Szanowni Państwo!
Zastanawiając się nad tym, jakie kwestie byłoby dobrze poruszyć w wystąpieniu inauguracyjnym, dylematów miałem sporo, ponieważ o uniwersytecie można mówić na przeróżne sposoby. Koniec końców zostały dwie kwestie do rozstrzygnięcia: czy nie ograniczyć się tylko do pewnych faktów, liczb, które pokazałyby, jak dobrze działa Uniwersytet Śląski, czy też – z drugiej jednak strony – nie byłoby warto poruszyć problemy, które są uniwersalne i dotyczą nas wszystkich, nie tylko ludzi Uniwersytetu, ale również tych, którzy z naszą uczelnią są związani: jej przyjaciół, absolwentów, ale także polityków, dziennikarzy i szeroko rozumianą opinię publiczną?
Zdecydowałem się na tę drugą opcję, ponieważ inauguracja roku akademickiego to ważny moment życia akademickiego. Właśnie teraz możemy poruszyć sprawy nurtujące nas wszystkich. Proponuję Państwu zatem podróż po niektórych aspektach działalności uniwersytetu tak, by ustalić pewne punkty odniesienia, wskazujące generalny kierunek dalszej działalności Uniwersytetu.
Zacznę od modnego tematu, który zawładnął dyskusjami toczącymi się zarówno w mediach, jak i wśród polityków. Pytanie, jak radzą sobie uczelnie z niżem demograficznym, idzie często w parze z propozycją: skoro coraz mniej studentów przychodzi na studia, to być może trzeba rozważyć zlikwidowanie niektórych uczelni. Warto w tym kontekście powiedzieć, że ci, którzy formułują takie myśli – a nie posądzam ich o złą wolę – mówią to prawdopodobnie dlatego, że nie mają dostatecznej wiedzy na temat sytuacji naszych uczelni w szerszym kontekście, chociażby tylko Unii Europejskiej. Dlatego pozwolę sobie przytoczyć kilka danych, które jednoznacznie pokazują, jak powinna brzmieć odpowiedź na tak zadane pytanie. Dotacja budżetowa na jednego studenta w naszym kraju wynosi nieco więcej niż 3 tys. euro na rok, średnia unijna to 6 tys. euro, są jednak takie kraje, jak np. Austria, w których ta dotacja sięga 18 tys. euro. Średnia jest oczywiście pewnym zestandaryzowanym odzwierciedleniem i jednocześnie przekłamaniem rzeczywistej sytuacji, pokazuje jednak generalnie miejsce, w którym się znajdujemy, i bez wątpienia dowodzi, że powinniśmy posiadać zdecydowanie więcej środków finansowych na funkcjonowanie naszych uczelni.
Kolejne dane statystyczne są równie wymowne. Na jednego nauczyciela akademickiego w Polsce przypada 17 studentów, średnia unijna to 12 studentów. Wnioski nawet z pobieżnej analizy porównawczej prowadzą do prawdy, która dla nas, ludzi uniwersytetu, jest oczywista. Dzieli nas jeszcze spory dystans od Europy i, w tym kontekście, w niżu demograficznym nie można dopatrywać się groźby ewentualnej likwidacji jakiejś uczelni, ale musi być on traktowany jako szansa na dogonienie przynajmniej w części średniej unijnej, której i tak daleko do poziomu zdecydowanie lepiej sytuowanych krajów skandynawskich, Niemiec czy Austrii. Warto również dodać, że dobre uniwersytety, takie jak MIT, Cambridge czy Oxford, nie mają tak jak nasz ponad 30 tys. studentów, ale kształcą przeciętnie około 20 tys. studentów. To, co bowiem jest najważniejsze w pracy nauczycieli akademickich, to jakość badań naukowych i jakość kształcenia. Ta jakość byłaby oczywiście zdecydowanie lepsza wtedy, kiedy mielibyśmy taki komfort pracy, jaki mają uczeni na przykład na uniwersytecie w Oxfordzie czy na Sorbonie. Do takiego poziomu komfortu pracy naukowej i ze studentami powinniśmy zmierzać.
Bardzo cieszę się, że w rozmowach, które prowadziliśmy w ostatnich miesiącach z panią minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Leną Kolarską-Bobińską i panią premier Ewą Kopacz, udało nam się o tych i innych racjach bardzo szczerze i otwarcie dyskutować. Te spotkania przyniosły konkretne efekty. Na posiedzeniu rządu 29 września został zaproponowany projekt budżetu, który zwiększa krajowe środki rządowe na badania naukowe: rosną one z 7,8 mld zł w 2015 roku do 8,3 mld zł w roku 2016. To jest 6% wzrostu w stosunku do roku 2015 (przypomnijmy, że w 2015 roku wzrost w stosunku do roku 2014 wyniósł 10%). Nie są to jeszcze, oczywiście, radykalne zmiany w finansowaniu badań naukowych, dające wraz z środkami europejskimi być może około 0,44% PKB (około 0,36% PKB ze środków budżetowych krajowych). Naszym celem musi być osiągniecie pułapu 1% środków budżetowych krajowych i 1% ze środków pozabudżetowych na badania naukowe w roku 2020, tak by zbliżyć się w tym zakresie do średniej unijnej. Kolejne wzmocnienie finansowe polskiej nauki jest jednakowoż wyraźne i bardzo się z tego cieszymy, tym bardziej, że jednym z beneficjentów tego zwiększonego wsparcia będzie Narodowe Centrum Nauki, które otrzyma dodatkowe 110 mln zł na finansowanie polskiej nauki. Zdajemy sobie oczywiście także sprawę, że tego skoku nie da się dokonać w ciągu jednego roku, ponieważ wysiłek taki przekracza możliwości budżetu państwa. Dlatego zdecydowanie apelujemy do kolejnych Rządów oraz Państwa Posłów o opracowanie przez Sejm wraz ze środowiskiem akademickim, w tym KRASP, ponadpartyjnego programu rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego wraz z określeniem ścieżki dochodzenia do planowanych zwiększonych poziomów finansowania badań naukowych i szkolnictwa wyższego (w obu przypadkach powinien on wynosić 1% PKB ze środków krajowych do roku 2020, o czym mówimy w Strategii środowiskowej rozwoju szkolnictwa KRASP).
W dyskusjach pojawia się wiele innych wątków, o których warto w tym miejscu powiedzieć. Jedna z dziennikarek zapytała mnie, czy jesteśmy w stanie przygotować kadry dla nowoczesnej gospodarki. Kiedy pada hasło rynek pracy, każdemu człowiekowi uniwersytetu, niekoniecznie innego typu uczelni, ale właśnie uniwersytetu, zapala się czerwone światełko. A może to pytanie jest źle postawione? Czy na pewno uniwersytet jest tą instytucją edukacyjną, która ma kształcić na potrzeby rynku pracy? Oczywiście, jak wiemy, zróżnicowanie misji uczelni musi polegać na tym, że jedni, jak na przykład świetne nasze uczelnie techniczne takie, jak AGH czy Politechnika Śląska, muszą kształcić inżynierów i bez wątpienia ci świetni inżynierowie znajdują na ogół bez większego problemu zatrudnienie. Chyba jednak nie przez przypadek uniwersytet, na przykład taki jak nasz, który przedstawia całą paletę kierunków i dyscyplin naukowych, zwany jest z angielska comprehensive, ponieważ ma w sobie zawierać wielką różnorodność kierunków badawczych i kształcenia. Bo też i Universitas nie odnosi się tylko do zespołu ludzi, którzy tworzą wspólnotę, ale także do wspólnoty różnorodnych dziedzin i dyscyplin naukowych. La richesse dans la diversité! Z tego punktu widzenia najważniejsze jest, aby w wirze dyskusji o rynku pracy, komercjalizacji etc. nie zgubić istoty uniwersytetu. Trudno ją określić w kilku słowach, ale gdyby była taka potrzeba, to byłoby dobrze się oprzeć na parafrazie słów Sokratesa, które skierował do swoich uczniów: uniwersytet uczy myśleć, i do słów kanclerza Jana Zamoyskiego: takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie, z naciskiem na chowanie. Bez wątpienia ta rola i w konsekwencji odpowiedzialność uniwersytetu jest zdecydowanie większa niż innych typów uczelni. Uniwersytet wśród wielu swoich kierunków i dyscyplin ma także i takie, które przygotowują swoich absolwentów przede wszystkim do potrzeb rynku pracy, i mamy ich, podobnie jak każdy inny dobry uniwersytet, wiele, nie zapominając, że zadaniem uniwersytetu jest przede wszystkim odkrywanie w sposób nieskrępowany prawdy i przygotowywanie obywateli światłych, mądrych, kreatywnych, otwartych i tolerancyjnych.
Warto wspomnieć przy tej okazji, iż w 2014 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie odbyło się zgromadzenie plenarne Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, podczas którego mieliśmy przyjemność rozmawiać z ówczesnym premierem, panem Donaldem Tuskiem, na temat rynku pracy, komercjalizacji i roli uniwersytetów we współczesnym społeczeństwie. Byliśmy wszyscy niezwykle zadowoleni, że bardzo szczerą, asertywną, zdecydowaną debatę pan premier zakończył deklaracją, iż zakaże swoim ministrom mówienia o tym, że innowacyjność i komercjalizacja to jest wyłącznie to, czym powinny się wszystkie uczelnie, w tym uniwersytety, zajmować. Nie można bowiem uniwersytetu, a także i innych typów uczelni, sprowadzać do roli fabryki przygotowującej jedynie kadry do konkretnych zawodów. To nie jest rola uniwersytetu, to nie jest misja uniwersytetu.
Jednostronne pojmowanie idei uniwersytetu nie jest udziałem tylko niektórych naszych polskich polityków i przedstawicieli życia publicznego. Wielki program badań naukowych Unii Europejskiej Horyzont 2020, największy w historii UE program finansowania badań naukowych i innowacji, zakładał pierwotnie przeznaczenie do 2020 roku 77 mld euro na badania naukowe i rozwój, 20% tej kwoty miało wspomóc badania podstawowe. W 2014 roku opracowany jednak został tzw. plan Junckera: Europejski Fundusz Inwestycji Strategicznych, w ramach którego przewidywało się zdecydowane wsparcie finansowe inwestycji w Europie, a 2,8 mld euro miało być wzięte właśnie z programu Horyzont 2020, w szczególności ze środków European Research Council, a więc z tej części H2020, która jest przeznaczana na absolutnie oryginalne i wyjątkowe badania podstawowe. Warto przypominać w naszych dyskusjach rolę badań podstawowych i różnice między badaniami podstawowymi a stosowanymi. Przy okazji dorocznego Zgromadzenia Plenarnego European University Association w Antwerpii w marcu br. oraz odbywającego się w Katowicach VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w kwietniu br. rozmawialiśmy z Carlosem Moedasem, komisarzem Unii Europejskiej odpowiedzialnym za badania, naukę i innowacje, o relacjach między badaniami podstawowymi a stosowanymi i o planach zabrania części środków finansowych z H2020 na potrzeby planu Junckera. W czasie naszych rozmów dyskutowaliśmy o amerykańskich doświadczeniach w zakresie finansowania badań podstawowych i stosowanych, wspominając znakomity, doniosły tekst Vannevara Busha, genialnego inżyniera, doradcy naukowego prezydenta Franklina Roosevelta: Science: The Endless Frontier z 1945 roku. Tekst, który mimo upływu tylu lat nadal jest niezwykle ważny i cenny, powstał w czasach, kiedy nacisk na badania stosowane, użyteczne, był niezwykle mocno akcentowany, ale dzięki ideom przedstawionym w nim przez V. Busha, mimo różnego typu nacisków i presji, udało się nie doprowadzić tuż po zakończeniu II wojny światowej do dominacji finansowania wyłącznie badań stosowanych, utylitarnych, a w 1950 roku powołana została National Science Foundation, która finansuje badania podstawowe we wszystkich dyscyplinach (z wyjątkiem medycyny). Jest to lekcja dla UE, dzięki której ma szansę nie doprowadzić do dominacji finansowania badań stosowanych kosztem badań podstawowych. Ostatecznie, jak wiemy, UE zdecydowała się zabrać na potrzeby planu Junckera połowę z planowanych 2,8 mld euro z programu Horyzont 2020.
Szanowni Państwo, nasze szkolnictwo wyższe wymaga modernizacji, ale nie wymaga modernizacji istota uniwersytetu, który, cytując kolegów z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu: powinien być świątynią wiedzy, profesjonalnie zarządzaną.
Ale gdyby już oczywiste argumenty, takie jak powyżej, były dalej niewystarczające, co ma niestety czasem miejsce w gronach decydenckich, to warto także zauważyć, iż niezależnie od wszystkiego, np. analizy firm audytorskich oceniających generalny zysk, w postaci Gross Value Added (GVA), 21 uniwersytetów badawczych Europy zrzeszonych w League of European Research Universities (LERU), m.in. Oxford, Cambridge, Heidelberg, wskazuje, iż uczelnie LERU wygenerowały w roku 2014 całkowitą wartość ekonomiczną rzędu 71,2 mld euro (ok. 300 mld zł) i – pośrednio lub bezpośrednio – ponad 900 tys. miejsc pracy w całej Europie, dając z każdego zainwestowanego w nie i pozyskanego 1 euro 6 euro zysku. Tego typu analizę Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich rozpoczyna także w odniesieniu do polskich uczelni. Ale nawet zakładając, iż wszystkie nasze uczelnie publiczne, PAN i instytuty naukowo-badawcze mają mniejszą z tego punktu widzenia wagę niż 21 uczelni LERU, świadomie bardzo ją zaniżając – powiedzmy rzędu 1/3 ich wartości – to i tak stanowi to prawdopodobnie poziom GVA ok. 100 mld zł, co by znaczyło, iż tylko z każdej 1 zainwestowanej przez budżet złotówki – pomijając pieniądze pozyskane w 2014 roku (6,7 mld zł na naukę i 12,5 mld na szkolnictwo wyższe, razem niecałe 20 mld zł) – byłoby to 5 złotych zysku! Bo też i nie ma lepszej inwestycji w Polskę przyszłości niż inwestycja w edukację i badania naukowe. Wydatki takie nie mogą być traktowane w skrajnym uproszczeniu jako koszt!
Inwestycja w edukację daje przeróżne oczywiste korzyści: m.in. większą otwartość i tolerancję wobec innych punktów widzenia, ale także kultur i tradycji, większy nacisk na pozytywne myślenie i tworzenie atmosfery zaufania, większą kreatywność i większą innowacyjność, pozwala lepiej pielęgnować pasje i rozwijać talenty, uczy formułowania zrównoważonych sądów i szacunku dla innych, wyrabia poczucie większej społecznej odpowiedzialności, solidarności i empatii wobec osób potrzebujących naszego wsparcia.
W tym kontekście nie mogę nie wyrazić mojego zażenowania i niesmaku wobec ostatnio coraz częstszego tak niskiego i nieodpowiedzialnego, iż niegodnego nowoczesnego kraju, jakim jest Polska XXI wieku, poziomu publicznej i politycznej debaty, w tym nad kwestią solidarności z uchodźcami, których życie w ich krajach jest zagrożone. Chciałem przy tej okazji Państwa poinformować, iż Uniwersytet Śląski, podobnie jak bardzo wiele uczelni naszego kraju, przygotował dodatkowe miejsca, oprócz corocznie tworzonych 150 miejsc dla potomków polskich rodzin zza wschodniej granicy, dla studentów mających status uchodźcy. Uniwersytet jest stworzony zarówno do społecznej wrażliwości, jak i do wolnego, swobodnego poszukiwania prawdy i – co nie mniej ważne – do odważnego i nieskrępowanego jej wyrażania. Nie ma bowiem nauki bez prawdy, tak jak nie ma prawdy bez nauki, nie ma także prawdy bez wolności, tak jak nie ma wolności bez prawdy. A zatem nie ma nauki bez wolności, tak jak nie ma też wolności bez nauki. Uniwersytet, w sposób wolny odkrywając prawdę, takoż ją przekazując, jest także ostoją prawdy i wolności.
Studentów, którzy za chwilę będą immatrykulowani symbolicznie w imieniu wszystkich nowo przyjętych studentów naszej uczelni, proszę, by byli strażnikami prawdy, wolności oraz społecznej wrażliwości, ludźmi Uniwersytetu.
Wszystkim Państwu, pracownikom, doktorantom, studentom, dziękuję za to wszystko, co już zrobiliście dla naszego uniwersytetu, a zrobiliście bardzo dużo.
Życzę wszystkim, przywołując słowa Gaudeamus igitur, naszego hymnu akademickiego, byście semper sint in flore! Rozkwitajcie dzięki temu, że jesteście w Uniwersytecie Śląskim i z Uniwersytetem Śląskim!