Przeczytajmy tę książkę

Rzecz dotyczy futuryzmu nie tylko jako pewnej szkoły myślenia o świecie i estetyce; futuryzm bowiem to przede wszystkim potężny impuls kulturowy, którego znaczenie ukazuje się dopiero wtedy, gdy oprócz gotowych tekstów uwzględnimy to, co autor nazywa immanencją intelektualną – czyli zapisaną w dziełach historią doświadczania świata w newralgicznym momencie, kiedy to wojna zaczynała unicestwiać wytworzony i hołubiony przez stulecia obraz Europy jako miejsca, w którym (rzekłby Matthew Arnold) tworzy się i studiuje „arcydzieła ludzkiego ducha”. Futuryści są świadomi tego zakrętu dziejów, z którego można wyjść jedynie śmiałym i przyspieszonym ruchem w przód. W tym celu „futuryści wyprzedzili swój czas i dokonali ogromnych odkryć w dziedzinie ludzkiej percepcji; w badaniu zmysłowości; w uchwyceniu doświadczenia cielesności; w zrozumieniu sfery przedmiotowej; w próbie pojęcia kategorii ruchu czy odkrywając styk estetyki i jakości fizykalnych. Ich sztuka jest po prostu nowym, absolutnie nowym rodzajem wiedzy […]” (s. 28). Gdy dzisiaj refleksja humanistyczna zastanawia się nad granicami i sposobem istnienia ludzkiego podmiotu, wpisując go we wspólnotę tego, co (nie siląc się na definicję) nazywamy „życiem”, i w związku z tym medytuje nad sąsiedztwem ludzkiego i zwierzęcego, a także rozważa maszynowe modyfikacje ludzkiego ciała, być może więcej, niż podejrzewa, zawdzięcza inspiracji impulsu futurystycznego. Futuryści bowiem chcieli dogłębnie przeżyć to, co stanowi kondycję człowieka prawdziwie współczesnego, to znaczy dążyli do tego, by – pisał Anatol Stern: „Opanować życie […], sprostać elektryczności”, gdyż „nie jest się dziś tylko człowiekiem. Jest się także telefonem, kinem, teleskopem, maszyną rotacyjną, plakatem, radiotelegrafem” (s. 101).

Ale maszyna nie była jedynie dowodem ludzkiej przemyślności i inwencji. Była czymś poważniejszym: stawiała mianowicie pytanie o przyszłość człowieka. Dobroczynna (gdy wyręcza w uciążliwym wysiłku), łatwo okaże się złowieszcza (gdy użyć ją militarnie, co I wojna światowa wykazała z okrutną jasnością), a więc i przyszłość ludzkiego istnienia będzie w jakimś sensie od maszyny uzależniona. Jaka zatem będzie wrażliwość człowieka niejako powierzonego maszynie, od której już uwolnić się nie będzie w stanie? Będzie inna, brzmiałaby odpowiedź futurystów, i jest to dla nas pewne źródło nadziei, z lekcji Sterna czy Wata nie wynika bowiem to, że człowiek współczesny musi nieuchronnie stać się niewrażliwym, bezdusznym automatem. To także wyzwanie dla współczesnej edukacji: pracować nad wrażliwością człowieka dzielącego swe istnienie ze zwierzęciem i maszyną.

A wysiłek to wymagający praktyki, czyli obserwacji zjawisk życia codziennego i przedmiotów, które życie to konstytuują. Przywykliśmy do fascynacji futurystów samochodem, ale mieszkańcom miasta równie ważnej lekcji udziela tramwaj. Jako zjawisko techniczne jest „elektrycznym, pędzącym przedmiotem, wyzwalającym nowe widzenie i nowy język. Maszyną, w której kumuluje się futurystyczne doświadczenie” (s. 228); ale, gromadząc ludzi, jest także istotną sceną społecznej interakcji: przystanek jest „sceną pełną atawizmów – popchnięć, poszturkiwań, nerwowego oczekiwania, kłótni” (s. 193). Jeśli tramwaj, zdaniem futurystów, to atrybut „cywilizacyjnego mitu” współczesności, zatem to być może Jasieński, Wat, Czyżewski czy mniej znani, a słusznie przypomniani przez Autora – Stefan Gacki i Stanisław Brucz, byliby pionierami nowoczesnej antropologii kulturowej badającej współczesne mity nadające porządek naszemu życiu? Może Anatol Stern w swym studium areny cyrkowej i jej sztuki (s. 448) wyprzedził Rolanda Barthesa w dociekaniach nad sztuką masowej wyobraźni i jej znaczeniem?

Kim jest przechodzień, którego mijamy na ulicy? I kim jesteśmy my sami? Pewnie zostawiliśmy za sobą Baudelaire’owskich flâneurów snujących się leniwie od jednej witryny sklepowej do drugiej, jakby szukali miasta, którego już nie ma; futuryści proponują nam feunera – kogoś, kto, spaliwszy miasto dotychczasowe (przypomnijmy powieść Brunona Jasieńskiego Palę Paryż), próbuje wymyślić miasto, którego nie ma jeszcze. Historia uczy ostrożności wobec takich wizjonerów, ale pytania futuryzmu pozostają aktualne: kim jest człowiek współczesny i jak ma rozumieć swoje istnienie? I czym jest dzisiaj miasto, gniazdo człowieka?

Paweł Graf: Automobil w pędzie. Studia o futuryzmie i futurystach. Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2018, ss. 518.