Co z tą Ziemią?

Wielki mur klimatyczny. Czy tak będziemy walczyć z kryzysem klimatycznym?

Szczyt klimatyczny COP27, który odbył się między 6 a 20 listopada 2022 roku w Szarm el-Szejk w Egipcie, przyniósł dla wielu rozczarowanie. Nie przyjęto nowych deklaracji o redukcji emisji gazów cieplarnianych. Nie udało się wpisać do konkluzji z COP wezwania do powolnego odchodzenia od wszystkich paliw kopalnych, nie tylko węgla. Skuteczny opór stawiały Rosja i Arabia Saudyjska. Z wielkim trudem uzgodniono uruchomienie mechanizmu strat i szkód dla krajów rozwijających się – tzw. globalnego Południa. Finansowanie ma pochodzić m.in. z budżetów państw rozwiniętych i instytucji finansowych.

Uzbrojenie granic nie rozwiąże problemu migracji związanej
z klimatem
Uzbrojenie granic nie rozwiąże problemu migracji związanej z klimatem

Na żądanie UE i USA udało się przyjąć założenie, że katalog darczyńców ma być docelowo rozszerzony (np. o silnie emisyjne kraje rozwijające się, jak Chiny). Trudno jednak mówić o pełnym sukcesie COP27 chociażby z uwagi na sposób podejmowania decyzji w tej sprawie i przebieg negocjacji. Realizacja postanowień COP27 w tej kwestii stoi ponadto pod znakiem zapytania, gdyż państwa, które wcześniej obiecywały, że przekażą środki finansowe na adaptację i ograniczenie skutków zmian klimatycznych, nie wywiązały się z zobowiązań.

Środków na walkę ze zmianami klimatu nie udaje się zgromadzić, tymczasem nie brakuje ich na budowanie „wielkiego muru klimatycznego”, mającego zabezpieczać przed uchodźcami klimatycznymi. Bogate kraje wciąż nie wywiązują się ze swoich obietnic zapewnienia pomocy finansowej państwom uboższym w ramach porozumienia paryskiego, tymczasem w latach 2013–2018 zwiększyły wydatki na bronienie granic o prawie 1/3. Przewodzą tej liście Kanada, która wydaje na uzbrojenie granic 15 razy więcej niż na klimat, Australia – 13,5 razy więcej, Stany Zjednoczone – prawie 11 razy więcej. Ujawnia to raport „Global Climate Wall” think tanku Transnational Institute. Ukazał się tuż przed poprzednim szczytem klimatycznym w Glasgow (COP26) i miał być otrzeźwieniem dla światowych przywódców. Autorzy raportu wyliczyli, że najwięksi emitenci gazów cieplarnianych wydają średnio 2,3 razy więcej na ochronę granic niż na działania klimatyczne. Chcą w ten sposób zamknąć migrantom dostęp do najbogatszych państw, zamiast zmierzyć się ze źródłem uchodźctwa.

Stosowane przy ochronie granic środki, w tym ich militaryzacja, przyczyniają się do obrażeń i śmierci migrantów na granicach. Uzbrojenie granic niczego nie rozwiązuje w obliczu nasilającej się migracji związanej ze zmianami klimatu. Pochłania tymczasem środki, które mogłyby być przeznaczone np. na zieloną transformację i działania mające na celu zatrzymanie zmian klimatu. Daje też ogromne zyski prywatnym firmom, które zajmują się ochroną, inwigilacją i fizycznymi zabezpieczeniami.

Firmy zajmujące się ochroną granic zwiększają zyski (obecnie to 68 mld dolarów rocznie), skłaniając państwa do skupienia się na militaryzacji granic w odpowiedzi na konsekwencje zmian klimatu. Wiele z tych firm jest ściśle powiązanych z największymi trucicielami – gigantami z owej branży. Dziesięć największych firm z branży paliw kopalnych korzysta z usług tych samych organizacji, które zajmują się ochroną granic. Często te same osoby zasiadają w radach nadzorczych jednych i drugich. Nick Buxton z Transnational Institute tak komentuje te doniesienia: „Branża ochrony granic, inwigilacji i militarna także korzystają na bezczynności wobec zmian klimatu – sprzedając fałszywe rozwiązania problemów nagrzewającego się świata”.

Raport Transnational Institute odsłania naszą mroczną stronę, która może mieć katastrofalne konsekwencje w czasach kryzysu klimatycznego. W reakcji na zagrożenia potrzebujemy umiarkowania i współpracy, a obserwujemy rosnącą wrogość i oddzielanie się. Powyższe oznacza tylko tyle, że osoby rozumne, wrażliwe i empatyczne (na szczęście jest ich wiele) muszą działać, intensyfikować swoje wysiłki na rzecz (niepewnej) przyszłości naszego gatunku.

Autorzy: Piotr Skubała
Fotografie: Kuprevich, Freepik.com