Długowieczność Xawerego Dunikowskiego (1875–1964), jednego z największych polskich twórców XX wieku, była bezsprzecznie darem, stała się jednak także powodem zepchnięcia artysty w przestrzeń niebytu. Jego dokonania w okresie Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego zdobyły ogromne uznanie, co potwierdza wiele znakomitych publikacji i obszernych monografii, w przeciwieństwie do powojennej sztuki pomnikowej artysty, która zyskując miano świadectwa sztuki ideologicznie skażonej, została skazana na wykluczenie.
Zmowę milczenia przerwała historyczka sztuki dr Karolina Tomczak z Instytutu Nauk o Sztuce na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego, publikując monografię pt. Powojenna twórczość pomnikowa Xawerego Dunikowskiego. 1945–1964 (Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2020). Zdaniem autorki rzeźbiarz mimo skrajnie nieprzyjaznych dla indywidualności twórczej warunków społeczno-polityczno-kulturowych PRL-u stworzył dzieła wyjątkowe, a ich bezdyskusyjna wartość artystyczna zasługuje na przywrócenie należnego im miejsca. Monografia jest kolejną publikacją dr Karoliny Tomczak na temat twórcy cyklu Kobiet brzemiennych. Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego (filologia polska i historii sztuki) pracę doktorską poświęciła późnej twórczości Xawerego Dunikowskiego (1945–1964). W 2016 roku związała się z Uniwersytetem Śląskim, Wrocławia jednak nie opuściła.
Wrocław przesiąknięty jest Xawerym Dunikowskim. Od 1959 roku aż do śmierci w 1964 roku artysta kierował Katedrą Rzeźby w Państwowej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (obecnie ASP) i dzięki znakomitemu gronu jego uczniów legenda o rzeźbiarzu jest wciąż żywa. Autorka monografii odbyła wiele spotkań, jej rozmówcami byli m.in. uznani rzeźbiarze: Jacek Dworski, Zbigniew Makarewicz, Łucja Skomorowska-Wilimowska, która na wrocławskiej uczelni była prawą ręką Xawerego Dunikowskiego. Osobiste wspomnienia, opowieści i anegdoty byłych studentów okazały się niezwykle inspirujące, kreśliły nie tylko kontekst historyczny pobytu profesora we Wrocławiu, ale także jego złożoną osobowość, temperament, bezgraniczną witalność, niezłomność i konsekwencję w dążeniu do własnego artystycznego wyrazu, obrazowały też relacje mistrza z uczniami.
– Szczególnie zapadła mi w pamięć jedna z opowieści rzeźbiarki Łucji Skomorowskiej-Wilimowskiej. We wrocławskiej Piwnicy Ratuszowej do Dunikowskiego podszedł dziennikarz, wychwalając jego dokonania. Klęknął przed rzeźbiarzem i pocałował go w rękę. Reakcja artysty była zaskakująca, ale i wielce wymowna: rzeźbiarz zniecierpliwił się i głośno zbeształ dziennikarza – opowiada badaczka.
Ta anegdotyczna opowieść stała się wręcz symboliczna, dała dr Karolinie Tomczak wiele do myślenia. W obiegowym przekazie Dunikowski łaknął uznania, ale żalił się często, że państwo go nie doceniło i – jak mówił – nie dało mu „kilku mórg ziemi”, gdzie miałby nie tylko swój domek, ale przestrzeń, pracownię, muzeum, o które latami zabiegał (dopiero rok po śmierci artysty, w 1965 roku otworzyła swoje podwoje warszawska Królikarnia, w której zgromadzono zbiory rzeźb Xawerego Dunikowskiego). Z drugiej jednak strony jawne i demonstracyjne uznanie żenowało i zawstydzało artystę.
– To obnaża bardzo złożoną osobowość. Dunikowski miał świadomość swojego talentu i umiejętności. Dla twórcy brak możliwości kreacji i skazanie na niebyt artystyczny oznaczały uśmiercenie, metaforycznie i dosłownie. Być może dlatego zwyciężyła w nim nieodparta chęć istnienia na arenie artystycznej – podkreśla badaczka. Debiutował w Młodej Polsce, w międzywojniu stworzył fenomenalne dzieła, Grobowiec Bolesława Śmiałego uchodzi za jedną z najwybitniejszych polskich koncepcji monumentalnych XX wieku, a zakończył swoją drogę twórczą we współczesności. W każdej z tych epok pozostawił trwałe ślady, arcydzieła. Konsekwencja ta wynikała z wiary w artyzm, w sztukę wielką, mistrzowską i precyzyjną; sztukę, która podkreśla unikalność gestu artysty. Jego wiara w modernistyczny kult tworzenia i twórcy, przekonanie, że kreator jest kimś wyjątkowym, a jego dzieła unikalne, pozwoliły mu przetrwać, nawet w tak trudnych czasach, jak lata powojenne, kiedy zachłystujące się wzorcami komunistycznymi władze usiłowały narzucać artystom zaangażowaną ideologicznie tematykę.
Dr Karolina Tomczak sięgnęła do wojennych losów artysty, które pozostawiły nie tylko piętno, ale stały się także siłą napędową i źródłem mocy twórczej Dunikowskiego. Często bezkrytyczne unieważnianie osiągnięć rzeźbiarza jako twórcy, który wpisał się w politykę kulturalną powojennego reżimu, wręcz z premedytacją pomija najdramatyczniejszy, trwający ponad cztery lata koszmar doświadczeń więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Pisała o tym Aleksandra Kodurowa, najwybitniejsza kustoszka dzieł Dunikowskiego w Królikarni. Swoistym fenomenem jest fakt przetrwania Dunikowskiego w obozie – kiedy do niego trafił, miał 65 lat. Wracając we wspomnieniach do traumatycznych przeżyć, mocy przetrwania w Auschwitz upatrywał w znajomości filozofii zen. Umiejętność medytowania i kontemplacji pozwoliła mu wytrzymać wielogodzinne apele na mrozie, śmierć kolegów i obozowe dramaty. Zdaniem historyczki sztuki przeżycie tego piekła umożliwiły artyście inteligencja przetrwania, niepohamowana chęć powrotu do tworzenia, głęboko zakorzeniony i niezwykle mocny kult sztuki i kreowania. Obozowa trauma tłumaczy także wejście Dunikowskiego w komunistyczną rzeczywistość. Głód życia po Oświęcimiu był zdaniem badaczki tak wielki, że artysta mógł zgodzić się na wiele, by tworzyć i żyć. Nie znaczy to jednak, że twórca arcydzieł, takich jak Tchnienie, Fatum czy Macierzyństwo, które wpisały Dunikowskiego do panteonu sztuki europejskiej początków XX wieku, całkowicie akceptował ideologię socrealizmu, która zapanowała po 1949 roku – choć wyzwolicielom obozu, żołnierzom Armii Radzieckiej, którzy udaremnili nazistom wysadzenie Auschwitz, wdzięczność winien był do końca życia.
Powojenna sztuka Dunikowskiego pozbawiona kontekstu historycznego broni się indywidualizmem i szczególną jakością artystyczną. Autorka monografii poddała analizie pomnik Czynu Powstańczego na Górze Świętej Anny (1946–1955), pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie (1949–1954), projekty pomnika Bohaterów Warszawy (1956–1958) oraz szereg zrealizowanych i niezrealizowanych projektów pomników, m.in.: Adama Mickiewicza, Wolności, Wdzięczności i Braterstwa Broni z ZSRR, Józefa Stalina, Ofiar II Wojny Światowej czy Żołnierza Polskiego.
Dunikowski, wbrew opiniom wielu, nie był pieszczochem władzy, nigdy całkowicie się jej nie podporządkował, miał bowiem świadomość swojego indywidualizmu. Nie uległ m.in. żądaniom ówczesnego ministra kultury Włodzimierza Sokorskiego, by zlikwidować pylony pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej, czyli jego wyjściową, oryginalną strukturę. Uważał swoją wizję artystyczną za bezwzględny priorytet.
Dlaczego w opinii publicznej po 1945 roku aż po czasy współczesne Dunikowski został zapamiętany jako wybitny kreator dwóch przedwojennych epok: Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego, a jego twórczość powojenna została niemal wykluczona? Zdaniem badaczki powodów było kilka. Jednym z nich jest jasność ówczesnego kontekstu historycznego. Dzieła te są mniej dyskusyjne z punktu widzenia ideologicznego, a pamięć o rzeźbiarzu utrwalona została w kanonicznej monografii Mieczysława Tretera wydanej w 1924 roku. Niedosyt naukowych analiz powojennej twórczości X. Dunikowskiego wynika z braku adekwatnej metody badania sztuki zaangażowanej w ideologię. Autorka monografii sięgnęła więc do różnych dyscyplin naukowych m.in. do historii sztuki (ideoza), socjologii i psychologii (neuroza) czy też teorii kultury i literaturoznawstwa (mit, palinodia).
– Sama palinodia w tym kontekście oznacza oczyszczające wykluczenie poprzez pominięcie w merytorycznym dyskursie korespondującej z komunizmem sztuki powstałej w dobie socrealizmu i sztuki państwowej po 1956 roku. W ten sposób wykluczono także powojenną twórczość Dunikowskiego: nie pisano o niej adekwatnie, co pozwalało na jej oczyszczenie, tzn. pozostawała usankcjonowanym faktem, bez komentarza dewaluującego twórczość artysty – twierdzi autorka monografii.
Ta eklektyczna perspektywa oglądu pozwoliła więc na dogłębną analizę i aktualną reinterpretację powojennych monumentów twórcy pomnika Czynu Powstańczego, a finalnie na przywrócenie im właściwej rangi artystycznej.
Wielki mag, jak nazywano Dunikowskiego, w przemówieniu z okazji obejmowania Katedry Rzeźby w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, powiedział: „Sztuka jest sumieniem, jest katharsis, jest prawdą powiedzianą o życiu”. Co istotne, ta idea stale przyświecała wieloepokowej twórczości mistrza, a więc także tej powstałej po 1945 roku, mimo szczególnie wówczas widocznych zewnętrznych ograniczeń.
Wprawdzie dr Karolina Tomczak przygotowuje obecnie monografię o wrocławskiej nestorce, malarce i rzeźbiarce Annie Szpakowskiej-Kujawskiej, badania powojennej twórczości X. Dunikowskiego nie są jednak rozdziałem zamkniętym. Pozostaje jeszcze malarstwo rzeźbiarza – kolejna biała plama.