Podobno nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Wszystko płynie, jest w ciągłym ruchu i się zmienia. Nie dotyczy to jednak człowieka, który raz za razem popełnia te same błędy, a wodę – żywioł, który jest samą istotą płynności i zmiany – pragnie zamknąć w wąskim kanale. Ujarzmić tak, by uchronić się przed jej potęgą lub wykorzystać ją do własnych celów. W konsekwencji, jak w wielu innych przypadkach, działania te wywołują tym większe problemy, im silniejsza jest presja wywierana na wszystko, co naturalne i żywe.
Katastrofa ekologiczna na Odrze została sprowokowana przez człowieka. Wprawdzie dominująca obecnie hipote- za wiąże wymieranie ryb i innych organizmów wodnych z zakwitem złotych alg, niemniej jednak pojawienie się toksycznych glonów wynika wprost z wpuszczania do rzeki nieczystości, w tym głównie solanki z kopalnianych wyrobisk.
Ciągle traktujemy rzeki jak ścieki. Nie jest to jednak nic niezwykłego. Po prawdzie traktujemy w ten sam sposób całe środowisko. Do gleby, wody i powietrza pompujemy ogromne ilości toksyn. Zanieczyszczamy plastikiem morza i oceany, a do atmosfery wprowadzamy dwutlenek węgla, który ociepla klimat. Ławica martwych ryb niesiona przez nurt kłuje nasze oczy i budzi przerażenie, ale znacznie większa ławica śmierci przetacza się wokół nas, choć na wszelkie sposoby staramy się jej nie zauważać. Naukowcy szacują, że tempo wymierania dzikiego życia na Ziemi jest 1000-krotnie szybsze niż naturalnie. Ta cicha katastrofa nie przebija się na pierwsze strony gazet, choć jej skutki są nieporównywalnie groźniejsze niż to, co stało się na Odrze.
Niektórym wydaje się, że rzeki może uratować jeszcze większa ludzka ingerencja. Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk niedawno zapowiedział budowę kolejnych stopni wodnych; stwierdził też, że brak inwestycji doprowadzi do całkowitego wymarcia ryb w Odrze. Naukowcy skupieni w Polskim Towarzystwie Hydrobiologicznym oraz w ruchu „Nauka dla Przyrody” ostrzegają jednak, że progi wodne i piętrzenia zmniejszą prędkość wody, w wyniku czego nawet 10-, 50-krotnie wzrośnie ilość fitoplanktonu, w tym sinic, generując częstsze toksyczne zakwity, które są szkodliwe dla ekosystemu oraz dla otoczenia gospodarczego rzeki. Zakwity prowadzą do okresowego przesycenia wody tlenem, następnie do intensywnego obumierania biomasy, a w konsekwencji do przyduch i odtleniania warstw przydennych. Ten mechanizm ostatecznie prowadzi do zamierania życia w rzece.
Poza tym trzeba pamiętać, że rzeka niesie ze sobą różne osady zawierające niemal całą tablicę Mendelejewa. W naturalnych warunkach substancje te zatrzymują się na styku wody i lądu, gdzie starorzecza, tereny podmokłe, lasy łęgowe, trzcinowiska i łąki odgrywają rolę naturalnych filtrów. W ten sposób rzeka sama się oczyszcza. Kiedy na- tomiast rzeka jest przekształcona, jak ma się to stać z Odrą, osady zatrzymują się na stopniu wodnym i powoli kumulują się na dnie. Po jakimś czasie, żeby uchronić się przed zatruciem rzeki zgromadzonymi osadami i efektami erozji, trzeba budować kolejny stopień, który będzie powodował takie same problemy. I tak w nieskończoność. Kaskadyzacja to przepis na ekologiczną bombę, którą zostawiamy w prezencie przyszłym pokoleniom.
Rzeka to coś więcej niż tylko woda płynąca w korycie. Rzeka to złożony i zmieniający się ekosystem obejmujący dynamicznie kształtowane koryto, a także całą przestrzeń doliny z zalewanymi czasowo obszarami i bytującymi na tym terenie zwierzętami i roślinami. Naturalna rzeka jest żywą istotą, wokół której elementy nieożywione (woda, gleba, podłoże, warunki klimatyczne) i ożywione tworzą gęstą sieć powiązań. Rzeki i ich doliny są prawdziwymi drogami życia świadczącymi rozliczne i bezcenne usługi dla ludzi oraz innych istot.
Rzeki pokazują jak w zwierciadle wszystkie nasze błędy i ograniczenia. Domagają się respektowania odwiecznych praw i dają sygnały, gdy przekraczamy oczywiste granice, ale my jesteśmy tacy sprytni i wierzymy, że da się oszukać rzeczywistość. I ciągle próbujemy rzucić na kolana to, od czego jesteśmy totalnie zależni.
To nie przelewki – zdaje się mówić woda. Już najwyższy czas wejść do prawdziwej rzeki i puścić się z nurtem życia.