W XVIII wieku większość decyzji, które dotyczyły losów naszego kraju, podejmowanych było w cieniu protektoratu Rosji. Król Stanisław August Poniatowski realizował swoją politykę pod kuratelą carycy Katarzyny II. Krótki okres osłabienia owej „sąsiedzkiej” czujności, będący wynikiem wojny turecko-rosyjskiej i konfliktu zbrojnego Rosji ze Szwecją, zaowocował ważnym wydarzeniem – zorganizowano obrady Sejmu, nazwanego później Wielkim, podczas którego uchwalone zostały akty wprowadzające istotne, po części rewolucyjne zmiany polityczne w Rzeczypospolitej. Jednym z tych aktów była Ustawa Rządowa zwana Konstytucją 3 maja. I choć przetrwała tylko rok i nie uchroniła nas przez rozbiorem państwa, do dziś jest jednym z najważniejszych symboli niepodległości i myślenia propaństwowego.
Obchodzona w 2021 roku 230. rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja jest znakomitą okazją do rozmowy o wadze zabytkowego dokumentu i wydarzeniach, które doprowadziły do jego powstania oraz wpłynęły na dalsze losy naszego państwa.
O dziejach „Konstytucyi” opowiada dr hab. Dariusz Rolnik, prof. UŚ, zastępca dyrektora Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Naukowiec zwraca uwagę nie tylko na polskie i europejskie tło polityczne, lecz również na znaczenie, jakie ów dokument niósł ze sobą przez kolejne wieki dla kolejnych pokoleń Polaków, stając się symbolem walki o wolność.
Skomplikowana historia polityczna tamtego okresu, układy i zobowiązania, sąsiadujące mocarstwa, w tym przede wszystkim Rosja z Katarzyną II u władzy i duch Wielkiej Rewolucji Francuskiej rzutowały na to, co działo się w tamtych czasach w naszym państwie, na wszystkie podejmowane decyzje.
Wielu ciekawych informacji dostarcza nam sama lektura konstytucji, po którą warto sięgnąć i zacytować jej wybrane fragmenty.
W jednym z pierwszych akapitów dokumentu możemy przeczytać następujące słowa: „Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucyi narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, […] niniejszą Konstytucyję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy”.
Z jednej strony mowa o wadach rządu, z drugiej – o szczególnym momencie, w jakim znalazła się Europa.
– Niewątpliwie rosnąca w siłę Rosja pod rządami Katarzyny II miała największy wpływ na to, co działo się w owym okresie w Rzeczypospolitej. W czasie, kiedy rozpoczynały się obrady Sejmu, nazwanego potem Czteroletnim czy Wielkim, oraz prace nad projektem konstytucji, nasz wschodni sąsiad koncentrował swoją uwagę na wojnie z Turcją i Szwecją. Z jednej strony był to więc dobry moment na podjęcie działań służących zaprojektowaniu reform i próbie choć częściowego uniezależnienia się od wpływów Katarzyny II. Z drugiej – daleko idące zmiany mogły narazić państwo na gniew carycy – mówi prof. Dariusz Rolnik.
Dążenie do niezależności od Rosji wiązało się jednak z koniecznością zaprojektowania nowych zasad ustrojowych, a przekonanie o najwyższym znaczeniu wolności znalazło wyraz we wstępie Ustawy Rządowej z 3 maja 1791 roku: „[…] wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencyją polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, […] niniejszą Konstytucyję uchwalamy”.
Obrady Sejmu Wielkiego rozpoczęły się 6 października 1788 roku. Decyzje podejmowane były – jako że sejm obradował pod węzłem konfederacji – większością głosów, swoją moc traciło wówczas liberum veto. Żądano między innymi wycofania wojsk rosyjskich stacjonujących na terenie Rzeczypospolitej, co miało doprowadzić do osłabienia trwającego od lat protektoratu. Pojawiła się propozycja nowego sojuszu z Prusami, który miałby stać się gwarantem nienaruszalności granic państwa. Przyjęta została między innymi ustawa o reorganizacji sejmików oraz ustawa dotycząca miast i położenia mieszczaństwa. Podczas prac Sejmu Wielkiego przyjęta została także Ustawa Rządowa, znana do dziś głównie pod nazwą Konstytucji 3 maja.
Prof. Dariusz Rolnik podkreśla, że wiele z podjętych wówczas decyzji, jak również zapisy samej konstytucji, miało charakter rewolucyjny. Tak też określali ją świadkowie tamtych czasów.
– Wspomniana przed chwilą zasada liberum veto nie budziła już wówczas większych emocji, nikt za nią nie tęsknił i niewielu chciało jej utrzymania w przyszłości. Przełomową decyzją w mojej ocenie było natomiast uchwalenie tzw. ofiary dziesiątego grosza. Po raz pierwszy szlachta biorąca udział w obradach sejmu sama na siebie nałożyła obowiązkowy stały podatek, którą dziś nazwalibyśmy dochodowym. Była to „ofiara” pobierana od szlachty w wysokości 10% przychodu i od duchowieństwa w wysokości 20% przychodu, przeznaczona na utrzymanie wojska. Jego liczebność również została ustalona podczas obrad Sejmu Wielkiego – i miała wynosić sto tysięcy ludzi – mówi historyk.
– Te propozycje reform z pewnością zasługują na naszą uwagę. Szlachta przypomniała sobie o swojej roli, o odpowiedzialności za los państwa, miała bronić wolności państwa i uchwalonej konstytucji. Znaczenie zyskiwały wykształcenie i osobiste predyspozycje do pełnienia określonych funkcji. Należy pamiętać o tym, że swój głos, czyli prawa polityczne, traciła najuboższa szlachta. Prawa wyborcze były więc powiązane już nie tylko z urodzeniem, lecz również ze statusem majątkowym i możliwością płacenia wspomnianego podatku dochodowego – dodaje.
Obowiązującą religią była „Wiara Święta Rzymska Katolicka”, lecz jednocześnie konstytucja gwarantowała „wszystkim ludziom jakiegokolwiek bądź wyznania pokój w wierze i opiekę rządową”. Szlachta utrzymywała swoje przywileje, przy czym dalej miała brać na siebie obowiązek bycia „najpierwszymi obrońcami wolności”. Pewne prawa polityczne zyskiwali mieszczanie, zmiany najbardziej ich dotyczące regulował akt „Miasta nasze królewskie wolne w Państwach Rzeczypospolitej”, zwany także „Prawem o miastach”, uchwalony 18 kwietnia 1791 roku i przyjęty ostatecznie jako część Ustawy Rządowej. Natomiast w tak ważnym dokumencie – w samej Konstytucji 3 maja – czwarty rozdział został poświęcony chłopom. Wprawdzie sama ustawa nie zmieniała ich sytuacji politycznej, zostali oni jednak niejako „zauważeni” – jako część narodu, jako: „lud, spod którego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źródło, który najliczniejszą w narodzie stanowi ludność, a za tym najdzielniejszą kraju siłę”. Chłopi zostają wzięci pod opiekę prawa i rządu krajowego.
Zgodnie z wprowadzonymi zmianami próbowano uporządkować także system polityczny w kraju. Konstytucja potwierdzała czy doprecyzowała już w istocie funkcjonujący wcześniej w Rzeczypospolitej trójpodział władzy. Władzę prawodawczą miały stany zgromadzone – Sejm, czyli izba poselska (z reprezentacją miast) i izba senatorska „pod prezydencją króla”, władzę najwyższą wykonawczą sprawował król i tzw. Straż Praw, czyli rząd, natomiast władzę sądowniczą – odpowiednio zmodyfikowane instytucje „sądy ziemiańskie” oraz Trybunał Koronny i Litewski.
Warto pamiętać o tym, że tekst konstytucji był przygotowywany przez dłuższy czas, a jego ostateczna forma to wynik wielu dyskusji toczonych przez uczestników Sejmu Wielkiego. Prof. Dariusz Rolnik zwraca uwagę na to, że dokumentów, na których miała się opierać późniejsza Ustawa Rządowa, było wiele. Punktem wyjścia były „republikańskie” „Zasady do poprawy formy rządu”, przedłożone sejmowi w 1789 roku, opracowane przez Ignacego Potockiego i liczące kilkaset artykułów. W trakcie „wymiany zdań” z królem już w początkach 1791 roku Ignacy Potocki rezygnował ze swoich pomysłów, uznając zasadność propozycji Stanisława Augusta, nad redakcją ostatecznie przyjętej treści konstytucji czuwał sekretarz króla Scipion Piattoli. W pracach nad ustawą brali także mniejszy udział inni działacze „patriotyczni” – H. Kołłątaj czy Stanisław Kostka Potocki.
W ostatecznej formie, liczącej jedenaście krótkich rozdziałów, konstytucja została przyjęta 3 maja 1791 roku. Tego dnia „marzenie dobrego obywatela”, jak o projekcie konstytucji mówił król Stanisław August, stało się rzeczywistością.
Warto kilka słów poświęcić samemu wprowadzeniu dokumentu w życie. Tym, co mogło budzić kontrowersje i sprawiało, że niektórzy mówili o spisku czy nawet zamachu stanu, były zarzuty dotyczące m.in. gwałtownego przyspieszenia prac. Projekt ustawy został przyjęty bardzo szybko, przez co wielu uczestników Sejmu Wielkiego nie miało możliwości odnieść się do proponowanych zmian. Przyczyniła się do tego między innymi przerwa świąteczna. Posłowie, którzy zgodnie z obowiązującym prawem powinni mieć co najmniej 3 dni na zapoznanie się z treścią dokumentu, nie mieli takiej możliwości, dodatkowo Stanisław August zdecydował o przesunięciu terminu posiedzenia z 5 na 3 maja.
– Musimy pamiętać, że król mógł jednak dokonać takiej zmiany – mówi historyk z Uniwersytetu Śląskiego. – Nie złożono natomiast projektu ustawy w grodzie warszawskim przed posiedzeniem sejmu i to jest poważny zarzut, to złamanie prawa.
– Większe wątpliwości może budzić zapis dotyczący rzeczywistego zniesienia wolnej elekcji króla i ustanowienia dziedziczności tronu. Jest to jedna z najbardziej drażliwych kwestii, która mogła budzić uzasadniony sprzeciw szlachty dbającej o swoje prawa – dodaje naukowiec. Przede wszystkim stało się tak dlatego, że w listopadzie 1790 roku szlachta na sejmikach w zdecydowanej większości wypowiedziała się przeciw zasadzie dziedziczności tronu, można było również mieć wątpliwości co do samego zapisu konstytucji odnoszącego się do kwestii.
Warto zacytować w tym miejscu fragment konstytucji, świadczący o niezwykłej przebiegłości językowej redaktora tekstu. W treści czytamy: „Tron polski elekcyjnym przez familie mieć na zawsze chcemy i stanowiemy”.
Choć wynika z niego przekonanie o utrzymaniu elekcji, dopisek, iż chodzi o elekcję przez familię, jednoznacznie świadczy o ustanowieniu… dziedziczności tronu.
Te kontrowersje nie umniejszają roli, jaką w próbie odbudowy Rzeczypospolitej odegrała Konstytucja 3 maja. Tak brawurowo wprowadzone zmiany nie mogły jednak ujść uwadze carycy Katarzyny II, która z niepokojem spoglądała na nie przez pryzmat tego, co działo się w rewolucyjnej Francji. Traktat pokojowy Rosji ze Szwecją został podpisany w 1790 roku, dwa lata później – z Turcją. Oczy carycy znów skierowały się w stronę Polski.
Tak rozpoczynał się kolejny rozdział naszej historii, a jedną z jego kart wypełniała owiana złą sławą sprawa konfederacji targowickiej. Zainicjowana przez kilku magnatów, znów pod wpływem nacisków rosyjskich, była zawiązana wbrew postanowieniom Sejmu Wielkiego, który znosił konfederacje, i w jego reformy wymierzona. Jak wiele podobnych wydarzeń, okres funkcjonowania tej konfederacji trudny jest do jednoznacznej oceny. Wiemy, że w końcu przystąpił do niej król Stanisław August, decyzję tę poparli m.in. Hugo Kołłątaj i większość rady królewskiej. Nie mogliśmy liczyć na wsparcie Prus, dysproporcja sił była duża. Dłuższa wojna oznaczałaby przegraną. Sukces targowicy wspieranej przez Rosjan, nowe obciążenia nakładane na obywateli przez armię Katarzyny oraz kryzys bankowy w 1793 roku groził upadkiem państwa polsko-litewskiego.
– Majątki szlachty zarówno najzamożniejszej, jak też średniej były mocno zadłużone, a depozyty bankowe przepadły albo przynajmniej na jakiś czas zostały zamrożone. Stan Rzeczypospolitej, jeśliby oceniać go politycznie i gospodarczo, był bardzo zły, co groziło upadkiem państwa – wylicza prof. Dariusz Rolnik.
Wojna polsko-rosyjska z 1792 roku, zwana wojną w obronie Konstytucji 3 maja, zakończyła się ostatecznie przegraną i później drugim rozbiorem Polski.
Choć Konstytucja 3 Maja obowiązywała jedynie przez rok, a proponowane reformy nie zdołały nas uchronić przed drugim, a potem trzecim, ostatecznym rozbiorem Polski, jej siła oddziaływania była znacznie większa i przetrwała aż do momentu odzyskania niepodległości. W 1919 roku ustanowione zostało święto państwowe upamiętniające dzień uchwalenia słynnej Ustawy Rządowej, które było hołdem złożonym pewnej określonej postawie narodu myślącego o wolności, o dobru państwa.
– Był w tym działaniu ogromny entuzjazm, była jednocząca siła, idea jednomyślności towarzysząca wszystkim uczestnikom obrad Sejmu Czteroletniego, niezależnie od tego, czy należeli do stronnictwa króla, czy też opozycji. Decyzje o reformach podejmowano z myślą o dobru wspólnym, o politycznej odpowiedzialności za państwo. W tym sensie duch Konstytucji 3 maja wydaje się wciąż żywy, a ona sama, mimo zapisów nieprzystających do dzisiejszych realiów, pozostaje jednym z naszych najmocniejszych symboli niepodległości oraz historią, o której warto pamiętać i do której warto się odwoływać – podsumowuje naukowiec.