Z Senatu - Marzec 1996

Zgodnie z przewidywaniami styczniowe posiedzenie Senatu (30. I) jak dotąd okazało się najdłuższym w tej kadencji i - daj Boże - aby takim pozostało.
A wszystko za sprawą 22 "spraw kadrowych" czyli wniosków o stanowiska profesorskie - w tym 18 po raz pierwszy rozpatrywanych wniosków o mianowanie na stanowisko profesora nadzwyczajnego na czas nieokreślony.
Właśnie dlatego że Senat rozpatrywał tego rodzaju wnioski po raz pierwszy - niejako na marginesie konkretnych propozycji co raz to "rozkwitała" dyskusja nad interpretacją zasad tej procedury (zwłaszcza merytorycznych kryteriów oceny 5-letniego dorobku profesora nadzwyczajnego) zawartych w uchwale Senatu sprzed ostatnich wakacji letnich. O tę dyskusję wręcz apelował prof. Marian Pulina, przewodniczący senackiej komisji przygotowujacej opinie w sprawach mianowań - bowiem, jego zdaniem, uchwała potrzebuje doprecyzowań czy jednoznacznej wykładni. Rezultatem tego punktu obrad było odrzucenie przez Senat jednego wniosku o mianowanie profesora nadzwyczajnego na czas nieokreślony, co dla zainteresowanego oznacza powrót do statusu docenta ( bo z takiego statusu uzyskał stanowisko profesorskie).
Senat zatwierdził regulamin wyborczy na zbliżającą się kampanię wyborczą władz uczelnianych, przedstawiony przez przewodniczącego uczelnianej komisji wyborczej prof. Kazimierza Zgryzka.
Ożywioną dyskusję wywołała wprowadzona dodatkowo do porządku obrad sprawa przyszłości adiunktów, którzy w ciągu 12 lat nie zrobili habilitacji.
Tekst ostatecznie podjętej uchwały zapewne znany już jest najbardziej zainteresowanym i ich przełożonym, dlatego przekazujemy tylko to, iż w obronie tej kategorii nauczycieli akademickich stawał dzielnie dziekan Matematyki, Fizyki i Chemii - wnioskując, bezskutecznie, o przedłużenie owego czasu na habilitację o trzy lub więcej lat. Ważne jest, co powiedział przy tej okazji.
Stwierdził mianowicie, iż jeśli instytuty tego wydziału mogą poszczycić się najwyższym poziomem naukowym w skali uczelni, najwyższą liczbą tytularnych profesorów i bardzo dobrym poziomem dydaktyki - to jest w tym jednakowy wkład pracy także tych adiunktów, którzy habilitacji nie zrobili na czas.
Pan prof. Jerzy Zioło powiedział wręcz coś (mniej więcej) takiego: " Na tę liczbę profesur, na dobry poziom naszych prac naukowych pracowali i pracują także nasi koledzy adiunkci bez habilitacji. Zresztą podobnie jest w innych instytytach nauk ścisłych w innych uczelniach, gdzie również się bardzo ceni tych naszych kolegów. " Też w obronie ale z inną argumentacją głos zabrała dr Zdzisława Mokranowska, podnosząc, iż humanistycznej generacji adiunktów, którym obecnie "czas się kończy" wpajano potrzebę "ładowania akumulatorów" oraz przekonanie, iż w naukach humanistycznych niczego wartościowego nie da się zrobić szybko, w nagłym olśnieniu ( co być może zdarza się w naukach ścisłych). Dziś wprawdzie także na gruncie humanistyki coraz częściej pojawiają się błyskawiczne doktoraty i habilitacje, ale - stwierdziła bardziej osobiście dr Mokranowska - nasi Mistrzowie uformowali nas inaczej.
Senat powołał do życia i wprowadził do Statutu UŚ nową ogólnouczelnianą, międzywydziałową jednostkę dydaktyczną o nazwie Ośrodek Dokumentacji i Studiów Europejskich UŚ.
Pośród spraw bieżących JM Rektor, informując iż w połowie lutego będzie płacona "trzynastka" (była - dziękujemy, już się rozeszła), podniósł także kwestię w zasadzie nadal obowiązkowego wywieszania list z uczelnianymi dochodami pracowników za rok poprzedni, z czym, jak wiadomo, jest związana "tzynastka". Otóż nastąpiło zderzenie starych z nowymi czasami, z którego nowe czasy wychodzą zwycięsko - bowiem jest obowiązujaca uchwała Sądu Najwyższego stwierdzająca, iż nasze dochody są tajemnicą (naszą i płacących nam) a ujawnianie tej tajemnicy (poza szczególnymi przypadkami) jest godzeniem w nasze dobra osobiste. Senat, w tym także przedstawiciele związków zawodowych, nie wniósł sprzeciwu.

Autorzy: F.S.