Marta Ochman jest autorką książki pt. Dzieje Żydów w Tarnowskich Górach, opublikowanej w 2012 roku, która jest pokłosiem jej pracy magisterskiej. Podczas studiów na Wydziale Teologicznym, podejmując równolegle naukę na kierunku administracja, uzyskała tytuł technika administracji. Ponadto ma zamiłowania artystyczne. Na ostatnim roku studiów zdiagnozowano u niej nieuleczalną chorobę − stwardnienie rozsiane (SM). Została członkiem Śląskiego Stowarzyszenia Chorych na SM „SezaM” w Gliwicach i od trzech lat pracuje z osobami, które nie radzą sobie z chorobą i nową sytuacją, w której się znalazły. Motywuje ich do pracy i walki z przeciwnościami.
– Wstąpiłam do Stowarzyszenia w 2011 roku, kiedy dowiedziałam się, że jestem chora na stwardnienie rozsiane. Wówczas rozpoczęłam działania oparte na zasadzie wolontariatu – opowiada Marta Ochman. Jestem osobą, która się nie poddaje, szkoda czasu i energii na eskalację cierpienia i rozczulanie się nad swoim losem. Swój ból i wściekłość postanowiłam przetworzyć na pomoc innym osobom z SM i na pozytywną energię.
Stwardnienie rozsiane dotyka najczęściej osoby młode, między 20 a 40 rokiem życia. To nieuleczalna i poważna choroba ośrodkowego układu nerwowego. U każdego chorego ma inną postać i przebieg. Czasem przybiera postać rzutów i remisji, czasem postępuje z każdym dniem. Jedni pacjenci wracają do stanu sprzed zaostrzenia, inni muszą pogodzić się z postępem niepełnosprawności. Na skutek zaostrzeń może dochodzić do utraty wzroku bądź częściowego paraliżu i konieczności poruszania się na wózku inwalidzkim. Jest chorobą nieprzewidywalną, podstępną, przyczyny jej powstawania nie są jeszcze rozpoznane. SM powoduje wiele objawów – zaburzenia ruchowe, czuciowe, zaburzenia równowagi oraz widzenia, zespoły bólowe, zaburzenia poznawcze...
„SezaM” zrzesza osoby chore na stwardnienie rozsiane, ich rodziny, przyjaciół. Głównym celem Stowarzyszenia jest poprawienie jakości życia chorych na SM, zapewnienie im odpowiedniego dostępu do leczenia oraz rehabilitacji, aktywizacja ludzi chorych i przełamanie barier strachu, niewiedzy, nieufności, które wciąż jeszcze istnieją w społeczeństwie. Członkowie Stowarzyszenia pokazują, że najczarniejszy scenariusz nie musi się zrealizować, że nie każdy ze stwardnieniem rozsianym jeździ na wózku inwalidzkim.
Największa obecnie inicjatywa „SezaM-u” to PaTION – Park Technologii Innowacyjnych Osób Niepełnosprawnych, społeczna koncepcja budowy ośrodka, który ma diagnozować, rehabilitować i aktywować osoby niepełnosprawne. Park powstaje w Gliwicach, gdyż tam znajduje się odpowiednia siedziba. Potrzeba jednak wielomilionowych nakładów finansowych, aby odpowiednio ją przygotować i wyremontować, spełniając wymogi budowlane oraz likwidując bariery architektoniczne.
Niezwykle ważne jest już samo przekonanie chorych, by zdecydowali się zawalczyć o siebie i podjąć leczenie. Marta Ochman całkowicie się z tym zgadza i opowiada, jak wielu pacjentów poddaje się chorobie, załamuje i nie potrafi walczyć.
– Całokształt mojej działalności jest bodźcem dla wielu ludzi, którzy rozpoczynają zmagania ze swą słabością, chorobą, niemocą – wyznaje. – Sporo osób prosi mnie o rady, zwierza się, że moja aktywność jest dla nich wsparciem. Uczucie, które towarzyszy rozmowom z innymi chorymi, jest jak delikatny dotyk motyla. Ale bycie dla kogoś symbolem także zobowiązuje. Dzięki temu i ja mam siłę oraz motywację do dalszych działań. Przełamywanie barier nigdy nie jest łatwe. Mnie przyszło się zmagać nie tylko z SM, ale i z systemem lecznictwa w Polsce. Kiedy słyszę, że moja determinacja wzbudziła w kimś chęć walki i choćby zaczątek starań o siebie, również rosnę w siłę. Wtedy wiem, że warto było pomimo łez i bólu. Niestety, w świadomości społeczeństwa nadal tkwią liczne stereotypy narosłe wokół SM i osób, które zmagają się z tą chorobą. Obserwując pacjentów, ich bliskich i otoczenie, w którym funkcjonują, dostrzegam trzy główne sposoby reakcji, czy, jak kto woli, postępowania. Pierwszy: rozpacz, załamanie nerwowe, a w konsekwencji pogorszanie się stanu fizycznego. Drugi: wyparcie choroby ze świadomości, chęć życia jak przed diagnozą. U osób postępujących według tego schematu pojawia się załamanie, kiedy niepełnosprawność ich ogranicza i wymusza cofnięcie się o dwa kroki. Trzeci wariant postępowania, według mnie najlepszy, to zaakceptowanie faktu, że choroba się pojawiła, przez chwilę pozwolić jej zdominować nasze myślenie, by móc zrozumieć sytuację, a następnie zmobilizować siły do walki i – mimo wszelkich przeciwności – nie dać się złamać.
W przełamywaniu wspomnianych wcześniej stereotypów Marta Ochman ma bardzo duży udział. Dwa lata temu rozpoczęła prowadzenie warsztatów i zajęć przybliżających temat stwardnienia rozsianego jako problemu społecznego. Uczestnikami warsztatów są studenci oraz pracownicy akademiccy. W ramach działań zorientowanych na upowszechnianie wiedzy o stwardnieniu rozsianym prowadziła Namiot Doświadczeń pod tytułem „SM? I co dalej?” w trakcie trwania Uniwersyteckiego Festiwalu Nauki. Była równocześnie pomysłodawczynią i koordynatorką przedsięwzięcia. Odzew jest bardzo wyraźny – chorzy zaczęli wychodzić z domów, pokonywać bariery, walczyć z fizycznymi i psychicznymi niedyspozycjami. Marta walczy również o równouprawnienie chorych na stwardnienie rozsiane, uczestniczyła w Społecznej Kampanii Informacyjnej „SM? OK”.
Jej aktywność nie ogranicza się do działalności w stowarzyszeniu. Aktualnie kończy trzyletnie studia licencjackie na Wydziale Nauk Społecznych UŚ w Instytucie Socjologii na kierunku praca socjalna. Umożliwiły one, jak wyjaśnia, jeszcze lepsze merytoryczne przygotowanie do niesienia pomocy ludziom znajdującym się w potrzebie. Instytucjonalna pomoc innym to w przypadku Marty Ochman nie tylko praca w Stowarzyszeniu „SezaM”. W ramach praktyk współpracowała z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie oraz z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, placówkami znajdujących się w Tarnowskich Górach.
– Wybór studiów teologicznych to odpowiedź na głos wewnętrzny, który można nazwać powołaniem – uśmiecha się studentka – a równocześnie okazja do zgłębiania zarówno wiary, jak i wiedzy. Kolejne studia, które wybrałam, są mniej ukierunkowane na sferę duchową, zdobyta wiedza okazuje się jednak bardzo przydatna w realizowanych przeze mnie przedsięwzięciach pomocowych.
Otrzymała dwa granty od Urzędu Miejskiego i burmistrza Tarnowskich Gór: „W dziedzinie kultury” i „W dziedzinie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego”. Wyróżnienia umożliwiły publikację pracy magisterskiej, która ukazała się w formie książki pod tytułem Dzieje Żydów w Tarnowskich Górach wydanej w 2012 roku. Korzysta z niej Tarnogórska Fundacja Kultury i Sztuki podczas szkolenia przewodników turystycznych. Jak wyjaśnia autorka, publikacja cieszy się dużym zainteresowaniem odbiorców, choć równocześnie wzbudza kontrowersje. Wydanie książki pozwoliło Marcie Ochman poznać wiele osób zainteresowanych judaizmem. Podczas spotkań czytelnicy dzielili się swoimi uwagami i przemyśleniami.
Liczne inicjatywy podejmowane przez Martę spotkały się z zainteresowaniem społeczności akademickiej Uniwersytetu Śląskiego. W uznaniu za pracę społeczną oraz kulturalną, otrzymała tytuł „Absolwenta Stycznia” w pierwszej edycji plebiscytu „Absolwent z Pasją” zorganizowanej w 2013 roku. JM Rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś w liście gratulacyjnym napisał: „Zaangażowanie, z jakim podejmuje Pani kolejne działania, wzbudza prawdziwy szacunek i dumę Alma Mater. Uniwersytet Śląski szczyci się absolwentami, którzy rozwijają swoje pasje w podobnie twórczy sposób. Szczególne uznanie budzi Pani działalność społeczna oraz troska o pamięć o społeczności żydowskiej w Polsce”.
Zainteresowania i pasje Marty Ochman są różnorodne, począwszy od zagadnień związanych z nauką, kulturą i sztuką, a na sporcie skończywszy. Jest autorką obrazów malowanych farbami akrylowymi, prace sprzedawane są na aukcjach charytatywnych.
Nieustanny postęp, który dokonuje się w medycynie, każe Marcie Ochman – i nie tylko jej – wierzyć w lepsze jutro. Ważna jest również potrzeba doceniania każdego dnia w życiu. Bo, jak sama mówi, liczy się każdy dzień, każda chwila, każdy uśmiech, każde wspomnienie i każda łza – smutku czy radości.