Rozmowa z duszpasterzem akademickim archidiecezji katowickiej ks. Stanisławem Puchałą

BUDOWANIE WSPÓLNOTY

- Gdy w październiku, podczas 16 Międzyuczelnianej Inauguracji roku akademickiego w katowickiej katedrze powiedział Ksiądz, że jest to zarazem inauguracja 50 roku formalnego istnienia duszpasterstwa akademickiego w diecezji - to myślę, że wielu słuchaczy było zaskoczonych. Sam byłbym skłonny narodziny DA w Kościele katowickim lokować w czasach popaździernikowych. Jakie zatem były początki ?

- Wczesny - na tle krajowym - początek DA w Katowicach należy wiązać z niezwykle otwartym, powiedzielibyśmy dziś - nowoczesnym myśleniem o duszpasterstwie biskupa Stanisława Adamskiego. On to, w 1947 roku, wręczył księdzu dr Józefowi Bańce dekret (z datą 17 października) powołujący go na "duszpasterza akademików i akademiczek diecezji katowickiej". Ks. Bańka był proboszczem parafii Opatrzności Bożej na Zawodziu, na terenie której miała swoją siedzibę Wyższa Szkoła Nauk Społeczno - Gospodarczych, poprzedniczka AE. W uczelni tej od przedwojnia istniała studencka Sodalicja Mariańska, którą miał w swej pracy uwzględnić ks. Bańka. Aktywne przed wojną akademickie stowarzyszenia katolickie, po wojnie już nie mogły działać w uczelniach. A zatem jeśli nie w uczelniach - to przy kościele, w parafii, na terenie, który - jak to określamy - pozostawał jedyną przestrzenią wolności. Z tym, że już w tych wczesnych latach w Krakowie, za sprawą tamtejszych kapłanów zaangażowanych w pracę z młodzieżą akademicka - ks. Jana Pietraszki i Karola Wojtyły rodziła się myśl, iż duszpasterzowanie studentom nie może ograniczać się do świątyni, modlitwy i nabożeństw, choć oczywiście na nich budujemy wszystko inne. Celem tej posługi duszpasterskiej jest pomaganie młodym ludziom w osiągania dojrzałości chrześcijańskiej, a więc realizowania się w różnych warunkach i sytuacjach - w małżeństwie i rodzinie, w życiu zawodowym i społecznym, w życiu narodu. Zaś "metodą" osiągania tego celu było uczenie się "bycia razem", budowania wspólnoty.

- Czy spotkał się Ksiądz z ludźmi zaangażowanymi w tych pierwszych latach w DA, jeszcze przed latami stalinowskimi?

- Pamiętam, że na 40-lecie DA przyszedł pewien Pan, który opowiadał o swych kontaktach z ks. Bańką. I to właściwie wszystko.

- A co wiemy o okresie najmroczniejszym czyli o samych latach stalinowskich, które w naszej diecezji przejawiły się usunięciem biskupów. Czy i jak tliła się wtedy opieka duszpasterska nad studentami?

- Nie był to czas zachęcający do dokumentowania zdarzeń i właściwie nie wiemy nic. Jeżeli coś się tliło to w głębokim ukryciu. Może warto by zaapelować do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób mieli w tym okresie do czynienia z przejawami duszpasterstwa studentów - o relacje, wspomnienia... W każdym razie ks. Bańka swoją misję duszpasterza akademickiego, przy współpracy ks. Franciszka Jerominka, pełnił do 1957 roku.

- Tak jak na całe życie zapamiętujemy swoich proboszczów, tak kolejnym generacjom studentów DA kojarzy się najczęściej postaciami duszpasterzy akademickich czasów ich studiów. Ja np. pamiętam ks. Stanisława Sierlę i muzyczną oprawę liturgii, która wówczas, na przełomie lat 60. i 70. była ogromnym magnesem Krypty. Przypomnijmy chronologicznie duszpasterzy akademickich naszej diecezji i ich współpracowników - "zastępców", często potem następców.

- Po ks. Bańce duszpasterzem diecezjalnym był - do 1961 roku - ks. Czesław Domin, po nim - ks. Stanisław Sierla. Obaj nadali DA nową dynamikę, ks. Domin organizował wykłady, prelekcje, jeździł do parafii gdzie gromadzili się studenci, organizowali - obaj - spotkania świąteczne, ks. Domin, o czym wiemy z dokumentów, zainicjował pielgrzymowanie - pieszo - studentów na adorację przy żłóbku w bazylice franciszkanów w Panewnikach. Ks. Sierla pełni swą funkcję 10 lat - do 1971 r. I właściwie to on stworzył coś takiego jak ośrodek DA - w swoim mieszkaniu, na długo przedtem zanim udało się uzyskać osobne miejsce dla regularnych spotkań. Następcą ks. Sierli został ks. Franciszek Otremba a w 1973 roku - ks. Stanisław Holona. W 1977 roku diecezjalnym duszpasterzem został ks. Oskar Tomas, pełniący swą funkcję do 1983 r. Jego współpracownikiem był ks. Józef Danch - do 1981 r. Od tego czasu zaczęła się moja praca w diecezjalnym DA. Trzeba także przynajmniej wymienić tych współpracowników duszpasterzy diecezjalnych, którzy z pewnością zapisali się na trwale w pamięci studentów w różnych okresach. Chronologicznie będzie to Ks. Benedykt Woźnica - współpracownik ks. Sierli oraz ks. Wojciech Zygmunt - współpracownik ks. Holony, a w latach osiemdziesiątych byli to księża: Tadeusz Czakański, Bogadn Biela, Roman Kempny i dziś - od kilku lat Stefan Czermiński. Z tym, że trzeba pamiętać, iż od 1963 roku w naszej diecezji zaczęły powstawać parafialne duszpasterstwa studentów w miastach nieakademickich. Taka jest specyfika regionu: właściwie brak "miasteczek akademickich" i studenci w większości dojeżdżający na uczelnie z domów rodzinnych. W tych ośrodkach duszpasterskich (pod koniec "kadencji" ks. Sierli było ich 30, obecnie 27), powoływanych w odpowiedzi na zapotrzebowanie, pracowało wielu kapłanów, najczęściej wikarych, którzy oprócz swej normalnej pracy duszpasterskiej podejmowali zadanie pracy ze studentami. Zatem lista duszpasterzy akademickich musiałaby być wydłużona i o tych w kapłanów. Sam swoje pierwsze kontakty duszpasterskie ze studentami miałem jako wikary na swej pierwszej placówce w parafii św. Krzyża w Siemianowicach. Na regularne cotygodniowe spotkania przychodziło ok. 40 studentek i studentów.

- Jaka jest historia samego diecezjalnego ośrodka DA - tzn. miejsca w którym rozmawiamy przy ul. Wita Stwosza 16 ?

- Nieformalnym ale tętniącym życiem ośrodkiem DA było - jak już wspomniałem - mieszkanie ks. Sierli przy ul. Powstańców. To były lata sześćdziesiąte. Później ks. Sierla doprowadził do stworzenia ośrodka, jego pierwszej siedziby - w przyziemiu probostwa parafii katedralnej przy ul. Plebiscytowej 49. Poświęcenie tej pierwszej siedziby odbyło się w 1971 roku. A po 14 latach, w roku 1985 przenieśliśmy się tu gdzie jesteśmy obecnie. Trzeba jednak zwrócić uwagę na zdarzenie wcześniejsze i ważniejsze. W roku 1968 - w roku powstania Uniwersytetu Śląskiego - krypta Katedry Chrystusa Króla decyzją biskupa Herberta Bednorza stała się kościołem akademickim. I od tego momentu to miejsce centralne w diecezji i w Katowicach skupia środowisko, zrazu tylko studentów, potem także nauczycieli akademickich.

- Czy w ramach formacji kapłańskiej miał Ksiądz jakieś systematyczne przygotowanie do duszpasterstwa akademickiego?

- Zetknąłem się z DA już jako kleryk, w Krakowie. Z racji pewnych uzdolnień muzycznych byłem w dwóch krakowskich ośrodkach - u dominikanów i przy kościele św. Anny - odpowiedzialny za muzyczne przygotowywanie liturgii. A był to czas wchodzenia do Kościoła "muzyki rytmicznej" - w pierwszej kolejności właśnie do Kościoła studentów. Dla mnie były to sprawy fascynujące, oczywiście już nie tylko od strony muzycznej i... tak już pozostało.

- Skoro ponownie pojawił się ów muzyczny wątek to trzymajmy się go bo z kilku powodów ważny. Ja także pamiętam swoją i wielu kolegów fascynacje innością muzycznej (nie tylko zresztą muzycznej) strony liturgii w krypcie katedry na przełomie lat 60. i 70. Był to niezwykły magnes sprawiający, że z akademika na Tysiącleciu (także z Ligoty) jeździły w niedziele na "11" cale grupy studentów, które po Mszy udawały się na obiad do stołówek na Bankowej (chodzi oczywiście o studentów Uniwersytetu). Później jednak przez prasę katolicką przetoczyło się kilka fal refleksji, nawet krytyki owej "rytmiczności" w kościołach.

- Uczestniczył Pan wówczas w "11" i pamięta Pan zapewne, że owszem, inna była muzyka, śpiew, cała liturgia, ale były także wykłady - raz czy dwa razy w miesiącu, bezpośrednio po Mszy, no i homilie ks. Sierli, wyraźnie przygotowywane z myślą o bardzo konkretnym, specyficznym adresacie jakim są studenci. Czyli muzyka owszem, była magnesem, ale to nie tylko ona różniła te spotkania wokół ołtarza od innych. Inaczej mówiąc: owo przeżycie muzyczne liturgii, mocniej angażujące ludzi młodych przez rytmiczność i melodyjność bliską im miało prowadzić - i chyba jednak w DA prowadziło - do czegoś głębszego i ważniejszego.

- Jak zapamiętał Ksiądz burzliwy (dla jednych), wspaniały (dla innych) czas lat 80 - 81 w DA ? "O roku ów... "?

- Do duszpasterstwa akademickiego w Katowicach przyszedłem w maju 1981 roku. Klimat tego czasu umożliwił zorganizowanie na Śląsku w maju wschodnioeuropejskiego modlitewnego spotkania młodzieży przez brata Rogera i jego wspólnotę Taize. To było wielkie przeżycie i wielkie ożywienie środowiska studenckiego i Ośrodka. Potem były wakacje - także bardzo aktywne i owocne duszpastersko. A potem, po wakacjach, chyba w listopadzie - strajk studentów. I niezwykła intuicja ks. Oskara. Uważał on wprawdzie, że strajk to jest forma protestu właściwa robotnikom a nie studentom, ale skoro studenci tak zdecydowali, to my powinniśmy być z nimi. Zaraz, następnego dnia poszliśmy do nich. I byliśmy zawsze przyjmowani z zaufaniem.

Pomagaliśmy im sensownie zagospodarowywać ten czas strajkowania - organizując wykłady i prelekcje, na PiPs-ie odprawialiśmy nawet rekolekcje adwentowe, to studenci WNS-u pierwsi poprosili o Mszę św. - w siódmym dniu strajku. Podobnie było na AWF-ie. Dla nas - duszpasterzy było to coś niesamowitego. I kolejki do spowiedzi. A potem stan wojenny... i od 14 stycznia codziennie odprawiane w wypełnionej krypcie msze w intencji ojczyzny i internowanych. Wcześniej ks. Oskar zorganizował Caritas Acadmica - pomoc materialną dla studentów. Z niej narodził się biskupi Komitet Pomocy Internowanym i Aresztowanym z ks. Oskarem jako kapelanem. Z innego obszaru ale tego samego czasu pochodzi inicjatywa - również ks. Oskara - inauguracji roku akademickiego w Katedrze (dotychczas odbywały się one w krypcie). W październiku 1981 zaprosił na nią nowo wybrane wtedy władze rektorskie i Senaty śląskich uczelni. To było wielkie przeżycie - widok profesorów w togach w świątyni katedralnej, po raz pierwszy w jej dziejach i dziejach powojennych.

- A rok 80. - w którym to wszystko "wybuchło".

- Wybuchło - jak pamiętamy - w innych środowiskach społecznych, na uczelnie "Solidarność" wkraczała dosyć nieśmiało, ale faktem jest, że znaczący w tym udział mieli pracownicy uczelni mający różnorakie kontakty z DA czy szerzej - z Kościołem. I także w DA - to naturalne - toczyły się nie tylko dyskusje ale podejmowano także konkretne działania organizatorskie.

- Wiem, że specyfiką, pewnym wyróżnikiem katowickiego DA na tle krajowym długi czas było jego równoległe zorientowanie na studentów i nauczycieli akademickich. Kiedy się to dokonało - owo przyciągnięcie pracowników uczelni?

- W latach siedemdziesiątych DA to byli studenci i absolwenci. Kontakt z pracownikami uczelni, w tym z nauczycielami, który przekształcił się regularną grupę spotykającą się w Ośrodku - to dokonało się poprzez doraźne zaangażowanie się członków uczelnianych "Solidarności" w rozdział pomocy materialnej w okresie przed i w trakcie stanu wojennego. Gdy już skończyło się rozdzielanie pomocy zagranicznej, Caritas Academica przekształciła się w grupę studyjną, która "brała na warsztat" dokumenty papieskie, jako pierwszy - Laborem exercens - i w ten sposób narodziły się wtorkowe spotkania nauczycieli akademickich, trwające do dziś. Tylko nieco później z tych studiów i rozważań społecznej nauki Kościoła powstała idea sympozjów naukowych, dwóch w roku, z których jedno, już w latach dziewięćdziesiątych stało się formą intelektualnego przygotowania pielgrzymki mężczyzn do Piekar. W 1983 roku odbyło się pierwsze spotkanie opłatkowe pracowników uczelni. Pamiętam że biskup Bednorz mocno się wahał - czy zaproszenie nauczycieli akademickich na takie spotkanie nie będzie ryzykiem dla zaproszonych - w tym przecież mrocznym czasie, gdy trzeba było się liczyć z różnym niedobrymi konsekwencjami przyjęcia takiego zaproszenia. Jednak Biskup, na prośbę profesorów zdecydował się na to. Gdy zobaczył jaki był oddźwięk, jaka była atmosfera tego spotkania - przyszło wtedy do Seminarium 350 osób - powiedział: "To ja was zapraszam na święcone". I od tego czasu dwa razy w roku, przed świętami, środowisko spotyka się regularnie.

- Na jaki czas przypada apogeum działania DA - szczytowa frekwencja w różnorakich formach w jakich się przejawia?

- Na rok 1986 - i to zarówno studentów jak i nauczających. Mieliśmy wtedy kilkanaście grup, ok. 500 - 600 osób przychodzących na spotkania co tydzień. Potem jakoś to zaczęło słabnąć, zresztą i tak później niż w innych ośrodkach w kraju.

- A dziś?

- W ostatnim roku obserwujemy wyraźne ożywienie. Świadczy o tym nie tylko pełna katedra na tegorocznej inauguracji ale także wzrost liczby studentów przychodzących stale do ośrodka. Myślę, że budzi się zapotrzebowanie na wartości autentyczne bądź potrzeba ich poszukiwania. Dziś - tak jak zawsze - centrum jest kościół, w nim ołtarz i otaczający go - u nas dosłownie - studenci i ich mistrzowie, codziennie, w niedzielę przed południem i wieczorem przy tym ołtarzu się spotykają. A dwa razy do roku wręcz tłumnie - na rekolekcjach wielkopostnych i adwentowych.

- I pytanie na koniec: czy prawda i poszukiwanie prawdy domagają się chrztu; inaczej - co oznacza obecność biskupa, duszpasterza akademickiego w uniwersytecie, np. na inauguracji roku akademickiego, a rektorów i senat na inauguracji w Katedrze? Czy to tylko wyraz odnowionej tradycji, przypominającej nam, że to właściwie Kościół zrodził uniwersytety?

- To są dwa pytania. Nie potrafię połączyć pytania o prawdę z pytaniem o obecność biskupa w uniwersytecie. Odpowiadam więc tak: dla mnie jako duszpasterza akademickiego było zawsze oczywiste, że jestem członkiem tej społeczności. Uczestnicząc wielokrotnie w inauguracjach Akademii Medycznej słyszałem słowa: "Witamy naszego duszpasterza... " Miejsce duszpasterza zawsze jest we wspólnocie, do której został posłany. To, że przez długi czas nie mogliśmy się tam pokazać - to było nienormalne. Nie chodzi więc o to aby moja czy biskupa obecność coś "chrzciła". Taka lub inna uroczystość czy wydarzenie w uczelni jest także moim świętem, moim wydarzeniem. A co do prawdy i jej poszukiwania: my, duszpasterze chcemy wspólnie z tymi, którym służymy szukać prawdy. Prawdy się nie da ochrzcić, prawda jest jedna. Wrażliwość na prawdę, wola jej poszukiwania jest we wspólnocie akademickiej bardziej wyraźna, podobnie też jest w Kościele, mającym w tym dziele wielowiekowe doświadczenie. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni.

- Dziękuję Księdzu za rozmowę.