List z Krakowa

Na początku był nos

Z dokładnością kwarcowego zegarka ukazał się grudniowy (3) numer Gazety, który przeczytałem jednym tchem, łącznie z własną korespondencją i oczywiście przemiłą notą redakcyjną, za którą serdecznie dziękuję. Mnóstwo arcyciekawych artykułów, wśród nich - słuchajcie! - o funkcji psów w kulturze Oświecenia, napisany ze znawstwem psa, kultury, Oświecenia i pióra, i jeszcze kobiety. Oczywiście mowa tylko o psach salonowych, głównie paryskich; a co z naszymi kundlami świeconymi? Przyznam się, że i coraz większą zazdrością czytam co poniektóre uczelniane gazety.

Skoro już mowa o psach, to trzeba powiedzieć też o zapachach i powonieniu, bo pies widzi świat nosem. Jest więc w Gazecie reportaż z Ziem Świętej, a w nim takie spostrzeżenie - "Dla wysiadających z samolotu w Ben Gurion pierwszym wrażeniem jest zapach - powietrze przesycone olejkom eterycznymi niezliczonych kwiatów, kwitnących drzew i krzewów, wonnych żywic..."

Przypomniało mi to wydarzenie z dzieciństwa kiedy po jakiejś grypie czy innym paskudztwie nastał dzień przesilenia choroby - pierwszym wrażeniem jakie odebrałem po powrocie z gorączkowych majaków był zapach gotującej się kiszonej kapusty i peklowanego czerwonego mięsa; siedziałem potem przytulony do pieca i wpatrywałem się w te garnki.

Bo nie wiem czy państwo wiecie, że kora mózgowa, którą się tak chlubimy - rozwinęła się z płatów węchowych mózgu naszych przodków; to one (te płaty) stanowią tworzywo najważniejszej części naszego mózgu - wielkich półkul.

I co z tego - zapytacie. A to takie proste. Człowiek, który po ciężkiej chorobie wraca do zdrowia wraca niejako od początku, krocząc po tej same drodze jaką przebyli nasi przodkowie - od ryb, prze płazy, gady, w końcu do ssaków i tych hominidów Zaczynamy zatem od postrzegania zapachów!

Dlatego tak się ucieszyłem, że ów turysta-pielgrzym do Ziemi Świętej po wyjściu z samolotu najpierw dostrzegł zapach olejków, a potem dopiero Żyda! Znaczy to, że powracamy do zdrowia. Hurra!!!

Jest jeszcze w Gazecie taki reportaż ze studenckiej dyskusji w akademiku pt. "Dlaczego nam się nie chce". Są to najwyraźniej głębokie majaki ludzi ciężko chorych, do których nie docierają jeszcze zapachy tego świata. A czemu nie docierają? Bo spędza ją czas przy telewizorze i wideo - a te, jak wiadomo. ani wonieją, ani śmierdzą (chyba, że się izolacja smali). Stąd prosty wniosek - ten co wymyśli pachnący telewizor wyprowadzi nas z marazmu do Krainy Obiecanej.

Autorzy: Dyl Sowizdrzał