KONGRESOWE PULSACJE

O XV Kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Literatury Porównawczej w Leiden (16 - 22 sierpnia 1997), który odbył się w ojczyźnie doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego, profesora Douwe Fokkemy.

Prologomena historyczne

Międzynarodowe Stowarzyszenie Literatury Porównawczej, na arenie międzynarodowej występujące pod dwujęzyczną nazwą :
L'Association Internationale de Littérature Comparée - w skrócie AILC
International Comparative Literature Association - w skrócie ICLA,

Prof.  Douwe Fokkema,     jego żona prof.  Elrud
Ibsch i autorka artykułu w Leiden

zostało założone w 1954 roku w Oksfordzie podczas VI Kongresu Federation Internationale des Langues et Littératures Modernes (w skrócie FILLM). Było to początkowo Stowarzyszenie nieliczne, skupiające głównie znawców pięciu liczących się wcześnie literatur europejskich tj. francuskiej, angielskiej, niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej, nastawione prookcydentalnie i europocentrycznie. Zajmowało się przede wszystkim badaniem wpływów literatur uznanych za wiodące na pozostałe literatury i kultury świata.

I Kongres Stowarzyszenia odbył się 1955 roku w Wenecji, a jego plonem był szczupły tomik studiów poświęcony opisom urody tego miasta w literaturze Europy i Orientu. Od tej pory upłynęło ponad czterdzieści lat, europocentryzm upadł, organizacja poszerzyła się stopniowo o nowych członków wywodzących się spośród narodów i ludów do tej pory w jej składzie nieobecnych albo takich, których literatury nie były brane pod uwagę. Stowarzyszenie uprawomocniło najpierw małe narody i mniejszości europejskie, legitymizowało Słowian i ich literaturę, z której tradycyjnie na Zachodzie liczyła się tylko rosyjska ( polska zaś jedynie w zakresie, jaki zainteresowaniu nią wyznaczała przyjaźń i kulturowa protekcja ze strony francuskiej). Niebawem usamodzielnione i uznane za liczące się zostały także literatura amerykańska, która do II wojny figurowała w bibliografiach komparatystycznych w dziale literatura angielska. Wkrótce po niej z zainteresowaniem zaczęła się spotykać literatura kanadyjska rozdarta między anglofonów i frankofonów i nie posiadająca poczucia swojej kanadyjskiej tożsamości. Na kongresy Stowarzyszenia wprowadzano stopniowo literatury Dalekiego Wschodu; największą aktywnością mogli pochwalić się Japończycy; z roku na rok rosła także liczba przedstawicieli Indii, Hongkongu, Korei Południowej.

Najpóźniej, ze względu na bariery, jakie istniały między Komunistycznymi Chinami a Zachodnim Światem - weszli do AILC Chińczycy (najpierw jako obserwatorzy, później jako członkowie; w 1994 roku w Edmonton wystąpili już z propozycją zorganizowania następnego kongresu AILC w Chinach). Tymczasem masowo napływali do AILC Murzyni, Arabowie i inne ludy kolorowe; na ostatnich kongresach AILC poczynając od kongresu w 1982 roku w Stanach Zjednoczonych ) licznie zaczęli się pojawiać również uczeni z Ameryki Łacińskiej.

Ogromnemu poszerzeniu uległ także krąg zagadnień podejmowanych przez AILC - literatura porównawcza przerodziła się w literaturę absolutną przedmiotem swych badań czyniąc, obok szeroko rozumianej sfery wpływów z modnym intertekstualizmem włącznie: literaturę powszechną, porównawczą historię literatury teorię literatury, a ostatnio także - związki literatury z kulturą.

Obecnie AILC jest jedną z największych humanistycznych organizacji na świecie, liczy 4500 członków i obejmuje swoim zasięgiem i wpływami wszystkie kontynenty. W ciągu bez mała pół wieku przeszła wielką i złożoną drogę: od partykularyzmu i rozmaitych lokalnych szowinizmów w stronę literatury globalnej, uniwersalnej; od zachwytu nad wyjątkowością kilku wybranych literatur, do poszanowania inności i kulturowego relatywizmu, który głosi, że nie ma kultur mniej lub bardziej wartościowych - wszystkie zasługują na szacunek, wyjąwszy te, w których nietolerancja osiągnęła stopień zagrażający naszemu istnieniu. Tak oczywiście wygląda sprawa tylko w teorii, praktyka bywa inna (każdy bowiem ma prawo do posiadania swojego własnego systemu wartości - jak naucza Fokkema - powinien wszakże respektować także inne), ale teoria ma duże znaczenie jako busola wyznaczająca ramy political corectness; ramy te nie tak dawno były bardzo wąskie. Wartościowy, uniwersalny, postępowy - znaczyło tylko zachodnioeuropejski.

Kto był w Leiden ?

Gotowość uczestnictwa w XV Międzynarodowym Kongresie w Leiden wyraziło 620 osób (członków i nie członków Asocjacji), wielu z nich w końcu z udziału w kongresie zrezygnowało. Sporo było na kongresie w Leiden Europejczyków, Amerykanów przedstawicieli Ameryki Łacińskiej; Dalekiego Orientu: Japonii, Chin, Korei Południowej, Indii i Hongkongu; natomiast Murzyni do Leiden nie przyjechali, być może ze względu na zbyt wysokie koszty pobytu w tym kraju. Przybyli natomiast biali mieszkańcy tego kraju. Za trzy lata czarni uczeni jednak z pewnością ponownie zapełnią audytoria kongresowe; kolejny kongres ICLA ma się bowiem odbyć w Pretorii w Afryce Południowej, do niedawna ostatnim bastionie apartheidu na świecie. W Leiden zabrakło także, zawsze na kongresach AILC żywo obecnych Słowian Wschodnich : Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Rosję reprezentował jedynie V. A. Avetisjan o niejasnej przynależności etnicznej z Udmurt State University, znajdującej się w Iskeusk(? ). Trudno było się jednak dowiedzieć, o jaką miejscowość naprawdę tutaj chodzi, gdyż czmychnął natychmiast na wzmiankę o tym, iż ktoś z moich bliskich spędził kilka lat na zesłaniu w Syberii. Na miejsce Rosjan na salę obrad weszli Estończycy. Jeden z nich (Jurij Talvet z Tartu) nominowany został także do Biura AILC. Nie było prawie wcale Słowian Zachodnich (wyjątek stanowili emigranci i znany sinolog słowacki Galik). Licznie natomiast stawili się Polacy zarówno z Polski (doliczyliśmy się 12 osób) jak i z zagranicy (kilka). Uniwersytet Śląski reprezentowali profesorowie: Aleksander Abłamowicz, Piotr Fast, Magdalena Wandzioch i niżej podpisana.

grafika

Pęd ku nowości i aktualności

Międzynarodowe Stowarzyszenie Literatury Porównawczej powstałe z żebra a Międzynarodowej Federacji Nowoczesnych (podkreślenie H. J. - I. ) Języków i Literatur, cechowała zawsze, w odróżnieniu np. od bizantyjsko zhierarchizowanego, poddanego przez wiele lat presji Moskwy i naciskom tradycji starożytności słowiańskich, Międzynarodowego Komitetu Slawistów, żywa reakcje na najbardziej aktualne wydarzenia współczesne i to zarówno w płaszczyźnie problemów socjo-politycznych jak i metodologii badań literackich. Jak przypomniał słusznie na XV Kongresie ICLA w Leiden, na posiedzeniu tzw. prezydenckiego okrągłego stołu Milan Dimić, jeden z najbardziej aktywnych współtwórców Stowarzyszenia - przez kongresy literatury porównawczej przewinęły się wszystkie wielkie prądy literaturoznawcze XX wieku; od formalizmu i strukturalizmu poczynając, poprzez New Criticism, marksizm, socjologię literatury zwróconą ku czytelnikowi i socjologię literatury zajętą massmediami, teorię literatury czystej i teorię literatury wyczuloną na aksjologię utworu literackiego, lingwistyczną i semiotyczną interpretację tekstu, hermeneutykę, dekonstrukcjonizm, postrukturalizm, postkolonializm, feminizm i postmodernizm. Zawsze jednak na gruncie AILC respektowano zasadę pluralizmu. I to właśnie - dodaję te słowa teraz od siebie - było najbardziej, zachwycającą cechą Stowarzyszenia, czemu dawałam wielokrotnie świadectwo. 'askawy czytelnik ślady tego zachwytu dla komparatystycznej tolerancji, dla respektowania różnorodności poglądów, wielości spojrzeń na literaturę, jej misję i posłannictwo odnajdzie również w wydanej niedawno pod moją redakcją Antologii Zagranicznej Komparatystyki Literackiej (Warszawa:, 1997).

Postmodernizm w odwrocie ?

Ostatni z wymienionych przez Dimicia prądów literackich postmodernizm - na gruncie AILC swą karierę rozpoczął w 1982 roku w New Yorku, rozkwitał wokół table ronde w 1985 roku w Paryżu, rozwijał się dalej za kulisami zjazdów AILC w pracach 51 uczonych nad przygotowywanym od egidą AILC kolejnego tomu Porównawczej Historii Literatury w Językach Europejskich, by po jego wydaniu, (zob. International Postmodernizm, Theory and Literary Practice. ed. by. Hans Bertens i Douwe Fokkema, Amsterdam: Benjamins, 1997.. 581pp. ) zakończyć po cichu swe życie, przynajmniej na gruncie AILC. Poza jego obrębem postmodernizm kwitnie bowiem dalej, znajdując swoje odzwierciedlenie w wielkim edytorskim przedsięwzięciu Hansa Bertensa i Theo D'haena w postaci 18 tomów studiów zbiorowych na temat literatury i kultury postmodernistycznej (w tym bibliografii postmodernizmu zachodniego liczącej 622 strony druku) wydanych w ciągu ostatnich lat w Wydawnictwie Rodopi, w Atlancie i Amsterdamie. Seria ta prezentowana była na wystawie znajdującej się w podziemiach kongresowego gmachu. Jak wynika jednak z innych, najświeższej daty publikacji, z jakimi można było się zetknąć w czasie naszego pobytu w Holandii, punkt ciężkości w zainteresowaniu postmodernizmem przesuwa się obecnie od literatury i sztuki w stronę socjologii i polityki (zob. Charles Lemert Postmodernizm is not what do you think, Oxford, Blackwell, 1997) oraz Andre Glucksmann The Postmodern State and the World Order, o którym entuzjastyczną opinię zamieścił 15 sierpnia 1997 r. dziennik International Herald Tribune. )

grafika

Chociaż postmodernizm nie stał już w centrum uwagi XV Kongresu AILC w Leiden z jego pogłosami spotykaliśmy się często zarówno na inauguracji kongresu jak i w niewielkim liczebnie panelu zajmującym się pamięcią kultury, diasporą, sprawami postkolonialnymi i postmodernistycznymi: odnajdywaliśmy go także w stylu myślenia wielu uczonych. Na uroczystym otwarciu kongresu zaszczyt wygłoszenia referatu plenarnego przypadł w udziale czołowej kanadyjskiej postmodernistce, a zarazem feministce, Lindzie Hutcheon, reprezentującej radykalne skrzydło ruchu. Planowane było także wystąpienie plenarne Julii Kristevej z Paryża, które wzmocniłoby z pewnością nurt feministyczny obrad , ale Kristeva zawiodła pokładane w niej nadzieje i na kongres nie przybyła. Natomiast Linda Hutcheon, której książki (A Poetic of Postmodernizm, 1987 i The Politics of Postmodernism 1988) cechuje duch bojowy, niezwykle logiczny lecz nie wolny od nowego typu dogmatyzmu, w Leiden zaprezentowała się jako pełna ciepła i osobistego uroku kobieta, unikająca kontrowersyjnych problemów, mówiąca natomiast pięknie i uczenie o nostalgii, jako wyróżniku kulturowym (obok wszechwładnie panującej postmodernistycznej ironii) naszych dni, w których człowiek odczuwa ból z powodu swej bezdomności duchowej. Świat wydaje mu się bowiem szyty nie na jego miarę; stąd jedynie przeszłość dzięki swemu oddaleniu, które zaciera faktyczny stan rzeczy, wzbudza w nim tęsknotę za rzekomo utraconym rajem. Wykład Hutcheon, korespondujący z dość powszechnym w XX wieku poczuciem osamotnienia, żalu za tym, co odeszło, dostarczył słuchaczom raczej emocjonalnych i estetycznych niż intelektualnych i naukowych satysfakcji: rzecz znamienna słowo literatura nie padło w nim ani razu. Wykład ilustrowany był, rzucanymi na ekran w wielkim powiększeniu zdjęciami z okładek książek, wycinkami z gazet, portretami nostalgicznych i enigmatycznie zamyślonych kobiet lub wesołych trzpiotek bez przeszłości.. Obrazy, reprodukcje, fotografie wdzierały się także na inne wykłady zgodnie z przewidywaniami Mc Luhana, iż słowo pisane zostanie stopniowo całkowicie wyparte przez obraz. Literatura jako pamięć kulturowa była głównym tematem kongresu w Leiden. Takie postawienie problemu oznaczało implicite rehabilitację literatury jako dokumentu, świadectwa, reprezentacji (wszystko jedno czy bezpośredniej czy zmetaforyzowanej), przez wiele lat niechętnie widzianej w kołach postmodernistów. Pojęcie literatury jako pamięci kulturowej miało szczególne znaczenie w bogato rozbudowanych, paralelnie przebiegających w 9 sekcjach i licznych podsekcjach, w których rozpatrywano zagadnienia takie jak shoah, naród i jego tożsamość, prześladowania komunistyczne, stosunki zachodzące między kolonizatorami i kolonizowanymi. opresje i obsesje seksualne (homoerotyzm i tzw., efeminizacja), neokolonizacja (sic!) i oczywiście problem kobiet, ich pamięci kulturowej i funkcjonowania w niej pojęcia gender dzisiaj dobrze znanego z massmediów i życia społecznego, politycznego i kulturalnego (filmy, happeningi, manifestacje, głośne afery itp. ). Nic więc dziwnego, że w zrodzonym z ducha nowoczesności i podtrzymującym stale tego ducha Stowarzyszeniu, tematy dnia musiały się znaleźć w centrum uwagi. Problematyka ta przenikała również do sekcji, w których dyskutowano nad kwestiami, zdawałoby się czysto formalnymi, takimi jak np. zagadnienia gatunków literackich. Jednakże w słowie wstępnym wprowadzającym do referatów jasno postawiono kwestię: rozwój gatunków literackich i powstanie nowych wiąże się z potrzebą znalezienia tekstów adekwatnych do nowych doświadczeń i problemów, których ciężaru nie są w stanie udźwignąć gatunki zrodzone w innym czasie i innej przestrzeni. A jeśli nawet mamy do czynienia ze starymi, a nawet najstarszymi, wręcz odwiecznymi gatunkami takimi jak np. autobiografia, pamiętnik czy dziennik, to w nowych okolicznościach, przy nowym rozumieniu np. samych mechanizmów pamięci jak również osobowości ludzkiej, nabierają one cech odmiennych od klasyki tego gatunku.

Nie było oczywiście możliwości wysłuchania wszystkich referatów. Jednakże w tych, z którymi miałam możność się zetknąć, daremnie byłoby szukać śladów formalistycznego podejścia do literatury, które we wczesnych latach sześćdziesiątych dominowało w komparatystyce. Obecnie nastąpiło przechylenie w stronę odwrotną - ujęć socjopolitycznych, kulturowych szczególnie wyraźne w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Było to odczuwalne w posiedzeniach roboczych (tzw. workshops) rozmaitych Komitetów AILC, najliczniej zresztą nawiedzanych przez kongresową publiczność, m. in. w posiedzeniach Komitetu Komparatystycznej Historii Literatury i Komitetu Teorii Literatury.

O nas bez nas

Ten pierwszy pracujący pod kierunkiem Mario J. Valdesa z Toronto nad wydaniem kolejnych tomów wspominanej już serii AILC Porównawczej Historii Literatury w Językach Europejskich zajmował się na kongresie w szczególności literaturą Ameryki Łacińskiej, Chinami oraz, co dla nas jest najistotniejsze, Europą Środkowo-Wschodnią. Jest rzeczą interesującą, iż mimo werbalnego uznania dla pluralizmu oraz wielkich zmian, jakie dokonały się w tej części Europy, która była przedmiotem wiwisekcji, oficjalne zaproszenie do wzięcia udziału w panelu jej poświęconym otrzymali tylko uczeni uformowani na uniwersytetach zachodnich, z Connectutit, Georgii, Pensylwanii i to niekoniecznie specjaliści w danej dziedzinie. (Jedynym wyjątkiem była Słowenka z Lublany).

A temat posiedzenia sformułowany następująco: Granice, punkty węzłowe i bariery środkowo-wschodniej literatury europejskiej aż się prosił o zderzenie różnych punktów widzenia. Nasz rodak Włodzimierz Krysiński, profesor uniwersytetu w Montrealu, od wielu lat przebywający w Kanadzie, bardzo pięknie wprawdzie zmitologizował i zmetaforyzował, w oparciu o Kunderę, Gombrowicza i Miłosza, literaturę i kulturę tego regionu - i niech mu będzie za to chwała, albowiem dowartościował w ten sposób teren do niedawna traktowany na Zachodzie jako szara sfera zacofania i prymitywizmu - problemy kontrowersyjne najnowszej doby pominął jednak całkowitym milczeniem. Nowe trudności, bariery związane zarówno z rozumieniem pojęcia Europa Środkowa jak i jej życiem realnym, którym dramatyczny i ironiczny zarazem wyraz, dają dziś w swoich esejach pisarze i uczeni węgierscy (Lajos Grendel) czescy (Vladimír Macura) i słowaccy (Peter Zajac) pozostały całkowicie poza zasięgiem jego uwagi. Sądzę, że konfrontacja poglądów uczonych zachodnich z poglądami tubylców wyjść jej uczestnikom poza obszar wiedzy książkowej, wiedzy z drugiej ręki, w stronę aktualnej rzeczywistości, w której poglądy zarówno Gombrowicza jak i Kundery odchodzą coraz bardziej w przeszłość.

W artykule wykorzystano materiał ilustracyjny z książki Karela Capka zatytułowanej "Obrázky z Hollandska".