W nr 1 "Gazety Uniwersyteckiej UŚ" (październik 19921 przeczytałem na str.l, że "z uniwersytetami jest trochy tak, jak z angielskimi trawnikami - na ich jakość pracuje się setkami lat, dzień po dniu strzygąc i podlewając, strzygąc i podlewając..."
Jako znawca przedmiotu - zoolog - pragnę sprostować powyższe stwierdzenie: angielskie trawniki są jakie są, bo się je przez setki lat na przemian strzygło i wałowało, strzygło i wałowało! W atlantyckim, a do tego wyspiarskim klimacie trawniki mają wilgoci pod dostatkiem, nie trzeba ich podlewać.
Oczywiście nie domyślam się, czy zmiana "wałowania" na "podlewanie" spowodowana była błędną informacją lub nieznajomością rzeczy, czy też względami etycznomoralnymi i ideologicznymi; że Uniwersyteckiej Gazecie nie do twarzy z wałowaniem; że może budzić niekontrolowane skojarzenia...
Skutek taki, że teraz "podlewanie" uciekło mi spod kontroli i kojarzy się z samymi paskudnymi rzeczami.
A swoją drogą strzyżenie i wałowanie pasuje do uniwersytetów jak ulał, nawet lepiej niż do angielskich trawników; w dodatku można robić jedno i drugie równocześnie.
Konieczne, odredakcyjne wyjaśnienie: w październiku otrzymaliśmy sporych rozmiarów kopertę, w której redakcja pisma Akademii Rolniczej w Krakowie "Sowizdrzał" nadesfała nam kilkadziesiąt swych kolejnych numerów w tym także najświeższy, z bardzo sympatyczna, pochlebną notatka o tym, że następna wyższa uczelnia - Uniwersytet Śląski - doceniając wagę posiadania własnej gazety rozpoczęła wydawanie "Gazety Uniwersyteckiej". Nasz numer "zerowy"; jak wynikało z listu, trafił do rąk redaktorów "Sowizdrzała" przypadkowo. My, po tak miłym nawiązaniu kontaktu, wysłaliśmy do Krakowa numer październikowy i listopadowy. I oto nadszedł wyżej publikowany list Chętnie rozszyfrowalibyśmy jego autora ale nie mamy do tego upoważnienia. Możemy natomiast - bez popadania w kolizję z dobrymi obyczajami dziennikarskimi zdradzić, że nie jest to taki sobie "zwykły redaktor" ale osoba utytułowana i obciążona brzemieniem odpowiedzialnych funkcji. Jednakże najlepszym świadectwem "redaktorskiej niezwyczajności" tej osoby pozostaje znakomity "Sowizdrzał"; do którego lektury - jeśli tylko będzie okazja - gorąco zachęcamy naszych Czytelników.