Ale maszyna nie była jedynie dowodem ludzkiej przemyślności i inwencji. Była czymś poważniejszym: stawiała mianowicie pytanie o przyszłość człowieka. Dobroczynna (gdy wyręcza w uciążliwym wysiłku), łatwo okaże się złowieszcza (gdy użyć ją militarnie, co I wojna światowa wykazała z okrutną jasnością), a więc i przyszłość ludzkiego istnienia będzie w jakimś sensie od maszyny uzależniona. Jaka zatem będzie wrażliwość człowieka niejako powierzonego maszynie, od której już uwolnić się nie będzie w stanie? Będzie inna, brzmiałaby odpowiedź futurystów, i jest to dla nas pewne źródło nadziei, z lekcji Sterna czy Wata nie wynika bowiem to, że człowiek współczesny musi nieuchronnie stać się niewrażliwym, bezdusznym automatem. To także wyzwanie dla współczesnej edukacji: pracować nad wrażliwością człowieka dzielącego swe istnienie ze zwierzęciem i maszyną.
A wysiłek to wymagający praktyki, czyli obserwacji zjawisk życia codziennego i przedmiotów, które życie to konstytuują. Przywykliśmy do fascynacji futurystów samochodem, ale mieszkańcom miasta równie ważnej lekcji udziela tramwaj. Jako zjawisko techniczne jest „elektrycznym, pędzącym przedmiotem, wyzwalającym nowe widzenie i nowy język. Maszyną, w której kumuluje się futurystyczne doświadczenie” (s. 228); ale, gromadząc ludzi, jest także istotną sceną społecznej interakcji: przystanek jest „sceną pełną atawizmów – popchnięć, poszturkiwań, nerwowego oczekiwania, kłótni” (s. 193). Jeśli tramwaj, zdaniem futurystów, to atrybut „cywilizacyjnego mitu” współczesności, zatem to być może Jasieński, Wat, Czyżewski czy mniej znani, a słusznie przypomniani przez Autora – Stefan Gacki i Stanisław Brucz, byliby pionierami nowoczesnej antropologii kulturowej badającej współczesne mity nadające porządek naszemu życiu? Może Anatol Stern w swym studium areny cyrkowej i jej sztuki (s. 448) wyprzedził Rolanda Barthesa w dociekaniach nad sztuką masowej wyobraźni i jej znaczeniem?
Kim jest przechodzień, którego mijamy na ulicy? I kim jesteśmy my sami? Pewnie zostawiliśmy za sobą Baudelaire’owskich flâneurów snujących się leniwie od jednej witryny sklepowej do drugiej, jakby szukali miasta, którego już nie ma; futuryści proponują nam feunera – kogoś, kto, spaliwszy miasto dotychczasowe (przypomnijmy powieść Brunona Jasieńskiego Palę Paryż), próbuje wymyślić miasto, którego nie ma jeszcze. Historia uczy ostrożności wobec takich wizjonerów, ale pytania futuryzmu pozostają aktualne: kim jest człowiek współczesny i jak ma rozumieć swoje istnienie? I czym jest dzisiaj miasto, gniazdo człowieka?
Paweł Graf: Automobil w pędzie. Studia o futuryzmie i futurystach. Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2018, ss. 518.