Gemmologia – nauka o kamieniach szlachetnych i ozdobnych stosowanych w jubilerstwie i zdobnictwie – jest dyscypliną stosunkowo młodą. Jej początki sięgają końca XIX wieku, opisy kamieni szlachetnych odnaleźć można jednak już w Biblii czy Illiadzie i Odysei. Posiadanie diamentów, rubinów, szmaragdów czy szafirów od starożytności było synonimem bogactwa. Diament Cullinan zdobi brytyjskie berło królewskie, Orłow umieszczony został w berle carów rosyjskich, najpiękniejsze okazy można podziwiać w muzeach na całym świecie. Niebotyczne ceny kamieni uruchomiły rynek imitacji, a szlachetny diament „zyskał” degradujące jego ponadczasową wartość sentymentalną miano diamentu inwestycyjnego.
Doktor Włodzimierz Łapot z Katedry Geochemii, Mineralogii i Petrografii na Wydziale Nauk o Ziemi UŚ jest absolwentem Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie ukończył studia geologiczne i obronił pracę doktorską na Wydziale Nauk Przyrodniczych. Ze śląską Alma Mater związany jest od 40 lat. Już w czasach studenckich interesował się kamieniami szlachetnymi, choć, jak podkreśla, nazwa ta jest nieprecyzyjna i w świetle dzisiejszej wiedzy należy posługiwać się terminem kamienie jubilerskie. Choć od geologii do mineralogii stosowanej jest niewielki krok, z czasem zapewne młodzieńczą fascynację pochłonęłyby codzienne obowiązki zawodowe, gdyby nie spotkanie z prof. Kazimierzem Maślankiewiczem, ówczesnym szefem Zakładu Mineralogii i Petrografii Uniwersytetu Wrocławskiego, znakomitym geologiem, mineralogiem i twórcą polskiej gemmologii.
– Miałem ogromne szczęście, ponieważ był to ostatni rok pracy profesora Maślankiewicza na uniwersytecie, a gemmologia była jego pasją życiową. Jeszcze przed II wojną światową, w 1932 roku, został mianowany naczelnikiem Krakowskiego Urzędu Probierczego, a w 1945 roku organizował służbę probierczą w Polsce, preferując kontrolę rynku nie tylko metali, ale także kamieni szlachetnych. Niestety w latach późniejszych przepis ten przepadł i do chwili obecnej urzędy skupiają się jedynie na metalach szlachetnych, pomijając kamienie. Profesor był autorem pierwszej na rynku polskim książki na temat kamieni szlachetnych (Kamienie szlachetne, 1960) – wspomina dr W. Łapot.
Fascynacja gemmologią pozostawać jednak musiała w sferze pasji do czasu, kiedy żelazna kurtyna przestała dzielić nas od osiągnięć naukowych Zachodu. W 1996 roku adiunkt W. Łapot dzięki programowi Tempus wspierającemu współpracę między uczelniami krajów UE i krajów partnerskich (Polska była wówczas krajem partnerskim UE) odbył w Laboratoire de gemmologie Université de Nantes we Francji najpierw trzymiesięczny staż, a później dzięki uzyskaniu wysokiej oceny roczne szkolenie na temat instrumentalnej analityki gemmologicznej. Uzyskany tam w 1998 roku Diplôme d’Université de Gemmologie (DUG) był nie lada osiągnięciem, w trakcie trzydziestu lat funkcjonowania nantejskiej szkoły gemmologicznej ukończyło ją zaledwie 125 przybyszów z kilkunastu krajów.
– Wiele zawdzięczam prof. Bernardowi Lasnierowi kierującemu tą najlepszą w owych czasach szkołą gemmologiczną w Europie. To dzięki niemu znaczną część bardzo drogiego szkolenia pokryło Laboratorium w Nantes – dodaje naukowiec.
W 1999 roku dr W. Łapot wydał podręcznik pt. Gemmologia ogólna i wkrótce rozpoczął starania o stworzenie na Uniwersytecie Śląskim analitycznego laboratorium gemmologicznego. Jego doposażenie uzyskał w 2006 roku, korzystając z grantu Unii Europejskiej („Doposażenie laboratorium gemmologicznego celem przekształcenia go w laboratorium certyfikujące”). Sosnowieckie laboratorium posiada m.in.: spektrometry FT-IR, VIS-NIR, PL, SAS 2000, dyskryminator UV, DiamondView, mikroskop gemmologiczny, immersjoskop, proporcjoskop, refraktomer gemmologiczny, spektroskop siatkowy, wagę hydrostatyczną, filtr Chelsea, dychroskop kalcytowy. Ta aparatura pozwala na kompleksową identyfikację kamieni syntetycznych, wykrywanie kamieni traktowanych, zarówno naturalnych, jak i syntetycznych, identyfikację pereł naturalnych i hodowanych, a także kamieni jubilerskich oraz ich imitacji. Laboratorium prowadzi także działalność szkoleniową i edukację gemmologiczną, którą wspiera kilkanaście publikacji naukowych autorstwa, kierującego nim dr. Włodzimierza Łapota, wśród nich są m.in.: Diament. Praktikum gemmologiczne; Optyka kryształów dla geologów i gemmologów; Gemmologia szczegółowa. Vademecum; Gemmologia ogólna; Syntetyczne diamenty jubilerskie, ale też informatory dla jubilerów, m.in.: Diamenty jubilerskie traktowane; Rubiny i szafiry traktowane; Koralowce jubilerskie; Perły; Szmaragd i inne beryle jubilerskie. Dla laików określenia kamień naturalny, prawdziwy, sztuczny czy imitacja wydają się zrozumiałe, ale w rzeczywistości okazuje się, że wiedza ta jest powierzchowna.
Wyrocznią w tej kwestii są tzw. Blue Books, wypracowane i stale aktualizowane przez Międzynarodowe Zrzeszenie Biżuterii, Jubilerstwa, Złotnictwa, Diamentów, Pereł i Kamieni (CIBJO).
Zgodnie z normami CIBJO wśród kamieni jubilerskich wyróżnia się dwie podstawowe kategorie – kamienie naturalne (powstałe bez ingerencji człowieka) oraz kamienie całkowicie lub częściowo wytworzone przez człowieka. Wiele problemów nomenklaturowych wiąże się z kamieniami jubilerskimi traktowanymi (franc. traités, czyli leczony) na różne sposoby. Kamienie jubilerskie naturalne poddane tym zabiegom wprawdzie pozostają nadal kamieniami naturalnymi, nabywca jednak musi być o tym poinformowany, ponieważ wartość kamieni traktowanych jest odpowiednio niższa.
Znacznie trudniejsze jest rozróżnianie kamieni całkowicie lub częściowo wytworzonych przez człowieka.
– Są to kamienie syntetyczne, sztuczne, składane, rekonstruowane oraz imitacje. Jubilerskie kamienie syntetyczne mają ten sam skład chemiczny, te same właściwości fizyczne i strukturę co ich naturalne pierwowzory. Różni je od kamieni naturalnych jedynie fakt, że zostały wytworzone z inicjatywy człowieka, tak więc diament, który powstał w laboratorium (syntetyczny), jest takim samym diamentem jak diament wydobyty w kopalni (naturalny). I z pewnością nie jest imitacją, jak czasem próbuje się to błędnie sugerować – wyjaśnia gemmolog.
Ważnym kryterium klasyfikacji kamieni syntetycznych jest metoda ich otrzymywania. Może to być uwzględniane w nazwie kamienia, np. diament HPHT, diament CVD, rubin Verneuille, szafir Chatham, aleksandryt Czochralski, szmaragd Biron.
Imitacją jest natomiast kamień, który jedynie wyglądem zewnętrznym lub efektami optycznymi próbuje lepiej lub gorzej naśladować kamień naturalny, różniąc się od niego zasadniczo składem chemicznym, własnościami fizycznymi lub strukturą.
Kamienie sztuczne, w odróżnieniu od syntetycznych, nie mają swoich naturalnych pierwowzorów. Zostały w całości zaprojektowane i wytworzone przez człowieka. Wyróżnia je szczególna formuła chemiczna, nieznana z warunków naturalnych. Z kolei kamienie rekonstruowane powstają przez stopienie (bez późniejszej rekrystalizacji) lub takie sklejenie okruchów kamieni naturalnych, na ogół dość drobnych, by tworzyły spójną, jednolitą i zwartą całość. Nazwa takiego kamienia powinna być poprzedzona określeniem rekonstruowany, np. rekonstruowany bursztyn.
Kamienie składane powstają przez montaż dwu lub większej liczby elementów stanowiących uprzednio odrębne części. Mogą być one naturalne, syntetyczne lub sztuczne.
Tradycja upiększania kamieni jubilerskich sięga starożytności. Najstarsze metody polegające np. na nakładaniu na kamienie cienkich powłok nie wymagały dużych umiejętności i dosyć łatwo można je było wykryć. Postęp technologiczny XXI wieku spowodował w tej dziedzinie gigantyczne zmiany. Spektakularnym przykładem, zdaniem gemmologa, jest metoda, którą wykorzystał Zvi Yehuda z firmy Ramat Gan w Izraelu.
– Korzystając z osiągnięć inżynierii materiałowej, Yehuda zastosował pierwszą skuteczną metodę maskowania pęknięć w diamentach. Jak się potem okazało, poprawiane przez niego brylanty wprowadzane były sukcesywnie do obrotu rynkowego już od 1981 roku i przez ponad 5 lat pozostawały niezauważone. Dopiero naukowcy z Gemological Institute of America dostrzegli zabiegi, którym poddane były kamienie. Poprawianie diamentów metodą Yehudy często znacząco polepsza czystość brylantu i mimo protestów ekspertów są one dopuszczone do legalnego obrotu – podkreśla naukowiec.
Metoda ta zasługuje z pewnością na uznanie, kamuflaż pęknięć wymaga jednak pełnej informacji o dokonanym na brylancie make-upie, decyduje on bowiem o znacznym obniżeniu ceny kamienia. Rynek jubilerski korzysta z osiągnięć nauki. Jedne laboratoria pracują nad doskonaleniem metod traktowania kamieni, inne, jak laboratorium w Sosnowcu, nad ich wykrywaniem. Pewne jest, że pracy gemmologom nie zabraknie.
Dr Włodzimierz Łapot uczestniczy w pracach zespołu, którego celem jest stworzenie wspartego autorytetem państwa fakultatywnego systemu kontroli kamieni jubilerskich i dostosowanie prawa probierczego do potrzeb rynku jubilerskiego. Polska jest jednym z krajów, które jako państwo takiego nadzoru nie prowadzą. W związku z tym potrzebna będzie nowelizacja prawa probierczego, a nadzór nad rynkiem kamieni jubilerskich powierzony zostanie Urzędowi Probierczemu, który w tym celu utworzy odpowiednio wyposażone pracownie gemmologiczne i którym potrzebny będzie też odpowiednio przygotowany personel.
– Stawiamy na młodych. W związku z tym w bieżącym roku planujemy uruchomić na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego specjalność gemmologia, która będzie propozycją dla licencjatów z geologii ze wszystkich uczelni w Polsce zainteresowanych dalszym kształceniem na poziomie magisterskim w specjalności gemmologia, bardzo atrakcyjnej dziedzinie mineralogii stosowanej.