Wzmożony ruch w księgarniach świadczy o tym, że znowu nie mamy pomysłu na prezent gwiazdkowy. Jeżeli jednak kogoś jeszcze stać na zakup książek, to prosimy zapoznać się z naszymi propozycjami.
Nie wiem czy dotarła już do państwa informacja o kończących się pracach przygotowujących wydanie pierwszego na naszym rynku "Przewodnika po szkołach wyższych w Polsce". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż przeznaczony jest on nie dla kandydatów na studia, ale dla urzędników państwowych wysokiego szczebla. Zawarte będą w nim niezbędne dziś informacje ułatwiające poruszania się w środowisku akademickim bez zbędnego narażania się na utratę godności i wyjściowej garderoby. I tak: znajdziemy tam pełny wykaz uczelni, do których oficjalnie delegacje mogą bez obaw wchodzić frontowymi drzwiami, a także listę tych szkół gdzie proponuje się wejście od kuchni czy wręcz przez piwnice. Zawarte są ównież sugestie co do lokalizacji ewentualnych konfliktów czyli gdzie istnieje ryzyko obrzucenia nieświeżym warzywem, a gdzie podejrzanym gdy chodzi o termin ważności nabiałem. Gdzie trzeba zdejmować spodnie, by udowodnić swoją aryjskość, a gdzie wystarczy zaświadczenie, że w 1981 roku oddało się legitymację PZPR. Istotnym uzupełnieniem Przewodnika jest bogate kalendarium konferencji naukowych bądź quasi naukowych, na których swoje konieczne uczestnictwo rektorzy wyższych uczelni przedstawią jako wytłumaczenie nieobecności podczas powitania delegacji. Mankamentem jest brak indeksu wyzwisk i obelg, na które należy odpowiadać, a które bez obaw o utratę twarzy można śmiało puszczać mimo uszu.
Ma zostać ponoć reaktywowane wydawnictwo Śląsk. Ta wielce zasłużona dla regionu placówka wznowi swoją działalność głównie w celu przygotowania serii wydawniczej, której autorami będą: krytyk Stanisław Piskor i poeta Tadeusz Kijonka. Roboczy tytuł serii: "Poety cnoty, krytyk się nie boi". Nim przejdziemy do omówienia tego pomnikowego przedsięwzięcia krótka jego geneza.
Otóż przed paroma tygodniami pan Tadeusz Kijonka poczynił był w prasie pewną uwagę, na którą zareagował krytyk Stanisław Piskor artykułem w Gazecie Wyborczej. Tadeusz Kijonka odpowiedział sążnistym listem, który zajął całą kolumnę w owej Gazecie, a naszpikowany był pikantnymi szczegółami z życia Piskora, takimi jak: talon na samochód, praca w telewizji czy członkowstwo w Spółdzielni Mieszkaniowej. Istniało ryzyko, że teraz Stanisław Piskor zechce zareplikować. Ponieważ zarówno pojemność Gazety Wyborczej jak i cierpliwość czytelników są ograniczone, wydawnictwo Śląsk wzięło na swe barki ten niemiły obowiązek dalszego prowadzenia sporu. Już przed świętami ukaże się zbiór rozrachunkowych esejów St. Piskora zatytułowany "Szachy czyli figury i... Kijonki. Rzecz o publicznej działalności pewnego poety". Natomist tuż po nowym roku T. Kijonka zapowiada wydanie drukiem dramatu w 4 aktach "Jak Piskor w sieci". Na 1997 rok planowane są: Piskora "Promyk nadziei dla Górnego Śląska czyli czego nie powiedział płk. Światło" oraz poemat dygresyjny T. Kijonki oparty na motywach biblijnych: "Ja Mojżesz albo jak wywiodłem polonistykę z ziemi zagłębiowskiej na Śląsk".
Szkoda jedynie, że w związku z przedstawionymi planami wydawniczymi Śląsk już ogłosił upadłość, jako że zainteresowanie ową serią wyraziły dotychczas dwie osoby, utrzymujące zresztą w tajemnicy swoje nazwiska.
Książek opisujących kulisy naszego życia politycznego nie trzeba specjalnie państwu rekomendować. Ta jest już niemal pewnym bestsellerem. Jej tytuł: "Zwycięstwo 97", a traktuje ona o wygranych wyborach parlamentarnych w 1997 roku. Z oczywistych względów nazwiska autora wydawnictwo jeszcze nie ujawniło. Zamiast recenzować ów edytorski sukces przedstawiamy w formie zachęty krótki fragment jednego z rozdziałów.
"Paradoksalne jest to, że u żródeł naszego wyborczego sukcesu legły decyzje lokalnych władz zabraniające kibicom uczestnictwa w meczach piłkarskich. Były to posunięcia nad wyraz słuszne. Nie ma nic bardziej kłopotliwego niż kibice na stadionach, chorzy w szpitalach, studenci na uczelniach a zmarli na cmentarzach. Dla naszego ugrupowania była to jednak olbrzymia szansa. Tysiące mężczyzn w wieku przedpoborowym straciło swoje miejsce na ziemi, gdzie dawało upust nadmiarowi energii. My postanowiliśmy nadać tej marnotrawionej energii odpowiedni wektor. W gruncie rzeczy nie chodziło im wcale o te mecze, ale o to, by można komuś dać w mordę i powyzywać od ostatnich swoich przeciwników. Przecież obojętne czy robią to na stadionie, czy na ulicy pod naszymi sztandarami. To co na meczach traktowane było jako chamskie i brutalne my nazwaliśmy: spontaniczną reakcją na panujące stosunki. To co sportowi dziennikarze piętnowali jako przejawy bandytyzmu, my określaliśmy wybuchami młodzieńczego buntu i protestu wobec politykierów z wiadomych kręgów. To co na stadionie uchodziło za chuligański wybryk my tłumaczyliśmy nadwrażliwością. Oczywiście tzw. elity zżymały się słysząc takie interpretacje, podobnie jak irytowało ich nasze wyborcze logo czyli dwa skrzyżowane kije basebollowe. Ale na kim mieliśmy oprzeć nasz elektorat na - przepraszam za wyrażenie - i n t e l i g e n c i e ? ? Inteligent jest słaby, płaczliwy, wiecznie zadłużony i przy byle gwałtowniejszym ruchu spadają mu okulary. I to miałby być nasz elektorat? To my stworzyliśmy tej młodzieży olbrzymią szansę na zamanifestowanie swoich przekonań. Czy ktoś pamiętał, że od czasów milicji obywatelskiej minęło prawie osiem lat? Mając w 89 roku lat 10 nie mogli sobie porzucać kamieniami, ich życiowe problemy ogniskowały się wówczas wokół sprawdzianu z matematyki, dyktanda i filmów karate. To dzięki nam ich uliczne aspiracje zostały zaspokojone. Nie ma luki międzypokoleniowej".
Inne zapowiedzi wydawnicze.
Evander Holyfield: "Ja i mój Trener". Na "skrzydełku" książki fragment wypowiedzi słynnego filozofa ringu, pogromcy Tysona o swoim Trenerze cytowany za Gazetą Wyborczą: "Bóg dał mi siłę. Wszystko co osiągnąłem zawdzięczam Bogu. Z nim po swojej stronie jestem w stanie zrobić wszystko czego pragnę... "
Wiesław Saniewski: "Księga kondolencyjna". Księga zawiera wyrazy współczucia skierowane na ręce autora po otrzymaniu na festiwalu w Gdyni Złotego Pawia za najgorszy film festiwalowy. Wśród żałobników prof. Miodek i Jacek Kuroń.
Wojciech Cejrowski: "Klucz do WC". Jest to w przystępny sposób wyjasniona metoda posługiwania się kluczem przy wyszukiwaniu i ozaczaniu Żyda w tradycyjnie już toleracyjnym społeczeństwie.
Ks. Rydzyk: "Fryzury sejmowe". Propozycje atrakcyjnych fryzur karnawałowych dla posłów głosujących za liberalizacją wiadomej ustawy.
Życzymy przyjemnego relaksu.