Prawda ma na imię Jezus Chrystus

Poniżej publikujemy homilię arcybiskupa metropolitę katowickiego Wiktora Skworca, wygłoszoną podczas mszy pogrzebowej śp. Prof. Andrzeja Norasa

Przeczytany przed chwilą fragment z Księgi Apokalipsy św. Jana Apostoła przynosi nam słowa pociechy i nadziei. Tymi objawionymi słowami – o Bogu mieszkającym wraz ze swoim ludem, o Bogu ocierającym człowiecze łzy i eliminującym śmierć, ludzki krzyk i trud, „bo pierwsze rzeczy przeminęły”, rozpoczynamy medytację nad misterium życia i śmierci prof. Andrzeja Norasa. Chcemy także rozmyślać nad naszym przemijaniem, o którym przypomina każda śmierć, ale także każdy Adwent wzywający nas do czujności, bo Pan jest blisko!

Śmierć to ciekawostka, że trzeba iść dalej…
(ks. Jan Twardowski, Nie bój się)

Zgromadzeni na świętej wieczerzy uczestniczymy w bezkrwawej ofierze Jezusa Chrystusa, łącząc z nią śmierć prof. Andrzeja Norasa, który po przejściu na drugą stronę życia ujrzał nowe niebo i ziemię nową, otrzymując pełne poznanie prawdy, ofiarowane mu po przejściu bramy śmierci.

Prof. Noras był z wykształcenia i życiowej pasji filozofem, a „filozofia w wymiarze metafizycznym dostarcza prawdy o świecie, Bogu, a przede wszystkim prawdy o człowieku, stanowi poznawczy, racjonalny fundament kultury. Jest równocześnie świadomością kultury, jej »zwierciadłem«. Filozofia, jako poznanie naturalne, racjonalne, niezależne od wiary, dostarcza prawdy ważnej dla wszystkich – nie tylko wierzących – stanowi także istotny element światopoglądu, dlatego jest naturalną płaszczyzną dialogu ludzi różnych orientacji światopoglądowych”.

Kiedy uczestniczymy w uroczystościach pogrzebowych filozofa, posłuchajmy wpierw, co o śmierci ustami filozofów mówi filozofia uprawiana od starożytności po czasy współczesne. W poglądach filozofów możemy z łatwością odnaleźć człowiecze intuicje dotyczące przemijalności, wieczności, nieśmiertelności, a nawet zmartwychwstania.

Już w starożytności Anaksymander twierdził, że życie jest nieskończone i dlatego śmierć stanowi zaledwie etap przejściowy do jakiegoś bliżej nieokreślonego następnego życia. Dla Platona człowiek pozostawał istotą śmiertelną i skończoną. Jego dusza jednakże była nieśmiertelna i boska. Ta dusza może krążyć pomiędzy różnymi bytami i zawsze dąży tylko i wyłącznie do dobra, by uszczęśliwiać i być szczęśliwą. Filozof Seneka, kierując się ideologią swojego greckiego duchowego przewodnika Epikura, głosił, iż śmierć nas nie dotyczy, ponieważ pozostaje niebytem. Zastrzegał jednak Seneka, iż dusza jest nieśmiertelna i na pewno ma wpływ na nasze późniejsze ewentualne zmartwychwstanie.

Trochę inne poglądy, choć na pewno zbliżone, wyznawał żyjący w okresie renesansu francuski filozof Kartezjusz. Śmierć uważał za faktyczny koniec „maszyny”, którą stanowiło za życia nasze ciało. W podobnej, choć bardziej uduchowionej doniosłości widział człowieka i śmierć w XVII wieku filozof Spinoza, dla którego owe fakty pozostawały w znacznej jedności Boga i Natury. Podobnie zresztą postrzegał te zagadnienia niemiecki filozof z Królewca, człowiek nieprzeciętnie uporządkowany wewnętrznie – Immanuel Kant, którym prof. Noras zajmował się naukowo. Dostrzegał duszę, w możliwości postrzegania jej poprzez sam umysł, jako transcendentną.

Martin Heidegger uważał, że życie to „bycie ku śmierci”. A współczesny nam ks. Józef Tischner twierdził: „Kto nie ma Sprawy, dla której żyje, bardzo boi się umrzeć. Świadomość Sprawy porządkuje lęki”.

Jeśli jest miłość, przestań się martwić…
I śmierć się przyda

(ks. Jan Twardowski, Jakże)

Bracia i Siostry!

Dla jakiej „Sprawy” żył śp. prof. Andrzej? Po ludzku patrząc, była to mozaika większych i mniejszych spraw codziennych, składająca się na życie poświęcone nauce i rodzinie; życie uporządkowane, gdzie był czas i na sport, i na słuchanie muzyki. Nasz zmarły Brat z wykształcenia i zawodu był filozofem. Nie tylko medytował nad bytem, ale i z bytem w jego różnych przejawach się zmagał, pracując na Uniwersytecie Śląskim, gdzie sprawował różne funkcje. Był m.in. prorektorem i prodziekanem ds. Nauki na Wydziale Nauk Społecznych, zasiadał w radach naukowych i programowych, przede wszystkim pracował naukowo, a jego dorobek wskazuje, gdzie lokowały się jego filozoficzne pasje. Przyznawał pokornie, że istnieją „Kłopoty z filozofią” i toczy się spór o pewność prawdy i nie tylko, również aktualne są pytania, bo właściwie filozofia to sztuka stawiania pytań i udzielania na nie często bardzo subiektywnych odpowiedzi, odpowiedzi na temat poznawalności świata i jego sensu.

Człowiek z natury swej jest istotą pytającą i szukającą odpowiedzi, szukającą teorii tłumaczącej świat i wszechświat, człowieka – i ta droga wydaje się być nieskończona; jest to droga poszukiwania i odkrywania prawdy!

Po tej drodze szła wytrwale filozof Edyta Stein, asystentka prof. Edmunda Husserla we Fryburgu. Pod wpływem mistrza i jego szkoły fenomenologicznej uczyła się patrzenia na wszystko bez uprzedzeń. W dniu kanonizacji s. Benedykty od Krzyża – Edyty Stein – papież Jan Paweł Wielki mówił: „Jako pierwszy cel Edyta Stein wyznaczyła sobie wolność. Przez długi czas była osobą poszukującą. Jej umysł niestrudzenie dociekał prawdy, a jej serce otwierało się na nadzieję. Z zapałem przemierzała niełatwą drogę filozofii i dlatego została ostatecznie wynagrodzona: została zdobyta przez prawdę. Odkryła bowiem, że prawda ma na imię Jezus Chrystus”.

Można odejść na zawsze i stale być blisko
(ks. Jan Twardowski, Na Powązkach Warszawskich)

Bracia i Siostry!

Na drodze życia filozofów staje zawsze fenomen Jezusa Chrystusa; wielu z nich – nie porzucając swoich naukowych badań, teorii i pasji – przyjmuje go jako Prawdę. I słucha Go, tak jak my przed chwilą, kiedy ogłasza: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J 5,24). Ojciec Tomasz Merton podkreślał, że „gdy przychodzi śmierć, przychodzi także i Chrystus, przynosząc nam życie wieczne, które kupił dla nas swoją śmiercią” (Nikt nie jest samotną wyspą, Kraków 1983, s. 310).

Wierzymy, że tak było w chwili przejścia śp. prof. Andrzeja na drugą stronę życia. Mimo woli nasuwa się jednak pytanie: czy aby nie za wcześnie przyszła ta śmierć? Dlaczego akurat w ten sposób został pokonany, dlaczego agresywnym wirusem została przecięta nić jego życia? (por. Iz 38,9n) Ufamy, że modlitwy zanoszone o jego zdrowie Bóg przemienił w łaskę życia, którego nie starga już żadna choroba ani śmierć, co siostrą jest ciała.

Skłaniamy pokornie głowę przed niezbadaną tajemnicą i mądrością Bożych wyroków i wypowiadamy dwa słowa, które są syntezą życia chrześcijanina: Amen i Alleluja.

Bracia i Siostry! Módlmy się za siebie nawzajem i trwajmy na drodze Prawdy, pamiętając, że ona ma imię. Tą prawdą, ale i drogą, i życiem jest Jezus Chrystus, nasz Zmartwychwstały Pan. Jest z nami w godzinie Eucharystii. Amen.

Autorzy: Wiktor Skworc