Pierwsi benedyktyni przybyli na ziemie polskie w X wieku. To dzięki ich pomocy budowano podstawy administracji nie tylko kościelnej, ale i państwowej, wspierając chrystianizację naszego kraju. W dziejach polskiej kultury czarni mnisi pozostawili niezatarte ślady. Dzięki staranności i cierpliwości benedyktyńskich kopistów przetrwało wiele arcydzieł literatury średniowiecznej, to oni zainicjowali rozwój budownictwa sakralnego i przyczynili się do rozkwitu rzemiosła artystycznego, także z ich inicjatywy postało wiele szpitali, szkół i przytułków dla ubogich. Papież Jan Paweł II, odwiedzając w 2002 roku tynieckich benedyktynów, powitał ich słowami: „Dużo zawdzięczam Tyńcowi. I myślę, że nie tylko ja, ale Polska cała…”.
Odtworzenie ponadtysiącletniej historii pobytu benedyktynów w Polsce jest niezwykłym wyzwaniem dla naukowców. Zasoby zachowanych źródeł nie mogą równać się z bogactwem archiwaliów dominikanów czy franciszkanów. Niedobór ten jest wynikiem zarówno zniszczeń dokonanych podczas licznych wojen, czy – jak w przypadku klasztoru w Tyńcu – trwającej 123 lata kasacji opactwa, a także specyficznej struktury zakonu.
Historyk, mediewista br. dr hab. Michał Tomasz Gronowski z Zakładu Historii Średniowiecznej i Nauk Pomocniczych Historii na Wydziale Nauk Społecznych UŚ jest benedyktynem, w klasztorze w Tyńcu przebywa od 1995 roku, gdzie w 2000 roku złożył śluby wieczyste. Od początku, czyli od studiów w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (zakończonych obroną pracy magisterskiej z historii Kościoła), poprzez studia doktoranckie na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (temat pracy doktorskiej: Opactwo tynieckie w późnym średniowieczu, 2006) po habilitację na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego (Spór o tradycję. Cluny oczyma swoich i obcych: pomiędzy pochwałą a negacją, 2014), w kręgu głównych zainteresowań badawczych historyka pozostają: monastycyzm w średniowieczu, historia poszczególnych opactw, m.in. w Tyńcu i Cluny, hagiografia średniowieczna, a także rytuały i pobożność w kulturze i społeczeństwie średniowiecza. Pobyt w Tyńcu wpłynął również na zainteresowanie badacza historią tego miejsca, a szczególnie tradycją zakonu, dziedzictwem klasztoru i reguły św. Benedykta, co zaowocowało licznymi publikacjami (m.in.: Zwyczajny klasztor, zwyczajni mnisi: wspólnota tyniecka w średniowieczu; Opactwo Benedyktynów w Tyńcu: przewodnik; Benedyktyńscy święci). Z Uniwersytetem Śląskim dr hab. Michał T. Gronowski związany jest od 2007 roku, prowadzi tu zajęcia z historii społeczeństwa, kultury i monastycyzmu w średniowieczu.
O historii opactwa w Tyńcu wie niemal wszystko, nie dziwi więc fakt, że to właśnie bratu Michałowi powierzono pieczę nad przyklasztornym muzeum, a kolejnym niezwykłym wyzwaniem stało się Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec (powołane w 1991 roku), którego jest redaktorem naczelnym.
Od dziesiątków lat badacze dyskutują nad kształtem monografii benedyktynów.
– W przeciwieństwie do dominikanów czy franciszkanów, którzy tworzą scentralizowaną strukturę z czytelnym podziałem na prowincje czy poszczególne regiony i klasztory, benedyktyni nie tworzą typowego zakonu, mimo że od końca XIX wieku istnieją luźne struktury zwane kongregacjami, de facto każdy klasztor zachowuje swoją własną autonomię i zwyczaje. Na przestrzeni wieków ta indywidualność była jeszcze bardziej zróżnicowana, w związku z tym trudno powiedzieć, czy wykonalne jest napisanie historii zakonu benedyktynów – twierdzi dr hab. Michał T. Gronowski.
Do czasów rozbioru Polski w granicach dawnej Rzeczypospolitej było łącznie 9 opactw, 6 w Koronie, 3 na trenie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wszystkie zostały zamknięte przez władze zaborcze. Spuścizna klasztorów uległa zniszczeniu bądź rozproszeniu. 8 września 1816 roku mocą dekretu cesarza austriackiego Franciszka I uległo kasacji także opactwo tynieckie. Znaczna część jego archiwum (łącznie z biblioteką) została wywieziona do Lwowa i złożona w bibliotece Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie podczas Wiosny Ludów w 1848 roku wiele cennych zabytków strawił pożar. Ocalało to, co zostało odpisane przez tamtejszego bibliotekarza Aleksandra Batowskiego. Rękopisy te dały podstawę do wydania zbioru dokumentów średniowiecznych. Ocalałe archiwalia do dziś rozproszone są w muzeach i bibliotekach we Wrocławiu, Warszawie, Lwowie. Po kasacji klasztoru kilku mnichów przeniosło się do niepołomickich Staniątek, zabierając ze sobą stare księgi. Zapomniane, upchnięte gdzieś w kącie odkrył po latach historyk Ambroży Grabowski i to za jego namową zabytkowe folianty parafia sprzedała hrabiemu Wiktorowi Baworowskiemu, który umieścił tynieckie rękopisy z XVII i XVIII wieku w bibliotece we Lwowie. Tragiczne losy książnicy Baworowskich podczas okupacji sowieckiej, a później niemieckiej, nie oszczędziły benedyktyńskiego dziedzictwa. Nie ulega wątpliwości, że część tynieckich archiwaliów została rozgrabiona.
Najstarszym dokumentem, który obecnie znajduje się w zbiorach Archiwum Narodowego w Krakowie, jest dokument tyniecki z datą formalną 1105 – został on zakupiony około 1904 roku na aukcji antykwarycznej w Wiedniu przez profesora UJ Stanisława Krzyżanowskiego, organizatora i dyrektora Archiwum Akt Dawnych Krakowa. Jaką drogę przebył ten pergaminowy dokument?
– Nie dotarł na pewno do biblioteki, musiał być przechowywany gdzieś w domu, nie był bowiem znany dwóm wielkim badaczom: Wojciechowi Kętrzyńskiemu i Stanisławowi Smolce, którzy w 1875 roku na podstawie odpisów Batowskiego wydawali dokumenty tynieckie – tłumaczy brat Michał.
Rozproszenie archiwaliów i ich znikome ocalałe zasoby to nie jedyne przeszkody w odtwarzaniu historii benedyktynów. Zachowane średniowieczne źródła są specyficzne, dokumentują najczęściej wszelkiego typu transakcje czy lokacje w dobra, nie mówią natomiast nic o codziennym życiu w klasztorze.
– Nie mamy źródeł niezwykle popularnych w zachodniej i południowej Europie, czyli kronik, zwyczajników, ceremoniałów... Trudno powiedzieć nawet, czy je wówczas w polskich klasztorach prowadzono, może pojawiły się w późnym średniowieczu, ale niestety nie zachowały się – ubolewa historyk.
Ograniczenie zasobów archiwaliów wymusiło na mediewistach konieczność sięgania do źródeł nowożytnych, wiele dociekań wspiera się także analogią do znacznie pełniejszej dokumentacji zgromadzonej w klasztorach europejskich, których kwerendy potwierdzają ciągłość pewnego schematu, niezmiennego od czasów wczesnego średniowiecza.
W przypadku Tyńca bardzo ciekawym źródłem pozostają księgi rachunkowe z początku XVI wieku, które obrazują mechanizm wewnętrznego funkcjonowania opactwa. Informacje o różnorodności zakupów, począwszy od żywności, a skończywszy na elementach wyposażenia kościoła, są dla badacza kopalnią wiedzy i pozwalają na odtworzenie modelu funkcjonowania opactwa oraz jego domów zależnych. Odkryciem historiografii powojennej były satelitarne układy między opactwem macierzystym a siecią domów zależnych, których było zwykle kilka, a nawet kilkanaście. Według relacji z 1418 roku w ówczesnej Polsce funkcjonowało 6 opactw, a każde miało co najmniej 4 zależne prepozytury. Domy zależne opactwa tynieckiego mieściły się m.in. w Starych Trokach na Litwie, pod Ostrawą, w Wielkopolsce pod Kaliszem, w Uniejowie nad Wartą.
W poszukiwaniu źródeł badawczych i zgłębianiu wiedzy o organizacji wspólnot benedyktyńskich w średniowiecznej Europie dr. Gronowskiemu znacznie pomogły pozyskane stypendia i zaproszenia: staż na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie (stypendium Ministerstwa Spraw Zagranicznych Włoch i Włoskiego Instytutu Kultury), kwerendy w Getyndze, w bibliotece uniwersyteckiej (zaproszenie Polskiej Misji Historycznej przy Max-Planck-Institut für Geschichte) oraz współpraca z naukowcami z ośrodków zagranicznych, m.in. z prof. M. Mostertem z Utrecht Center for Medieval Studies, co umożliwiło badaczowi korzystanie z zasobów biblioteki uniwersyteckiej w Utrechcie, a także z prof. G.M. Cantarellą z uniwersytetu w Bolonii. Efektem kwerend były liczne artykuły w prestiżowych czasopismach naukowych.
Zgłębianie historii tynieckiego opactwa zainspirowało dr. Gronowskiego do podjęcia kolejnego wyzwania: stało się nim studiowanie dziejów klasztoru w Cluny.
– Od XIII wieku żywa jest legenda o protoplastach klasztoru w Tyńcu – wyjaśnia brat Michał – którzy mieli przybyć z Cluny. Wzmiankował o tym Jan Długosz. Cluny było wówczas najpotężniejszym i najsłynniejszym klasztorem łacińskiej Europy, mieścił się tam największy kościół (do czasu budowy Bazyliki św. Piotra w Rzymie). Legenda głosi, że młody książę Kazimierz został w młodości oddany do klasztoru benedyktynów w Cluny, gdzie został mnichem. Później jednak uzyskał papieską Br. dr hab. Michał Tomasz Gronowski OSB Fot. Agnieszka Sikora dyspensę i opuścił opactwo (obraz przedstawiający obłóczyny księcia można oglądać w klasztorze w Staniątkach). Po objęciu polskiego tronu Kazimierz Odnowiciel sprowadził z burgundzkiego opactwa pierwszych dwunastu mnichów, dla których w 1044 roku ufundował na tynieckiej skale klasztor.
Szczególną czcią benedyktyni darzą św. Hieronima, twórcę Wulgaty. W zdecydowanej większości klasztorów zakładanych we wczesnym średniowieczu gromadzono biblioteki, a mnisi zajmowali się kopiowaniem ksiąg na potrzeby liturgii, osobistego studium, a także do użytku w szkołach.
– Współczesne wydawnictwo jest niczym innym, jak kontynuacją tej bardzo starej idei, choć oczywiście współczesne skryptorium wykorzystuje nowoczesne technologie – mówi redaktor naczelny. Misją wydawnictwa jest w pierwszej kolejności przybliżanie i popularyzowanie wielkiego skarbca literackiego i tradycji monastycznej. Seria „Źródła Monastyczne” liczy już ponad 80 tomów, są to głównie przekłady z języków klasycznych oraz orientalnych najciekawszych i najcenniejszych dzieł mnichów z okresu antyku chrześcijańskiego i średniowiecza.
Od trzech lat dr hab. M.T. Gronowski realizuje projekt badawczy zatytułowany „Źródła wzorców kultury monastycznej – transformacja i recepcja w średniowiecznej Polsce: kultura piśmienna, przekaz ustny i wizualny” (grant MNiSW), w którym uczestniczą historycy z ośrodków naukowych z Krakowa, Warszawy, Utrechtu i Bolonii. Każdą z trudem wygospodarowaną wolną chwilę brat Michał, kustosz muzeum, spędza w kaplicy św. Scholastyki, gdzie trwają prace konserwatorskie polichromii autorstwa osiemnastowiecznego malarza Andrzeja Radwańskiego.
– Sądziliśmy, że dekoracje w tej kaplicy zostały zniszczone podczas jednego z pożarów – mówi kustosz muzeum. – Teraz wiemy, że dzieło z 1754 roku w późniejszych stuleciach zostało przykryte tylko tynkiem i farbą, co często przytrafiało się pracom tego mistrza.
Czarni mnisi składają śluby stabilitas loci (stałości miejsca). Brat Michał – dr hab. Tomasz Gronowski – wierność Tyńcowi świadczy swą codzienną żmudną, benedyktyńską pracą.