… nie była piękna

Karnawał, co oczywiste, to czas rozrywek towarzyskich. W tym czasie wskrzeszam dziewiętnastowieczną zabawę salonową zwaną kwestionariuszem Prousta (bo wybitny pisarz dwukrotnie brał udział w tej grze), która przetrwała do dziś w celebryckich wywiadach. Polega na odpowiadaniu na pytania o zainteresowania, zamiłowania, gusty i guściki, febliki – by pozostać w epoce. A więc jest interakcyjna, dobrze się odnajduje w klimacie lekkiej konwersacji, pozwala poznawać partnera, ale i siebie. Pytania są różne – istotne i banalne. Wybieram, nie całkiem na chybił trafił, takie: Twoja ulubiona bohaterka literacka? Chwila wahania: Lisbeth Salander? Yennefer z Vengerbergu? Bridget Jones? Izabela Łęcka? Jane Eyre? Małgorzata Nikołajewna? Orlando? I decyzja podjęta: Scarlett O’Hara, postać z bestsellerowej powieści Margaret Mitchell Przeminęło z wiatrem (1936) i filmu w reżyserii Victora Fleminga (1939), który wszedł do kanonu dzieł filmowych XX wieku.

Tytułem felietonu jest pierwsze zdanie dzieła, prowokująco wprowadzające w opowieść o ślicznotce z Południa, której przyszło żyć beztrosko na plantacji bawełny, bawiąc się i flirtując z pełnymi galanterii mężczyznami, przetrwać dramatyczne czasy wojny secesyjnej i powojenne zmiany społeczne, wreszcie wieść dostatnie życie u boku trzeciego męża, cały czas będąc zakochaną bez wzajemności w nieosiągalnym mężczyźnie. Aż ta miłość okaże się iluzją.

Co urzeka mnie w Scarlett? Dlaczego bohaterka melodramatu stała się „mieszkanką zbiorowej wyobraźni”, nie przeminęła z wiatrem jak świat jej dzieciństwa i młodości – sielski, anielski?

Szesnastoletnia, infantylna, szmaragdowooka kokietka dojrzewa, żyjąc w czasie przełomowym, staje się kobietą niezależną, niezważającą na opinię otoczenia, zachowując wszelako wybuchowy temperament córki Irlandczyka. Zmuszona przez historię do stawienia czoła wrogowi i przyjęcia odpowiedzialności za rodzinę, staje się efektywną bizneswoman. Jest prawdziwa w zbytkownej kreacji balowej i jako przerażona, głodna, brudna i spocona ofiara wojny. Nieprzystająca do świata ginącego Południa, doświadcza ostracyzmu towarzyskiego; odmienna – podlega wykluczeniu. Nie mieści się – bo tego nie chce – w stereotypowych kobiecych rolach. Dobrze realizuje się za to w typowych rolach męskich: głowy rodziny i jej żywiciela.

Postać melodramatu nie jest idealną heroiną: popełnia błędy i za nie płaci, ale też czerpie z nich siłę. Zdolna do czynów wielkich i podłych, jest pragmatyczką. Jej filozofię życiową wyrażają powtarzane słowa: „Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro”. I nie jest to tchórzliwa ucieczka przed problemami, lecz chęć zyskania czasu potrzebnego do zmierzenia się z problemem na chłodno.

Postać stworzona 80 lat temu jest nadal żywa i inspirująca, także w sferze literackiej.