Pamiętamy Platońską metaforę z Fajdrosa: dusza to rydwan, którego dwoma narowistymi końmi namiętności powozić ma wprawny woźnica rozumu. Ale nie możemy zapomnieć o wnikliwym spostrzeżeniu Spinozy (myśliciela jakby stworzonego dla ciężkich czasów), że co by nie uczynić, nie wydobędziemy się z w dużej mierze nieobliczalnego wiru uczuć i emocji. W Traktacie politycznym pisał bezlitośnie: „Jednakże ludzie powodują się więcej ślepą pożądliwością, a nie rozumem, a dlatego moc naturalna ludzi, czyli prawo naturalne, trzeba określić nie przez rozum, lecz przez wszelki popęd, który wyznacza ich do działania…” (przeł. Ignacy Halpern-Myślicki).
Owszem, możemy próbować kiełznać uczucia, jak Kartezjusz, metodą skrupulatnego anatomizowania mającego sprawić, że opanujemy działanie maszynerii ciała i jego popędów, ale nawet sam Kartezjusz przyznawał w liście do szwedzkiej księżniczki Elżbiety, że nie jest „z tych okrutnych filozofów, co to chcą, aby ich mądrość była obojętnością” (przeł. Jerzy Kopania). Ileż klasyfikacji emocji zostawili nam filozofowie, ile fascynujących myśli zrodziło się na tej ziemi niczyjej między namiętnością a rozumem, euforyczną, choć często bolesną fizycznością uczucia a myślą stawiającą czoła cierpieniu albo radości. Bo też – i niech to będzie pierwsza lekcja, jaką wydobywam z książki Wigury – emocje są indywidualnym sposobem przyswajania sobie świata. Gdy rozum pisze scenariusz wydarzeń na wielu aktorów, w namiętności jestem jedynym aktorem. Ale już sam źródłosłów „emocji” przekonuje o tym: łacińskie movere to tyle, co „wprawiać w ruch, gotować się do działania”, a więc to dzięki uczuciu odbieram coś jako dobre lub złe. Znów Spinoza: „Poznanie dobra i zła nie jest niczym innym jak wzruszeniom radości i smutku…”. Zwróćmy uwagę na słowo wzruszenie: emocja jest tym, co porusza, wstrząsa, zmienia moje miejsce w stosunku do osób i rzeczy, i z tego właśnie emocjonalnego „wzruszenia”, jak ze „wzruszonej” wiosną ziemi, wyrastają nasze myśli, a dalej – wszelkie związki ze światem. A lekcja druga jest następująca: im bliżej naszych czasów, tym większa (z racji coraz szerszego zasięgu i coraz większej szybkości przekazywania informacji) rola emocji w życiu publicznym, a dominującą namiętnością staje się lęk. Obawa przed „despocją władzy” powoduje „degradację moralną” obywateli, a sfera wspólna staje się „pusta”, gdyż panuje w niej milczenie – jak pisze Monteskiusz – „podobne temu, jakie panuje w miastach, w których mury już wkracza nieprzyjaciel” (s. 232–233). To ważne napomnienie: uniwersytet, jeśli chce być istotnym uczestnikiem sfery wspólnej, nie może zamilknąć w swej krytycznej refleksji nad światem, pomagając w ten sposób w trudnym, a dla życia i zdrowia społecznego najważniejszym zadaniu, jakim jest opanowywanie złych emocji. Jednostkowych, ale i tych generowanych dla doraźnego pożytku przez władzę.
Karolina Wigura: Wynalazek nowoczesnego serca. Filozoficzne źródła współczesnego myślenia o emocjach. Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2020, ss. 298.