O przyjaźni Lema i Szczepańskiego

Obchodzimy Rok Lema. Jest to jeden z tych momentów, kiedy wraca się do jego twórczości lub dopiero ją odkrywa. Podobnie jak samego pisarza i jego życie prywatne. Tematem biografii polskich pisarzy zajmuje się Agnieszka Niewdana, doktorantka z Wydziału Humanistycznego UŚ.

Środowisko literackie, szczególnie krakowskie, w okresie Polski Ludowej, tworzyły wybitne jednostki. Należy wspomnieć o noblistach – Szymborskiej czy Miłoszu, ale nie można pominąć Stanisława Lema czy Jana Józefa Szczepańskiego.

Obecnie na rynku wydawniczym można zauważyć wzmożony ruch w publikacjach z kręgu non-fiction. Dotyczy to przede wszystkim biografii, dzienników, jak i korespondencji. Ten ostatni element stanowi ważny punkt w odkrywaniu prywatnej strony wielu pisarzy. Motywacji jednak dla tych działań nie należy szukać w chęci ujawnienia tanich sensacji, demaskowania twórcy. Badacze treści tych zapisków próbują odnaleźć potwierdzenie wyjątkowego elementu – tego, który stanowi o twórczości jako takiej lub wręcz ją uzupełnia. Oczywiście, dodatkowo ujawnia się prywatną przestrzeń, problemy, które były dzielone z najbliższym otoczeniem, rozterki, wątpliwości w kwestiach zawodowych i rodzinno-towarzyskich. Jak pisała Stefania Skwarczyńska, rozważając teorię listu, korespondencja miała funkcję utylitarną, ma w sobie „czynnik praktycznej celowości”. Z drugiej jednak strony zaznaczała, że wciąż jest to zapis fragmentów życia, w których można poszukiwać piękna i prawdziwego sensu.

List Lema do Szczepańskiego udostępniony przez Wojciecha Zemka
List Lema do Szczepańskiego udostępniony przez Wojciecha Zemka

Stanisław Lem i Jan Józef Szczepański w końcu musieli się poznać. Można stwierdzić, że byli wręcz skazani na siebie. Ich znajomość rozpoczyna się w 1952 roku, co można wnioskować na podstawie zapisu Szczepańskiego w dzienniku z 4 września tegoż roku: „Od powrotu z urlopu nachodzi mnie Lem i nawraca. Może nie tyle na marksizm, ile na aprobatę marksizmu. Mówi bardzo błyskotliwie, ma zdecydowaną koncepcję przyszłości i koniecznych przeobrażeń kultury. […] Moją ostatnią nowelkę (Żelazne kłosy) ocenił jako demagogię”. Ten zapis można odnaleźć w I tomie Dzienników autora Polskiej jesieni. Pierwszy raz pojawia się w intymnych notatkach nazwisko Lema, istotny jest jednak przypis, w którym zaznaczono: „Ten zapis stanowi świadectwo początku bliskich kontaktów [Szczepańskiego – A.N.] ze Stanisławem Lemem, które szybko miały się przerodzić w przyjaźń, trwającą do końca życia Jana Józefa Szczepańskiego i znajdującą odbicie na kartach jego dziennika”. W kolejnych pięciu tomach zapisków Lem pojawia się często jako bohater wielu wydarzeń, w tym dość prozaicznych, codziennych, jak np. próba naprawy nowego telewizora. Odnotowuje to również Wojciech Orliński w biografii autora Solaris: „Lemowie ze Szczepańskimi przyjaźnili się już wcześniej, ale po 1958 roku ta przyjaźń mocno się zacieśnia. Dom Lemów stoi przy zakopiance, czyli po drodze między Krakowem a Kasinką w Beskidzie Wyspowym – wsią letniskową, w której Szczepański miał niewielki domek. Szczepański stał się więc regularnym gościem u Lemów – gościem cennym dla biografa, bo odnotowującym w skrupulatnie prowadzonym dzienniku praktycznie każde spotkanie”. Również Wojciech Zemek, sekretarz Lema od 1996 do 2006 roku, zaznacza, że „relacja Lema i Szczepańskiego z pewnością była bardzo zażyła, to byli bliscy przyjaciele, którzy dosyć często przy tym spotykali się oraz kontaktowali ze sobą. Wiem przy tym, że Lem zawsze mówił o Szczepańskim z najwyższym uznaniem, zarówno jako o człowieku, jak i pisarzu. Ich korespondencja pozostaje stosunkowo uboga właśnie dlatego, że panowie woleli spotkania i rozmowy na żywo. Z niektórymi swoimi respondentami Lem potrafił wymieniać nawet kilkaset listów, ale ze Szczepańskim (i Błońskim) było ich niewiele. Po prostu komunikacja odbywała się na innym poziomie”.

Mając możliwość badania korespondencji Jana Józefa Szczepańskiego, zdeponowanej przez jego syna Michała w archiwach Biblioteki Narodowej w Warszawie, trudno nie zgodzić się z Zemkiem, że rzeczywiście liczba listów wymienianych między Lemem i Szczepańskim nie jest szczególna, stanowi jednak ważny zapis. Lem zwraca się do przyjaciela „Kochany Janku” czy „Drogi Jasiu”, co wskazuje na rodzaj relacji. W liście z Zakopanego z 6 marca 1955 roku Lem pisze: „Wstydzę się bardzo, żem dotąd słowa do Ciebie nie napisał, no ale fakt. Teraz wieje jak gdyby halny, ciepło, woda z dachu ciurka, to człowiek przytomnieje i siada do maszyny. Z Barbary żony mojej wielką tu mam pociechę, bo się nieźle na nartach jeździć nauczyła, tak żeśmy bez strachu, a owszem przeciwnie z uciechą z Kasprowego zjeżdżali – ale o takich wycieczkach, jak na to Krzyżne, coś radził, to się nawet nie myśli, głównie przez to, że to takie fatigans […]. Tutaj w Astorii niewiele ciekawej fauny literackiej […]. Jest Tad. Drewnowski, sakramencko fajny, inteligentny i spokojny facet, co z przyjemnością w nim odkryłem, a pozatem jakieś koczkodany i hippocentaury”. W liście tym Lem również wspomina o problemach z wydaniem Obłoku Magellana, który wciąż otrzymuje złe recenzje lub że zerwana została umowa z Czytelnikiem, ale „zaliczka przepadła na moją korzyść”. Znowu w innym liście z 1966 roku pisze: „Bardzo było mi przyjemnie czytać takie dobre rzeczy o Wysokim Zamku, tym bardziej, że napisałem tę książkę niechcący, to jest, poniekąd z rozpaczy, bo nie wiedziałem o czym pisać a włazić do rakiet ogromnie mi się nie chciało”.

Oprócz tematów stricte zawodowych pojawiają się także wątki rodzinne. Lem pisze z Krakowa w marcu 1969 roku: „Tomasz dziękuje za cudowną kartkę od chrzestnego ojca: ta karta była tu lizana, obmacywana, obstukana, i na czworakach magicznie zamawiana. HA! Zdaje mi się ino, że jak my byli całkiem młodzi, to były takie zabawki dla dzieci, nie tak pikne, i nie tak wypukłe na oko”. I w dalszej części listu opisuje z charakterystycznym dla siebie humorem wypadki codzienności rodzinno-przyjacielskiej, by zakończyć list pytaniem: „But, Sir, The World Is a Crazy Place, a damnedest place in the whole Uniwerse, isn it so?”. Również swojego rodzaju zażyłość można odczuć w liście z 6 sierpnia 1958 roku, w którym Lem odnotowuje: „Bardzo tu już za Tobą wzdychamy, bo jakoś tak chrómno nam samym, domek w Borku Fałęckim, którego idea musi w Twym zamerykanizowanym mózgu pobrzmiewać niczym nazwa jakiejś gwiazdy osiemnastej wielkości, niszczy nas i z cicha podżera, napisałem kilka książek, aby ratować sytuację, no i tak się biedę klepie”. Tutaj Lem napomyka tylko o swoim domu, którego naprawienie i wykończenie kosztowało go wiele pieniędzy i nerwów. Wspomina również ich wspólnego przyjaciela Jana Błońskiego, z którym wdawał się w zażarte dyskusje: „To pewnie z końcem sierpnia czy początkiem września się zobaczymy?? Bardzo będę rad – mój sąsiad Błoński jest bowiem fiksatem, przy którym Niagara wygląda na spokojne zarzecze, i Twego równego usposobienia jako przeciwwagi brakuje!”. Lem był impulsywnym, zażartym dyskutantem, co nieraz kończyło się tworzeniem wyjątkowych listów z przeprosinami.

Co pojawia się w listach Szczepańskiego? Trochę więcej sprawia problemów ich odczytanie, bo jednak Lem pisał większość listów na maszynie, a Szczepański posługiwał się piórem i czasem nie odnotowywał roku. Można domyślać się czasu korespondencji. W jednym z listów odnosi się do wcześniej wspomnianego Obłoku Magellana, z którym Lem miał wiele kłopotów. Szczepański pisze 27 lutego 1956 roku: „Drogi Stanisławie, Ukochany Pisarzu Nasz! Przedwczoraj powróciłem do Obłoku Magellana, a wczoraj go skończyłem, utwierdzając się w przekonaniu, że to jest bardzo pyszna książka. Śpieszę Ci o tym donieść, żeby zrównoważyć póki czas podgryzające działanie sceptycyzmu Twojej małżonki Barbary, na które jesteś tak bezbronnie wydany. […] Jak wiesz jestem amatorem wszelkiego rodzaju miazgi moralnej – sytuacji niepewnych i dwuznacznych, wewnętrznych zakalców, bezwyjściowości i w ogóle nędzy człowieczej. Tego wszystkiego u Ciebie nie ma – kompletny post dla moich zwyrodniałych upodobań”. Szczepański jest szczery i w wyważony sposób prezentuje swoje opinie, czego potwierdzenie znalazłam w innej korespondencji, jak i jego dziennikach. Również w tym liście prosi Lema o komentarz do bieżących wydarzeń literackich i poleca wcześniej wspominany zjazd z Krzyżnego Doliną Waksmundzką: „Na pewno nie dacie się namówić, ale przynajmniej wiedzcie, że macie czego żałować”. Szczepański wysyła również listy z podróży, w których na swój sposób oddaje to, co przeżywa – nie przez barwne opisy, a codzienne, drobne sprawy: „Za godzinę wchodzimy do Rio. Od rana góry Brazylii po prawej burcie. Delfiny skaczą przed dziobem, czasem płaszczka chlupnie nad wodą. Już brazylijska flaga na maszcie. Na śniadanie były jajka na twardo, a ja zawiązałem krawat. Wszystkiego najlepszego – z okazji świąt i w ogóle”.

Listy są fragmentem dłuższej opowieści o dwóch wybitnych umysłach i pisarzach. Oddają realia życia i tworzenia w Polsce Ludowej, a także relacje w środowisku pisarskim, odkrywają jego kulisy, ale przede wszystkim otrzymujemy obraz wyjątkowej przyjaźni Lema i Szczepańskiego.