Był wybitnym i cenionym językoznawcą, autorem licznych publikacji z zakresu socjolingwistyki i komunikologii, twórcą wielu poczytnych słowników i podręczników akademickich, krzewicielem poprawnej i pięknej polszczyzny. Niezwykłe zalety Profesora oraz Jego rola w rozwoju polskiego językoznawstwa, a także Jego osobiste i naukowe związki ze śląską ziemią zaowocowały przyznaniem Mu zaszczytnego tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.
Nauka i kultura poniosły wielką stratę. Profesor Walery Pisarek odszedł 5 listopada 2017 roku. Zmarł w Katowicach. Miał wygłosić laudację na cześć Jacka Bocheńskiego, któremu przyznano tytuł Ambasadora Polszczyzny jako osobie mającej szczególne zasługi dla pielęgnowania piękna języka polskiego. Profesorowi, dla którego język był wartością szczególną, nie było to już dane.
Krakus, nowohucianin, związany także ze Śląskiem i darzący go wielką estymą. Nie tylko naukową. Historia sprawiła, że w młodości poznał ciężki trud ludzi tej ziemi. Pracował w kopalni, na przodku. Nawet zdał z wynikiem bardzo dobrym egzamin na młodszego rębacza. Poznawał w praktyce komunikacyjnej śląszczyznę, która stała się jednym z Jego języków.
Śląsk odwzajemniał się szczerze i szczodrze. W 2011 roku Profesor otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego. Miałam zaszczyt być Jego recenzentką.
Ale po raz pierwszy z Jego nazwiskiem zetknęłam się… jako uczennica szkoły podstawowej, kiedy moi rodzice studiujący polonistykę w katowickiej WSP mówili z szacunkiem i wyraźną sympatią o swoim wykładowcy. Był rok 1966. Ówczesny magister Walery Pisarek stał u progu swojej drogi naukowej. Jego krótka praca w WSP (1965–1966) jest odnotowana nie tylko w dziejach i annałach uczelni katowickiej, ale także wpisała się w prywatną historię Jego studentów oraz ich dziecka. Z perspektywy czasu myślę, jak dobrym musiał być już wówczas wykładowcą i dydaktykiem, skoro Jego nazwisko przewijające się w domowych rozmowach tak mocno wpisało się w pamięć trzynastolatki.
Profesor Pisarek był wybitnym uczonym, autorytetem naukowym, który etos człowieka uniwersytetu rozumiał jako harmonijne połączenie poszukiwania prawdy i działania określanego jako społeczna misja członka społeczności akademickiej. Jego prace pro bono publico były doceniane przez środowiska naukowe i przez społeczeństwo. Mówiąc zaś dzisiejszym językiem mediów: to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego językoznawstwa.
Działalność naukową Profesora określają słowa: językoznawca, prasoznawca, komunikolog. Jego działalność naukowo-organizacyjna wiąże się takimi instytucjami, jak Ośrodek Badań Prasoznawczych (dyrektor w latach 1969–2000) i „Zeszyty Prasoznawcze” (redaktor naczelny), Rada Języka Polskiego (pierwszy przewodniczący Rady w latach 1996–2000, od 2000 roku jej honorowy przewodniczący). Jego działalność popularyzująca naukę przekłada się na pogadanki na tematy językowe w telewizyjnym „Studiu 2” w latach 70. XX wieku, niezliczone eksperckie „setki” w telewizji, udział w wielkim wydarzeniu społecznym Ogólnopolskie Dyktando zainicjowanym w 1987 roku przez Krystynę Bochenek.
Symboliczny wydaje mi się debiut naukowy Profesora: w 1951 roku opublikował krótki artykuł Czterdziestoletni trud badacza i pedagoga [Z okazji jubileuszu T. Lehra- -Spławińskiego] (SP nr 258). Ktoś, kto stoi u progu swojej pracy, swojej kariery naukowej, pochyla się z szacunkiem nad „trudem” mistrza. W całym pisarstwie Walerego Pisarka widać zainteresowanie ludzkim wymiarem nauki: wiele w nim tekstów poświęconych ludziom nauki. Niezapomnianym i poruszającym tekstem jest pożegnanie Żony: to piękne wyznanie miłości. Szacunek dla drugiego bardzo dobrze określa naukową postawę Profesora.
Walery Pisarek jest autorem ponad 700 tekstów o różnym statusie genologicznym: rozpraw i podręczników autorskich, słowników, książek redagowanych lub współredagowanych, artykułów, recenzji, tekstów poświęconych uczonym (sylwetki, nekrologi), edytoriali. Dorobek to zaiste imponujący. Ale przecież to słowo nie odnosi się tylko do wymiaru liczbowego.
W czym widzę wkład Profesora w polską lingwistykę, a szerzej – w polską naukę? Składają się na niego: uprawianie prasoznawstwa, implementacja w zakres zainteresowania językoznawstwa problematyki języka prasy, a następnie języka mediów, przyjęcie perspektywy lingwistycznej w badaniach komunikologicznych, humanistyczna koncepcja kultury języka, postulat zorganizowania badań nad komunikacją polityczną w ramach politolingwistyki; udział w teoretycznym kształtowaniu polityki językowej i zaangażowane działania w przekuciu jej w Ustawę o języku polskim z dnia 7 października 1999 roku, a wcześniej stworzenie Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk, wreszcie wprowadzanie polskiego językoznawstwa i prasoznawstwa w obieg światowy.
Każda Jego książka była ważna, odbijała się echem w świecie naukowym i wśród czytelników ceniących mądrą lekturę. Za dwie Profesor otrzymał nagrody poświadczające właśnie to, że publikacja naukowa trafiła ze swoim przesłaniem poznawczym do czytelnika niespecjalistycznego: to Śląski Wawrzyn Literacki (2002 za podręcznik Nowa retoryka dziennikarska) i Krakowska Książka Miesiąca (2007 za Słownik terminologii medialnej). Wiele z nich to książki, które cenię i… lubię, bo to dwie emocje czytelnicze, które budzą prace Profesora, ta druga bynajmniej nieoczywista w przypadku piśmiennictwa naukowego. Moje egzemplarze książek Walerego Pisarka noszą widoczne ślady zaczytania. Ich wielokrotna lektura każe mi z głębokim szacunkiem pochylić się nad wartością tego ogromnego dorobku ponaddyscyplinowego, powtórzę: łączącego inspirująco i efektywnie językoznawstwo z prasoznawstwem i komunikologią. I nad jego trwałością, bo zmieniały się paradygmaty naukowe, zmieniały się mody językoznawcze, a uprawiane przez Profesora nowoczesne „językoznawstwo środka” ma wartość nieprzemijającą. Był Profesor bacznym obserwatorem języka osadzonego w swoim tu i teraz. Swoje teoretyczne zainteresowania kulturą języka i polityką językową łączył ze sferą praxis – w Radzie Języka Polskiego czy promując działania, które doprowadziły do przyjęcia przez ustawodawcę Ustawy o języku polskim lub będąc autorem tekstów dyktand i jurorem w katowickim Dyktandzie.
Charakterystyczny i rozpoznawalny jest styl pisarstwa naukowego i popularnonaukowego Profesora Pisarka. Autor przeprowadza czytelnika przez złożoną problematykę wykładem jasnym, przyjaznym, eleganckim, przez który delikatnie przebija nuta humoru. Le style c’est l’homme même. Erudyta dzieli się swoją wiedzą z ujmującą naturalnością i życzliwością. Czytelnik jest partnerem, którego interesuje to, co autor ma mu do zaoferowania. Autor szanuje czytelnika, czytelnik po przeczytaniu podręcznika obdarza Autora szacunkiem.
Bo Profesor realizował w praktyce zasadę dobrej roboty. Dlatego mógł powiedzieć: „Dla mnie nauka jest pracą i uważam, że kto chce zapuścić w niej korzenie, nie może jej traktować jak rozrywki i przyjemności. Praca nie sprawia mi przyjemności, nigdy jej nie sprawiała. Ogromną przyjemność sprawia tylko poczucie wykonania, skończenia pracy. Jest to przyjemność tym większa, im większy wysiłek włożony w pracę i poczucie, że się ją dobrze wykonało. Tak zwaną pasję mogę odczuwać tylko, gdy pracę mam już za sobą i mogę spać spokojnie, ponieważ mam pełną satysfakcję, że co mogłem i potrafiłem, to zrobiłem najlepiej, jak umiałem” („Vita Academica” 2017, nr 3/92). Warto te słowa zapamiętać…
Nauka – praca – poczucie misji uczonego splatają się i stapiają się w biografii Profesora w jedność, całościowe i totalne opus magnum. Dlatego tak prawdziwie brzmi Jego wyznanie: „Dla mnie Uniwersytet jest miejscem pracy, przyjaźni i miłości” („Vita Academica” 2017, nr 3/92). To słowa o ostatnim miejscu pracy, o Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, ale chyba można je rozumieć szerzej.
Pozostaje w pamięci Uczony i Jego niezwykła osobowość. Skromny mędrzec, ciekawy świata i człowieka, z którym rozmawiał, wymagający wobec siebie i wyrozumiały dla innych, wrażliwy na piękno w różnych jego wymiarach i przejawach. Tradycjonalista, którego zajmował świat i język na wskroś nowoczesny. Archetyp uczonego i mędrca, uosobienie wzoru akademickiego profesora. Także zewnętrznie: niewiele osób tak dostojnie wyglądałoby w todze. Urzekała naturalna elegancja, dyskretne i wyrafinowane poczucie humoru, urocza staroświecka galanteria. Kto inny mógłby zakończyć mail tak brawurowo stylistycznie: „całuję po krakowsku rączki i nara”, jeśli nie Profesor, który wyznał: „Chciałbym, żeby moja polszczyzna mieniła się wszystkimi kolorami widma słonecznego” (z wykładu na uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa UŚ).
Kontakty Profesora ze Górnym Śląskiem, ludźmi stąd i kulturą były serdeczne. Mowę śląską uznał za swoją „trzecią melodię polszczyzny” – obok polszczyzny królewiackiej, właściwej inteligencji warszawskiej, i polszczyzny krakowskiej. Mówił z ciepłem: „A ja pewnie także z wdzięczności za całe dobro, które ze Śląska na mnie spłynęło, ochoczo i serdecznie akceptuję słodką Karolinkę z Gogolina i żywiołową Karin, smak krupnioków i metki, rubaszny humor i zaczarowaną muzykę Kilara, podziwiam młodą a dojrzałą śląską humanistykę i medycynę, podziwiam śląski upór, trwanie, a nade wszystko serdeczny stosunek do języka, tzn., mówiąc patetycznie, do mowy ojców” (z wykładu na uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa UŚ). Te słowa głęboko zapadły mi w pamięć, i czasem pokazywałam Panu Profesorowi dokonania młodych twórców z Kato. Zwykle wywoływały dobre słowa. Raz jednak wzbudziły pewną konsternację. Stało się to wtedy, kiedy pamiętając o uznaniu dla mojego wisiora z bryłki węgla, wysłałam zagadkę dotyczącą innej ozdoby mającej też bardzo specjalną funkcję użytkową. Był to biały palec porcelanowy, mający w zamyśle projektanta pomagać w robieniu dziurek w kluskach śląskich. Tego dodatkowego przeznaczenia wisiora Profesor nie odgadł, choć ocenił ten nieco dziwny przedmiot z naturalną dla siebie życzliwością: „Jako designerski gadżet – kapitalne”.
Na pogrzebie Córka Profesora powiedziała słowa, które stanowią podsumowanie pięknego życia: „Tato, bardzo Cię […] podziwiałam”. Pan Profesor Walery Pisarek swoim życiem, dokonaniami naukowymi, postawą budził szczery podziw i głęboki szacunek u osób, które Go spotkały.