskwy.
Są jednak i ulepszenia: pociągi jeżdżą szybciej, otwarto drugą kasę biletową i wprowadzono wieczorny pociąg z Sosnowca do Ząbkowic, dzięki któremu mieszkańcy Będzina i Dąbrowy Górniczej mogą spokojnie wrócić z przedstawienia w Teatrze Zagłębia.
Codziennie z Sosnowca odjeżdża 46 pociągów, w tym 9 za granicę, która znajduje się kilkaset metrów od budynku dworcowego. Aby zmniejszyć obciążenie stacji, wprowadzono możliwość rewizji bagażów podróżnych na stacjach pośrednich, co pozwala skrócić czas postoju pociągów w Sosnowcu. To ważne, bo obowiązków urzędnicy i tak mają sporo. Sosnowiecka komora odpowiada za oclenie wszystkich przesyłek z powiatu będzińskiego i odprawia wagony ze zbożem 17 godzin na dobę. Prowadzi też licytacje skonfiskowanych dóbr, od herbaty, przez firanki, po stare żelazo. Cło, mydło i powidło.
„Kurjer” cieszy się z nowych ochronek i 2-klasowych szkół elementarnych. Szczególnie tej w Modrzejowie, dzięki której dzieci nie muszą już chodzić do szkół śląskich, przesiąkniętych duchem pruskim. W Niemcach powstaje szkoła gospodarstwa dla dziewcząt: prowadzi nauczanie w oparciu o podręcznik Wzorowa żona robotnika.
Perłą w edukacyjnej koronie jest Szkoła Realna. Uczy się w niej 412 uczniów (300 katolików, 37 prawosławnych, 34 ewangelików i 41 żydów). Organizuje się tu poranki literackie w rocznice śmierci znanych pisarzy rosyjskich. Uroczystości rozpoczynają się odśpiewaniem hymnu Boże chroń cara.
Sosnowiczanie bawią się na koncertach i balach w klubach zwanych resursami w centrum i na Sielcu. Bogata oferta kulturalna resurs jest zagrożeniem dla istniejącego od 5 lat Teatru Zagłębia, w którym frekwencja spada mimo sprowadzania nowości ze scen warszawskich. Felietonista „Kurjera” przestrzega, aby gra aktorów zbyt nie raziła niedołęstwem, a artyście wcielającemu się w rolę Napoleona radzi, aby rolę tę lepiej pamięciowo owładnął.
Wydarzeniem wiosny jest wystawa obrazu Józefa Ryszkiewicza Oblężenie Częstochowy przez Szwedów przy ulicy Kościelnej. W kwietniową niedzielę sprzedano 1146 biletów, a kasa była dwukrotnie zamykana z powodu nadmiernego tłoku.
Tłumy odwiedzają lasek sosnowiecki, gdzie mają do dyspozycji huśtawki, karuzelę, kręgielnię i estrady. Zabawa ludowa w lipcową niedzielę przyciąga 4000 ludzi, którzy świetnie bawią się przy dźwiękach ohydnej coprawda orkiestry. Wielkim powodzeniem cieszą się występy cyrku, w którym prym wiedzie słynny siłacz Zbyszko Cyganiewicz.
Czytelnicy „Kurjera” z 1902 roku są świadkami wielu ważnych zmian. Planuje się budowę tuneli przy fabryce Huldczyńskiego, przy pałacu Dietla i na Starym Sosnowcu; wszystkie trzy służą sosnowiczanom do dziś. Pogoń zyskuje ziemię pod budowę kościoła św. Tomasza, a ulica Kościelna przecina Polną i zostaje doprowadzona do toru kolei niweckiej. Świnie – charakterystyczny element sosnowieckiego krajobrazu – nie będą już pędzone ulicami miasta, bo otwarto dla nich nową rampę.
Sosnowiec ma też nową stację elektryczną. Kościółek kolejowy otrzymuje oświetlenie, a nowy kościół – efektowny żyrandol, w którego kryształach łamią się tysiączne ognie lampek elektrycznych. Jaśniej robi się też na ulicy Policyjnej, dzięki czemu Żydzi mogą bezpiecznie wracać z wieczornych nabożeństw w synagodze.
Żądna nowości publiczność przybywa do Teatru Zagłębia na pokazy kinematografu. Na ulicach pojawia się pierwszy w Sosnowcu samochód, którego kierowcą jest inżynier Ludwik Mauve. „Kurjer” wróży pojazdowi wielką przyszłość, kiedy poprawi się stan dróg.
A gdyby generał-gubernator Czertkow zajrzał tam, gdzie dziś mieszczą się wydziały Uniwersytetu Śląskiego? Przy ulicy Grota-Roweckiego stał wówczas nowoczesny szpital na Lepiankach, w okolicy dzisiejszej Żylety były natomiast tylko pola: miasto jeszcze tam nie dotarło.