Materia szkła jest niezwykle kusząca i tajemnicza. Zdaniem dr hab. Katarzyny Pyki może stać się wszystkim – rzeźbą, malarstwem, grafiką czy rysunkiem. Studia ukończyła z wyróżnieniem w 2000 roku w Instytucie Sztuki UŚ w Cieszynie, realizując dyplom z grafiki artystycznej w pracowni prof. Krystyny Filipowskiej oraz aneks z rysunku w pracowni prof. Anny Kowalczyk-Klus. Zdobyta wiedza otworzyła graficzce drogę do poszukiwań formy i najdoskonalszego medium dla przetworzenia myśli w materię artystyczną.
– Rysunek zawsze był mi bliski i towarzyszył na każdym etapie dochodzenia do własnej drogi artystycznej, ale nie traktowałam go standardowo – wspomina artystka. – Rysowałam wszystkim: pędzlem, a nawet papierem ściernym. W poszukiwaniu materii budowałam rozmaite struktury, eksperymentowałam z różnymi farbami…
Dwa lata przed obroną dyplomu Katarzyna Pyka rozpoczęła pracę w Zespole Szkół Ceramiczno-Elektrycznych w Gliwicach, gdzie uczyła rysunku, malarstwa i ceramiki. W 2000 roku wspólnie z koleżanką założyły pracownię ceramiki w Domu Narodowym w Cieszynie, która nadal znakomicie funkcjonuje, a ich dzieło obecnie kontynuuje kolejna absolwentka Wydziału Artystycznego UŚ.
W poszukiwaniu materii
Ceramika, jak się jednak okazało, była tylko ogniwem pośrednim, Katarzynę Pykę fascynowała bowiem materia szkła. W 2002 roku ukończyła studia podyplomowe na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu na kierunku dyscypliny plastyczne w architekturze. Dyplom uzyskała z witrażu w pracowni profesora Ryszarda Więckowskiego, po czym rozpoczęła pracę w Instytucie Sztuki na Wydziale Artystycznym UŚ w Cieszynie, gdzie po czterech latach obroniła doktorat (pt. Zmienność obrazu materii pomiędzy światłem a cieniem) w dziedzinie sztuk plastycznych w dyscyplinie sztuki piękne. W 2007 roku Katarzyna Pyka uzyskała stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zaowocowało cyklem O człowieku (osiem witraży) oraz serią Szkiców na szkle. Przystępując w 2013 roku na ASP we Wrocławiu do kolokwium habilitacyjnego w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie sztuk projektowych (Ślady czasu w materii szkła oraz cykle Otchłań, Spleen, Zegar i Wzlot – prace inspirowane poezją Charles’a Baudelaire’a), mogła poszczycić się już znaczącym i oryginalnym dorobkiem artystycznym, czego dowodem był udział w kilkunastu indywidualnych i kilkudziesięciu zbiorowych wystawach w kraju i za granicą (m.in. w Portugalii, Francji, Bośni i Hercegowinie, Czechach, Rumunii, Litwie, Stanach Zjednoczonych, Chinach, Słowenii i na Słowacji).
Pierwsze były stoły
Doświadczenie wyniesione ze studiów podyplomowych i wrocławskiej pracowni witrażu profesora Ryszarda Więckowskiego zachęciły młodą panią doktor do zbudowania od podstaw pracowni witrażu w Instytucie Sztuki UŚ w Cieszynie. Dziekan Wydziału Artystycznego, prof. zw. dr hab. Małgorzata Łuszczak wsparła pomysł, wskazała także odpowiedni projekt, dzięki któremu udało się pozyskać środki na jego realizację.
– Zaczynaliśmy od wstawienia do pracowni stołów, na których składaliśmy szklane mozaiki, dopiero kiedy uruchomiliśmy mały piec, wypalanie szkła mogło ruszyć pełną parą – wspomina z uśmiechem artystka.
Zainteresowanych ofertą edukacyjną pracowni było tak wielu, że moce przerobowe pieca wkrótce okazały się niewystarczające.
Zdarzało się, i to nierzadko, że prace studentów dr hab. Katarzyna Pyka woziła 60 km do własnej pracowni w domu i tam je wypalała. Wiele z nich realizowanych było również we Wrocławiu w pracowni prof. R. Więckowskiego. Tak powstała część dyplomów. W pamięci graficzki szczególnie zapisała się obrona wyjazdowa Anety Szarzec w kaplicy ewangelickiej w Ustroniu – witraże wieńczące drzwi do kaplicy i Anety Płaczek (obecnie Głowackiej) – witraże prezentowane w miejscu spotkań młodzieży. Ponieważ był to dużych rozmiarów witraż klasyczny, montowany był na miejscu, łączenia także wymagały klasycznej techniki, czyli ołowiu, lutownicy i cyny. Gigantyczny wysiłek zrekompensowała ogromna satysfakcja.
Wprawdzie pracownia uruchomiła kolejny, tym razem duży piec i wzbogaciła się o nowe oprzyrządowanie, ale dr hab. Katarzynie Pyce marzy się już poszerzenie i rozwinięcie pracowni w kierunku szlifowania szkła i topienia w formach.
– Potrzebujemy jednak więcej miejsca i… środków – przyznaje graficzka.
Inspiracje
Człowiek, czas, starość, przemijanie – to tematy, które nurtują artystkę. Czy bezbarwne szkło może opowiedzieć przeszłość, opisać teraźniejszość, zaskoczyć wizją przyszłości?
Dla dr hab. Katarzyny Pyki działania artystyczne są rodzajem pamięci. Czas bowiem – jak mówi – jest w ciągłym ruchu, ciągle płynie, zmienia się w każdej sekundzie, teraźniejszość nieustannie zmienia się w przeszłość. Dlatego pamięć jest bardzo istotnym dla niej pojęciem – pamięć o tym, co było, jaki był człowiek i świat.
Okazuje się, że w rękach artysty nawet tak prozaiczny incydent, jak operacja oczu, może stać się przejmującą historią, którą można wtopić w szkło, zachować i utrwalić. Bezbarwne, poddane różnym technikom obróbki (fusing, gięcie, rzeźbienia piaskiem, wypalanie, barwienie, stosowanie technik z zakresu witrażu klasycznego) szkło staje się w rękach pani adiunkt swoistą kartką z pamiętnika. Zdjęcia wnętrza oka wykonane w muzeum Ars Electronica w Linzu stały się inspiracją kompozycji witrażowych, które autorka opatrzyła znamiennym tytułem Pole widzenia (2010). Ascetyczne połączenie bezbarwnego szkła fusingowego z czarnym szkłem witrażowym zyskało nowe życie, a prace były eksponowane na wielu wystawach. Od kilkunastu miesięcy artystka mapuje bóle głowy, miejsca głęboko wyrzeźbione odnoszą się do dni, w których pojawia się ból.
– Kiedyś mapowałam skaleczenia, które w pracy ze szkłem są nieuniknione. Nosiłam więc w torebce przez rok małe szklane płytki, które służyły do zbierania kropli krwi. Umieszczone pomiędzy szkiełkami krople tworzyły niesamowite wzory i stały się inspiracją do witraży. Zbiór okazał się całkiem pokaźny, mam w domu cztery opisane kasety – dodaje ze śmiechem pani adiunkt.
W ubiegłym roku cykl prac inspirowanych zdjęciami tomografii komputerowej autorstwa Katarzyny Pyki trafił do elitarnego grona artystów prezentowanych na wystawie „Transgrafia”, konkursu towarzyszącego Triennale Grafiki w Krakowie (jury wyselekcjonowało zaledwie 35 prac spośród kilkuset nadesłanych).
– Z naszego cieszyńskiego Zakładu Rysunku na wystawie znalazły się prace trzech osób, to bardzo cieszy – szybko dodaje pani adiunkt.
Uratowane od zapomnienia
Pracownia otrzymała niezwykły prezent, stuletnie witraże, które zapewne utkwiłyby na dnie jakiejś piwnicy, gdyby nie ocaliła ich miłośniczka staroci. Niedbale zawinięte przywiozła do Cieszyna. Okazało się, że gruba powłoka brudu skrywała małe dzieła sztuki. I tak program pracowni wzbogacił się o konserwację witraży.
– Trafiły do nas w opłakanym stanie, były bardzo zniszczone, miały dużo ubytków – wyjaśnia dr hab. Katarzyna Pyka. – Po umyciu wyłoniła się jednak przepiękna malatura, oryginalne trzy wzory, świetne składanie i bardzo ciekawe brzegowe bordiury. To nam wystarczy, aby odtworzyć pierwotny rysunek, uzupełnić braki i złożyć z tych kawałków jeden witraż.
Mają minimum sto lat, świadectwem ich wieku jest malatura. Odtwarzanie rysunku wymaga zegarmistrzowskiej precyzji, ale niezwykłe, wręcz futurystyczne wzory warte są tego wysiłku.
Do ognia trafić miały mocno zniszczone, dawno już nieużywane stare modlitewniki.
– Kiedy dowiedziałam się od mojej mamy, że nikt ich nie potrzebuje, potraktowałam to jak wyzwanie. Jeden z nich szczególnie zapadł mi w pamięć, był to malutki modlitewnik mojej babci, który zawsze zachwycał mnie pięknymi rycinami – wspomina artystka.
Tak powstała frapująca instalacja Odłamki (ponad 2 m2), w której każda karteczka została zatopiona pomiędzy różnymi rodzajami szkła. Tak zażywicowanych stroniczek (ok. 500 z 900) ogień już nie strawi i na pewno przetrwają. Po modlitewnikach przyszedł czas na stare fotografie, które zyskały nowe życie – przeszłość została zamknięta w szkle.
Dr hab. Katarzyna Pyka jest autorką wielu niepowtarzalnych statuetek, które otrzymują doktorzy honoris causa Uniwersytetu Śląskiego, laureaci Śląskich Nagród Naukowych (przyznawanych podczas Śląskiego Festiwalu Nauki), nagród Pro Silesia i wielu innych. W kościele w Przyszowicach (rodzinnej parafii dr hab. Katarzyny Pyki) podziwiać można relikwiarz św. Jana Nepomucena – autorka nadała mu formę krzyża z wnętrzem wskazującym na fale Wełtawy… To zaledwie kilka z długiej listy śladów, którymi artystka znaczy teraźniejszość.
– Szkło jest moją pasją, nie zmienię jej nigdy – zapewnia twórczyni Odłamków. – Cokolwiek sobie wymyślę, znając już poszczególne technologie, jestem w stanie to zrealizować w szkle.