Doprawdy - sami nie wiemy jakich słów użyć dla wyrażenia bezmiaru dumy i radości z wielkiego, a co tam - największego - wyróżnienia jakie spotkało NASZEGO autora - Jerzego Parzniewskiego. Otóż wyobraźcie sobie, Drodzy Czytelnicy, iż nasz autor decyzją Kapituły Bractwa Sowizdrzalskiego z CK Krakowa ( czyli z CK K) otrzymał tytuł Honorowego Sowizdrzała.
Niech się wstydzą ci, którym ani tytuł ani gremium go przyznające nic nie mówią. Po raz kolejny wyjaśniamy, iż Bractwo Sowizdrzalskie to zasłużona i całkowicie legalna organizacja zarejestrowana w krakowskiej Akademii Rolniczej (dawniej UJ) posiadająca swój nadzwyczaj interesujący organ (prasowy) o nazwie "Sowizdrzał", którego redaktorem naczelnym jest Naczelny Dyl Sowizdrzał RP a redaktorem odpowiedzialnym Jan Koteja, zresztą profesor. Obaj - jak najsłynniejszy z szamponów - w jednym. Z Dylem Sowizdrzałem mają możliwość obcować czytelnicy "Forum Akademickiego" - to właśnie On: wydawca, redaktor - odpowiedzialny i nie, a w dodatku wypełniacz, często w całości, znakomitego, ukazującego się okresami z częstotliwością karabinu maszynowego przesławnego "Sowizdrzała".
I właśnie w "Sowizdrzale" nr 258 z datą 31 grudnia 1995 ogłoszona została wielka nowina - jako wstęp do przedrukowywanego z naszej gazety tekstu Parzniewskiego. Wstęp przepisujemy w całości: "Ten tekst to już naprawdę będzie wesoły. A przepisałem go z Gazety Uniwersyteckiej Uniwersytetu Śląskiego, o której piszę również w innych miejscach Sowizdrzała. Miło mi też powiadomić Szanownego Autora (tzn. J. Parzniewskiego - przyp. F. S. ), Uniwersytet Śląski oraz Łaskawych Czytelników, że Kapituła Bractwa Sowizdrzalskiego przyznała MU Tytuł Honorowego Sowizdrzała, co, jak wiadomo, jest odpowiednikiem Doktoratu Honoris Causa. Przekazując tę radosną wiadomość, wyrażam też głębokie przekonanie, że katowicka Gazeta sporządzi Siłami Redakcji odpowiedni dyplom godny zaszczytnego wyróżnienia. Redaktor Odpowiedzialny. " A niżej wydrukowano tekst Parzniewskiego "Samotny głos masowego poparcia" z grudniowej "GU".
No więc euforia, telefon do Parzniewskiego, gratulacje, uściski, kwiaty, łzy, słowem - co nie tylko... Ale zaraz potem, a nawet jeszcze w trakcie, jakiś taki mały alarmik o treści wyrażonej w słowach Wojciecha Młynarskiego "Proszę Taty, Proszę Mamy - ktoś nas tutaj robi w konia!". Bo jakże to - przyznają Tytuł h. c., a my, "Siły Redakcji", mamy sporządzić dyplom? ! Znaczy: Królewska Akademia daje Nobla a Fundacja - powiedzmy - Rockefelera niech da ten marny załącznik dolarowy?. Skądinąd byłby to pomysł znakomity, gdyby nie to, że już opatentowany przez niejakiego Zagłobę pod tytułem "Sprzedaż Inflant".
Umówmy się zatem - z Jurkiem Parzniewskim i z "Sowizdrzałem" - że katowickie Siły Redakcji z Dostojnym Wyróżnionym wypiją herbatkę (butelek ci już u nas nie ma i nie będzie) a na dyplom - z Krakowa - poczekamy.
Opowiadają krakusi z wyboru, że choćbyś żył w tym królewskim mieście 30, 40 i więcej lat, to i tak dla jego rodowitych obywateli pozostaniesz obcym; nawet wtedy gdy przyswoisz ową najznamienitszą z ich cech - ów zamaszysty gest cudownie połączony z - nazwijmy to subtelnie - materialną powściągliwością.
Ale przede wszystkim jednak gest. Oto wypisy na temat naszej Gazety z innych wydań "Sowizdrzała". "15. 1. 96. do redakcji dotarł listopadowy i grudniowy numer katowickiej Gazety Uniwersyteckiej, która (spośród tych, które otrzymuję) jeszcze najlepiej obrazuje życie szkoły ... " Albo "Wysiadam: 12. 2. 96 do Redakcji dotarł styczniowy i lutowy numer katowickiej Gazety Uniwersyteckiej. Wysiadam - tam jest co czytać; przy okazji będę to i owo przepisywał (licząc, że w niektórych numerach nic nie będzie, bo by się to w Sowizdrzale nie zmieściło). " Na to ostatnie - ostrzegamy Redaktora Odpowiedzialnego - niechaj nie liczy i już dziś zaplanuje powiększenie swego organu. A tak w ogóle - za słowa uznania - serdeczne dzięki.