1 marca Obserwatorium Procesów Miejskich i Metropolitalnych zorganizowało już trzecie seminarium praktyków i badaczy pt. „W stronę natury, czyli jak poprawić jakość życia w mieście?”

Komfort życia w mieście zależy od kontaktu z przyrodą

Obserwatorium Procesów Miejskich i Metropolitalnych jest jednostką składającą się z 17 interdyscyplinarnych zespołów badawczych tworzonych przez pracowników 7 uczelni i jednostek badawczo-rozwojowych województwa śląskiego. Jego zadaniem jest wykorzystanie potencjału uczelni, a także prowokowanie do dyskusji. Obserwatorium powstało w 2016 roku na bazie nieformalnej sieci współpracy naukowców, których zainteresowania skupiają się wokół współczesnych miast i metropolii. Celem jest dostarczanie rzetelnej wiedzy, badań i danych, które mają pomagać społeczeństwu oraz władzy w kreowaniu i realizowaniu efektywnych polityk publicznych. Istotą jest dialog między naukowcami i praktykami.

Dr hab. Robert Pyka
Dr hab. Robert Pyka

Pierwsze seminaria w ramach Obserwatorium Procesów Miejskich i Metropolitalnych dotyczyły m.in. rewitalizacji, czyli procesu wyciągania ze stanu kryzysowego zdegradowanych śląskich terenów, oraz darmowego transportu. Temat trzeciego spotkania skupiał się wokół tematyki komfortu życia w mieście, który ma wzrastać proporcjonalnie do zwiększania możliwości kontaktu z przyrodą, bo to jest element mający przyciągać. Spotkanie otworzył dr hab. Robert Pyka, zastępca dyrektora Instytutu Socjologii UŚ, pełnomocnik rektora ds. Obserwatorium Procesów Miejskich i Metropolitalnych (OPMiM).

Seminarium rozpoczęło się od referatu Miasto jako ekosystem dr hab. Edyty Sierki z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ, która zaznaczyła na wstępie, że komfort życia w mieście jest zależny od kontaktu z przyrodą. Wyjaśniła, iż pojęcie natury jest źle używane, bo obecnie naturalnego mamy niewiele. Miasto jest pewnym ekosystemem, który ma spełniać swoją rolę z pomocą m.in. człowieka – jako tego, który go stworzył. Błędem jest robienie z miast zespołów techniczno-społecznych pozbawionych elementu przyrodniczego, ponieważ zaburza to równowagę, do której należy dążyć. Pewnym pomysłem była idea tworzenia miasta ogrodów, co jest doskonale znane w Katowicach.

Kontynuacją tej myśli zajęła się dr hab. prof. UŚ Gabriela Woźniak, również z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ. Stwierdziła, że deficyt kontaktu z przyrodą ma szczególny wpływ na dzieci. Te, które mają go w odpowiedniej ilości, lepiej rozwijają się fizycznie, psychoruchowo, intelektualnie, mają większą łatwość w nawiązywaniu kontaktów i lepiej funkcjonują w społeczeństwie. Powoływała się na duńskie badania potwierdzające tę bezwzględną zależność od przyrody.

Kolejny referat dr. hab. Andrzeja Woźnicy ze Śląskiego Centrum Wody skupiał się wokół hasła: Woda w mieście – to się opłaca. Zbiorniki wodne są niedoceniane, zapomniano o ich ważnych funkcjach, które korzystnie działają na funkcjonowanie człowieka w mieście. Problemem jest uszczelnianie powierzchni, co ma dawać wygodę, ale też generuje suszę i stwarza trudności z odprowadzaniem wody. Wedle prelegenta Rawa w ogóle nie jest wykorzystywana, a traktowana wyłącznie jako problem. Badania historycznych planów miast powinny dać do myślenia przy obecnym wprowadzaniu zmian w miastach. Katowice kiedyś w samym centrum miały dwa stawy i dodatkowo przez miasto przepływała rzeka napędzająca młyny. Pewnym rozwiązaniem tymczasowym dla tak poważnych problemów jest projekt Grow Green, czyli wprowadzanie w przestrzeń betonowych pustyń donic z roślinami, kieszonkowych ogrodów czy zielonych dachów.

Seminarium stanowiło okazję do wymiany doświadczeń i poglądów na zarządzanie zasobami
przyrody w kontekście poprawy jakości życia mieszkańców obszarów miejskich
Seminarium stanowiło okazję do wymiany doświadczeń i poglądów na zarządzanie zasobami przyrody w kontekście poprawy jakości życia mieszkańców obszarów miejskich

Uzupełnieniem pomysłów na stworzenie z miasta czy chociaż jego części zielonych enklaw zajęła się Karina Bielawska. Swój referat zatytułowany Jak robią to inni? Przyjazne przyrodniczo miasta świata rozpoczęła od stwierdzenia, że nie ma miasta, które byłoby w pełni przyrodniczo sprzyjające. Wnika to m.in. z tego, że nie ma standardu opracowywania całościowej koncepcji zieleni dla miasta, a ludzie skupiają się jedynie na pewnych jego obszarach i często są to działania chaotyczne. Wskazała także, że problemem są często bezmyślne działania sprowadzające do danego miasta teoretycznie dobre koncepcje zazieleniania z innych państw, co nie zawsze się sprawdza. Jako przykład podała wertykalne ogrody francuskiego botanika Patricka Blanca. Zielone ściany elewacji, kolumny i spirale w miejskiej przestrzeni, a teraz także i zielone sufity wewnątrz budynków miały dać możliwość kontaktu z naturą w centrach miast, miejscach gęsto zasiedlonych, gdzie na tradycyjne ogrody nie ma miejsca. „Ściany życia” mają się też pojawiać w miejscach nieoczywistych, jak np. w tunelach, wewnątrz muzeów, galerii handlowych czy w podziemnych parkingach. Jednak istotą jest dopasowanie roślin do konkretnego miejsca, jego uwarunkowań związanych z dostępem do wody, wiatrem, nasłonecznieniem, należy także wziąć pod uwagę sam aspekt budowlany, jak np. wytrzymałość ścian. Taka szczegółowa analiza pozwala dobrać odpowiednie rośliny, które będą mogły pełnić swoją funkcję nie tylko chwilę po nasadzeniu ich, ale cały rok. Kolejnymi przykładami, które podała prelegentka, były ekstensywne ogrody na dachach (są to powierzchnie biologicznie czynne, obniżające efekt wysp ciepła), urban farming (uprawianie warzyw na dachach budynków) czy ogrody deszczowe przy drogach przechwytujące deszczówkę i lasy biocenotyczne również nasadzane przy drogach, pomagające lepiej czuć się w mieście i jednocześnie dobrze wpływające na ekosystem. Karina Bielawska zaznaczyła, że przyjazne miasto to takie, które współpracuje z mieszkańcami chcącymi mieć więcej terenów zielonych i korzysta w tym celu z ich potencjału w budowaniu większego komfortu życia. Władze powinny wsłuchiwać się w głos mieszkańców.

Druga część seminarium pozwoliła na dyskusję gości z ekspertami: dr hab. Adamem Rostańskim (WBiOŚ UŚ), Aleksandrą Kuzior (PŚ), Agnieszką Chećko (geolog, UM Jaworzno), Magdaleną Bielik (kierownik Zakładu Zieleni Miejskiej w Katowicach). W debacie eksperckiej badacze i praktycy wymieniali się uwagami dotyczącymi m.in. świadomego budowania dobrostanu, który ma gwarantować obcowanie z przyrodą, ale nie jej niszczenie. Padł pomysł, by na wszystkich wydziałach szkół wyższych wprowadzić obowiązkowy przedmiot porządkujący myślenie o ochronie środowiska i etycznej odpowiedzialności człowieka za nie. Przykładowo mogłaby to być sozjologia, która zajmuje się problemami ochrony środowiska i jest nauką interdyscyplinarną łączącą wiedzę z zakresu ekologii, geologii i geografii. Edukacja powinna rozpoczynać się jednak na wcześniejszych etapach, dlatego też ważne są działania instytucji i wszelkich organizacji prowadzących szkolenia, warsztaty dla dzieci, ale i rodziców, bo to ma gwarantować przekładalność teorii na codzienność. Eksperci byli zgodni, że należy wychodzić poza schemat podziału na naukowców i praktyków. Tylko razem, łącząc swoje doświadczenia, wiedzę, badania, można skutecznie działać na rzecz np. dobrego i mądrego tworzenia planu zagospodarowania przestrzennego w miastach, a także reagować na pewne tendencje, które mogą wzbudzać wątpliwość, jak np. brak drzew i krzewów na nowo powstałych cmentarzach. Eksperci z urzędów miast i podległych instytucji stwierdzili wprost, że są obszary działań władz, które wymagają odpowiedniej wiedzy i analizy, a jest rzadkością, by urzędnicy mogli się pochwalić wysokim jej poziomem. Efektem tego są plany wprowadzania nowych przestrzeni dla roślin, które finalnie nie są odpowiednio przygotowane, nie dają szansy na rozwinięcie się zieleni lub powodują, że dane drzewa utrzymują się tylko przez jeden sezon. Okazuje się, iż problematyczny nie jest tylko dobry wybór miejsca, ale przede wszystkim dopasowanie gatunków do trudnych przestrzeni, jakimi są przykładowo te przy drogach szybkiego ruchu, otwarte przestrzenie rynków, nierzadko betonowych pustyń. Jest wiele obszarów, w których ważny jest głos ekspercki, wciąż jednak nie jest praktykowane współdziałanie, a decyzje są podejmowane wedle schematów, bez zwracania uwagi na najnowsze badania czy trendy. Dominują działania nastawione na szybki efekt, który z zasady nie wiąże się z przemyśleniem, jak w perspektywie lat ten efekt może się utrzymać. Często właśnie badacze zajmujący się wąskimi specjalizacjami dostrzegają problemy, które początkowo mogą wydawać się marginalne i nieważne. Dotyczy to gatunków roślin czy zwierząt występujących na niewielkich obszarach miasta, które nie są żaden sposób chronione przez np. wprowadzenie rezerwatów czy poszerzania, a nie zawężania takich terenów.

Ostatnim dyskutowanym tematem był również problem pogłębiającego się „szaleństwa” prywatności. Coraz częściej dochodzi do zamykania przestrzeni, ogradzania jej, ograniczania dostępu. Powoduje to zmniejszanie się miejsc do spotkań, odpoczynku, ogólnie dostępnych, co nie sprzyja budowaniu więzi społecznych i sąsiedzkich. Z drugiej strony eksperci zwrócili uwagę, że takie powstające miejsca w przestrzeni publicznej, np. przy trasach rowerowych, lasach, parkach, bardzo często są w pełni zabudowane, wyposażone w darmowe Wi-Fi, co nie pomaga w kontakcie z przyrodą, a tylko go zaburza. Jest wielka potrzeba miejsc, które stanowią namiastkę przyrody niekontrolowanej w pełni przez człowieka.

Autorzy: Agnieszka Niewdana
Fotografie: Agnieszka Szymala