STYPENDYŚCI MINISTRA

Minister Edukacji Narodowejdorocznym zwyczajem przyznał stypendia wybitnym studentom. Wśród nich znalazła się dziewiątka z UŚl. Owo finansowe wyróżnienie przyznawane jest na 10 miesięcy i wynosi 440 zł. Do ministerstwa wpłynęło kilkaset wniosków, także z uczelni niepaństwowych. Selekcja więc była z przyczyn oczywistych bardzo zaostrzona. Postanowiliśmy poznać osobiście naszych laureatów i dowiedzieć się jacy są. W tym numerze przedstawiamy pierwszą czwórkę.
IWONA GRALEWICZ - WOLNY, V rok filologii polskiej, średnia 4, 7. Jedną z jej miłości jest dydaktyka nauczania języka polskiego jako obcego. Jest wysoko ceniona jako nauczycielka obcokrajowców w Letniej Szkole Języka, Literatury i Kultury Polskiej.

Nie wiedziała, z czego bardziej się cieszy, czy z tego, że ją doceniono i zauważono, czy z zastrzyku finansowego na 10 miesięcy. W chwili, kiedy usłyszała o stypendium, jej radość wiązała się z nobilitujacym wyróżnieniem. Myśl o pieniądzach była drugorzędna. Dziś cieszy się i z tego, i z tego. Wie, że lwią część nagrody przeznaczy na lekcje angielskiego. Nie ma w rodzinie nauczycieli. Jest talentem pedagogicznym bez korzeni. Wybrała polonistykę z przekonaniem i nigdy tego nie żałowała. Uważa to za ważną sprawę - dokonać słusznego wyboru. Jej się udało, może dlatego, że zawsze była humanistyczną duszą, z czego zdawała sobie sprawę i co zgodnie podkreślały jej polonistki w szkole. Miłości uczyła się - jak każda wrażliwa, młoda dziewczyna - na Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Lubi młodopolską poezję, mogłaby żyć w renesansie... ale w Polsce. Żadna epoka literacka jej nie nudziła, najmniejszy sentyment ma do pozytywizmu.
Jest pokorna, łagodna, zakompleksiona, ale nie do przesady, ułożona, ambitna i szczęściara. Męczy ją niekompetencja innych, denerwuje chamstwo i to bardzo. Na jego przejawy reaguje bezsilnością, czyli czuje się okropnie bezradna. Jest introwertyczką. W swoim życiu przeżyła wiele literackich fascynacji: od Muminków, "Małego Księcia, " przez książki M. Musierowicz, "Mistrza i Małgorzatę" do... Ceni sobie bardzo "Sól ziemi czarnej " Wittlina i poezję Tuwima, chętnie do niej wraca.
Ma poczucie humoru, lubi wysublimowany żart, finezyjny, dowcip, lubi też to, co robi - czyli uczyć obcokrajowców. Nie miała i nie pracowała nad poglądem na temat mężczyzn, nie szukała więc ideału pod "opracowany wzorzec". Poznała chłopaka, który ją przez kilka lat fascynował, nieustannie imponował i została jego żoną.
Nie dyskwalifikuje ludzi za ich nichlujstwo językowe i nie ocenia surowo, słysząc " proszę panią, przyszłem tu dla niej". Dowiaduje się wiele o ludziach, słuchając tego, co mówią i jak mówią, ale nie jest to najważniejsze kryterium w ich ocenianiu. Sądzi, że mnóstwo wartościowych osób jest małomównych i oszczędnych w słowa.
Jeśli życie stawia przed nią wezwania, mobilizuje się i śmiało idzie do przodu. Nie pozwala sobie na luki w wiedzy, ale jeśli się zdarzają, uczciwie się do tego przyznaje. Nawet, a może przede wszystkim, w sytuacjach, kiedy dla innych jest autorytatywna. Np w relacji uczeń- nauczyciel. Wtedy sprawdza, nadrabia, wyjaśnia na kolejnej lekcji. Nie peszą ją sytuacje, w których jej poważne wyjaśnienia wzbudzają przy okazji radosny śmiech uczących się obcokrajowców, rozbawionych zlepkiem syczących polskich sylab. Uważa, że dobra atmosfera na zajęciach jest wyśmienitym aktywatorem w trudnej szkole opanowywania języka. A autorytet buduje się na rzetelności, kompetencji i umiejętności tworzenia serdecznych, międzyludzkich relacji.
Na pytanie: czego ci przede wszystkim gratulować? - powiedziała: " Męża"
SEWERYN KOWALSKI, student V roku fizyki, średnia ocen na II i IV roku-5. 0. Wybitnie uzdolniony i pracowity student, koncentrujący się na fizyce eksperymentalnej. Od roku wykonuje pracę magisterską w Zakładzie Fizyki Jądrowej i Jej Zastosowań. Bierze także udział w pracach badawczych Instytutu Fizyki Jądrowej w Bronowicach. Otrzymał z CERN-u 2-miesięczne stypendium za udział w Studenckiej Szkole Letniej organizowanej przez tę instytucję. Kiedy w czerwcu oddawał indeks w dziekanacie, dowiedział się, że zaproponowano go do nagrody ministra. We wrześniu dopadła go wiadomość, że stypendium otrzymał. Naprawdę się ucieszył i nie mniej zdziwił. Bo...

Pierwszą oceną z fizyki w szkole średniej była dwója. Otrzymał ją "za wiedzę" z kinematyki. Na studiach nie oblał żadnego egzaminu, ale każdego bał się bardzo i zawsze zakładał, że może się nie powieść. Miał szczęście i pytano go z opanowanego materiału. Ale jak sam twierdzi "szczęściu trzeba pomagać". Twierdzi, że świat do przodu popychają naukowcy, nie ma więc badań niepotrzebnych. By rozwijać naukę, trzeba eksperymentować.
W życiu, prywatnie nie jest ani wzorowy, ani przepisowy, pozwala sobie na luz-blues i trochę szaleństwa. Nie jest romantykiem i uważa się za człowieka leniwego. Życzliwości ma w nadmiarze. Szczerze przyznaje, że dawał ściągać i.... sam chętnie ściągał. Nie czuje w sobie talentów pedagogicznych i nie wyobraża sobie pracy w szkole. Chciałby poświęcić się karierze naukowej i zapełnić co nieco w lukach dziedziny, którą się zajmuje.
Ma sceptyczny stosunek do parapsychologii. Nie wierzy w duchy, nie poszedłby do wróżki, ani jasnowidza. Nie wierzy w cuda.
Lubi rzeczy, które już raz widział (na przykład filmy). Tak naprawdę fizykiem zaczyna być, kiedy wchodzi do laboratorium, ale w życiu znajomość rzeczy nie raz mu pomaga.
Zdążył się ożenić z humanistką. Dzięki temu może w domu porozmawiać na różne, niefizyczne tematy. Pieniądze od pana ministra wyda z przyjemnością i to nie koniecznie na życiorysy wielkich fizyków. Obiecał, że kiedy zostanie noblistą nam udzieli pierwszego wywiadu - z sentymentu i z nostalgii za młodością.
Trzymamy kciuki i życzymy osiągnięć na miarę tego najwższego wyróżnienia.
JOANNA SUSZCZYK, studentka Międzynarodowej Szkoły Nauk Politycznych, średnia ocen 4. 5 i absolwentka filologii romańskiej - śr. 4. 8. Brała udział w pracach badawczych Wydziału w zakresie badań nad tłumaczeniem automatycznym. Współpracuje naukowo z `Institut d`Etudes Politiques w Lille, stypendystka Fundacji France- Pologne i Rządu Francuskiego.

O stypendium dowiedziała się, kiedy wróciła z Francji po miesięcznym pobycie. Najpierw była filolożką, potem polityczną kobietą. Wybór MSNP był przemyślany, gdyż zrozumiała, że na filologii nie zrealizuje się do końca, a perspektywa pracy w szkole niespecjalnie ją pociągała. Cieszy ją, że nie jest zawiedziona i że ma kontakt z wybitnymi naukowcami z Francji, Belgii...
We francuskim czuje się jak ryba w wodzie. Uczy się go 10 lat, wyjeżdżała do Francji, bawiła całą trójkę dzieci, potem korzystała ze współpracy UŚl ze szkołą w Lille i były to interesujące stypendia. Od pięciu lat wakacje spędza we Francji - łączy przyjemne z pożytecznym. Jest pracowita, ale przyznaje, że ma predyspozycje do języków. Zawsze, kiedy odnosi sukces jest bardzo, bardzo zadowolona i jednocześnie zestresowana. Te wszystkie wyróżnienia bardzo zobowiązują.
W życiu nie spotyka się z osobami zawistnymi. Przeważają ludzie życzliwi i serdeczni. Sama też stara sie być życzliwą i pomocną. Chciałaby, aby jej przyjaciele mogli na nią liczyć. Bardzo denerwuje ją, że na polskiej ulicy spotyka wciąż smuutne twarze, ludzi poirytowanych i nieuprzejmych. Ekscytują ją podróże w egzotyczne strony. Uspokaja muzyka. Słucha wszystkiego poza disco-polo i country.
Złotą rybkę poprosiłaby o możliwość zaspokajania ciekawości świata - to dla siebie - dla Uczelni wystarałaby się o pieniądze i takie uposażenie dla pracowników, by zostawali w niej najbardziej wartościwi ludzie. Miesza się w niej - i to bardzo - pragmatyzm i romantyczny powiew. Z Francji do Polski przeniosłaby kuchnię i ciasteczka... jest okropnym łakomczuchem ! Odwrotnie - system pracy, czyli wczesne jej rozpoczynanie i powroty o przyjętej u nas godzinie. Pozwala to na normalne, rodzinne kontakty.
Bardzo lubi odkrywać nowe osobowości, zwłaszcza takie, które mogą stać się autorytetami. Ludzie, z których można czerpać - to wielki dar losu. Największy sukces, to otrzymanie 20 pn. na 20 możliwych z ekonomii, której uczyła się po raz pierwszy- we Francji i po francusku, oczywiście. Porażka...... nie było takiej, ale przyznaje, że niechętnie wraca pamięcią do matury z historii. Ubolewa, że jest nieśmiała, nie ma w sobie przebojowości i pewności siebie. Swoje sukcesy zawdzięcza innym, którzy ją namawiają, przekonują, motywują i okazuje się, że to oni mają rację. Sama nie potrafi wykrzesać w sobie takiej energii, by się zdobyć na różne rzeczy. Osiągnięcia przynoszą refleksję, że gdzieś w zaułku czeka na nią porażka. To ją dosyć poważnie stresuje... Sukcesy są często niespodziewane, dlaczego więc nie miałyby zaskakiwać ją w przyszłości klęski ?
Boi się porażki, po prostu.
DANUTA KRZYWOŃ, studentka V roku pedagogiki wczesnoszkolnej, średnia ocen 4. 7. Ta wybitna studentka sprawdza się jednocześnie jako uzdolniony pedagog w kontaktach z dziećmi. Od kilku lat zaangażowana jest w pracę z młodzieżą w zespole Pieśni i Tańca "Tysiąclatki" - jako tancerz i instruktor.

Po raz t r z e c i dostała nagrodę ministra. Odczuwa z tego dużą satysfakcję. Pieniądze też ją cieszą, nawet nie musiała zbyt długo myśleć, jak je zagospodarować. Sfinansuje własne badania prowadzone z dziećmi, którym musi kupować niezbędne przybory, kredki, bloki, flamastry. Nie mniej wymagający jest roczny synek, wyrastający z dnia na dzień ze swoich fatałaszków. Z pomocą najbliższych godzi obowiązki matki i studentki. Jako żona radzi sobie nieźle, stara się ogromnie, choć nie zawsze wychodzi jej to najlepiej. Ba, jest nią po raz pierwszy, nie może więc uczyć się na własnych błędach. Chciałaby mieć czworo dzieci i te plany bez zastrzeżeń akceptuje mąż. Lubi bardzo swój dom z widokiem na park. Lubi do niego wracać i czuje się tam najlepiej na świecie. Marzyła o tym, by zostać położną. Za namową najbliższych nie ziściła powołania.... ale pragnienie pozostało w niej nadal. Od szóstego roku życia tańczyła w zespole folklorystycznym i tam poznała swojego męża. Uważa, że w życiu nie tylko trzeba robić, to, co trzeba, ale i zadbać o to, by znależć czas na pasje sprawiające przyjemność. Jest cholerykiem- szybko wybucha, ale i szybko powraca do równowagi. W życiu jest pewna siebie, ale w sprawach miłosnych nieśmiała i nazbyt wrażliwa. Nie zależy jej na przekonywaniu innych do swoich racji. Życie jest dla niej po trosze misją, powołaniem, solidną robotą, posługą- zwłaszcza w zawodzie nauczyciela. Pewne sytuacje wymagają patetycznego trwania, inne solidnej, mozolnej pracy. Ma bardzo mocne wartości, wynikające z wychowania, które wyniosła z domu rodzinnego o silnych katolickich tradycjach.
Na niwie zawodowej bada dzieci leworęczne i kto wie, czy fakt, iż sama pisze lewą ręką, nie określił jej pedagogicznych zainteresowań. W tym temacie potrzeba jeszcze wielu badań, rozmów z dziećmi, obserwacji, czasu i wytrwałości. Znajdzie na to siły.
W życiu nie wierzy w przypadki, wie, że ma wpływ na własne życie, ale w kwestiach podstawowych wszystko jest z góry wcześniej zaplanowane. Cierpliwość, dobro, wyrozumiałość są jedynym sposobem na brzydotę życia - chamstwo i ignorancję. Kiedy ma chanrdę, słucha muzyki poważnej, lubi szanty, piosenki kościelne i nade wszystko utwór Ave Maryja. Lubi chodzić w spodniach, uwielbia ostrą kuchnię, ceni odpowiedzialnych mężczyzn, z humorem i wyrozumiałych. Dużo z preferowanych cech uosabia jej mąż. Ponieważ poznali się w "Tysiąclatkach" możemy ufać, że będzie to związek tysiąclecia ?