Nieznany rzeźbiarz gotycki XIII wieku, pozostający pod urokiem sztuki francuskiej, umieścił przy portalu sztrasburskiej katedry dwie postacie kobiece, obie pełne wdzięku, wiotkie, subtelne, odziane w miękko opadające draperie: jedna z krzyżem, wyprostowana, zwycięska, druga ze złamaną włócznią i smutno pochyloną głową, z przepaską na niewidzących oczach. Uosabiają Ecclesię i Synagogę, w rozumieniu średniowiecza zwycięską prawdę i przegraną nieprawdy. Kiedy jednak oczami człowieka XX wieku spojrzeć na owe dwa cudowne dzieła sztuki, dostrzegam coś innego: obie są skończenie piękne, zarazem jakże do siebie podobne; czyż nie bardziej przychodzi w nich dostrzegać dzisiaj siostry aniżeli przeciwniczki?
Historię próbujemy odkrywać na różne sposoby: poprzez zapisane słowo, przez dzieło sztuki i przy pomocy łopaty archeologa. Przy tym pamiętajmy, że archeolog tak naprawdę nie odkopuje kamieni, ale ludzi.
Kafarnaum - nazwa hebrajska brzmi "Kefar Nahum" (wieś Nachuma) - dobrze znane jest czytelnikom Ewangelii: kolebka chrześcijaństwa. Tutaj Jezus, wygnany z rodzinnego Nazaretu, rozpoczyna głoszenie Dobrej Nowiny, tutaj powołuje pierwszych uczniów, wśród nich rybaka Piotra, zamieszkuje w jego domu, uzdrawia, leczy, naucza w miejscowej synagodze.
Wiedziano, że Kafarnaum leży gdzieś na północnym brzegu jeziora Genezaret. Miasteczko dotrwało do VII wieku, do najazdu arabskiego, po czym popadło w ruinę i zostało zapomniane. Znaliśmy je tylko z tekstów.
Odnaleziono je w naszym stuleciu. Okazało się, że znajduje się niedaleko ujścia Górnego Jordanu. Leży Kafarnaum nad samym brzegiem jeziora, zwanego Genezaret, Kinneret, także morzem galilejskim. Wielki zbiornik wodny, głęboki, o zdradliwych prądach i nieobliczalnej pogodzie, obrósł od wieków gęsto nadbrzeżnym osadnictwem. Na zachodnim brzegu wyrosła Tyberiada, do dziś elegancka miejscowość letniskowa, kiedyś rezydencja Heroda Antypasa. Nieopodal leży handlowa Magdala. Niedaleko stąd wydobyto z nabrzeżnego mułu łódź rybacką o przemyślnej drewnianej konstrukcji, przestronną, o płaskim dnie. Pomieści dużo ludzi i dużo połowu. Jej czas powstania ustalono na wiek I.
Zielone brzegi Kinneret, obfitość ryb, żyzna ziemia Galilei, tworzą obraz natury zdawać by się mogło, uśmiechniętej, zgoła innej niźli ascetyczna Judea.
Antyczne Kafarnaum miało niewiele ponad półtora tysiąca mieszkańców. Było miastem granicznym między tetrarchią Heroda i ziemiami Filipa na wzgórzach Golan. Tędy biegła droga cesarska do Damaszku, tu był punkt celny, gdzie urzędował Mateusz, stacjonowała też rzymska jednostka wojskowa tego centuriona, którego słowa o naszej niegodności powtarzamy do dziś. To on ufundował był miastu synagogę - czy kto zwróci uwagę, że uczynił to rzymski oficer?
Przez siedemnaście lat od 1968 do 1984 roku ekipa włoskich archeologów pod kierunkiem franciszkanina Virgilio Corbo i Stanislao Loffreda prowadziła tu systematyczne prace wykopaliskowe. Ich wyniki przeszły wszelkie oczekiwania. Poczęto ostrożnie badać warstwa po warstwie: odkryto najprzód średniowieczną, potem tę z czasów Omajadów i panowania arabskiego. Pod nią z kolei zidentyfikowano warstwę bizantyńską, wreszcie wiek I, czasy Ewangelii. Spod zwałów ziemi, piasku i gruzu wyłaniać się poczęły zarysy dawnego Kafarnaum: ulice, sklepy, domy mieszkalne, wreszcie synagoga i coś jeszcze.
Kafarnaum I wieku to skromne, w miarę zasobne miasteczko rzemieślników, kupców, rolników, rybaków. Zabudowa standardowa: parterowe domy jednoizbowe, budowane z miejscowego bazaltu, kryte dachami ze słomy pomieszanej ze zbitą gliną: łatwo było taki dach podnieść, by spuścić do środka chorego paralityka. Domy grupowały się wokół wewnętrznego dziedzińca, na którym skupiało się życie mieszkańców. Tu było palenisko gdzie gotowano strawę. Cała zaś taka "insula" otoczona była murem, skąd prowadziło wyjście na ulicę.
Uwagę przykuła odkrywana podczas prac wykopaliskowych synagoga. Zdobiły ją dużej wartości dekoracje rzeźbiarskie. Miała kolumnowe wnętrze na kształt bazylikowego, zwyczajem wszystkich synagog zwrócone w stronę Jerozolimy, w tym wypadku na południe. Nazwano ją "Białą Synagogą" z racji użytego tu jasnego kamienia. Jej czas określono w oparciu o znalezione monety na IV stulecie. Ale pod jej fundamentami wyłoniły się inne mury daleko starsze, bazaltowe. Sondy wykazały, że pod "Białą Synagogą" znajduje się budowla z I wieku. Po dwóch tysiącach lat ziemia odsłoniła mury synagogi wymienionej w Ewangeliach.
Niecałe 50 metrów dalej, w kierunku jezior, natknięto się na drugie niezwykłe znalezisko. Są to fundamenty ośmiobocznej świątyni, pierwotnie najpewniej kopułowatej, pochodzącej z drugiej połowy V wieku, zatem z czasów bizantyjskich. Wznosi się w bezpośrednim sąsiedztwie synagogi, w miejscu, które najwidoczniej chciano w szczególny sposób wyróżnić i uczcić. Ten akt rewerencji nasuwa pytanie, co mogło być tak cennego w tym miejscu, iż zasługiwało na zbudowanie kościoła? Czyżby dom Piotra? Badacze są z natury ostrożni i sceptyczni. Kopano dalej.
I oto pod fundamentami oktogonu poczęto znajdować zarysy starszej budowli, typowego kafarneńskiego domu, jakich odkryto wiele: dziedzińczyk, murowane z bazaltu ściany domów, palenisko, schody wiodące kiedyś na dach. Ten dom jednak nie we wszystkim okazał się taki jak inne. W trzeciej ćwierci I wieku jego główne, największe pomieszczenie zostało w szczególny sposób wyporządzone. Otrzymało posadzkę z białej zaprawy, jakiej nie było w żadnym z pozostałych domów. Dokładny czas tych zabiegów wyznaczają znów monety oraz duże ilości dokładnie datowanych herodiańskich lampek oliwnych, jakie tu znaleziono. Zastanawiające było i to, że w opisanej warstwie nie było śladów ceramiki używanej w gospodarstwie, jakiej w innych miejscach było pełno. Wniosek: w pewnym momencie ten dom przestał pełnić funkcje mieszkalne. Na ścianach odkryto ślady położonej wtedy polichromii: wśród kwiatów i geometrycznych wzorów odczytano monogram Chrystusa i zawołanie: kyrie eleison. Napisy najstarsze są aramejskie, potem dołączają greckie i łacińskie, dowodnie świadczące o językach gromadzących się tu ludzi.
Nie było wątpliwości: oto znaleźliśmy się w miejscu zgromadzeń chrześcijańskiego prazboru, w najstarszym kościele, urządzonym w zwykłym mieszkalnym domu, domu Piotra, bo kogóż by innego? Rozumiemy teraz, co upamiętniała bizantyjska oktogonalna budowla. Znalezisko to nazwano Domus-Ecclesia, domem-kościołem.
Odkrycie domu Piotra w Kafarnaum pojmuję jako wielki dar historii dla naszego XX wieku. Kiedy stoi się przed kamiennym progiem domu piotrowego, ogląda ślady paleniska, zarys ścian, schody, nie bardzo wiem, jak opisać, co się wtedy czuje.
Jak dobrze popatrzeć, kafarneńska Synagoga oraz Domus-Ecclesia znajdują, się na jednej i tej samej osi kompozycyjnej, prowadzącej na południe, do brzegów jeziora. Jeśli spojrzeć dalej w tymże samym naznaczonym kierunku, linia ta biegnie dalej przez jezioro tyberiadzkie, ujęte po bokach niczym kulisami dwoma pasami gór, otwierającymi się pośrodku w miejscu wylotu Dolnego Jordanu, a dalej, jak sierpem rzucił, wytycza kierunek w stronę Jerycha, Jerozolimy, Qumran i Masady, drugiego bieguna naszej opowieści. Krajobrazy zdają się zawierać symboliczne podteksty.
Podług tradycji na jednym z górskich wzniesień nieopodal Kafarnaum było miejsce Kazania na Górze. Nieważne, czy pamięć zachowała dokładnie topografię. Słowa ośmiu błogosławieństw: tych dla skromnych, zmartwionych, łagodnych, pragnących sprawiedliwości, dla miłosiernych i czystych intencji, dla pokój czyniących i dla prawdy prześladowanych brzmią dzisiaj jako testament tak jak kiedyś rozbrzmiewały tutaj dwa tysiące lat temu, na ulicach, w synagodze i piotrowym domu. Tu ekspedycja archeologiczna nie jest potrzebna.
Dziękuję Wam, moi bielscy Ziomkowie z Tel Awiwu, za wszystko, co dzięki Wam zobaczyłam i przeżyłam, a czego mały skrawek opisałam. Oby piękne sztrasburskie siostry, starsza i młodsza, wyciągnęły do siebie dłonie. Ich wspólne dzieje zaczęły się w dalekim Kafarnau i trwają rozciągnięte wzdłuż tej samej osi przestrzeni i czasu.