Liczba Pi to piękny poemat napisany za pomocą cyfr

Brytyjski sawant i synesteta obdarzony ponadprzeciętnymi umiejętnościami arytmetycznymi i językowymi, pisarz Daniel Tammet opowiedział uczestnikom 4. Śląskiego Festiwalu Nauki w Katowicach o tym, jak widzi świat, i o najwspanialszej opowieści, jaką jest dla niego liczba Pi.

Daniel Tammet
Daniel Tammet

W wystąpieniu na scenie głównej 4. ŚFN w swoich wspomnieniach Daniel Tammet wrócił do Londynu lat 80. XX wieku, gdy był małym chłopcem, różniącym się jednak od innych dzieci. Czuł, że jest inny, ale nie wiedział, że jest autystyczny, bo ten termin właściwie jeszcze wtedy nie funkcjonował.

– Używano wielu słów, żeby mnie opisać: ekscentryczny, samotny, dziwny. Spędziłem wiele czasu, próbując zrozumieć samego siebie – mówił Daniel Tammet.

Wspomagały go w tym książki. Pochodzi ze skromnej rodziny, ale mieszkał blisko biblioteki, gdzie udawał się codziennie, żeby poczytać. Kiedy otwierał książkę, słowa i liczby na stronach ożywały.

– Słowa i liczby to dla mnie kolory, kształty, faktury. Każde słowo, każda liczba są żywe jak zwierzęta czy osoby. Na przykład 89 wygląda dla mnie jak śnieg, a 4 to ktoś, kto jest nieśmiały, wstydliwy. Gdy byłem dzieckiem, bardzo często byłem czwórką. Gdy czytałem o kowbojach, nie marzyłem – jak większość chłopców – żeby być kowbojem. Chciałem być słowem saddle (siodło), bo to słowo jest jak srebro i ma doskonały kształt – wyjaśniał gość festiwalu.

Neurologiczny fenomen, umiejętność widzenia słów i numerów w ten specjalny sposób, to synestezja. Synestetami byli np. malarz Wassily Kandinsky czy pisarz Vladimir Nabokov.

– Miałem wyjątkowy dar, ale ten dar niósł ze sobą trudności. Nie rozumiałem ludzi. Angielski jest moim pierwszym językiem, ale nie odczuwałem go jako języka ojczystego. Sposób postrzegania słów i liczb w tym specjalnym znaczeniu to był właściwie mój język.

Wspomnieniami wrócił do Oxfordu, do czasu, kiedy miał 25 lat. Zakończył edukację, był na początku dorosłego życia, ale nie wiedział, co ze sobą zrobić, mając ten niezwykły umysł.

– W szkole średniej uczono mnie liczby Pi. Była dla mnie jak piękny poemat napisany za pomocą cyfr. Szekspir pisał po angielsku, Szymborska pisała po polsku, Goethe po niemiecku – a kto jest autorem liczby Pi? Może Bóg? Wykorzystał ten uniwersalny język, jaki istnieje we Wszechświecie, czyli liczby. Gdy patrzę na poszczególne części liczby Pi, widzę kolory, kształty, tekstury. Tworzą dla mnie najwspanialszą, najciekawszą historię na świecie. Zdecydowałem, że wyrecytuję ten piękny poemat światu – wyznał Tammet.

Spędził zimę, ucząc się tylu cyfr liczby Pi, ilu mógł. Nauczył się najpierw setek, potem tysięcy, a potem dziesiątek tysięcy miejsc po przecinku. Nie istnieje książka, która zawierałaby taki zapis, dlatego rozwinięcia liczby do tysięcy miejsc po przecinku dokonał za pomocą komputera. W marcu 2004 roku pojechał do Oxfordu i stanął przed publicznością.

– To wyglądało, jakbym miał wystawić jakąś sztukę. Stałem na scenie i zacząłem mówić w moim pierwszym języku. To był język liczb: 3,141592653589793238462643 383279… Przez ponad 5 godzin wygłaszałem rozwinięcie liczby Pi – wspominał. – Każda możliwa liczba gdzieś w tej liczbie Pi się mieści. Nie wiedząc o tym, przekazywałem ludziom ich numery telefonów, kody dostępu, ich daty urodzenia i nie wiedząc o tym, słyszeli również przyszłą datę swojej śmierci. Recytowałem i recytowałem, ale nie mówiłem, jakbym był robotem. Byłem młodym człowiekiem, który w swoim życiu znalazł sposób wyrażenia samego siebie i opowiedzenia historii swojego życia. Również historii życia ludzi, którzy tego słuchali. W miarę upływu czasu słowa stawały się ciemniejsze i cięższe w moich ustach, recytowałem je coraz wolniej. Były jak bębny w orkiestrze. Czasami poszczególne cyfry były jakby lżejsze, jaśniejsze – wtedy mówiłem je szybciej. Słuchacze podążali za tym, jak oddycham i recytuję. Wytworzyła się między nami wspólnota.

Udało mu się wyrecytować liczbę Pi do ponad 22 500 miejsc po przecinku.

– To był rekord Europy, ale co ważniejsze dla mnie: zdałem sobie sprawę, że mam umiejętność opowiadania historii, że mam powołanie do pisania. Po tym wydarzeniu spisałem historię mojego życia w książce Urodziłem się pewnego błękitnego dnia, która odniosła międzynarodowy sukces i pozwoliła mi w pełni poświęcić się pisarstwu. Moje książki są wydawane w wielu językach i mam nadzieję, że kolejne również będą tłumaczone na język polski – zakończył.

Autorzy: Katarzyna Gubała
Fotografie: Tomasz Kiełkowski