Rozmowa z Magdaleną Cwajną, studentką kulturoznawstwa, założycielką Dyskusyjnego Klubu Filmowego „FilmoHolic”

Na Marsie pokazałabym "Gwiezdne wojny"…

…bo gdzie lepiej pokazać najsłynniejszą sagę kosmiczną, jak nie w kosmosie? Pokochała Czyż nie dobija się koni? Pollacka, popłakała się na Tańcząc w ciemnościach von Triera i nie pamięta, by jakikolwiek film wyłączyła w połowie. Nie boi się powiedzieć, że wielu rzeczy w kinie po prostu nie rozumie, a wątpliwościami lubi dzielić się z przyjaciółmi, wykładowcami i widzami słynnego Kinoteatru Rialto. Po obejrzanym filmie czasami nie pamięta fabuły, lecz uczucia towarzyszące w trakcie seansu.

Magdalena Cwajna, studentka kulturoznawstwa na Wydziale Filologicznym
UŚ
Magdalena Cwajna, studentka kulturoznawstwa na Wydziale Filologicznym UŚ

Jak wyglądało Twoje doświadczenie z DKF-ami? Początek miał miejsce w Żywcu w kinie studyjnym Janosik.

– W pamięci mam kilka filmów, które kojarzę z tamtym licealnym okresem – Persepolis, Wszystko za życie, Control. Ale jest jeden film, który wydaje mi się szczególnie ważny, a mianowicie Wszystko, co kocham Jacka Borcucha. Pamiętam, że po raz pierwszy usiadłam wtedy przed żywiecką publicznością i zadałam to podstawowe pytanie: I jak podobał wam się film? Pierwsze próby stworzenia czegoś na wzór DKF-u podjęłam już w liceum razem ze znajomymi, kiedy organizowaliśmy pokazy filmowe połączone z dyskusją. Z pomocą przychodziła wtedy kierowniczka żywieckiego kina Janosik – Magdalena Kidoń. To chyba ona zaraziła mnie i moich znajomych miłością do kina. Pamiętam, że wyjście na spotkanie DKF to była prawdziwa wyprawa. Pochodzę z małej miejscowości, oddalonej prawie 30 km od Żywca. Komunikacja autobusowa pozostawiała wiele do życzenia, ale jakoś dawałam radę. To bardzo miłe wspomnienia. Po liceum dostałam się na kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim, obroniłam licencjat w Zakładzie Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach, pisałam o czeskim duecie literacko-filmowym – Bohumilu Hrabalu i Jiřím Menzlu. Byłam wtedy zafascynowana czeską literaturą, a w szczególności prozą Hrabala. Moja promotorka, profesor Barbara Kita, dostrzegła potencjał w tym zafascynowaniu i pod jej okiem starałam się odkryć tajemnicę kultowego już duetu. Miłość do czeskich filmów i książek pozostała, więc to chyba najlepszy dowód na to, że licencjat zaowocował i nie wyczerpał mojego entuzjazmu. Obecnie kontynuuję studia na Uniwersytecie Śląskim, także na kierunku kulturoznawstwo. Piszę pracę magisterską w Zakładzie Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach pod okiem prof. Andrzeja Gwoździa.

Kiedy w Twojej głowie narodził się pomysł powołania do życia Dyskusyjnego Klubu Filmowego „FilmoHolic”?

– Prowadzenie DKF-u było zawsze moim cichym marzeniem, ale dopiero w Kinoteatrze Rialto dano mi szansę je zrealizować, głównie za sprawą jego kierowniczki – Katarzyny Pryc. To ona przyklasnęła pomysłowi powołania do życia nowej inicjatywy. Wszystko rodziło się dokładnie na przełomie 2016 i 2017 roku. Wspólnie doszłyśmy do wniosku, że w Rialcie brakuje przestrzeni dla młodych widzów, mamy Kino dla Kobiet, Klub Seniora, a co z młodzieżą? Oczywiście wszyscy nasi widzowie są młodzi duchem, ale chodziło nam także o zaktywizowanie uczniów szkół średnich i studentów.

Czym wyróżniają się organizowane przez Ciebie spotkania?

– W Katowicach i okolicy brakowało mi DKF-u, podczas którego młodzi ludzie mogliby oglądać nowe filmy, tzw. świeżynki. Razem z Katarzyną Pryc pomyślałyśmy, że skoro zapraszamy młodych, to grajmy dla nich takie filmy, które będą opowiadały historie o nich.

Co Cię zaskoczyło w trakcie organizowania pierwszego spotkania?

– Frekwencja. Nie spodziewałam się takich tłumów w Rialcie. Byłam w pozytywnym szoku. A zaskoczyło mnie także to, że dyskusja trwała prawie półtorej godziny. Bałam się, że będzie sztywno, a było żywo, wesoło i bardzo miło.

Jako studentka i jednocześnie osoba pracująca zawodowo postanowiłaś wziąć odpowiedzialność za to przedsięwzięcie. Opowiedz, jak wygląda Twoja praca.

– Organizacja DKF „FilmoHolic” to tak naprawdę praca na pełen etat, ale oczywiście bardzo przyjemna. Odkąd powstał klub, praktycznie codziennie nim żyję, bo codziennie myślę o tym, co mogłabym zaprezentować widzom. Idealna sytuacja to taka, gdy filmy mogę zobaczyć w naszych katowickich kinach – Rialcie, Kosmosie, Światowidzie – wtedy nie muszę się martwić o to, jak zdobyć materiał, który ewentualnie później zaproponuję publiczności. Dobrze też jest bywać na festiwalach filmowych – to kopalnie dobrych, niekiedy niszowych tytułów. Spośród szeregu propozycji staram się wybrać te najciekawsze, przedstawiam pomysły współpracownikom w Rialcie i razem wybieramy film na dany miesiąc. Czasem są to decyzje podejmowane szybko, bo niektóre filmy są tzw. pewniakami – mają to coś i od pierwszego obejrzenia chcę je pokazywać większej widowni. Bywa też tak, że nie sposób wybrać jednego tytułu – wtedy oddajemy głos widzom, którzy w internetowej ankiecie podejmują decyzję.

A jak sama siebie przygotowujesz do spotkań z filmem i widzami? Zawsze zapowiadasz film i Twoim stałym rekwizytem jest zeszyt pełen notatek i pytań.

– Staram się zapowiadać kolejne tytuły z około miesięcznym wyprzedzeniem i z jednej strony jest to dużo czasu na przygotowanie, a z drugiej bardzo mało. Ponadto w tym samym czasie muszę już myśleć o tytule na kolejny klub. Ale jeśli chodzi o sam proces przygotowania spotkania, to próbuję zbierać myśli i emocje, które towarzyszyły mi podczas seansu, a także te późniejsze, które pojawiają się w mojej głowie przez cały czas „chodzenia” z tym filmem. Jeśli jest taka możliwość, staram się wgłębiać w twórczość reżysera prezentowanego obrazu i szukam jakichś punktów wspólnych lub opozycji. Często pomocny jest też kontekst kulturowy, w którym zakorzenione są film i twórca. Jest dużo czynników, które można brać pod uwagę podczas przygotowywania się do spotkania, ale staram się też nie zapominać o swojej warstwie wrażeń i emocji. Chcę, żeby ludzie chętnie włączali się w dyskusję po seansie, żeby nie obawiali się mówić o swoich odczuciach, więc sama również nie chcę tych uczuć ukrywać.

Jak byś scharakteryzowała widownię? Kto przychodzi rozmawiać o filmach?

– Zauważyłam, że jest stała grupa widzów, która przychodzi na każde spotkanie – są to bardzo różne osoby, od nastolatków po nieco starszych. Cieszy mnie to, że przychodzą ludzie z różnych grup wiekowych i społecznych – to nie są stricte spotkania dla filmoznawców czy wykładowców – oczywiście dla nich także jest miejsce, ale najbardziej cieszą mnie nowe twarze, młodzi ludzie, którzy faktycznie po seansie chcą rozmawiać, nie boją się wypowiadać publicznie (choć domyślam się, że może to być stresujące, ja w dalszym ciągu się stresuję). Ale przychodzą nie tylko nastolatkowie. Pamiętam, że podczas jednego ze spotkań (po projekcji islandzkiego Serca z kamienia) głos zabrała pani, która przedstawiła się jako „mama młodego chłopaka” i przyznała, że przyszła na film i dyskusję, bo chciała poznać perspektywę patrzenia na pewne problemy przez młodzież. Film ten był bardzo trudny, ale jednocześnie piękny i niezwykle bogaty w warstwie emocjonalnej, opowiadał o poszukiwaniu tożsamości, wchodzeniu w dorosłość i zmaganiu się z niezrozumieniem przez rówieśników. Cieszę się, że obraz, który wtedy wybrałam (i mam nadzieję, że nie tylko wtedy), pobudził kogoś do działania, do refleksji.

Opisz klucz, wedle którego dobierasz kolejne filmy.

– Jak wspomniałam, kieruję się kryterium nowości i tematyki. Chcę prezentować filmy, które będą „krążyły” wokół młodości, dojrzewania, przekraczania granic. Myślę, że to bardzo pojemny zestaw, w wielu filmach można odnaleźć te wątki, ja jednak staram się, by były to tytuły nieco kontrowersyjne, czasem pominięte przez dystrybucję, niedocenione przez krytyków. Nie spisuję filmu na straty, staram się wyciągać z niego to, co najcenniejsze i co może stać się przyczynkiem do ciekawej dyskusji. Myślę, że do tej pory nieźle nam idzie. W ciągu minionego roku udało się zaprezentować przeróżne strategie reżyserskie – od melodramatu po body horror.

Od pewnego czasu na spotkania w katowickim Rialcie zaczęłaś zapraszać gości, którzy wprowadzają w film i są także dość ważnym głosem w dyskusji.

– Tak. Pomyślałam, że skoro już skłoniłam ludzi do rozmów i do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami na temat filmów, to najwyższa pora wejść na nieco inny poziom i zaprosić specjalistów. W październiku prelekcję przed Mięsem wygłosiła dr Natalia Gruenpeter, która na co dzień jest wykładowczynią w Zakładzie Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach UŚ. W listopadzie z kolei gościliśmy mgr. Pawła Świerczka, absolwenta kulturoznawstwa, który zmierzył się z Odwetem. Spotkania z gośćmi specjalnymi to nowa formuła, która, mam nadzieję, stanie się tradycją, zwłaszcza że prelegenci wyrażali zadowolenie i pozytywne zaskoczenie faktem, iż widzowie mają tak trafne i ciekawe spostrzeżenia na temat filmów. 16 stycznia 2018 roku „FilmoHolic” będzie świętował pierwszy rok działalności. To będzie dla mnie ważne wydarzenie.

Autorzy: Agnieszka Markowska
Fotografie: Agnieszka Karpiel