METODY AUDIOWIZUALNE

Za rzekami, za gorami, za morzami wielkie i wazne uniwersytety maja swoje siedziby w nieduzych miejscowosciach, w ktorych utworzono tzw. campusy. Mozna sie domyslac, ze jednym z glownych celow, dla ktorego zycie akademickie toczy sie w campusach jest pragnienie separacji od natretnego wplywu swiata nieakademickiego, ktory dekoncentruje uczonych i sieje zamet w umyslach studentow. Inna rzecz, ze w tych campusach legna sie nieraz idee, ktore potem niezle maca w glowach reszty ludzkosci.

Jednak najbardziej odlegly campus nie moze dzis odgrodzic uniwersytetu od reszty globalnej wioski, w ktorej wszyscy dzieki telewizji mieszkamy. Byc moze w nowoczesnych campusach powinno sie zakazac odbiornikow, moze nawet sprzedazy gazet - jak to jednak pogodzic z istnieniem infostrady, ktora pojawia sie najpierw wlasnie na uczelniach? Skoro nie mozna sie tego na razie pozbyc, to moze trzeba sie przyjrzec, sprobowac zrozumiac, kto wie, moze polubic?

Spojrzalem, sprobowalem i... okazalo sie, ze bardzo wielu profesorow polubilo teraz wykladanie do kamery. Zaczne od najwiekszej dla mnie sensacji. W jednym z programow p. Resich Modlinska przedstawila dame slusznej postury i odziana w powloczyste szaty jako pania profesor z PAN-u. Pani profesor nie wyjawila swej specjalnosci, za to okazalo sie, ze jest znana (mnie nie) jako mistrzyni astrologii. PAN-ie, Ty slyszysz i nie grzmisz? To po tosmy przez tyle wiekow obserwowali gwiazdy, zeby teraz stawiac horoskopy? Tyle sie mowi o lamaniu zasad etycznych przez politykow, siedzacych na dwoch posadach, a tu masz! W instytucie nauka, a potem plecenie o Jowiszu w domu Wenus. Co Mars powie na ten miedzyplanetarny skandal erotyczny? Jak tu potem przekonac studentow o wyzszosci rozumowania naukowego nad wiescia gminna?

Za to ogladajacy telewizje studenci prawa maja powody do radosci - poza stosunkowo niewysokim abonamentem nie musza juz wnosic zadnych dodatkowych oplat za ustawiczne cwiczenia z wszelkich zagadnien prawnych, ktore na ekranie prowadza najznamienitsi profesorowie tej dyscypliny. Zeby mlodziez nie nabrala kompleksu nizszosci, czasem jeden profesor dosadnie powie, co mysli o umiejetnosciach drugiego - nauka z wyzyn katedry schodzi na poziom placu targowego.

Szczegolnie czesto telewizja edukuje w naukach spolecznych. Co wiecej, kamera towarzyszy rozwojowi mysli, mozemy obserwowac proces ksztaltowania sie uczonego. Widzielismy jego znojny trud przed laty, gdy ustroj byl dokladnie taki, jak to wynikalo z jego badan, potem blysk geniuszu w 1989 r. ; blysk, ktory zacmil dotychczasowe dzielo i pozwolil na kopernikanski przewrot w stosunku profesora do filozofii, socjologii i politologii. Jakiz to interesujacy serial.

Nauki przyrodnicze tez sa reprezentowane. Wszedobylscy dziennikarze zawsze znajda kogos odpowiedniego. Susza - wystapi ekspert dowodzacy, ze efekt cieplarniany i dziura ozonowa powoduja ocieplenie klimatu. Mroz - jego kolega uzasadni, ze efekt cieplarniany i dziura ozonowa prowadza w szybkim tempie do nowej epoki lodowcowej. A dziennikarz i tak nie slucha uwaznie, bo dla niego najwazniejsze jest pytanie wyzwalajace strachy nie tylko na Lachy. Z matematykami troche gorzej idzie, bo gdy reporter (nie wylacznie) wspomni o "wielozerowych cyfrach", to uslyszy, ze takich cyfr nie ma, a wielkie cyfry mozna spotkac tylko na bardzo duzych cyferblatach.

Sadzac po niektorych programach, tylko profesjonalisci z Wydzialu RTV nie maja w telewizji zbyt wiele do powiedzenia. Jest to jeszcze jeden argument za tym, zeby przylaczyli sie do jakiegos innego wydzialu.