Kilkunastu milionom Polaków dzieciństwo kojarzy się z filmowymi przygodami Bolka i Lolka, urokliwym Reksiem czy burzliwymi podróżami do Krainy Deszczowców w towarzystwie Baltazara Gąbki. Te filmowe postaci do dziś są rozpoznawalne i funkcjonują w zbiorowej wyobraźni nie tylko polskich widzów (oglądano je w 80 krajach). Wszystkie powstały w bielskiej wytwórni filmów rysunkowych, którą opuściło blisko 1000 filmów. Wśród nich znalazły się także znakomite, nagradzane na międzynarodowych festiwalach, autorskie filmy artystyczne dla dorosłych, które w dużej mierze zostały zapomniane.
Dr Patryk Oczko z Instytutu Nauk o Sztuce Wydziału Humanistycznego na Uniwersytecie Śląskim przygotowuje monografię legendarnego Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. W publikacji znajdą się zarówno animacje dla dzieci, jak i dla dorosłych. Autor pochodzi z okolic Bielska-Białej, nic więc dziwnego, że jego naukowe zainteresowania koncentrują się wokół zagadnień dotyczących tematyki polskiego filmu animowanego, równoległą ścieżką inspiracji badawczych jest sztuka w przestrzeni publicznej oraz architektura i urbanistyka drugiej połowy XX wieku.
Dr Patryk Oczko jest absolwentem archeologii (2008) i historii sztuki (2010), studia ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pracę magisterską poświęcił działalności artystycznej i muzealnej Stanisława Oczki. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa.
– To brat mojego dziadka, założyciel muzeum w Bielsku- Białej – wyjaśnia historyk sztuki.
Krótka współpraca z muzeum w Bielsku-Białej zaowocowała w 2013 roku wystawą i bogato ilustrowaną publikacją (na bazie pracy magisterskiej) pt. Sztuka to wolność wyboru, prawo do przeżycia i wzruszenia. Stanisław Oczko – historyk sztuki i malarz.
To nie koniec bielskich inspiracji. Kolejnym tematem, który zafascynował naukowca, była twórczość artystów plastyków związanych ze Studiem Filmów Rysunkowych. Pod kierunkiem prof. Irmy Koziny powstała dysertacja doktorska pt. Film animowany w perspektywie historii sztuki – realizacje Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku- Białej w latach 1947–1970 (Uniwersytet Wrocławski, obrona 2018). Historia bielskiej wytwórni okazała się kopalnią tematów, a jednocześnie ogromnym wyzwaniem dla historyka sztuki, który zwykle zajmuje się dziełami statycznymi. Tym razem pod badawczą lupę naukowca trafił obraz wprawiony w ruch, współistniejący z dźwiękiem.
Przede wszystkim twórcy
To oni swoimi filmami „napisali” wspaniałą historię wytwórni. Wśród nich znaleźli się przedstawiciele różnych dziedzin sztuki, artyści, którzy projektowali plakaty, ilustratorzy książek dla dzieci, malarze, scenografowie teatralni, reżyserzy, operatorzy filmowi. Ich nazwiska uświetniają dziś kanon polskiej kultury, są to m.in.: Jerzy Zitzman, Mirosław Kijowicz, Władysław Nehrebecki, Alfred Ledwig, Eryk Lipiński, Wojciech Zamecznik, Ha-Ga (Anna Gosławska-Lipińska), Jerzy Srokowski, Jan Marcin Szancer, Olga Siemaszkowa, Tadeusz Gronowski… Lista jest długa.
Oprawa muzyczna, której wiele realizacji zawdzięcza swoje sukcesy, była dziełem m.in.: Krzysztofa Pendereckiego, Krzysztofa Komedy. Nie zabrakło tam także kompozytorów śląskich: Waldemara Kazaneckiego, Bogumiła Pasternaka, Tadeusza Kocyby.
– Pozyskiwanie twórców przez bielską wytwórnię nie było łatwym zadaniem. Po tych najsłynniejszych sięgały często Studio Miniatur Filmowych w Warszawie i łódzki „Se-Ma-For”. Oddalone od centrum Bielsko było postrzegane jako prowincja. Problemem było nie tylko zdobywanie scenariuszy i sprzętu, ale także dotarcie z filmem na prestiżowe festiwale, w Warszawie czy Łodzi łatwiej było trzymać „rękę na pulsie” – wyjaśnia autor monografii.
Złote i srebrne dekady bielskiej animacji
Początki bielskiego studia sięgają 1947 roku, kiedy to w Katowicach powstało kierowane przez Zdzisława Lachura Eksperymentalne Studio Filmów Rysunkowych, rok później już jako Zespół Filmów Rysunkowych „Śląsk” młodzi pasjonaci animacji przenieśli się na kilka miesięcy do Wisły, a dopiero stamtąd do Bielska. Pierwsze filmy miały charakter propagandowy i były adresowane do widzów dorosłych, sławiły kolektywizację wsi, gloryfikowały rozwój Ziem Odzyskanych, głosiły pochwałę mechanizacji.
U progu lat 50. doktryna realizmu socjalistycznego nałożyła na twórców obowiązki edukacyjne, filmy animowane zmieniły głównego adresata, miały trafiać do dzieci. Obrazy były niezmiernie natrętne ideologicznie, zdaniem dr. Patryka Oczki była to rozrywka dydaktyczna podana w sposób zaangażowany politycznie – często bardziej czytelny dla dorosłych niż dzieci. Na liście twórców nie zabrakło znamienitych nazwisk. W filmie Opowiedział dzięcioł sowie według projektów plastycznych Eryka Lipińskiego i Ha-Gi chwalono spółdzielczość, piętnowano lenistwo, gloryfikowano naukę i pracę, zachęcając nagrodą, jaką miał być wyjazd na Śląsk do wuja – jak w filmie Zdzisława Lachura O Heniu leniu. Odtąd motywy śląskie (górnicy, kopalnie, baśnie) pojawiały się w bielskich produkcjach stosunkowo często – podkreśla historyk sztuki. Dowodzi tego choćby film Bolek i Lolek wśród górników (1980).
Po roku 1956 powstają filmy nowoczesne, nie tylko pozbawione natarczywych treści ideologicznych, ale nawet krytykujące rzeczywistość stalinizmu i twórczość socrealistyczną. Widoczne jest także nowatorstwo formy plastycznej. To wówczas film animowany uzyskuje rangę samodzielnej dziedziny artystycznej. W tamtym czasie upowszechnia się technika wycinankowa, dająca wielkie możliwości twórczej kreacji. Na początku lat 60. powstają przodujące dzieła wycinankowe Zitzmana, również Nehrebecki daje się uwieść nowej technice. Artystów inspiruje jednak nie tylko nowoczesność – w sposób niezwykle kreatywny wykorzystywane są wątki sztuki ludowej.
U schyłku lat 50. i w latach 60. można odnotować „wybuch” animacji artystycznej dla dorosłych (lata 60. są nazywane złotą dekadą polskiej animacji). Wtedy też zaczynają powstawać słynne serie, m.in. Bolek i Lolek. W latach 70. to one stopniowo zaczynają dominować produkcję wytwórni. Wysokiej klasy autorskie filmy artystyczne powstają nadal, nie są już jednak postrzegane tak, jak w poprzedniej dekadzie, schodzą na nieco dalszy plan. W latach 70. pojawia się tematyka ochrony środowiska (np. w filmach Zdzisława Kudły), rodzi się zainteresowanie erotyką, czego przykładem są filmy Mariana Cholerka. Wątki te podejmuje również w bielskiej wytwórni Andrzej Czeczot.
– Te filmy zaskakują śmiałością obrazu, nie wiem, czy dziś mogłyby trafić do rozpowszechniania – stwierdza z uśmiechem badacz. – Scenariusz filmowe są znakomitym lustrem obyczajowości,która na przestrzeni siedmiu dekad ulegała gwałtownym przemianom. To materiał nie tylko dla historyka sztuki i filmoznawcy, ale także dla socjologa, historyka czy kulturoznawcy.
Wiele dziś już zapomnianych realizacji zdobywało prestiżowe nagrody na światowych festiwalach. Warto przypomnieć Sztandar; Portrety Mirosława Kijowicza, Vendettę Władysława Nehrebeckiego, Noworoczną noc Jerzego Zitzmana… Te filmy tworzyły historię nie tylko polskiej, ale i światowej animacji – przyznaje autor monografii. – Gdyby wykorzystać cały zgromadzony materiał, zapis rozmów, które przeprowadziłem z twórcami, monografia wymagałaby nie jednego, ale kilku tomów.
Tyski fenomen
Równolegle z pracą nad monografią dr Patryk Oczko oddaje się swojej drugiej pasji. Od 2013 roku jest kustoszem w Muzeum Miejskim w Tychach, gdzie kieruje działem sztuki. Frapuje go architektura i urbanistyka miasta budowanego od 1951 roku, w którym można odnaleźć przykłady socrealizmu, modernizmu, postmodernizmu.
– Ewenementem jest możliwość śledzenia wznoszenia miasta od podstaw, a tak właśnie stało się w tym przypadku. Tychy od początku były konsekwentnie budowane według koncepcji urbanistycznej Kazimierza Wejcherta i Hanny Adamczewskiej. Idąc przez to miasto, można prześledzić całą historię polskiej powojennej urbanistyki i architektury – to fascynujące. Moim marzeniem jest, aby w tyskim muzeum powstała wystawa stała, która będzie prezentować wszystkie etapy budowy miasta – przyznaje kustosz.
Dr Patryk Oczko fenomenowi Tychów poświęcił wiele publikacji, były to m.in.: Tychy – sztuka w przestrzeni miasta (2015, 2020), Tychy – sacrum w mieście socjalistycznym (2019), Marek Dziekoński. Koncepcja – kreacja – konteksty (2017).
Na pytanie, co łączy monografię bielskiego studia filmów rysunkowych z przestrzenią miejską Tychów, historyk sztuki odpowiada: ludzie i czas, w którym działali – druga połowa XX stulecia. Bielska animacja jest zwierciadłem przemian obyczajowości, Tychy – historii architektury i urbanistyki tego okresu.
Relacje żyjących twórców są nieocenione, dlatego dr Patryk Oczko pieczołowicie je zbiera, tworząc bezcenne archiwum dla przyszłych badaczy.