Najwięcej osób zaczyna się interesować sztukami walki po obejrzeniu filmów o takiej tematyce. Kiedyś rekordy popularności biły produkcje z Brucem Lee, dziś modny jest "Ostatni Samuraj". Podczas szkoleń przekonują się jednak, że osiągnięcie sukcesu wymaga systematycznej pracy i pokory.
W Europie, a tym bardziej w Polsce, jodo i iaido są dyscyplinami sportu znanymi od niedawna, a szczególnie o jodo słyszy się bardzo rzadko. Dlatego może dziwić fakt, że poważnie zainteresował się nimi naukowiec. W dodatku osiągnął w nich wspaniałe rezultaty - złote medale na Mistrzostwach Europy 2007. Po raz pierwszy dr Łukasz Machura z Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii, członek AZS UŚ, zetknął się z iaido na trzecim roku studiów - Zobaczyłem pokaz iadio w wykonaniu nauczyciela z Niemiec, prowadził on również grupę w Gliwicach. Bardzo mnie to wtedy zafascynowało. Od tamtej chwili chciałem coś takiego ćwiczyć - głównie iaido, bo jodo wtedy jeszcze nie znałem - wspomina dr Machura.
Porównując np. judo i karate do dyscyplin uprawianych przez dr. Machurę, na pierwszy plan wysuwa się podstawowa różnica - tam nie używa się żadnej broni, a w jodo i iaido jest to niemal podstawa. - Najprościej ujmując iaido jest sztuką dobywania miecza i zadawania nim cięć - wyjaśnia dr Machura. Natomiast jodo to sztuka walki kijem o długości 130 cm, który w przeszłości, w czasach Samurajów, służył właśnie do obrony przed mieczem japońskim.
W iaido podczas treningów zawodnicy posługują się aluminiowymi atrapami, ostre miecze są wykorzystywane dopiero od V stopnia mistrzowskiego dan. Ci, którzy go uzyskają, są też zobowiązani do zdawania egzaminu za pomocą ostrych mieczy. Aby zachować tradycję, ćwiczy się w stroju japońskiego samuraja. Są to szerokie spodnie zwane hakama i keikogi.
W 2000 roku pojawiała się na Śląsku grupa skupiona wokół nauczyciela karate, który prowadził również treningi iaido. Pan doktor zaczął w nich uczestniczyć, ale tylko przez pół roku, gdyż wyjechał na staż naukowy do Augsburga w Niemczech. Tu po pewnym czasie natknął się na grupę trenującą zarówno iaido jak i jodo. - Pierwszy trening bardzo mi się spodobał - wspomina dr Machura. - W sztukach walki najważniejszy jest nauczyciel, a w tym wypadku prowadzący potrafił przekazać istotę uprawianej dyscypliny. Ta nowa przygoda doktora z iaido rozpoczęła się już prawie cztery lata temu.
Zdaniem dr. Machury podstawą uprawiania jodo i iaido jest kontakt uczeń - nauczyciel. - Najważniejsze są treningi - podkreśla - zawody, pokazy, egzaminy to już sprawa wtórna.
W Polsce, w przeciwieństwie do iaido, grupa jodo jest względnie nieliczna - skupia około 40 osób, w tym 15 zajmuje się tą dyscypliną poważniej. Mimo to organizują szkolenia w kraju (przynajmniej cztery w ciągu roku), zapraszają nauczycieli z Europy oraz uczestniczą w stażach zagranicznych.
Treningi wymagają czasu, który trzeba znaleźć poza pracą. - Najbardziej cierpi na tym rodzina - mówi dr Machura. I tak jednak zachęca młodych ludzi do trenowania jodo i iaido. Główną i najważniejszą cechą tych dyscyplin jest, według niego, nauka cierpliwości. Ponieważ nic nie osiąga się tutaj łatwo i szybko, należy systematycznie ćwiczyć i z pokorą oczekiwać na upragniony rezultat. Doktor Machura również prowadzi treningi w Katowicach, na które młodzież akademicką serdecznie zaprasza (www.bumeikan.pl). Choć przyznaje, że najwięcej osób zaczyna się interesować tymi dyscyplinami po obejrzeniu filmów, takich jak "Ostatni Samuraj".