Dlaczego nam się nie chce ?

Pewnego wieczoru w jednym z pokoi Domu Studenta w Katowicach-Ligocie odbyła się ponad godzinna dyskusja pod ogólnym hasłem: dlaczego nam się nie chce? Czy rzeczywiście tak jest - jeśli tak, to dlaczego? W czym tkwi sedno naszej (młodzieży akademickiej) bierności i tumiwisizmu? W dyskusji wzięła udział grupa studentów różnych lat i kierunków Uniwersytetu Śląskiego. Część imion, na życzenie, została zmieniona. Poniżej przedstawiam duży skrót (momentami bardzo goracej) dyskusji nie po to by jakieś prawdy objawiać ale by raczej pobudzić do refleksji. Zapraszam jednocześnie do podjęcia rękawicy podzielenia się z Czytelnikami własnymi przemyśleniami na łamach "GULIŚ".

Maciej - Dlaczego nam, studentom nic się nie chce?

Dorota, II rok nauk politycznych - Kto to powiedział?

Maciej - Nie jest to jakiś wymysł czy teoretyczne założenie. Sądzac po aktywności naukowej czy kulturalnej studentów można przypuszczać, że rzeczywiście nic im się nie chce. Nie chodzimy na zajęcia, nie przykładamy się do nauki. Studenckie koła naukowe, które jeszcze niedawno działały, teraz upadły. Kluby świecą pustkami - nie ma kto i dla kogo zorganizować imprez kulturalnych.

Grzegorz, IV rok polonistyki - Nasz Wydział przeniesiono z Sosnowca do Katowic 1,5 roku temu, ale nadal nie przetransportowano zbiorów wydziałowej biblioteki. W okolicznych placówkach nie ma często książek, których potrzebujemy. W związku z tym raczej tam nie bywamy, bo nie ma po co.

Marek, IV rok prawa - Są ludzie na naszym kierunku, którzy chcą i lubią uczyć się, wykraczają poza to, co muszą zrobić. Ale oni już wiedza, że po studiach dostaną się na aplikację. W dalszym ciągu dużą rolę odgrywają jeszcze układy, znajomości, chociaż nie jest to reguła. Inni, chociażby nie wiadomo jak się starali, mają świadomość, że skończą za biurkiem w Urzędzie Gminy. Oczywiście, można chcieć i pracować dla samego siebie, dla satysfakcji, ale jest to sztuka dla sztuki. Niechęć do robienia czegokolwiek bierze się z tego, że ludzie staja się coraz bardziej konsumpcyjni. Nikt nie chce robić tylko dla własnej przyjemności, chce otrzymać bardzo konkretne wynagrodzenie. Jeśli nie dostanie - to po co?

Grzegorz - Zmieniła się chyba mentalność. Dawniej studiowało się spokojniej. Jeśli ktoś był na przykład na medycynie, to miał pewność, że otrzyma staż i zostanie lekarzem. System to zapewniał. Teraz wszystko się posypało a do normalności jeszcze bardzo daleko.

Marek - Mam osobisty przykład. Mój kolega ukończył w zeszłym roku medycynę z drugą lokatą. I niewiele brakowało, a musiałby dać solidną łapówkę, aby dostać się na bezpłatny, bezetatowy staż. Z drugiej strony zupełny przeciętniak miał już od dawna zarezerwowane miejsce pracy. To jest paranoja, ale ona ciągle trwa.

Roman, IV rok resocjalizacji - Albo kończy medycynę, bo taka była presja, tradycja rodzinna a od dwóch lat zarabia świetnie sprzedając hot-dogi. Czy jemu będzie się chciało?

Grzegorz - Dużo ludzi zostało na lodzie. Rozpoczęli studia przed 1989 rokiem - mieli pewność, że zawsze dostaną pracy w swoim zawodzie, nawet jeśli przeciętnie płatną. Teraz wszystko zmieniło się. Ludzie po socjologii, historii, może innych kierunkach nie wiedzą co ze sobą zrobić.Nie mogą albo nie chcą, przeprofilować się. Czy będą, w takim przypadku działać w kołach naukowych?

Katarzyna, II rok dziennikarstwa - Przed 1989 rokiem studiowanie było łatwiejsze. Teraz szybko zmuszani jesteśmy do dojrzałych, odpowiedzialnych decyzji, a nigdy nie byliśmy do tego wdrażani. Wszystko nam podawano, za nas też decydowano.

Marek - Coraz częściej pojawia się u nas świadomość, że żyje się przeciętnie 65 lat. Trzeba więc ten okres wykorzystać dla siebie, bo nikt nie pozwoli nam żyć drugi raz. Co z tego, że zostanę prezesem koła filatelistycznego w wieku 45 lat, że będę aktywnie działał? Nawet nie będę miał żadnego prestiżu. W tym czasie moi koledzy dorobią się samochodów, ładnych mieszkań, wyjadą, na wspaniałe zagraniczne wakacje. Nie ma satysfakcji dla biednych.

Grzegorz - Swoje pasje realizują teraz ludzie bogaci.

Marek - Dlatego to pan Fibak otwiera galerię obrazów a nie ja. On jest bogaty i ma czas. Nie musi zajmować się przyziemnymi sprawami, które absorbują każdego z nas, czyli np. czy wystarczy do pierwszego.

Katarzyna - Po co mam chodzić na zajęcia, wykłady, robić notatki, siedzieć w czytelni skoro ta wiedza do niczego mi się nie przydaje. Wiem o tym, bo zamieszczam już w prasie swoje materiały. Najlepszy dyplom nie uczyni mnie świetną dziennikarką.

Marek - Oczywiście. Nasz kolega jest cenionym dziennikarzem radiowym, chociaż ma tylko średnie wykształcenie. Przerwał studia, bo zabierały mu tylko czas. Ja jestem na IV roku prawa, a do dzisiaj nie byłem na sali sądowej. Powinienem mieć co roku miesięczną praktykę, ale uczelnia nie ma pieniędzy a żaden prawnik nie poświęci mi nawet godziny przy przeglądaniu akt sądowych, bo nie zrobi tego za darmo. On ceni swój czas.

Beata, II rok wychowania technicznego- Dla mnie życie zawodowe, a więc studia nie są takie ważne. Interesuje mnie w przyszłości lekkie pół etatu dla przyjemności. Mam nadzieję, że będę miała meża, który będzie mnie w stanie utrzymać. Studia chce skończyć, ale do prowadzenia domu nie muszę być najlepsza na roku.

Marek - A może jest jeszcze inaczej z naszym "chceniem". Nam się nie chce, bo jesteśmy po prostu leniwi. Nie jadę do biblioteki, żeby przejrzeć najnowsze ustawy, bo nie chce mi się wstać. Nie mam ochoty wsiadać do zatłoczonego autobusu, stać na chłodzie, po prostu mi się nie chce. Wolę zagrać w brydża albo napić się z kolegami wódki.

Dorota, II rok nauk politycznych - Uważam, że często nie myślimy o przyszłości, o pracy po studiach, o dorosłym życiu. Bo to wszystko oznacza obowiązki, których nie chcemy jeszcze przyjąc.

Maciej - Czy waszym zdaniem istnieje jakiś przełom w naszym myśleniu, podejściu do świata?

Marek - Skarżymy się, że nie chcemy studiować, douczać się, być aktywnymi, bo nikt nam nie chce dać perspektywy pracy, nawet średnio płatnej. Z drugiej strony nikt nam nie chce dać perspektywy pracy, bo nie wykazujemy inicjatywy, nic nie robimy idąc po najmniejszej linii oporu. I tutaj kółko zamyka się. Nie wiadomo jak z tego wyjść. Grzegorz - Tak, jakiś przełom się zaczął ale trwa od niedawna i jest mało zauważalny. Proces ten polega na zmianie naszej mentalności, ale wymaga to chyba wielu lat.

Marek - Może nawet pokoleń. Nie wiadomo dokładnie na czym on polega. Komunizm był wbrew naturalnej ewolucji, dletego w końcu upadł. Teraz musimy gonić, nadrobić ten stracony czas, ale świat też nie stoi w miejscu. My już chyba nie zdążymy.

Tak zakończyła się ta dyskusja. Nie będzie żadnych podsumowań, wyciągania wniosków. Może tylko jeden, że chyba nam się rzeczywiście nie chce. Ale możliwy jest też wniosek niejako przeciwny: że jeśli udalo się zgromadzić tych parę osób na takiej rozmowie, to może nie wszystko stracone?

Dyskusję poprowadził i opracował

MACIEJ RZOŃCA

Autorzy: Maciej Rzońca