Torkat – zapomniane miejsce

Niewielu już pamięta, co znajdowało się w miejscu, w którym obecnie stoi gmach Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej. Postanowiła o tym przypomnieć dr Aneta Borowik z Instytutu Nauk o Sztuce UŚ w trakcie wykładu „Torkat. 90 lat historii”, który odbył się 18 listopada i towarzyszyło mu otwarcie wystawy pod tym samym tytułem. Zrealizował ją Wojciech Zygmunt. Wystawę można oglądać do końca stycznia 2020 roku.

Otwarcie Torkatu. Grupa zawodników na lodzie
Otwarcie Torkatu. Grupa zawodników na lodzie

Konferencję otworzył dyrektor Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej prof. dr hab. Dariusz Pawelec. Zaznaczył, że od początku prac nad projektem CINiB-y wszystkim towarzyszyło wspomnienie Torkatu, mówiono o nim również podczas uroczystego otwarcia CINiB-y, które odbyło się 12 października 2012 roku.

Torkat był pierwszym w Polsce sztucznym torem łyżwiarskim. Został zbudowany w 1930 roku właśnie w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Centrum. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był m.in. radca budowlany Lucjan Sikorski. Jak zaznaczyła na początku swojego referatu dr Borowik, sama wystawa jest poniekąd realizacją marzeń o przypominaniu zapomnianych miejsc i postaci związanych z Katowicami. Torkat był wyjątkowym miejscem – prawdopodobnie było to 12. sztuczne lodowisko na świecie. Referentka przypomniała także, że ważne jest wspomnienie samej architektury dwóch budynków tworzących Torkat – przed- i powojennej, a także przywrócenie pamięci o ich twórcach.

– Niestety nie pamiętam ani jednego, ani drugiego budynku. Urodziłam się w 1974 roku, a rok wcześniej budynek spłonął. Nie miałam szansy ich podziwiać. Od czasu rozpoczęcia pracy na Uniwersytecie Śląskim intrygowało mnie jednak, co to za resztki budynków stoją obok Wydziału Nauk Społecznych. Sądziłam, że są tam jakieś stare garaże, a okazało się, że były to ruiny Torkatu – wspominała dr Aneta Borowik.

Budowa tego miejsca była wpisana w szerszy program modernizacyjny realizowany w dwudziestoleciu międzywojennym na Górnym Śląsku. W działania te zaangażowane były takie postaci, jak dr Michał Grażyński, który w latach 1926–1939 pełnił funkcję wojewody śląskiego, także znakomity włodarz Katowic dr Adam Kocur, polski powstaniec, doktor praw, polityk. Jednym ze znaczących i wciąż obecnych na mapie miasta obiektów – symboli projektu modernizacyjnego – jest słynny wieżowiec znajdujący się przy ul. Żwirki i Wigury. Był to pierwszy w Polsce drapacz chmur, który powstawał od 1929 do 1934 roku. Aż do 1955 roku był najwyższym, bo siedemnastokondygnacyjnym budynkiem w kraju. Został oddany do zamieszkania 31 sierpnia 1934 roku i był wtedy trzecim co do wielkości budynkiem w Europie. Mieszkali w nim m.in. pisarze Kalman Szegal i Bolesław Lubosz, a także Kazimierz Kutz czy Gustaw Holoubek. Za projekt byli odpowiedzialni Stefan Bryła i Tadeusz Kozłowski. Sam plan modernizacyjny miał przekształcić Katowice w miasto nowoczesne – można powiedzieć, że stanowił efekt rywalizacji między Polską a Niemcami.

Budowa Torkatu była w gruncie rzeczy przedsięwzięciem prywatnym, ponieważ w 1930 roku założono spółdzielnię Sztuczny Tor Łyżwiarski Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Była to inicjatywa przede wszystkim wspomnianego wcześniej Lucjana Sikorskiego.

– To postać niedoceniona i trochę niesłusznie zapomniana. Był architektem, ale w 1925 roku objął funkcję radcy budowlanego, którą pełnił do 1937 roku. Dzisiaj nazwalibyśmy go architektem miasta. Jednocześnie przewodniczył Urzędowi Budownictwa Naziemnego, gdzie pracował również Paweł Lubina. Był ponadto decydentem w Policji Budowlanej i Ogrodnictwie Miejskim – powiedziała dr Aneta Borowik.

Sikorski był absolwentem Politechniki Berlińskiej, do tego gorącym patriotą, który brał udział w powstaniu wielkopolskim. Przyjechał do Katowic z myślą o tworzeniu nowego miasta. Jego zasługą były przekształcenia urbanistyczne katowickiego rynku i ul. Warszawskiej czy Parku Kościuszki. Sikorski był odpowiedzialny za miejskie kąpielisko Bugla z piękną skocznią żelbetową, tor wyścigów konnych, który znajdował się przy ul. Kościuszki,lotnisko na Muchowcu (projektowane przez Sikorskiego i Tadeusza Michejdę), a także za radiostację na Brynowie.

Ogólny widok na tor łyżwiarski w Katowicach
Ogólny widok na tor łyżwiarski w Katowicach

– Sądzę, że byłoby dobrze pomyśleć o ulicy w Katowicach imienia Lucjana Sikorskiego. Jest to apel do władz miasta, który zapewne sama wystosuję – zadeklarowała dr Aneta Borowik.

Prelegentka wspomniała w wykładzie o Pawle Lubinie, inżynierze, ojcu Mariana Lubiny, który był obecny na sali. Prowadził on w latach 70. XX wieku zapiski, które odkrywają wiele ważnych faktów dotyczących realizacji projektu Torkatu.

Finansowanie Torkatu opierało się przede wszystkim na wykupionych udziałach w spółce. Jeden udział kosztował 500 zł. W 1931 roku do spółki przystąpiło także miasto, wnosząc 20 000 zł. Należy jednak pamiętać, że lata 30. XX wieku były czasem kryzysu, co też wpłynęło niekorzystnie na realizację projektu.

– Z zapisków Pawła Lubiny wynika, że nie można było spłacić niektórych firm biorących udział w budowaniu Torkatu. Cała inwestycja kosztowała 1 500 000 zł i pomimo trudnych czasów została doprowadzona do finału – wspomniała badaczka.

Torkat tworzyły 3 elementy: budynek klubowy wraz z zapleczem technicznym, nowoczesna tafla ślizgawki 60 na 40 metrów i trybuny, które mogły pomieścić 6500 osób, z czego 2000 mogło zasiadać na ławach i w lożach. Co istotne, Torkat przed- i powojenny był konstrukcji drewnianej.

– Tak się stało, ponieważ teren przy ul. Bankowej był dzierżawiony od Naczelnej Spółki Kopalń. Dodatkowo mieliśmy do czynienia z nieuspokojonym gruntem podatnym na odkształcenia. Stąd lekka konstrukcja drewniana, która była wypełniona płytami ze sprasowanej słomy, otynkowana tak, by z zewnątrz dawało to wrażenie nowoczesnej, modernistycznej architektury – komentowała historyczka, pokazując kolejne slajdy ze zdjęciami Torkatu.

Na parterze znajdowały się kasy, wypożyczalnie sprzętu, a na pierwszym duża, przeszklona restauracja z widokiem na lodowisko. Drugie piętro obejmowała loża. Samo otwarcie obiektu miało bardzo uroczystą oprawę. Odbyło się 7 grudnia 1930 roku i było szeroko omawiane i zapowiadane w prasie. Zaproszeni byli przedstawiciele władz centralnych, wojewódzkich i samorządowych, towarzystw sportowych związanych z łyżwiarstwem czy hokejem. Przez kolejne 2 dni trwała istna sportowa uczta. Na Tokarcie prezentowały się m.in. ówczesne gwiazdy jazdy figurowej z Europy i Polski. Przez kolejne lata było to centrum sportowe, gdzie organizowano najważniejsze mecze, mistrzostwa hokejowe, ale także np. rewie mody na łyżwach.

Na zakończenie dr Aneta Borowik przeszła do smutnego końca historii tego miejsca.

– Torkat był dwukrotnie nawiedzany przez pożary w latach 50. XX wieku. Pierwszy był skutkiem niedopałków rzucanych w trakcie seansów filmowych, a drugi, tragiczny w skutkach w 1973 roku, rozpoczął się w hotelu – wspomniała prelegentka.

Było to w trakcie gorących letnich dni. Istniały plany odbudowy Torkatu, były nawet na to pieniądze z ubezpieczenia, ale zarządzający obiektem przemysł górniczy postanowił przeznaczyć je na piłkę nożną, a dokładniej na GKS. Budynki popadały w ruinę, zostały zapomniane, aż w końcu oddane do rozbiórki.

W rozmowie po wykładzie dr Aneta Borowik powiedziała, że zainteresowała się tematem w 2011 roku, kiedy pracowała nad Słownikiem architektów i budowniczych związanych z Katowicami, który ukazał się rok później. Badaczka natrafiła wówczas na postać Lucjana Sikorskiego. Skontaktowała się ze wspominanym Marianem Lubiną, fascynatem historii, który zaraził ją tematem Torkatu. Była na jego wykładzie w Bibliotece Śląskiej w 2012 roku. Należy także przywołać postać Wojciecha Zygmunta, współzałożyciela fundacji Dom Modernisty zajmującej się upowszechnianiem historii Katowic. Zaczęli współpracę, która miała na celu przywrócić pamięć o Torkacie. W ciągu dwóch tygodni powstała wystawa. Dlaczego zdecydowała się na taki temat?

– Uważam, że Katowice są szalenie ciekawym miastem. Te budynki, które codziennie mijamy, mają zajmujące historie. Trochę odkrywam ją dla siebie, ale ważne jest, by ludzie, szczególnie młodszego pokolenia, dowiadywali się, co kryje się za murami, jakie historie, a przede wszystkim jacy ludzie – zauważyła badaczka.

Jako historyk sztuki uważa, że właśnie znajomość historii jest podstawą tożsamości, budowania związków z danym miejscem. Katowice się wyludniają, ale wciąż słyszy opinie, że to miasto jest piękne i fascynujące.

– Dlatego czuję pewne posłannictwo w tym, by pokazywać nie urodę Katowic, ale jego interesującą historię – podsumowała dr Aneta Borowik, która zebrała już dużo materiałów archiwalnych na temat Urzędu Budownictwa Naziemnego, którym kierował Lucjan Sikorski. Dają one szansę na odtworzenie rozwoju miasta w latach 1922–1939 i celem historyk sztuki jest napisanie książki, która będzie podkreślać rolę mecenatu państwowego, głównie samorządowego, w rozwoju Katowic. Istotne w tej pracy będzie również dotarcie do biografii ludzi, którzy byli odpowiedzialni za poszczególne projekty.

Autorzy: Agnieszka Niewdana
Fotografie: Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC, sygn. 1-S-1334-1), Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC, sygn. 1-S-1334-10)