Wciąż rozbrzmiewające pytanie:
Unde malum? nie doczekało się satysfakcjonującej odpowiedzi. Filozofowie podsuwali rozmaite rozwi ązani a , ale pewnie żadne z nich nie uciszyło naszego niepokoju, tym bardziej dramatycznego, że dotyczy naszej ludzkiej historii, tego, jak człowiek urządza się w świecie, a dokładniej – jak urządzając się w świecie, nie zważa na krzywdy czynione innym. Ale skoro nie jesteśmy w stanie dociec, „skąd zło”, to przynajmniej spróbujmy rozważyć, czy badając cierpienia, jakie powodujemy, zniszczenia wywołane agresywną głupotą ambicji uzbrojoną w nowoczesną technikę, możemy z tego wszystkiego wyciągnąć jakąś naukę. Innymi słowy, czy nie tylko nie wiemy, dlaczego zło panoszy się w świecie, ale – co gorsza – czy nie podtrzymujemy jego działania, bo zamykamy na nie oczy, nie chcemy, by powiedziało nam coś o nas samych. Tutaj zaczyna się wielka domena refleksji humanistycznej, która studiując historię ludzkich czynów zapisaną w literaturze i kulturowych artefaktach, odsłania to, co autor książki, którą właśnie otwarliśmy, nazywa „genomem człowieka” (s. 35). Jak nauki przyrodnicze dociekają modelu DNA, tak humanistyka pyta, co uczynimy z tymże modelem. „Tacy jesteśmy” – mówi genetyka; „Jacy będziemy, jak zarządzimy tym, czym jesteśmy z woli natury” – to już kwestie bliskie uważnym czytelnikom literatury i interpretatorom kultury. Jurgen Habermas pisał, że „to, co za sprawą nauki może już być przedmiotem technicznego rozporządzania, powinno za sprawą moralnego nadzoru stać się znów normatywnie nierozporządzalne”. Właściwie temu poświęcona jest książka Jerzego Limona: jak to, co powinno być „normatywnie nierozporządzalne” (ład moralny), nieustannie się deformuje, odkształca, potwornieje za sprawą naszego, ludzkiego nim rozporządzania. Książkę otwiera znamienne zdanie: „bez grzechu nie ma dramatu” (s. 35), co oznacza, że dzieje człowieka to historia ulegania i zmagania się z grzechem. Dramatyzm polega na tym, że ulegamy nawet wtedy, gdy grzech nie przychodzi nam łatwo, gdy wiemy, że grzeszymy, a jednak nie potrafimy stawić czoła wyzwaniu. To przypadek Makbeta: zdaje sobie sprawę z nikczemności zbrodni, a jednak za chwilę jego sztylet pozbawi króla życia i Makbet stanie się nędznym uzurpatorem. Warto zapamiętać to słowo: ma ono walor nie tylko polityczny (Makbet jest władcą bezprawnym, a im bardziej dokucza mu nielegalność swego czynu, tym bardziej jest skory do politycznej przemocy), ale przede wszystkim etyczny (jak morderstwo króla było zdradą stanu, tak grzech jest zdradą powinności wobec Natury). Dla Szekspira „Natura stanie się płaszczyzną odniesienia dla wszystkich działań postaci”, a protagoniści Makbeta „daremnie starają się prawom natury zaprzeczyć” (s. 105).
Co z tego wynika? Ano to, że jesteśmy grzesznikami, a to wniosek mało odkrywczy. Ale zróbmy krok dalej: „grzesznikami” – to znaczy, że nasze dzieje są nieustannym łamaniem siebie i innych, aby wykorzystać nadarzające się okazje. Nie bez powodu Szekspir tak wiele mówi o sile, którą pojmuje jako niepohamowaną żądzę poszerzania stanu posiadania, pożerania świata, pochłaniania innych. Te gastronomiczne konotacje nie są bezpodstawne; wszak Szekspir na określenie takiej postawy używa słowa appetite. Podaje słownik etymologiczny, że uzurpować to przywłaszczać sobie, brać to, co do mnie nie należy na swój własny użytek, upierać się przy swoich wyimaginowanych prawach do tego, co do mnie nie należy. Być grzesznikiem zatem, to tyle, co być uzurpatorem. A to z kolei czyni z naszego sumienia uchodźcę. „Powiedz mi, gdzie mieszka sumienie?” – pyta ironicznie jeden z uzurpatorów w Burzy. Uzurpator to człowiek, który tocząc nieustanną wojnę domową ze światem, wygnał ze swej ojczyzny sumienie. Uderza bogactwo tej książki, która wnikając w ikonografię ludzkiego grzechu, potrafi dostrzec to, jak ratujemy się, tworząc rzeczy, które chcemy zapamiętać jako dobre i piękne, mimo wszystko. Prawda, że Kain zabił swego brata pasterza i odmienił sposób bycia ludzi w świecie, niejako zakładając to, co miało stać się miastem i co zostawiło nam wielką kulturę Niderlandów, tak znakomicie reprezentowaną w książce Jerzego Limona. I gorzka, prawdziwie Szekspirowska tragiczna ironia: przyszło Szekspirowi żyć w czasach powtarzających się co kilka lat plag zarazy, czego dokumentację znajdziemy w książce. 3 marca 2021 roku covid zabrał Jerzego Limona. Miał 71 lat.
Jerzy Limon: Szekspir: siedem grzechów głównych (z zarazą w tle). słowo/obraz/terytoria: Gdańsk 2021, ss. 584.