2 stycznia 2021 roku zmarła Halina Chełkowska, emerytowany pracownik Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ, członkini Prezydium Koła NSZZ „Solidarność” na WBiOŚ w latach 1980–1981, Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Śląskiego w kadencjach 1989–1990 i 1998– 2002. Utraciliśmy cenionego nauczyciela akademickiego, wychowawcę wielu pokoleń, wielką społeczniczkę, współtwórczynię i działaczkę „Solidarności” Uniwersytetu Śląskiego.
Panią Halinę Chełkowską poznałam na początku lat 90. Uderzyła mnie Jej niezwykła otwartość, życzliwość i serdeczność. W zdolności do dialogu z każdym ujawniała się Jej umiejętność tworzenia przyjacielskich więzi. Posiadała nadzwyczajną umiejętność dzielenia się z innymi swoimi doświadczeniami, obserwacjami, życiową mądrością. Za to cenili Ją przyjaciele i wszyscy współpracownicy.
Studia biologiczne odbyła na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1948–1952. W 1951 roku poślubiła Augusta Chełkowskiego. Pracę zawodową rozpoczęła w Katedrze Botaniki Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu w 1953 roku. Narodziny kolejnych dzieci uniemożliwiły Jej kontynuację pracy w latach 1961–1963. Powróciła do pracy na etat naukowo-techniczny w 1963 roku.
W roku 1967 państwo Chełkowscy przenieśli się na Śląsk w związku z podjęciem pracy przez Augusta Chełkowskiego w Katedrze Fizyki Ciała Stałego w Filii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Katowicach (od 1968 roku – Uniwersytetu Śląskiego). Pani Halina zatrudniła się w Instytucie Biologii (później na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska), gdzie pracowała do odejścia na emeryturę w 1982 roku. Początkowo kierowała pracami dziekanatu, następnie pracowała w Zakładzie Systematyki i Geografii Roślin, by po reorganizacji struktury Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska pracować na etacie biologa w Katedrze Botaniki Systematycznej aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Była zamiłowanym botanikiem. Wśród wykonywanych zadań zawodowych znalazły się m.in. opracowanie i konserwacja zbiorów zielnikowych czy przygotowywanie materiałów dydaktycznych dla przedmiotów botanicznych. Z pasją prowadziła szereg doświadczalnych hodowli roślin nie tylko na uczelni, ale i w swoim ogródku w Brynowie, gdzie przez kilka lat opiekowała się uprawą i obserwacją różnych gatunków wiesiołków (Oenothera sp.) – głównego obiektu badań w macierzystej katedrze. Swoją bogatą wiedzą botaniczną chętnie się ze wszystkimi dzieliła. Wyniki Jej pracy były wykorzystywane podczas zajęć z botaniki ze studentami. Należy podkreślić, że stanowią one cenną pomoc dydaktyczną do dzisiaj. Dorobek Pani Haliny w tym zakresie jest imponujący, począwszy od preparatów glonów, zbieranych także osobiście (i to w różnych częściach świata), preparatów mikroskopowych, do okazów zasuszonych roślin kwiatowych, starannie opisanych i oprawionych. Niestety, w trakcie wielu lat zajęć botanicznych pomoce te ulegają zużyciu i z roku na rok jest ich coraz mniej.
Po śmierci męża w 1999 roku wróciła do Poznania, gdzie nadal z zamiłowaniem uprawiała różne rośliny, zamieniając swój balkon w kwitnący ogród. Klucz do oznaczania roślin miała zawsze pod ręką. Powrót do rodzinnego miasta nie przerwał kontaktów z Katowicami, gdzie zostawiła ukochaną synową, wnuki i duże grono przyjaciół. Na bieżąco interesowała się sytuacją na wydziale i uczelni.
Aktywność Pani Haliny przejawiła się także w zaangażowaniu w działalność społeczną, szczególnie ożywioną w latach osiemdziesiątych, kiedy na Uniwersytecie Śląskim powstała „Solidarność”. Współorganizowała Koło Biologów NSZZ „Solidarność”, w latach 1989–1991 i 1998– 2002 była członkiem Komisji Zakładowej. Brała czynny udział w wielu zadaniach związkowych, m.in. komisji socjalnej, starając się zawsze z wielką życzliwością pomagać pracownikom w różnych trudnych sytuacjach życiowych. Ponieważ spraw socjalnych było sporo, dużo czasu spędzała nad analizą wniosków, starając się jak najlepiej rozwiązać problemy życiowe pracowników.
Często w swoich wspomnieniach przywoływała przeżycia z okresu stanu wojennego i okoliczności aresztowania prof. Augusta Chełkowskiego pod zarzutem zaangażowania w działalność „Solidarności” i prowadzenia negatywnej działalności politycznej w ramach struktur działających w środowisku akademickim. Przypominała, że „znalazł się w celi z kryminalistami i Kazimierzem Kutzem, z którym dzielił materac położony bezpośrednio na podłodze. Ponieważ wyszedł z domu lekko ubrany i nie pozwolono rodzinie ani władzom uczelni dostarczyć mu ciepłej odzieży, poważnie się przeziębił”. W tych trudnych chwilach, jak zawsze, starała się wspierać męża i pocieszać zrozpaczoną rodzinę.
Obowiązki zawodowe i społeczne nigdy nie przesłoniły Jej roli żony i matki. Wychowała pięcioro dzieci. Jako żona wytrwale wspomagała męża, wybitnego naukowca, zasłużonego w służbie publicznej, niekwestionowanego autorytetu moralnego, którego bezkompromisowość, zaangażowanie w działalność opozycyjną często były „nagradzane” szykanami władz. Dbała o liczną rodzinę, podtrzymując serdeczne więzi z bliskimi i dalszymi jej przedstawicielami. Doczekała się siedemnaściorga wnucząt i dwadzieściorga jeden prawnucząt. Miała z nimi dobry kontakt. Była bardzo dumna z tej licznej gromadki i często opowiadała o nich. Chętnie dzieliła się wiedzą na temat niezwykłej historii rodziny Chełkowskich, odnosząc się do jej duchowej spuścizny, świadczącej o głębokiej wierze w Boga, patriotyzmie i zdrowych zasadach moralnych. Więzy licznej rodziny Chełkowskich zawsze były bardzo silne. Jej członkowie spotykali się na zjazdach rodzinnych organizowanych z różnych okazji. Pani Halina była nazywana „kontaktem rodzinnym” ze względu na szczególne zainteresowanie historią rodu. Wspominała niezwykłą więź i serdeczność, jaka łączyła ich wszystkich. Parę lat temu otrzymałam od Pani Haliny książkę zawierającą wspomnienia rodziny Chełkowskich. Stanowi ona dla mnie nie tylko niezmiernie ciekawą lekturę o życiu, ale i drogą pamiątkę.
Na podkreślenie zasługuje ogromna skromność Pani Haliny. Niezależnie od funkcji, jakie pełnił Profesor August Chełkowski, Ona zawsze była sobą.
Pani Halina zmarła 2 stycznia 2021 roku. Pokonał Ją COVID-19. Trudno pogodzić się z myślą, że już się nie spotkamy i nie usłyszymy. Jednocześnie uświadamiam sobie, że przekazała każdemu z nas wiele ważnych myśli na temat sensu życia. Uczyła, że najwięcej można zbudować na fundamentach człowieczeństwa. Uważała, że należy przez serce spoglądać, by nie widzieć, jak kto wygląda, jakie zajmuje stanowisko, ale dostrzegać, ile ma w sobie człowieka. Jej życzliwość i serdeczność wobec innych, ogromna wiedza o sile wiary, duchowości i rodzinie, rzadki dar zjednywania ludzi czyniły z Niej osobę powszechnie lubianą i szanowaną. Dla Niej wszystko było ważne – Bóg, Ojczyzna, Rodzina, Ludzie, Solidarność, Praca, Przyroda…
Taka pozostanie i w mojej pamięci.