Przeczytajmy tę książkę

W tej książce jest mowa o człowieku w sytuacji ekstremalnej , który postawił się mocą własnego wyboru poza oficjalnym nurtem życia społecznego. To człowiek żyjący we wspólnocie ludzi ściganych, choć przekonanych, że służą ważnej sprawie. Ściganych zresztą z powodu tejże „sprawy”. A cudzysłów jest tu niezbędny, bowiem w przypadku „leśnych” (bo o nich mowa), ludzi kontynuujących po 1945 walkę zbrojną, szczytny idealizm przeplata się z czystą przemocą, a politycznym marzeniom o „lepszej” Polsce towarzyszy załatwianie osobistych porachunków, które były – przyznaje jeden z „wyklętych”, Zdzisław Broński, ps. „Uskok” – na porządku dziennym” (s. 30). Nie było ich wielu. Jeśli pod koniec wojny liczba żołnierzy AK, BCh i NSZ sięgała pół miliona, to wkrótce większość z nich ujawniła się, porzucając walkę zbrojną. Pozostali, owszem, tworzyli różne komórki antykomunistycznego podziemia, ale „leśnych” było w sumie nie więcej niż 20 tysięcy, a liczba ich topniała. Po roku 1950 pozostało ich około 400 w niewielkich, kilkuosobowych oddziałach. Ważne to dane, pozwalają bowiem ocenić skalę zjawiska, dzisiaj będącego jednym ze sztandarowych projektów wychowawczo-ideowych.

Ale dla czytelnika niebędącego historykiem znaczenie tej książki leży gdzie indziej: nie w samej dokumentacji działań partyzantów, ale w arcyciekawej próbie zanalizowania ich postaw, motywacji, wątpliwości. Człowiek „leśny” nie jest tu wzorem bohatera, nieskazitelnego herosa dobrej sprawy; jest jednostką postawioną przez los w okolicznościach, w których splatały się dramatycznie skomplikowane racje. To rozprawa o tragedii człowieka, który musi dokonywać wyboru w historycznej zamieci, mając świadomość kruchości nie tylko swego istnienia, ale także zmierzchających nadziei na spełnienie ideału: gdy łącznicy utrzymujący kontakt z Zachodem coraz częściej przynosili wieści o tym, że nikt z zagranicy nie przybędzie na białym koniu, pojawiało się zwątpienie. Można było, jak Józef Kuraś, „Ogień”, zgłosić gotowość walki do końca, ale można było przeżyć głęboki dramat „zmarnowanego”, we własnej ocenie, życia poświęconego beznadziejnej sprawie. Czy chodzi o „hart ducha”, czy może o zwykły „upór i zawziętość”? Czy to dalekie echo Sienkiewiczowskich bohaterów krwawo oświetlonych doświadczeniami pierwszych lat wojny? Czy doszukujemy się tu „wzorca wyuczonej matrycy wołodyjowsko-hubalowej, czy też wyłącznie indywidualnych cech charakteru” (s. 184)? Czy potrafimy dzisiaj wmyśleć się w kogoś, kto w głodzie, chłodzie i grozie „leśnego życia” uświadamia sobie powoli, że łatwowiernie uwierzył „w zapewnienia, poświęcił im życie, a po pewnym czasie okazuje się, że przepowiednia się nie ziściła” (s. 99)? O czym się myśli, gdy trzeba wykonać wyrok na zdrajcy? Co przeżywa ten, kto zgodnie z rozkazem musi dobić beznadziejnie rannego kolegę z oddziału, aby ten nie wpadł w ręce UB? Jak poradzić sobie z nasilającym się poczuciem opuszczenia, „kiedy zmęczenie sytuacją osiąga już tak wysoki poziom, że jakakolwiek zmiana przerywająca status quo wydaje się lepsza” (s. 375). Jak wreszcie ma się wzniosły ideał wolnej Polski do częstego antysemityzmu, skoro na 118 zidentyfikowanych ofiar morderstw popełnionych Żydach w lubelskim w latach 1944–1946 „tylko 20% motywowanych było powodami ideowymi” (przerywając cytat, zapytajmy, cóż to za „ideowe” motywy mogły kierować zabójcami), a 80% to czyny „antysemickie lub/i rabunkowe” (s. 167)?

Ta ważna książka jest przestrogą przed niedopuszczalną zabawą ludzkimi losami, to mała jednostka płaci bowiem cenę wielkich złudzeń polityków. Ostrzega przed tym, by również i dzisiaj biurokraci edukacyjni nie traktowali tragicznych dziejów jako narzędzi do spełniania swych ideologicznych planów. „Żołnierze wyklęci” stali się przedmiotem manipulacji: nadaje im się powierzchowny blichtr bohaterstwa, zapominając o tym, że ich historie to przegląd trudnych, często wręcz nieludzkich wyborów, jakie jednostka musiała podejmować w dramatycznych i niejasnych okolicznościach dziejowych. To w tych pytaniach, w studiowaniu poszczególnych przypadków kryje się wielki etyczny i pedagogiczny ładunek ich losów, a nie w wystawianych im pospiesznie ogólnikowych laurkach. W analizie sytuacji „wilczego bez mała trybu życia” prowadzących często do decyzji ostatecznych, a nie w politycznych uogólnieniach na potrzeby bieżących ambicji i interesów, kryje się tragiczna lekcja „leśnych”. W pytaniach, a nie w pospiesznych i gładkich odpowiedziach.

Jak pisze autor: „Pomimo że nauka nie jest w stanie wyjaśnić takich sytuacji, warto zadawać pytania, próbować wskazywać możliwe dylematy” (s. 259).

Mariusz Mazur: Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1945–1956. Wydawnictwo Bellona i UMCS, Warszawa – Lublin 2020, ss. 495.