Gośćmi dr. Tomasza Rożka, szefa Śląskiej Kawiarni Naukowej, byli: prof. Tadeusz Widła, kierownik Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Śląskiego, oraz Łukasz Smacki z Instytutu Informatyki Uniwersytetu Śląskiego, który opracował unikatową metodę identyfikacji odcisków czerwieni wargowej do celów kryminalistycznych.
Popularność seriali typu CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas, Nowego Jorku i Miami powoduje, że ludzie tworzą sobie na ich podstawie obraz funkcjonowania służb kryminalistycznych, a to rodzi szereg oczekiwań społecznych wobec nich.
– Jednym z pozytywnych skutków tego zjawiska, np. w USA jest to, że ławy przysięgłych żądają twardych dowodów i rzadziej zapadają werdykty uznaniowe – stwierdził prof. Widła. Dodał, iż polskie służby wykorzystują w swojej pracy techniki prezentowane w serialach. W Polsce mamy wiele równie dobrze wyposażonych laboratoriów. Są to przede wszystkim Centralne Laboratorium Kryminalistyczne, wojewódzkie laboratoria kryminalistyczne, Instytut Ekspertyz Sądowych. W serialach zachodzą przekłamania, jeżeli chodzi o czas analiz – w rzeczywistości trwają one dłużej. Aby jednak te analizy mogły zostać przeprowadzone, przede wszystkim należy starannie zabezpieczyć ślady na miejscu zbrodni. Niestety, w pierwszym dziesięcioleciu tego wieku liczba śladów właściwie zabezpieczonych spadła aż o 25 procent. Sukcesywnie spada również liczba eksperymentów procesowych i w ciągu minionego dziesięciolecia zmniejszyła się trzykrotnie.
Daktyloskopia i cheiloskopia (badanie identyfikacyjne czerwieni wargowych) to metody służące identyfikacji człowieka. Odciski ust są o tyle trudniejsze do analizy, że wargi są elastyczne i przez to każdy odcisk zawiera trochę inny układ linii. Cech charakterystycznych dla odcisków ust jest dużo więcej niż dla odcisków palca, analiza jest też zatem dużo bardziej złożona.
Prof. Widła wyjaśnił, że cheiloskopia to metoda znana od lat 60. XX wieku, gdy zaczęto ją stosować w Japonii. W Polsce tego typu badania są wykonywane od 1985 roku. Przez trzydzieści lat wykonano ok. 150 ekspertyz, przeciętnie 5 rocznie. I tu także kluczem do sukcesu jest odpowiednie zabezpieczenie śladów czerwieni wargowej. Jeżeli się tego zaniecha, to nawet najlepsza metoda nic nie pomoże.
Łukasz Smacki dodał, iż analizy nadal wykonywane są metodami z lat 80. XX wieku, bez użycia komputera, tylko przy pomocy lupy, mikroskopu, kartki papieru czy linijki.
Doktorant opracował natomiast system komputerowy, który, bazując na pewnych cechach kształtu i tekstury, pozwala wyodrębnić z nich statystyczne cechy, a przez to ułatwia analizę.
– Ślady czerwieni wargowej można spotkać na pożywieniu, niedopałkach, filiżankach, opakowaniach po napojach itd. – tłumaczył. – Aby stworzyć własną bazę danych, która służy do weryfikacji, pobierałem ślady od rodziny i znajomych. Trwało to ponad rok, ale zgromadziłem ok. 400 odcisków ust.
System stworzony przez Łukasza Smackiego ma być pomocny, np. w rozstrzygnięciu wątpliwości dotyczących odcisku pobranego z miejsca zbrodni aż w RPA. Poprzez zgromadzenie śladów od grupy kontrolnej dzięki systemowi można będzie określić, w ilu procentach sporny ślad z miejsca przestępstwa jest podobny do statystycznego odcisku ust ze szklanki, a w ilu do statystycznego odcisku palca w lateksowej rękawiczce, który obrona przypisuje policjantce.
Prof. Tadeusz Widła podkreślił jednak, że żadną, nawet najdoskonalszą metodą cyfrową, nie zastąpimy człowieka z lupą. Oczywiście im lepszy sprzęt laboratoryjny, tym łatwiej mu dotrzeć do prawdy i tym mniej pracochłonna jest ekspertyza. Jako ciekawostkę dodał, iż pierwszy odnotowany przypadek identyfikacji miał miejsce właśnie w Katowicach, które wówczas nazywały się Kattowitz.
Było to w 1911 roku. Udowodniono wówczas sprawstwo złodziejowi, który nadgryzł kawałek twardego sera i w ten sposób zostawił ślady swojego uzębienia.
Na zakończenie spotkania prof. Widła wyjaśnił, że nie istnieją tzw. zbrodnie doskonałe, choć zdarza się, że mamy do czynienia z przestępstwami niewykrytymi. Podkreślił też, że nie ma metod doskonałych, niezawodnych, jak również nie ma nieomylnych ekspertów. Postępowanie wykrywcze to gra błędów. Sztuka polega na tym, żeby wygrać przez to, że po pierwsze popełni się mniej błędów własnych, a po drugie – zrobi się właściwy użytek z błędów drugiej strony
– Nie czyńmy sobie fetyszy – dodał. – Daktyloskopia nie jest metodą doskonałą. Badania wykonane w tym kraju wykazały, że trafność w badanej grupie wahała się od 63 do 99 procent, czyli zdarzało się, że co trzecia opinia była błędna. Podobne rezultaty są w przypadku identyfikacji DNA. Żaden dowód nie jest dowodem absolutnym – nawet jeśli jest to dowód osobisty. Zawsze decydować musi całokształt badań, logicznie powiązany i należycie osadzony w realiach konkretnego przypadku. Problem polega na tym, aby szukać śladów na miejscu przestępstwa i właściwie je zabezpieczać, żeby można było z nich robić użytek procesowy i dowodowy.