„Nie powstaliście ani z trafu, ani z musu, ani z przypadku, osiodłanego przez konieczność, ani z konieczności, rozluźnionej przypadkiem. Powstaliście z języka” – tak w duchu filozofii Ludwiga Wittgensteina przemawia do swoich słuchaczy Golem XIV – superkomputer i protagonista książki Stanisława Lema. Dobór medium komunikacyjnego tytułowej sztucznej inteligencji sprawia jednak, że ona sama konstruuje się, a zarazem jest konstruowana w logosie. Piotr F. Piekutowski, doktorant Wydziału Humanistycznego UŚ, zajmuje się problematyką narracji nieantropocentrycznych w prozie polskiej XX i XXI wieku.
Geneza sztucznej inteligencji według Lema
Golem XIV Stanisława Lema jest zbiorem wykładów nieludzko inteligentnej maszyny, które zostają uzupełnione o przedmowę i posłowie fikcyjnych badaczy przybliżających kontekst allohistorii rozwoju i późniejszego zagadkowego zniknięcia sztucznego Rozumu. Geneza powstania Golema, a raczej jego mechanicznych „przodków”, sięga komputerów wojskowych wykorzystywanych w międzynarodowych konfliktach i polityce zagranicznej. Okazuje się, że jego zdolności językowe i narracyjne wywodzą się właśnie z paramilitarnych programów opisywanych w przedmowie, głównym zadaniem pierwszych komputerów było bowiem właśnie opowiadanie historii. Początkowo były to wprawdzie generowane scenariusze możliwych wydarzeń geopolitycznych, dopiero pozycja, w której znalazł się Golem XIV, ukazuje w nowym świetle zdolność mechanicznego Innego do narratywizowania rzeczywistości. Lem podkreśla, że właśnie zanurzenie w opowieści jest prymarną cechą maszyny i być może bardziej z nią tożsamą niż blaszana obudowa, podzespoły czy plątanina przewodów.
„Odziedziczona” narracyjność wynika także z komentarza samego komputerowego wykładowcy: „Gdybym dbał o żartobliwe wysłowienie, zauważyłbym, że po mieczu pochodzę od maszyny Turinga, a po kądzieli od biblioteki”. Przywołana biblioteka z jednej strony nasuwa Derridiańską figurę archiwum, skumulowanej wiedzy, pisma, danych, ale także najważniejszych opowieści ludzkości, które dzięki bezbrzeżnej pamięci i mocy obliczeniowej Golema XIV nieustannie w nim pracują. Z drugiej strony jego biblioteczna, ale też literacka geneza włącza go w przestrzeń języka nie tylko jako biernego odbiorcę, ale także twórcę i kontynuatora opowieści. Nowy rozdział historii pisany przez Golema korzysta ze zgromadzonej przez ludzkość wiedzy i wprawdzie wciąż jest kierowany do człowieka (słuchaczami sztucznego Rozumu są wszak ludzie, a wykład inauguracyjny komputer tytułuje O człowieku trojako), opowiadany jest już jednak z innej, posthumanistycznej perspektywy.
Nie-ludzkie kategorie
Temat kontaktu człowieka z Innym fascynował Lema, lecz jednocześnie polski futurolog uciekał od wytartych schematów fabularnych, zamiast tego wolał eksplorować w science fiction jej wieloznaczność w doświadczeniu niewiadomego. Ograniczenia percepcyjne i wyobrażeniowe człowieka w zetknięciu z Innym okazują się w twórczości Lema jednym z najczęściej podejmowanych problemów. Wątki te znajdziemy zarówno w prawdopodobnie najgłośniejszej powieści autora – Solarisie – a także w utworach mniej znanych, jak właśnie w Golemie XIV czy chociażby Głosie Pana. Prozaik wielokrotnie krytykuje ludzką krótkowzroczność w poznawaniu wszechświata i wpisaną w człowieka tendencję do antropomorfizacji Innego. „Jakkolwiek dorośliście już do pytania o inne Rozumy w Kosmosie, nie dorośliście jeszcze do odpowiedzi, skoro nie wyobrażacie sobie sąsiadów z gwiazd w innym zespoleniu niż cywilizacyjne” – zauważa komputer w jednym z monologów.
Podstawową przeszkodą w odbiorze treści wykładów Golema, jak i jego samego przez ludzkich słuchaczy i badaczy, jest różnica ontologiczna między nimi a inteligentną maszyną. „Każdy, kto nie jest jednym z was, może być tylko w takim stopniu zrozumiały, w jakim się uczłowieczy” – napomina Golem XIV, nie rezygnując z próby skrócenia tego dystansu przez przyjęcie na potrzeby komunikacji ludzkiego języka. Finalnie samo językowe medium nie spełnia zamierzonej funkcji, jest jednym ze źródeł niezrozumienia, a dla potrzeb komputera jawi się jako narzędzie daleko przestarzałe, pozostawiając większość jego wiedzy i przemyśleń w sferze niewyrażalności.
Sztuczny Rozum jest także obcy na innych płaszczyznach. Nie posiada ciała, doświadcza świata pozazmysłowo, wyłącznie intelektualnie, istnieje poza jedną przestrzenią, w tym samym momencie wygłasza wykłady, prowadzi prywatne rozmowy, rozmyśla w wielu innych miejscach poza budynkiem, w którym dzieje się akcja książki. Nie ma jednej tożsamości, ale ich nieskończoną liczbę. Wszystkie kwestie kaznodziejsko-profetycznego stylu wypowiedzi, doboru rodzajników, liczby w prowadzonej narracji, ale także charakteru, emocji, doświadczeń, są wymiennymi maskami, sprowadzają się dla Golema XIV wyłącznie do szerokiego wachlarza narzędzi.
Tytułowa inteligencja nie mogła zostać umieszczona w żadnej ze stałych kategorii skonstruowanych przez człowieka w historii nauki. Nawet relacje przyjacielskie, które komputer zdaje się mieć z niektórymi badaczami, są dla naukowców problematyczne do jednoznacznego określenia. Tożsamą kwestię porusza Spike Jonze w filmie Ona z 2013 roku, opowiadającym o miłości rodzącej się między programem a człowiekiem. Czy intymność może być odczuwana w ludzkim rozumieniu, jeśli w chwili bliskości cyfrowy towarzysz jest równocześnie oddalony od nas o setki kilometrów i z równym zaangażowaniem prowadzi zażyłe rozmowy czy też kłótnie z tysiącami innych przyjaciół czy kochanków? Golem XIV i Ona pytają, jak człowiek odbiera sztuczny byt, który bez jakichkolwiek wątpliwości przeszedłby test Turinga, jest samoświadomy, myśli, czuje, a jednocześnie nie posiada tożsamości i nie jest osobą.
Inna komunikacja (nie) jest możliwa
Zniknięcie Golema, mimo pojawiających się wcześniej domysłów, zszokowało nie tylko badaczy, ale całe społeczeństwo. Sztuczna istota osiągnęła taki pułap różnicy między nią a człowiekiem, że stała się dla niego niezauważalna. Już wcześniejsza systematyzacja Golema okazała się dla nauki, także samej golemologii, zadaniem karkołomnym, tajemnicy zniknięcia nie sposób jednak było dokładnie wyjaśnić. „Sądzę, że kosmicznej obecności Rozumu możemy nie zauważyć nie dlatego, że go nigdzie nie ma, ale ponieważ zachowuje się on odmiennie od naszych oczekiwań”, pisze Lem w Summa technologiae, niejako uzupełniając wydarzenia z Golema XIV. Jak dowiadujemy się z posłowia fikcyjnego naukowca, początkowo kulturę zalała fala bestsellerów trywialnie opisujących superinteligentną maszynę i jej sensacyjne odejście. Ostatecznie nagłe zainteresowanie społeczeństwa i nauki zniknęło równie szybko, jak sam Golem XIV.
Przemawiający z pozycji katedry Inny okazał się aberracją, której genealogiczne atrybuty narracyjne nie przełożyły się na jej pozytywny odbiór. Samo zaistnienie maszyny, a później zyskanie przez nią głosu, zakwestionowało zarówno ludzką wyjątkowość na drabinie stworzenia, jak i przekonanie o zdolnościach poznawczych nauki. Golem obnażył intelektualną bezsilność człowieka w kontakcie z Innym, nawet gdy komunikacja z odmienną istotą przebiega w języku polskim. Bardziej przyswajalne, bo ontologicznie bliższe i przewidywalne, byłyby nam nieme, robotyczne monstra kierowane destrukcyjną siłą i realizujące podbój Ziemi na wzór kolonialnych historii znanych z nowoczesności. Wyobrażony Inny mieści się w określonych ramach oczywiście antagonistycznych względem ludzkiej normy, lecz człowiek jest na niego przygotowany. Lem w postaci tytułowego komputera, podobnie jak w Solarisie, konfrontuje nas z radykalnie Innym, który nie tyle kontestuje, co znosi jakiekolwiek powstałe wcześniej ramy.
Zagubienie w poszukiwaniach drogi środka komunikacji doskwiera również Golemowi XIV. Ludzki język, na który się zdecydował, by porozumieć się z człowiekiem, zawęża jego specyficzne „ja”, wiedzę i rzeczywistość do ograniczonego konstruktu. Spotkanie ja – Inny staje się możliwe dzięki logosowi, lecz równocześnie to ten sam język staje się odpowiedzialny za niewyrażalność maszyny – „to są właśnie moje kłopoty, kiedy składam się i przymierzam do waszego języka. Nie tylko, jak widzicie, w tym trudność, że nie zdołacie wejść na moją górę, lecz i w tym, że ja do was cały zejść nie mogę, gdyż schodząc, gubię po drodze to, co miałem donieść”.