Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich służy przede wszystkim promocji idei czytelnictwa, a także problematyki związanej z ochroną praw autorskich. Jest również okazją do dyskusji na tematy związane z książką jako źródłem wartości i wiedzy, skarbnicą dziedzictwa niematerialnego i różnorodności kulturowej oraz narzędziem dialogu. Z tej okazji zapytaliśmy naukowców Uniwersytetu Śląskiego reprezentujących różne dziedziny nauki o ich ulubione książki, preferencje czytelnicze oraz polecane lektury.
Jest takie miejsce, a właściwie dwa miejsca w moim domu, gdzie można znaleźć książki, które czytam nie tylko z powodów zawodowych czy z racji nieodwracalnego uzależnienia niepozwalającego przeżyć dnia bez drukowanego pokarmu. Te miejsca to toaleta i nocna szafka. O pierwszym miejscu i właściwym dla niego zestawie lektur opowiem przy innej okazji, książki i gazety tworzące spory stos na sypialnianej szafce zdradzają natomiast prawdę o moich aktualnych lekturach. Od dawna nie zdarza mi się czytać jednej tylko książki; jest ich wiele, bo też są potrzeby, nastroje, pory dnia i miejsca, które każdej z nich sprzyjają bardziej. Obecnie na szczycie chwiejnej konstrukcji spoczywa powieść Josefa Škvoreckiego pod tytułem Scherzo capriccioso. Wesoła fantazja na temat Dvořáka. Jak obiecuje tytuł, książka opowiada o najsłynniejszym czeskim kompozytorze, autorze słyszanej przez każdego Humoreski i przez bardzo wielu IX symfonii „Z Nowego Świata”. Josef Škvorecki nie napisał jednak beletryzowanej biografii Dvořáka, ale porywającą opowieść o tworzeniu, graniu, słuchaniu i rozumieniu muzyki. Ten znakomity prozaik ma do tego zadania świetne przygotowanie jako muzyk i doskonały znawca czeskiej i amerykańskiej kultury muzycznej. Książka ma fantastyczne tempo, mieni się rozmaitymi stylami, wprowadza gromadę niezwykłych i ekscentrycznych postaci, ale przede wszystkim udowadnia, że o muzyce można mówić nie tylko specjalistycznym żargonem albo za pomocą westchnień i przymiotników.
Prof. dr hab. Ryszard Koziołek
Wydział Filologiczny
prorektor ds. kształcenia i studentów
dyrektor Kolegium ISM
Nie mam jednej ulubionej książki. Chętniej wybiegam myślami do tych, które dopiero przede mną, niż wracam do już przeczytanych. Nie znaczy to, że nie ma książek, które nie zostawiły we mnie żadnego śladu – przeciwnie: większość jednak zostawia. Chciałabym wspomnieć o dwóch. Ostatnio mój spokój zburzyła lektura książki Sapiens. Od zwierząt do bogów, którą napisał izraelski historyk Yuwal Noah Harari. Jest to spojrzenie na ewolucję ludzkości – nie tyle biologiczną, co mentalną. Lekturę zakończyłam z uczuciem przygnębienia i z nadzieją, że człowiek jest istotą na tyle nieprzewidywalną, iż niepokojąca wizja przyszłości rodzaju ludzkiego zarysowana przez autora ku ogólnemu zaskoczeniu się nie spełni. Druga to powieść Olgi Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych – poruszające sumienie dzieło, któremu popularności przydała ekranizacja autorstwa Agnieszki Holland. Zachwyciła mnie w niej galeria niebanalnych postaci, które w swoim gronie pasowały do siebie idealnie, a poza nim wyróżniały się i nie zawsze znajdowały zrozumienie i akceptację. Ważniejsza jednak była dla mnie obserwacja głównej bohaterki i jej determinacji w realizowaniu misji. Wewnętrzna siła, którą można było podglądać od początku, ujawniła swoją pełnię w scenie finałowej.
Po mocnych, przejmujących lekturach szukam ukojenia i relaksu między innymi w powieściach kryminalnych polskich i – tu nie będę oryginalna – rzecz jasna w skandynawskich.
Dr hab. Agnieszka Babczyńska
Wydział Biologii i Ochrony Środowiska
dyrektor Centrum Studiów
nad Człowiekiem i Środowiskiem UŚ
Purezento – nie wiem, czy tę książkę mogę nazwać jedną z lepszych, które czytałam w życiu. Nie jestem też pewna, czy była ona najbardziej wciągającą lub zaskakującą pozycją, którą czytałam. Mam jednak poczucie, że powieść ta jest warta wspomnienia, ponieważ w pewien sposób mnie poruszyła, mogłam z nią rezonować emocjonalnie. Joanna Bator, laureatka Nike, znana przede wszystkim z nagrodzonego Ciemno, prawie noc oraz zbioru zapisków z kilkuletniego pobytu w Japonii Japoński wachlarz, przedstawia zwięzłą w treści i formie fabułę, której akcja toczy się w Kraju Kwitnącej Wiśni. Pozycja ta zaciekawiła mnie podwójnie, zawodowo i prywatnie. W konstrukcji głównej bohaterki można doszukiwać się tak neurotycznych cech osobowości, jak wpływu wychowania czy sposobów radzenia sobie z kryzysem – dla psychologa to interesujące pole do analiz. Przy tej okazji warto dodać, że autorka w swych powieściach, jak sama ujmuje, zostawia wiele „zahaczek” stanowiących biograficzne tropy jej własnego życia. A sfera prywatna? Japonia to jedno z miejsc moich licznych podróży, które urzeka mnie swą innością od wszystkiego, co dotychczas znałam. Natomiast emocjonalność Japończyków, a raczej ograniczenia w jej ekspresji i ukrywanie jej pod głęboką warstwą symboliczną, chyba nigdy nie przestaną mnie fascynować.
Dr Agnieszka Skorupa
Zakład Psychologii Ogólnej
Wydział Pedagogiki i Psychologii
„Współczesne książki robią się coraz grubsze i coraz lżejsze. Głównie dzięki technologii spulchniania papieru”. Rzeczy, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy, skąd pochodzą te zdania, to książeczka niewielkich rozmiarów. Zaledwie 183 strony druku. Ale ile ważą te strony! Mówi się tu o rzeczach: o przedmiotach, które stają na drodze (a raczej – pozostają) i domagają się uwagi, żądają niemal zwrócenia się ku nim. Dlaczego? Bo to rzeczy po kimś najbliższym. Po matce. To rzeczy istotne, rzeczy, które znaczą. Także dlatego, że to głównie książki. A przecież książki, które trzymamy na półkach, „to pamiątki po ludziach, którymi chcieliśmy być”. Jest więc książka Wichy, jak sam pisze na pierwszej już stronie, historią nie tylko o rzeczach, ale i o matce – jaka była i jaka chciała być. I jeszcze (a może przede wszystkim) o słowach. O ich sprawczej sile i o tym, że czasem zawodzą. Także w tych najważniejszych momentach. Ale pozostają, są, żyją. Dlatego właśnie „matka nie pozwalała kombinować ze słowami”, jak zanotował autor na stronie 116. To sedno tej rzeczy.
Dr Tomasz Gruszczyk
Zakład Kultury Literackiej
Wydział Filologiczny
Ostatnią książką, jaką przeczytałem, była biografia Tomka Mackiewicza autorstwa Mariusza Sepioło pt. Nanga Dream, pokazująca jego zmagania z nałogiem, problemy życiowe oraz dążenie do realizacji marzeń, które wydawały się nieosiągalne. To jedna z wielu pozycji podróżniczych w mojej biblioteczce, zawsze bowiem lubiłem książki Pałkiewicza, Cejrowskiego, Fiedlera. Fascynowały mnie ich podróże, opisy kultur, zwyczajów i osób, które spotkali, będąc w drodze.
Wczytuję się również w książki o. Adama Szustaka OP, zwłaszcza te, które dotyczą konkretnych bohaterów biblijnych, jak Gedeon czy Hiob. Postaci występujące w Biblii inspirują mnie, ich postawa jest odpowiedzią na wiele pytań, które w sobie noszę, a przede wszystkim dzięki nim łatwiej mi stawać się lepszym człowiekiem i chrześcijaninem.
Moimi ulubionymi lekturami są jednak powieści Aleksandra Dumasa, a zwłaszcza Hrabia Monte Christo. Książka ta napisana jest świetnym językiem. Edmund Dantes, młody idealista i późniejszy hrabia Monte Christo, zostaje pojmany i uwięziony w twierdzy na podstawie donosu napisanego przez chcących się go pozbyć przeciwników. Po wielu latach udaje mu się uciec oraz dowiedzieć o szczegółach spisku, który doprowadził do jego uwięzienia. Zaczyna wtedy planować zemstę, którą postanawia rozegrać w bardzo inteligentny sposób. Główny bohater, kreowany wręcz na nadczłowieka, z pełną premedytacją realizuje swój plan i do końca pozostaje pewny, że miał do tego prawo. Po wszystkim nie zaznaje jednak spokoju i z ukochaną odpływa na wschód, by tam szukać ocalenia.
Dr Łukasz Dawidowski
Zakład Równań Różniczkowych
Instytut Matematyki
Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii
Książka, o której chciałabym opowiedzieć, to Błyskotliwa zieleń. Wrażliwość i inteligencja roślin Stefano Mancuso i Alessandry Violi. Niepozorną książkę o roślinach kupiłam na lotnisku i przeczytałam na miejscu. Czytając, znalazłam się w świecie dobrze mi znanym. Jestem botanikiem, a jednak ujęła mnie pasja, z jaką autorzy opisują inteligencję roślin, dokonywane przez nie wybory, manipulacje posiadającymi mózg zwierzętami czy posługiwanie się zmysłami. Generalnie w zieleni znajdujemy wszystko, co jest nam potrzebne do życia. Wprawdzie fakty, że rośliny wytwarzają tlen i przyczyniają się do efektywniejszego uczenia się, nie były zaskakujące, ale wyobrażenie, że rośliny stanowią jedyną, bez żadnej alternatywy, łączność między Ziemią a Słońcem, „sprowadzając” energię niezbędną do życia na naszej planecie, umocniło pozycję obiektów moich badań naukowych. Nie mam wątpliwości, że przez aktywność i sposób wykorzystania zasobów przyrody człowiek zdominował Ziemię, ale to rośliny przeważają, stanowiąc około 99 proc. biomasy Ziemi przy 0,3 proc. udziale zwierząt, w tym człowieka… Nurtujący problem inteligencji roślin, nierozerwalnie związany z życiem, będący od wielu lat inspiracją, również dla mnie, do myślenia o poszukiwaniu sposobów synchronizacji systemów komunikacji roślin i człowieka. Po co? Autorzy wskazują na szansę dostrzeżenia inteligencji istot funkcjonujących lata świetlne od nas i szansę pozyskania nowych rozwiązań dla życia na Ziemi.
Trudno sobie dziś wyobrazić, że gdyby jutro zniknęły rośliny, to życie ludzkie zgasłoby w ciągu kilku tygodni, może miesięcy! Funkcjonujmy zatem z należytym szacunkiem dla zieleni.
Dr hab. Edyta Sierka
prodziekan Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska
zastępca dyrektora Kolegium ISM