Królewski dług

Dr Oskar Rojewski interesuje się życiem i twórczością artystów zatrudnianych na dworach europejskich XV i XVI wieku. Bada m.in. ordynacje dworskie i rachunki królewskie, z których można się wiele dowiedzieć o ciekawych relacjach, jakie łączyły monarchów z wybitnymi przedstawicielami sztuki niderlandzkiej. Wielkie pieniądze i prestiż przeplatały się ze skandalami i rosnącymi długami dworu. Bardziej zaradni artyści potrafili odzyskać należną wypłatę. Do tego grona z pewnością należał Michel Sittow, malarz królowej Izabeli Katolickiej, którego twórczość bada młody historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego, laureat prestiżowego stypendium Start przyznanego przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej.

Dr Oskar Rojewski
Dr Oskar Rojewski

XV-wieczne życie dworskie to nieustające podróże. Ich ślady zachowały się m.in. w ordynacjach dworskich i królewskich rachunkach. W podróż prócz towarzyszącej monarchom świty zabierane były też dzieła sztuki, np. obrazy o tematyce religijnej używane jako przenośne ołtarze. Przykładem takiej sztuki było 47 tablic należących do Izabeli Katolickiej żyjącej na przełomie XV i XVI wieku królowej Kastylii, León i Aragonii. Jak wyjaśnia dr Oskar Rojewski, dzieła tego typu służyły do modlitwy i refleksji na temat wydarzeń z życia Chrystusa i Najświętszej Marii Panny. Próba ustalenia autorstwa tablic jest jednym z tematów podejmowanych przez naukowca reprezentującego Instytut Nauk o Sztuce Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Niezwykle ważną częścią monarszej kolekcji były także portrety rodzinne.

– Pełniły taką rolę, jak zdjęcia naszych bliskich, które nosimy dziś w portfelach. Król, wydając córkę za mąż, często nigdy więcej już jej nie widział. Zostawał mu tylko jej portret – mówi badacz współpracujący obecnie z uniwersytetami w Kopenhadze, Valladolid oraz Castellón de la Plana.

Nic więc dziwnego, że w tych czasach zatrudniani byli znakomici artyści uwieczniający wizerunki władców i członków ich rodzin, malujący również pejzaże czy dekorujący wnętrza świątyń. Jednym z ciekawszych zjawisk XV i XVI wieku była migracja malarzy niderlandzkich. Podróżowali po Europie w poszukiwaniu dobrze płatnych zleceń i prestiżu.

Jednym z takich artystów był Michel Sittow pochodzący z terenów współczesnej Estonii. Kształcił się w Brugii pod okiem Hansa Memlinga, mistrza sztuki portretowej. Stamtąd najprawdopodobniej udał się na Półwysep Iberyjski, gdzie przez ponad dziesięć lat pracował dla królowej Izabeli Katolickiej.

– Malował głównie portrety. Dziś nazwalibyśmy go emigrantem zarobkowym. Wyruszył w daleką podróż, aby zapracować na swoją sławę i zdobyć pieniądze. Wiemy, że obiecano mu roczną wypłatę w kwocie 50 000 maravedís [monety używane w Hiszpanii w XV wieku – przyp. red.]. To dosyć pokaźna suma, nieodbiegająca od kwot wypłacanych rocznie artystom na najbardziej prestiżowych dworach europejskich tego okresu – mówi dr Oskar Rojewski, który doktoryzował się na Uniwersytecie w Walencji i Uniwersytecie Jakuba I w Castellón de la Plana.

– Śledząc zachowane rachunki dworskie, odkryłem jednak, że obiecana kwota nie została wypłacona, miał więc dług u królowej. Potwierdza ten fakt wielokrotne zwracanie się do królewskiego skarbca z prośbą o uiszczenie zaległego honorarium. Prestiż nie zawsze szedł w parze z monetą – dodaje stypendysta fundacji Ana María Aldana.

Rodzajem umowy o pracę była ordynacja dworska, potwierdzeniem otrzymania zapłaty – rachunki wystawiane przez skarbiec królewski. Stąd też wiadomo, czy płacono należności.

Dr Oskar Rojewski odtworzył starania podejmowane przez Michela Sittowa, który za wszelką cenę chciał wyrównać rachunki. Brakująca kwota musiała być znacząca, ponieważ artysta udał się w 1515 roku w długą podróż ze swojego rodzinnego Rewala (dzisiejszego Tallina), już po śmierci Izabeli Katolickiej, aby prosić jej męża Ferdynanda Aragońskiego – dodatkowo z pisemnym wsparciem byłej synowej króla Małgorzaty Austriaczki – o spłatę długu.

– Dwór nigdy nie był w pełni wypłacalny. Wiedzieli o tym wszyscy. Myślę, że Michel Sittow należał do niewielkiego grona szczęśliwców, którym udało się odzyskać pieniądze za wykonaną pracę. Tak przynajmniej wynika z moich badań – kończy opowieść historyk sztuki.

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: archiwum O. Rojewskiego