26 lutego w Centrum Informacji Naukowej i Bibliotece Akademickiej w Katowicach odbyło się drugie spotkanie w ramach cyklu „ISM daje głos”

Należy zacząć od siebie

„ISM daje głos” to nowa inicjatywa Kolegium Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych UŚ pomyślana jako cykl spotkań z nietuzinkowymi osobowościami polskiej kultury. Pierwszą, otwierającą cykl prelekcję wygłosił w grudniu 2018 roku reportażysta i fotoreporter Filip Springer. Tym razem gościem spotkania był Marcin Popkiewicz – analityk megatrendów, ekspert i dziennikarz zajmujący się powiązaniami w obszarach gospodarka – energia – zasoby – środowisko, redaktor portali ziemianarozdrozu.pl i naukaoklimacie.pl, autor takich publikacji, jak: Świat na rozdrożu, Rewolucja energetyczna. Ale po co? oraz najnowszej – Nauka o klimacie. Gośćmi cyklu jeszcze w tym roku akademickim będą Olga Tokarczuk i Adam Wajrak.

Marcin Popkiewicz
Marcin Popkiewicz

– Nauka nie jest demokracją, w której większość głosuje, jak mają działać prawa fizyki. Nauka jest dyktaturą faktów, dowodów, obserwacji. Często mnie pytają, czy wierzę w zmianę klimatu. To tak, jakby pytać, czy wierzymy w elektrony – to nie jest kwestia wiary, ale badań. Jeśli zwiększymy w atmosferze stężenie gazów cieplarnianych, temperatura przy powierzchni planety musi wzrosnąć – mówił Marcin Popkiewicz podczas wykładu Klimatyczne fakty i mity wygłoszonego w ramach cyklu „IMS daje głos”.

Poinformował, że Raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (ang. Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC), w którym co kilka lat tysiące naukowców podsumowują stan wiedzy o klimacie, potwierdza, że klimat na Ziemi względem epoki przedprzemysłowej ociepla się i jest to wynik naszej działalności, spalania paliw kopalnych i emisji CO2 z tego spalania. Nie ma na świecie żadnej znaczącej instytucji naukowej, która zajmowałaby odmienne stanowisko. Marcin Popkiewicz wyjaśnił, że obecnie 80 proc. energii na świecie pochodzi z paliw kopalnych: węgla, ropy i gazu. Zasilają one elektrownie, fabryki, transport, klimatyzatory, urządzenia domowe.

– Świat potrzebuje coraz więcej energii. Jest coraz więcej ludzi, a do tego im bardziej bogato żyjemy, tym więcej energii zużywamy. Większe zużycie paliw kopalnych oznacza większą emisję CO2 – mówił.

Tłumaczył, że w naturalnym cyklu oceany i lasy w niektórych miejscach pochłaniały CO2, w innych się go pozbywały. Atomy węgla w podobnej, stałej liczbie krążyły w cyklu węglowym. Mieliśmy równowagę chemiczną między CO2 w powietrzu i oceanach.

 

"Większe zużycie paliw kopalnych oznacza większą emisję CO2.

 

 – Gdy zaczęliśmy zwiększać stężenie CO2 w powietrzu, ta równowaga została zaburzona. Dwutlenek węgla zaczął przedostawać się do oceanów. Oceany pochłaniają ok. milion ton naszych emisji CO2 co godzinę! W efekcie tego spada zasadowość oceanów, w wyniku czego pH wód oceanicznych jest obecnie na najniższym poziomie od ponad 20 mln lat. Woda w oceanach zrobiła się tak kwasowa, że już są miejsca, gdzie rozpuszczają się muszle żywych zwierząt. Pozamykano hodowle małży, giną koralowce – alarmował ekspert.

To w oceanach gromadzi się ponad 90 proc. nadwyżki energii wynikającej z zaburzenia bilansu radiacyjnego planety powodowanego nasileniem efektu cieplarnianego – zajmują 70 proc. powierzchni Ziemi, mają dużą pojemność termiczną, łatwo odprowadzają ciepło w głąb. Termometry systemu pomiarowego ARGO, których tysiące pływają w oceanach, nurkują na głębokość 2–4 km i przekazują dane do satelity. Dzięki temu wiemy, jak zmienia się temperatura w oceanach. Ile bomb jądrowych o mocy bomby zrzuconej na Hiroszimę trzeba by detonować w oceanach, żeby ich energia podgrzewała oceany w tym tempie, w jakim my to robimy? Cztery bomby na sekundę, czyli pół miliona bomb atomowych dziennie!

Prelegent dodał, że dziś nie trzeba już nawet robić wielkich badań statystycznych, żeby zauważyć, iż klimat się ociepla. Przypomniał, że kilka dekad temu zimy były o wiele sroższe niż obecnie. Podręczniki do meteorologii pisały wtedy o polskim klimacie, którego cechą było m.in. to, że śnieg spada w listopadzie i pokrywa śnieżna utrzymuje się do lutego, marca. Śnieg leżał przez całą zimę, na rzekach była gruba kra. Na wiosnę wszystko topniało, a rzekami szła fala powodziowa. Obecnie śnieg leży kilka, może kilkanaście dni, a latem jest trzykrotnie więcej dni upalnych powyżej 30 stopni, niż było w latach 70. czy 80. XX wieku.

Czy stopień Celsjusza więcej dla temperatury powierzchni Ziemi to dużo? Przecież na Ziemi były okresy, gdy było kilka, kilkanaście stopni cieplej…

– Kiedy doszło do ostatniego wzrostu temperatury rzędu 10 stopni Celsjusza w ciągu 2–3 stuleci, jakiego zgodnie z prawami fizyki możemy się spodziewać? Nie znamy takiego przypadku. Jeśli spalimy wszystkie nadające się do wydobycia zasoby paliw kopalnych, zrobimy coś bez precedensu w geologicznej historii Ziemi – alarmował Marcin Popkiewicz.

 

"Problemem nie jest fakt, że planeta cieplejsza czy chłodniejsza byłaby gorsza, problemem dla nas są zmiany.

 

Wskazał, że problemem nie jest fakt, że planeta cieplejsza czy chłodniejsza byłaby gorsza, problemem dla nas są zmiany. W kolejnym stuleciu możemy oczekiwać, że rejony zwrotnikowe staną się tak ciepłe, że będą niezdatne do zamieszkania. Padnie bydło, rolnictwo się załamie, ludzie będą umierać w skutek braku możliwości wychłodzenia organizmu. Obecnie w Afryce żyje ponad miliard ludzi, do połowy stulecia będzie ich 2,5 miliarda, a do końca stulecia 4–5 miliardów.

– Co stanie się z tymi ludźmi, gdy ich dotychczasowe miejsca zamieszkania przestaną nadawać się dożycia? – pytał gość. – Będą migrować.

Prelegent przypomniał o niedawnych wydarzeniach, gdy na granicach Unii Europejskiej stanęło 2–3 mln migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki.

– Prognozowano to już 30 lat temu. W Syrii przed wybuchem rewolucji doszło do największej suszy w nowożytnej historii kraju, największej od co najmniej 900 lat. Uprawy zostały zniszczone, padło bydło, wyschły studnie, a setki wiosek się wyludniły – ludzie przenieśli się do Damaszku, Allepo, gdzie znaleźli się w ciężkich warunkach. Tam spotkały ich bezrobocie, głód i dramat. Zaczęli domagać się pomocy od rządu, wyszli na ulicę, a władza zaczęła do nich strzelać – przypominał naukowiec.

Gość wskazał, że dostępne są szacunki, według których za 30–40 lat będziemy mieli setki milionów migrantów na świecie, a spora część będzie pochodziła z Bliskiego Wschodu i Afryki.

– Wyobraźmy sobie, że na granicach Unii Europejskiej stoją nie 2–3 miliony emigrantów, ale setki milionów – powiedział Marcin Popkiewicz.

 

"Jeśli nie będzie działającej planety, to nie będzie też działającej gospodarki.

 

Zgodnie z ostatnim raportem IPCC z zeszłego roku konieczne jest zredukowanie emisji ze spalania ropy, węgla, gazu o połowę w ciągu dekady oraz do zera kilkanaście lat później. Do tego należy najszybciej, jak to jest możliwe, zredukować wylesianie, emisje gazów cieplarnianych z produkcji mięsa, cementu i gazów przemysłowych.

– Czy to będzie łatwe? – pytał prelegent. – Nie, nie będzie. Musimy jednak pamiętać, że jeśli nie będzie działającej planety, to nie będzie też działającej gospodarki. W starciu polityki z prawami fizyki polityka nie wygra – za to im dłużej próbuje ignorować prawa fizyki, tym wyższą cenę przyjdzie zapłacić.

Gość wypowiedział się także na temat trudnego tematu górnictwa w Polsce.

– W latach 60–70. XX wieku górnictwo było istotnym elementem naszej gospodarki, ale obecnie nie jest już jej przyszłością. Wiodące kraje na świecie dotują sektory, które mają przyszłość, czyli fotowoltaikę czy elektromobilność. Należy zatem przekształcać system energetyczny na czysty, odnawialny. Dzisiaj prawie cała ropa pochodzi z importu, gaz importujemy w trzech czwartych, węgla też coraz więcej – w 2018 roku blisko 20 mln ton. Im więcej spalamy ropy, gazu, węgla, tym więcej pieniędzy wysyłamy za granicę. Lepiej, żeby te pieniądze zostały w Polsce i tworzyły polskie przyszłościowe miejsca pracy, tworzyły innowacyjne firmy i poprawiały nasz bilans handlowy. W ten sposób nie tylko ratujemy klimat i czynimy życie lepszym, ale pozbywamy się smogu i ubóstwa energetycznego.

Marcin Popkiewicz podkreślił, że przyszłość gospodarki jest w czystych technologiach. Tam, gdzie jest rynek elektromobilności, pomp ciepła, rekuperatorów, w technologiach odnawialnych źródeł energii, energooszczędnych oknach, pociągach i tramwajach. To olbrzymi rynek związany z transformacją budownictwa, energetyki, przemysłu, rolnictwa.

Na koniec spotkania prelegent wezwał do tego, aby zmiany zacząć od siebie.

– Nie jeżdżę samochodem, nie latam samolotem, prawie nie jem mięsa – nie dlatego, że uratuję w ten sposób świat, ale uważam, że zmiany należy zacząć od siebie.

Autorzy: Katarzyna Gubała
Fotografie: Bernard Piechal