Studenci Wydziału Prawa i Administracji UŚ przez dwie godziny dyskutowali o wadach i zaletach światowych ruchów migracyjnych, skupiając się głównie na ostatnich wydarzeniach dotyczących napływu fali uchodźców do Europy. Ideą debaty była wymiana poglądów dwóch grup: proimigranckiej oraz antyimigranckiej. Organizatorem wydarzenia było Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Katowice.
Każdą z grup (proimigrancką i antyimigrancką) reprezentowało czterech uczestników. Po stronie opowiadającej się za przyjmowaniem imigrantów do Europy, w tym do Polski, znaleźli się Fryderyk Zoll, Karol Hajduk, Jakub Jeżowski oraz Maria Pawińska. Przeciwni byli Krzysztof Marcin Dąbrówka, Maksymilian Barczyk, Łukasz Dudek i Konrad Kątny. Roli prowadzącego spotkanie podjął się Paweł Jędrysiak z Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Katowice.
Debatę podzielono na trzy części. W pierwszej prelegenci w ciągu pięciu minut przedstawili swoje stanowiska, po niej nastąpiła wymiana argumentów między stronami. Spotkanie zakończyły pytania od publiczności. Uczestnicy podeszli do zagadnienia kryzysu migracyjnego wielowątkowo. Omówili temat między innymi pod kątem ekonomicznym, kulturowym, prawnym oraz historycznym.
– Straszne widmo krąży po Europie. Widmo islamizmu. Tym straszniejsze, że w naszym kraju zupełnie niezrozumiałe – ocenił Fryderyk Zoll, dodając, na podstawie badań jednego z uniwersytetów w Malborku, że zjawisko niechęci do tego, co obce i nieznane, występuje najczęściej wśród osób przed 30. rokiem życia. – To pokazuje, jak duży wpływ na nasze poglądy mają informacje zaczerpnięte choćby z internetu. Polacy, jeśli chodzi o nienawiść względem islamu, który wyznaje miliard ludzi na świecie, plasują się na jednym z najwyższych miejsc w Europie – poinformował Zoll. Sprzeciwił się również argumentom wykładanym na stół przez przeciwników przyjmowania imigrantów. – Podstawowy jest strach przed ingerencją kultury muzułmańskiej w nasz model kulturowy. Wszelkie obawy wynikają z niewiedzy. Musimy zrozumieć, że islam jest podzielony na kilka odłamów. Oni tak naprawdę walczą ze sobą i uciekają – często z państw bardzo nowoczesnych i rozwiniętych – przed wojną – powiedział.
Opowiadający się przeciw przyjęciu imigrantów Łukasz Dudek zobrazował obecną sytuację garścią statystyk:
– W ubiegłym roku do Europy nielegalnie przybyło 282 tysiące uchodźców, w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy – 710 tysięcy! Imigranci korzystają z czterech szlaków tranzytowych: przez Węgry, Grecję, Włochy i Hiszpanię. W pierwszej kolejności powinniśmy odróżnić uchodźcę ekonomicznego od tego, który ucieka z terenów zajętych przez wojnę. Ten ostatni kieruje się zazwyczaj do kraju, który jest najbliższy jego poglądom, religii czy zwyczajom. Uchodźca ekonomiczny z kolei chce dostać się do państwa bogatego, które zapewni mu pomoc finansową – wyjaśnił student, dorzucając, że mówienie o zagrożeniu terroryzmem jest jego zdaniem jak najbardziej zasadne.
– W 2014 roku żołnierze tzw. państwa islamskiego zajęli jedną z drukarni papierów rządowych. Od tej pory po całym świecie podróżuje nawet kilkadziesiąt tysięcy osób legitymujących się fałszywymi dokumentami – zauważył Łukasz Dudek.
Karol Hajduk, chcąc przybliżyć słuchaczom pozycję, w jakiej znaleźli się imigranci, przytoczył kilka przykładów z życia naszych przodków:
– Niejednokrotnie otrzymywali azyl w różnych krajach, nie tylko chrześcijańskich. Władze perskie na przykład finansowały polskie szkoły, teatry, dzięki czemu rozkwitało życie kulturalne. Nasi rodacy świetnie odnajdywali się na obczyźnie, z czasem dochodziło do mieszanych ślubów, powstawały rodziny, a Polacy otrzymywali pomoc od tamtejszych rządów.
Kolejny z uczestników spotkania, Maksymilian Barczyk, skupił się na kwestii asymilowania się imigrantów z ludnością terenów przez nich zamieszkałych.
– Tworzą tzw. getta, czyli miejsca zamknięte, sprawiające, że odcinają się od reszty społeczeństwa. Wprowadzają tam swoje zwyczaje, normy oraz prawo, które z czasem chcą przenosić na szersze terytorium – zapewnił prelegent. Krzysztof Marcin Dąbrówka wrócił na moment na grunt historyczny. Wspomniał o systemie wartości, jaki funkcjonował w I Rzeczypospolitej, gdy nasze społeczeństwo było tolerancyjne i otwarte na przybyszy z zewnątrz. – Było to możliwe dlatego, że mieliśmy ściśle określoną aksjologię. Naród bardzo mocno utożsamiał się ze swoją tradycją, religią i prawem – powiedział Dąbrówka i dodał: – Dziś część społeczeństwa polskiego nie identyfikuje się już z dawnymi wartościami. I właśnie na to pole rozmycia i kompletnego braku wizji państwa chcemy przyjąć osoby z bardzo silnie określonej grupy kulturowej, wyznające ekspansywną religię – zauważył student.