Po wakacjach przyjdzie nowe, a nawet NOWE. Na razie wiedza na temat NOWEGO nie jest nadzwyczajna; przeważają domysły, obawy i spekulacje. No i nadzieja, że może jakoś to będzie. Przed paroma dniami przeczytałem, że nasza uczelnia jest wymieniona w sławetnym rankingu szanghajskim (albo może jakimś innym, to i tak ma drugorzędne znaczenie) na miejscach 800–1000. W sumie ów niezidentyfikowany przeze mnie ranking wymienia kilkanaście polskich uczelni, więc w Polsce UŚ jest na stosunkowo wysokim miejscu. Ale dobre wrażenie mija, gdy zapoznamy się z innymi rankingami, które klasyfikują nasz uniwersytet dużo niżej. Co to będzie, co to będzie? Tymczasem ambitny program uczynienia z naszego uniwersytetu jednostki badawczej pozostaje aktualny. Powoduje to w szczególności olbrzymią presję na te dyscypliny, w których osiągnięcie kategorii co najmniej B+ może być problemem. W związku z tym będziemy zapewne obserwować różne „ruchy” w ciągu najbliższych miesięcy, ruchy zmierzające do osiągnięcia założonego celu, hasłowo nazwanego ProspectUS. A bez osiągnięcia kategorii „badawczej” uniwersytet dostanie dużo mniejszą dotację.
I teraz proszę sobie wyobrazić sytuację naszego Rektora, który przez najbliższy rok będzie sam z tymi wszystkimi problemami. Był taki film Samotność długodystansowca, niedawno ukazała się książka S@motność w sieci. Czy teraz powstanie utwór Samotność rektora? Jak sobie dać radę ze wszystkimi problemami wynikającymi z ustawy 2.0?
W ostatnich miesiącach natykam się na inicjatywy, które sprowadziłbym do wspólnego mianownika: karnet dla VIP-ów, platynowy abonament czy bilet specjalny. Na przykład niedawno widziałem broszurkę pewnego klubu piłkarskiego z jednej z niższych klas rozgrywkowych, w której proponuje się różne stopnie sponsoringu: brązowy, srebrny, złoty, platynowy czy diamentowy. W zamian za świadczenie w odpowiedniej wysokości (jeśli dobrze pamiętam, najwyższe to było pół miliona rocznie) zyskuje się prawo do rozmaitych przywilejów reklamowo-prestiżowych. Na ostatnim air show w Katowicach-Muchowcu sprzedawano karty wstępu dla VIP-ów, które w zamian za kilkaset złotych oferowały poczęstunek alkoholem i miejsce na parkingu (rozumiem, że poczęstunek nie dla kierowcy). Słyszałem też o platynowych abonamentach w jednej z katowickich instytucji kultury, które w zamian za 10 tys. zł rocznie dawały prawo do uczestnictwa w imprezach, zasiadania w specjalnej loży, poczęstunku szampanem i, jakże by inaczej, miejsca na parkingu. I tu przyszedł mi pewien pomysł do głowy. Ponieważ, jak się wydaje, szukamy dodatkowych źródeł finansowania, to może by tak przyciągnąć dobroczyńców (a raczej darczyńców) takimi atrakcjami, jak: a) złoty indeks, b) możliwość uczestnictwa w wykładzie prof. Palucha, c) uścisk dłoni przewodniczącego Rady Uniwersytetu, d) odcisk dłoni dobroczyńcy w zapomnianej nieco alei sław, e) umieszczenie nazwiska na specjalnej tablicy w holu Rektoratu (obok tablicy z doktorami hc), f) doktorat hc – no, to by może była przesada, ale e) miejsce na parkingu – i to jest ten kluczowy punkt, który wywrze niewątpliwie wrażenie na przyszłych darczyńcach. Nie ma tu, jak widać, poczęstunku szampanem, ale musimy dbać o trzeźwość naszych dobroczyńców – poza tym jednak parking i lampka szampana nie współbrzmią. To tyle propozycji na dziś. Życzę wszystkim, a zwłaszcza samotnemu rektorowi, udanych wakacji.