SZPiT „Katowice” powstał w 1969 roku z inicjatywy Józefa Zieliny, Władysława Byszewskiego i Stanisława Wodnickiego. Był to pierwszy uniwersytecki zespół folklorystyczny w województwie katowickim. Jego historia jest silnie związana z powstawaniem i kształtowaniem się Uniwersytetu Śląskiego. W 1979 roku Studencki Zespół Pieśni i Tańca „Katowice” zainicjował Międzynarodowy Studencki Festiwal Folklorystyczny, na który zapraszane są zespoły studenckie z całego świata.
Józef Zielina był choreografem grupy. Jako człowiek o ponadprzeciętnym talencie i zmyśle artystycznym stworzył choreografie, które zespół do dziś ma w swym repertuarze, jak „Kraków” czy „Suita śląska”. Władysław Byszewski był kierownikiem kapeli, chórmistrzem, autorem licznych aranżacji i ludowych kompozycji muzycznych, m.in. do tańców żywieckich i krośnieńskich, zaś Stanisław Wodnicki to wirtuoz akordeonu, który pełnił funkcję kierownika kapeli po Byszewskim. To on jest autorem „Suity śląskiej” z „Polonezem powitalnym”. Kierownikami zespołu byli m.in: Ryszard Lorens, Urszula Moroń, Marek Kowalski, Aleksandra Kielak, a od 2003 roku jest Barbara Uracz. Obecnym kierownikiem kapeli jest Szymon Wieczorkowski, a poprzednim był Jerzy Cyprys, wirtuoz klarnetu, a także wyjątkowy zakulisowy wykonawca „Pod twoim okienkiem” czy „Serenady w Dolinie Słońca”. Chórmistrzem jest Adam Kawa, skrzypek, autor nowatorskich aranżacji, pedagog, który ma swoje niestandardowe metody motywacji. Z jego ust można usłyszeć nieoczywistą pochwałę: „No świetnie! Teraz jeszcze raz, ale czysto”. Od 2007 roku za choreografię jest odpowiedzialna dr Zofia Czechlewska, wybitna tancerka, pedagog, związana z Zespołem Pieśni i Tańca „Śląsk” w latach 1981–2011, tam pełniła funkcję m.in. zastępcy kierownika baletu. To ona była odpowiedzialna za projekt „Obertaniec oberwaniec”, o którym wypowiedziała się, że było wyzwaniem, a jednocześnie sprostaniem wymaganiom współczesnego widza.
Z zespołem są związani ludzie, którzy kochają folklor. Zofia Czechlewska zaznacza, że zespół tworzą prawdziwi pasjonaci. Ta miłość często skutkuje długoletnią pracą tak, jak to jest w przypadku obecnej kierownik Barbary Uracz.
– Całą młodość byłam związana z muzyką i tańcem. Ponad 40 lat temu zaczęłam studiować filologię słowiańską na Wydziale Filologicznym. W tym samym momencie zapisałam się do zespołu. SZPiT „Katowice” dawał szansę wyjazdów, wyjątkową na tamte czasy. Kochałam folklor czesko-słowacki. Mogłam przyjrzeć się mu dokładniej w trakcie jednego z pierwszych wyjazdów z zespołem na festiwal studencki. Kolejny wyjazd był miesięcznym tourneé po Francji, ale pierwszy duży festiwal międzynarodowy, w którym brałam udział, odbywał się w Holandii – wspomina kierownik zespołu.
W tamtym czasie zrodził się pomysł organizacji studenckiego festiwalu folklorystycznego. Barbara Uracz zaczęła go współorganizować z zespołem, ówczesnymi władzami Uniwersytetu Śląskiego oraz z Tadeuszem Donocikiem, obecnym prezesem Stowarzyszenia Absolwentów UŚ. Pierwsza edycja festiwalu miała miejsce w Sosnowcu.
– Takie były moje początki, fajne, bezproblemowe. Później zaczęły pojawiać się trudności związane z finansowaniem kolejnych koncertów i festiwali. Jesteśmy także jako Festiwal w Międzynarodowej Radzie Stowarzyszeń Folklorystycznych, Festiwali i Sztuki Ludowej CIOFF, która ma wiele wymagań, m.in. należy pokryć koszty przyjazdu i pobytu zapraszanych zespołów. To wiąże się z zawieraniem umów z wieloma gminami, by móc sprostać wymaganiom.
SZPiT „Katowice” z początkiem każdego roku akademickiego ogłasza nabór.
– Na początku studiów w 2018 roku postanowiłem się zgłosić, ale obawiałem przesłuchania. Okazało się, że spotkanie dla kandydatów nie jest castingiem, w trakcie którego należy prezentować swoje umiejętności. Nabór polega przede wszystkim na rozmowie. Samo przystąpienie do niego wiąże się z cotygodniowymi próbami, które np. przed jubileuszowym koncertem potrafiły trwać nawet do późnych godzin nocnych – wspomina jeden z najmłodszych stażem członków zespołu, Piotr Wowro.
– Czasami trzeba zrezygnować z innych przyjemności i poświęcić czas na pracę. Jeżeli chce się być artystą, to trzeba liczyć się z takimi sytuacjami. Praca w grupie jest wymagająca. To uczy tolerancji, zrozumienia swoich problemów i potrzeb. Istotna jest również integracja, dlatego na przełomie listopada i grudnia organizowane są zgrupowania i warsztaty. Ważne jest poznanie się. Wtedy pracujemy, ale jest też czas na zabawę i rozmowy – dodaje kierownik zespołu.
W historii zespołu zawiązywanie nowych znajomości i przyjaźni skutkowało aż 55 małżeństwami. Członkowie zespołu, z którymi mogłam porozmawiać, potwierdzają, że tworzą pewnego rodzaju rodzinę, nie zawsze jest kolorowo, zdarzają się tarcia, ale wygrywa miłość do tańca i śpiewu. Wspólny cel łączy, mobilizuje do pracy, ale ważna jest także pasja.
– Pracuję w MCK w Rudzie Śląskiej w zespole „Rudzianie”. W 2015 roku zorganizowano u nas koncert zespołu „Katowice”. Zobaczyłem w ich wykonaniu suitę tańców krośnieńskich i tak mi się spodobała, że chciałem się jej nauczyć. Od tego zaczęła się moja przygoda z zespołem – wspomina Mateusz Kitel. Po dwóch latach suitę miał już doskonale opanowaną i w teorii mógłby już odejść, ponieważ osiągnął swój cel. Zaznacza jednak: – Kultura ludowa, ten taniec i muzyka, są na tyle ciekawe dla osoby, takiej jak ja, związanej z nią już ponad 18 lat, że nie można zrezygnować. Mam to we krwi, w nogach.
15 lat temu do Zespołu dołączył Mirosław Borowieńko.
– W wakacje dowiedziałem się, że można do nich dołączyć. Gdy przyszedłem pierwszy raz, wszyscy namawiali mnie, żebym został i tak to już trwa. Daje mi to oderwanie od rzeczywistości, pewien spokój. Próby rzeczywiście są zajmujące, ale żeby coś osiągnąć, trzeba coś poświęcić.
Aleksandra Nycz jest jedną z osób, która z zespołem związana jest już ponad 10 lat.
– Przyjście do zespołu zaraz na początku studiów było strzałem w dziesiątkę. Tutaj znalazłam przyjaciół. Znacznie rozwinęłam się muzycznie i tanecznie. Kolejne próby, koncerty i wyjazdy są dla mnie przeżyciami dającymi dużo radości. Wyjazdy umacniają grupę. Razem radzimy sobie z różnymi trudnościami, np. w Cusco (Peru) musieliśmy zatańczyć na wysokości ponad 3400 m n.p.m. Momentami brakowało nam tchu, ale podołaliśmy. Szczególnie ważny był dla mnie projekt „Obertaniec oberwaniec”. Praca przy nim pokazała mi, ile można zrobić z folklorem, jak jest on bogaty, ale i jakie ja mam możliwości taneczne.
Studencki Zespół Pieśni i Tańca „Katowice” daje szansę każdemu. Można do niego dołączyć bez wielkiej wiary w swoje umiejętności. Rzetelna praca w nim pokazuje, że w każdym drzemią naturalne zdolności, które wystarczy rozbudzić. Jak zaznacza Kamila Zygmunt, od dwóch lat związana z zespołem:
– Czasami próby to krew, pot i łzy, ale wyjście na scenę i pokazanie tego wyjątkowego elementu polskiej kultury to rekompensuje. Ja zawsze mówiłam, że mam dwie lewe nogi i nie nadaję się do tańca. Teraz zaczęłam lepiej czuć muzykę i mogę tańczyć wszędzie.
Kamila Zygmunt podkreśliła także wyjątkową atmosferę panującą w zespole:
– Jesteśmy jak rodzina. Spędzamy bardzo dużo czasu razem na próbach i wyjazdach. To budowanie relacji można porównać do dwóch chropowatych skał, które przez tarcia stają się coraz gładsze i lepiej do siebie dopasowane.
Aleksandra Kwiatkowska, która od kilku lat pełni funkcję przewodniczącej zespołu, przyjechała do Katowic z województwa kujawsko-pomorskiego 6 lat temu. Zaskoczona była otwartością panującą w zespole.
– Tu każdy się z każdym wita, przytula, wszyscy się lubią, ale też mówią szczerze o problemach, zwracają uwagę na niedociągnięcia. Na początku otrzymałam duże wsparcie i trwa to do teraz. Każdy czegoś mnie nauczył: jak zapleść warkocz czy szybko przebrać się z jednego stroju w drugi w trakcie koncertu. Poza tym nasz zespół daje wiele przestrzeni na własny rozwój.
Zgodnie z sugestią rektora UŚ prof. Andrzeja Kowalczyka uroczystości jubileuszu zespołu będą odbywać się przez cały rok. W planach jest występ Studenckiego Zespołu Pieśni i Tańca „Katowice” w ramach 32. edycji Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego, a na zakończenie Barbara Uracz chciałaby zorganizować duży koncert na katowickim rynku pozwalający na spotkanie z mieszkańcami i wszystkimi studentami.