13 maja w Centrum Informacji Naukowej i Bibliotece Akademickiej w Katowicach odbył się wykład Adama Wajraka pt. Puszcza – ostatni nasz las

Chciałbym, żeby Puszcza Białowieska się zapuszczała

Puszcza Białowieska kojarzy mi się z rafą koralową. Podobnie jak rafa koralowa puszcza składa się z organizmów martwych. W puszczy na każdym kroku widać śmierć i to jest jej bogactwo – mówił Adam Wajrak, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, autor książek popularnonaukowych, działacz na rzecz ochrony przyrody, laureat prestiżowych nagród z zakresu ekologii i dziennikarstwa, podczas trzeciego wykładu z cyklu „ISM Daje głos”.

Adam Wajrak, działacz na rzecz ochrony przyrody
Adam Wajrak, działacz na rzecz ochrony przyrody

Pierwszym lasem, do którego chodził Adam Wajrak, jeszcze jako dziecko w towarzystwie ojca, był las w okolicach Warszawy.

– To był zbiór sosen jednowiekowych, pachnących żywicą. Nie było tam żadnych martwych drzew, żadnego bałaganu, wręcz porządek. Wielu z nas, myśląc o lesie, ma w wyobraźni właśnie taki obrazek. W 1988 roku pojechałem do Puszczy Białowieskiej z przyjacielem Szymonem Kaczanowskim. Weszliśmy do lasu. Panował tam potworny bałagan. Rosły różne drzewa, niektóre były powyginane, inne powalone – wprawiło mnie to w osłupienie, a nawet przerażenie. Myślałem, że doszło tam do jakiejś katastrofy. Dlaczego te drzewa leżą i gniją? To było dla mnie niezrozumiałe. Dopiero po pewnym czasie zacząłem na las patrzeć inaczej – wspominał Adam Wajrak.

Zwrócił uwagę, że Puszczę Białowieską w dyskusjach naukowych czy towarzyszących debatom poświęconym jej ochronie nazywa się lasem dziewiczym.

– Puszcza nie jest lasem dziewiczym. Jest lasem, w którym człowiek był od bardzo dawna, wpływ człowieka na puszczę przez bardzo długi czas był natomiast nieporównywalnie mniejszy niż na inne lasy. To zależało od różnych czynników, np. politycznych – król nie chciał, żeby polowali tam inni, jak również geograficznych – w okolicy jest bardzo mało spławnych rzek. Aktywnościami człowieka w puszczy były głównie bartnictwo, sianożęcie, rybołówstwo – czyli to, co nie przekształcało lasu. Do końca XVIII wieku o ponad 60 proc. obszaru Puszczy Białowieskiej można było powiedzieć, że był to las pierwotny, czyli bardzo mało zmieniony przez człowieka – tłumaczył dziennikarz. Podkreślił, że Puszcza Białowieska jest lasem wyjątkowym. Okres jej użytkowania, cięcia nie był jednak tak intensywny, jak w innych lasach Europy. Był też krótki – zaledwie 100 lat.

– Puszcza zachowała się w bardzo dobrym stanie. Co jest dla niej wyjątkowe i charakterystyczne? To piękna reprezentacja różnych typów lasów: bory, cudowne olsy (lasy olchowe porastające bagienne siedliska) oraz najważniejszy typ lasów w Puszczy Białowieskiej – grądy, czyli wielogatunkowe i wielowarstwowe lasy liściaste z przewagą grabów, dębów i lip – tłumaczył gość.

Podkreślił, że puszcza jest zbiorowiskiem wielkich drzew – nie spotkamy takich w innych lasach.

– Jeszcze do niedawna rekord Polski, jeśli chodzi o rodzimy gatunek drzewa, należał do świerka, który mierzył 52–53 metry, czyli miał wysokość trzynastopiętrowego budynku. Nasze dęby miewają ponad 40 metrów wysokości. Niestety większość tych wielkich drzew wycięto, ale wciąż jeszcze można je znaleźć w lesie – dodał.

Kolejną rzeczą, która wyróżnia Puszczę Białowieską, jest fakt, że rosną w niej drzewa, które bardzo rzadko występują w polskim lesie.

– Grab, który odgrywa bardzo ważną rolę ekologiczną, a poza tym jest przepiękny, powyginany, wygląda trochę jak troll czy smok. Lipa, która nie kojarzy się przecież z lasami, raczej z parkami i miastem, jest jednak typowo leśnym drzewem. W Puszczy Białowieskiej można znaleźć obszary, gdzie rosną prawie wyłącznie lipy. Niestety tam, gdzie realizowano gospodarkę leśną, brakuje dużych lip. Jedno ze zwierząt, które zostało w puszczy wytępione i które próbowano przywrócić, czyli niedźwiedź, nie wróciło, bo pozbyliśmy się olbrzymich lip. Lipy są puste w środku i wydaje się, że służyły niedźwiedziom do gawrowania – tak jak np. jodły w Bieszczadach – tłumaczył Adam Wajrak.

Puszczę Białowieską wyróżnia też niezwykłe bogactwo gatunków ptaków i bardzo niskie ich zagęszczenie. Gość wspomniał, że według prof. Tomasza Wesołowskiego (biologa ornitologa) charakterystyczna dla lasów naturalnych jest mnogość gatunków, ich zagęszczenia natomiast są niskie ze względu na dużą liczbę drapieżników. Bardzo ciekawe jest to, że ptaki gnieżdżą się w Puszczy Białowieskiej w pierwotny sposób. Strzyżyki lubią gnieździć się w wykrotach (drzewo z naderwanym korzeniem lub całkowicie wywrócone w wyniku działania wiatru). Mamy też sporą populację jerzyka, który kojarzony jest z miastem, a w puszczy mieszka w dziuplach na dużych wysokościach. Dodał, że najważniejsze dla puszczy są dziuplaki – dzięcioły; w Puszczy Białowieskiej żyją wszystkie europejskie gatunki tych ptaków.

– Puszczę zamieszkuje 10 gatunków – od najmniejszego dzięciołka, przez dzięcioła średniego, po dzięcioła dużego, który odgrywa bardzo ważną rolę, gdyż to jedyny drapieżny dzięcioł, który potrafi wejść do gniazd innych ptaków i zjeść ich jaja lub pisklęta. Kolejny to dzięcioł czarny, który „produkuje” bardzo dużo dziupli i jest bardzo poważnym dostarczycielem dziupli dla nietoperzy, kun i sów włochatek. Żyją tam też dwa najrzadsze gatunki dzięciołów, czyli dzięcioł białogrzbiety i dzięcioł trójpalczasty. Gatunki te są mocno związane z martwymi drzewami. Dla mnie są wyznacznikiem naturalności lasu, bo nie zobaczymy ich tam, gdzie prowadzona jest gospodarka leśna – tłumaczył Adam Wajrak.

Kolejny dziuplak to sikorka czubata, która wykuwa dziuple w spróchniałych, miękkich pniach. Podobnie sikorka sosnówka.

– Mamy też sóweczkę – najmniejszą europejską sowę. Sóweczki potrzebują dużo różnych rodzajów dziupli: do spania, lęgowych, a zimą dziupli do magazynowania myszy albo nornic, oraz dziupli, gdzie je rozmrażają i zjadają. W Puszczy Białowieskiej żyje też grupa ptaków, które związane są z dziuplami naturalnymi, czyli takimi, które powstały w wyniku działania wody i grzybów, jak np. rozpadliny w grabach czy lipach.

Dziennikarz wspomniał, że badania prowadzone przez prof. Wesołowskiego wykazały, iż pomiędzy budką naturalną a dziuplą lęgową jest duża różnica. Okazuje się, że budki szybciej się nagrzewają, nie potrafią utrzymać stałej wilgotności, mają niezdrowy mikroklimat. W dziupli tego nie ma. Dodatkowo w dziupli znajduje się zespół grzybów, który sprawia, że gdy lęg dobiega końca, gniazdo zostaje kompletnie rozłożone przez grzyby. To ważne, bo w starych gniazdach przechowują się pasożyty.

Kolejnym bardzo ważnym elementem Puszczy Białowieskiej według Wajraka jest bogactwo grzybów, porostów, mchów, wątrobowców i śluzowców.

– Nasuwa mi się skojarzenie z rafą koralową. Podobnie jak rafa koralowa puszcza składa się z organizmów martwych. Na gałązkach martwych drzew wyrastają czarki oraz piękne soplówki, pięknoróg, śluzowce… – mówił gość, prezentując wspaniałe fotografie. – Myślę, że jednym z powodów konfliktów o puszczę był fakt, że na każdym kroku widać tam śmierć. To jest trudne i nie do przyjęcia dla nas, ludzi wychowanych w cywilizacji, która ukrywa starość i śmierć. Tymczasem w Puszczy Białowieskiej znajduje się bardzo dużo martwych drzew i jest to nie tylko normalne, ale wręcz stanowi o jej bogactwie – wyjaśniał Adam Wajrak. Jak podał, w rezerwacie ścisłym martwe drzewa stanowią 1/3 masy drzewostanów stojących, tj. 160 m³ na hektar. W pozostałych częściach puszczy to ok. 80 m³, a przeciętnie w polskim lesie stanowią 5–10 m³.

– Nasze lasy są wyczyszczone z tego, co powinno być ich bogactwem. Martwe drzewa zostają bardzo długo w lesie. Szacuje się, że czas rozkładu wynosi ok. 1/5 ich życia, czyli dąb, który miał 500 lat, będzie rozkładał się ok. 100 lat. W rezerwacie ścisłym znajdują się sosny, które wciąż stoją, a zostały ocechowane jako martwe w połowie XIX wieku – to pokazuje, jak długo drzewo potrafi służyć ekosystemowi. Martwe zwierzęta też są bardzo ważną częścią ekosystemu. Na padlinie żywi się ok. 33 zwierząt kręgowych. Śmierć jest zatem niezwykle ważna dla puszczy – podkreślił Adam Wajrak.

Kolejną jej cechą są różnego rodzaju gradacje – zjawiska masowego rozmnożenia się osobników określonego gatunku, np. gryzoni lub owadów.

– Puszcza jest bardzo dynamicznym ekosystemem. Wydaje się nam, że w przyrodzie panuje harmonia. Nic bardziej nieprawdziwego. To widać bardzo dobrze w Puszczy Białowieskiej. Co kilkanaście lat mamy gradację piędzika przedzimka – owada, który zjada wszystkie niemal liście grabów i lip. Las wiosną wygląda wówczas jak zimą albo jesienią. Ptaki mają wielkie używanie, bo występuje wtedy mnóstwo gąsienic. Później gąsienice schodzą do gleby, żeby się przepoczwarzyć, a liście wracają puszczone z pąków zapasowych i znowu jest zielono – opowiadał prelegent. Inaczej wygląda to w przypadku kornika. Co 10–15 lat występuje mniejsza lub większa gradacja kornika. Kornik zabija drzewa, wchodząc w łyko, co sprawia, że drzewo nie może transportować wody oraz środków odżywczych i ginie.

– Bardzo ważny jest fakt, że kornik nie narusza drewna, więc bardzo długo to, które stoi, jest wartościowe dla przemysłu – stąd cięcia, które miały miejsce w Puszczy Białowieskiej. To był wyścig o to, żeby wyciąć jak najwięcej, zanim Unia Europejska zareaguje albo grzyby zdeprecjonują drewno – wyjaśniał dziennikarz.

W jego opinii w całej Puszczy Białowieskiej powinna obowiązywać ochrona ścisła.

– Dyskusja o strefach w Puszczy Białowieskiej nie ma sensu. Jest to bardzo mały obszar leśny. Stanowi mniej niż 1 proc. lasów w zarządzie Lasów Państwowych. Debata, czy chronić Puszczę Białowieską, w ogóle nie powinna się odbywać – powinniśmy przejść do następnego etapu dyskusji i rozmawiać o tym, czy zostawić bez żadnej ingerencji 10– 20 proc. lasów w Polsce. Cała Puszcza Białowieska powinna być parkiem narodowym i chciałbym, żeby się zapuszczała – dodał Adam Wajrak.

Na koniec spotkania dziennikarz wyznał, że żałuje, iż większość z nas nie ma okazji do obcowania z prawdziwym lasem. Z jednej strony zostaliśmy tego pozbawieni przez gospodarkę leśną, która zamieniła prawdziwe lasy w uprawę drzew, z drugiej strony – prawdziwych lasów jest tak mało, że ich ochrona powoduje, iż nie możemy do nich wejść i z bliska zobaczyć.

– Mam nadzieję, że park narodowy będzie w przyszłości polegał na tym, że puszcza będzie dostępna. Człowiek, który nie idzie tam z piłą spalinową czy sztucerem, nie jest dla tego ekosystemu zagrożeniem. Gdyby w Polsce zostawić w spokoju 10–20 proc. lasów, to ten tak ekspansywny i dynamiczny ekosystem bardzo szybko stałby się minipuszczą – podsumował Adam Wajrak.

Autorzy: Katarzyna Gubała
Fotografie: Katarzyna Gubała