Ogólnopolska Konferencja Interdyscyplinarna „Między katedrą a katedrą. Kościół a nauka, kultura i polityka” to wydarzenie organizowane przez Studenckie Koło Naukowe Teologów Uniwersytetu Śląskiego oraz Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu Śląskiego. Jej celem jest interdycyplinarne spojrzenie na relacje chrześcijaństwa z nauką, kulturą i polityką oraz budowanie mostów między religią a innymi istotnymi obszarami ludzkiego życia. To również spojrzenie na Kościół w ramach uniwersytetu oraz zaproszenie do otwartej dyskusji.
Jako pierwsi zabrali głos przedstawiciele komitetu organizacyjnego: Piotr Miśta oraz Karolina Koza. Podkreślili, że konferencja jest owocem inicjatywy studentów Uniwersytetu Śląskiego, którzy postanowili przyjrzeć się bliżej relacjom zachodzącym między religią, historią i innymi sferami życia człowieka, zarówno w minionych, jak i obecnych czasach.
Wykład inauguracyjny pt. „Teologia – historia – nauka – kultura” wygłosił ks. dr hab. Sławomir Zieliński z Katedry Teologii Fundamentalnej, Misjologii i Filozofii Chrześcijańskiej na Wydziale Teologicznym UŚ. Głównym tematem wystąpienia była teologia w perspektywie historii, nauki i kultury.
– Chrześcijańska teologia to ponad 1900 lat historii i refleksji. Na początku drugiego stulecia zakończono redakcję ostatniego z pism Nowego Testamentu, co wpłynęło na rozkwit myśli teologicznej. Teologia przez lata wypracowywała sposób patrzenia na rzeczywistość i naukę. Z czasem sama została wyniesiona do rangi dyscypliny naukowej. Zyskała metodę scholastyczną i kompetencje. W okresie klasycznym teologia była uważana za „królową nauk”. Po okresie świetności nowożytność zachwiała wypracowaną niegdyś równowagą w teologii, poddając w wątpliwość status jej naukowości. Czas, detronizujący ją z wyżyn wiedzy, wcale nie pozbawił jej wspaniałości, ale pogłębił umiejętność samorefleksji i przystosowania do postępujących zmian – mówił teolog.
Ks. dr hab. Sławomir Zieliński przedstawiał teologię przede wszystkim jako klucz do refleksji nad Bogiem.
– Teologia poszukuje oczywistości i racji. Żeby odnaleźć zrozumienie (w sensie filozoficznym, racjonalnym i egzystencjalnym), potrzebna jest wiara. Choć pochodzi ona od Boga, nie jest człowiekowi dana darmo, nie jest wlana, ale wypracowana. Wiarę, tak samo jak inne dziedziny ludzkiego życia, trzeba wypracowywać przez podejmowanie codziennych wysiłków. Przez ciągłe pochylanie się nad teologiczną zadumą człowiek dąży do zrozumienia fenomenów, jakimi są Bóg i otaczający go świat.
Konferencja została podzielona na kilka sekcji tematycznych: teologiczno-filozoficzną, psychologiczno-pedagogiczną, prawniczą, historyczno-społeczną oraz kulturoznawczą. Swoje wystąpienia prezentowali studenci i doktoranci z Uniwersytetu Śląskiego oraz innych uczelni. Ciekawą częścią konferencji była debata ekspercka pt. „Indywidualizm i wspólnotowość. Wzajemne wykluczenie czy twórcza współpraca?”, która stanowiła niejako résumé konferencji. Próbę odpowiedzi na postawione w tytule pytanie jako pierwszy podjął dr hab. Piotr Bogalecki, historyk i teoretyk literatury, komparatysta, adiunkt w Katedrze Literatury Porównawczej UŚ.
– Pragnę zaprezentować państwu dwa teksty autorstwa wybitnego pisarza, Franza Kafki. Pierwszy z nich pt. Wspólnota wskazuje na przygodność wspólnoty ludzkiej. Kafka podaje przykład pięciu osób, których nic ze sobą nie łączy. Pomimo faktu, że w ogóle się nie znają, zostali uznani za wspólnotę jedynie z powodu znalezienia się w jednym miejscu w tym samym czasie. Taka grupa, całkowicie pozbawiona wzajemnej celowości, nie stanowi wspólnoty. Dopiero kiedy chce dołączyć do nich szósty, ten, który postrzega ich jako wartościowy zespół, wzbudza w grupie wspólne uczucia: niechęć do szóstego i przeciwdziałanie wobec jego przyłączenia.
Dr hab. Piotr Bogalecki zestawił omawiany fragment z aforyzmem pochodzącym z tomu Aforyzmy z Zürau tego samego autora. Kafka wskazuje w nim na wpływ jednostki na drugiego, trzeciego i następnego. Relacje wspólnotowe rozpoczynają się od „tego pierwszego” i od niego zależą, bo gdyby nie nawiązał relacji z „drugim”, wówczas nie wpłynąłby na pozostałych.
Kolejny głos ekspercki należał do dr Justyny Kijonki, socjolog i kulturoznawcy, adiunkt w Instytucie Socjologii UŚ.
– Socjologia głosi, że wszyscy ludzie są konformistami. W rozumieniu Roberta Mertona istnieje kilka podstawowych zasad radzenia sobie z rzeczywistością, u których podstaw spoczywa właśnie konformizm. Każde społeczeństwo ma wartości, które powinno uznawać i wyznawać, cele, które powinno realizować, i drogę, którą winno iść. W to wchodzi również stabilizacja rodzinna, majątkowa i zawodowa. Te elementy z racji swojego charakteru wymuszają poniekąd współpracę międzyludzką, co wpływa na mechanizm poprawnego działania danej populacji. Bez tego każdy jej członek stałby się indywidualistą niezdolnym do współtworzenia – zauważyła dr Justyna Kijonka.
Badaczka zauważyła, że polski socjolog Paweł Rybicki zwraca uwagę na trzy rodzaje więzi międzyludzkich: naturalne – które zbliżają ludzi w relacjach rodzinnych, stanowione – będące wspomnianym już elementem przymusu i zrzeszeniowe – czyli osobisty dobór znajomych, z którymi chcemy przebywać. Pierwszym elementem konstytuującym wspólnotę jest pamięć społeczna (zbiorowa).
– Żeby być jednym narodem, należy pamiętać o tych rzeczach, które są dla niego wspólne, składają się na jego tożsamość i obyczajowość. Pamięć nie polega tylko na utrzymywaniu w umyśle chwil, które się przeżyło. Pamięć jest formą historii, którą należy przekazywać następującym pokoleniom i przypominać sobie nawzajem dla jej utrzymania – zakończyła badaczka.
Kolejna ekspertka, dr Ewa Wojtyna, psychiatra i psycholog, adiunkt w Zakładzie Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Instytutu Psychologii UŚ, zajmuje się psychoonkologią, terapią i superwizją terapii poznawczo-behawioralnej. Prelegentka zwróciła uwagę na problem, który ma bardzo duże znaczenie dla funkcjonowania zarówno wspólnotowego, jak i indywidualnego. Problemem, z którym od dawien dawna człowiek nie może sobie poradzić, jest ból. Wedle światowych statystyk dotyczącym spożycia leków przeciwbólowych skala ich aplikacji rokrocznie wzrasta, przyjmując poziom niebezpiecznie wykraczający poza normę. Kolejną ważną sprawą jest liczba pacjentów trafiająca do gabinetów lekarskich z niewyjaśnionymi objawami medycznymi. Takie osoby chodzą od lekarza do lekarza, nie mogąc otrzymać prawidłowej diagnozy, bo żaden ze specjalistów nie potrafi rozpoznać choroby. W badaniach nad mózgiem udało się wykazać, że istnieje w nim niewielki obszar nazwany przednim zakrętem kory obręczy. Jego zadaniem jest przekazywanie bodźców bólowych oraz dotyczących urazów tkanek. Obszar ten jest tzw. rejonem niemyślącym, bowiem uzmysłowienie sobie bólu fizycznego dokonuje się w korze mózgowej. Impulsami aktywizującymi przedni zakręt kory obręczy są również przyczyny wywodzące się z innej sfery w życiu człowieka, mianowicie stanu jego funkcjonowania społecznego. Wykluczenie, utrata kogoś bliskiego, odebranie nam ważnych dla nas rzeczy czy traktowanie nas niesprawiedliwe to zjawiska, które pobudzają aktywność tego miejsca.
– Przedni zakręt kory obręczy to rejon „niemyślący” i może się łatwo pomylić w sensie przekazywanej informacji, stąd nasze zranienia – również w sensie emocjonalnych – przekazywane do mózgu przez jego pośrednictwo są odbierane jako komunikat „zabolało cię”. W większości niesprecyzowanych dolegliwości problem leży właśnie w relacjach społecznych i krzywdach, których doznajemy.
Dr Ewa Wojtyna spróbowała także odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule panelu.
– Doznawany ból jest alarmem: to sygnał, że człowiekowi jest źle samemu i potrzebuje przebywania wśród ludzi. Organizm „odzywa się” zawsze wtedy, gdy doznaje niedoboru tego przebywania. Sygnałem tego braku są także ludzkie emocje. Deficyt ludzi, akceptacji w grupie i miłości jest poważnym niedoborem nie tylko społecznym, ale i medycznym.
Ostatnim z mówców był ks. dr Grzegorz Strzelczyk, prezbiter archidiecezji katowickiej, znawca teologii dogmatycznej, adiunkt w katedrze Teologii Dogmatycznej i Duchowości Wydziału Teologicznego UŚ.
– Teologię można czytać jako historię zmagania się z pytaniem: na którą stronę powinna przeważyć szala – ku wspólnocie czy jednostce? Idea Przymierza w tradycji judaistycznej bardzo wyraźnie to pokazuje. Choć Przymierze było zawierane między Bogiem a pewną grupą ludzi, odbywało się to zawsze przez jakąś jednostkę, która pośredniczyła w tym dialogu. Nawet imię Izrael, które oznacza „walczący z Bogiem”, stało się nazwą całego ludu. Pomysł na wspólnotowość cały czas ściera się z ludzkim indywidualizmem. W Piśmie Świętym istnieje wiele historii potwierdzających ten problem i ilustrujących, co się dzieje ze wspólnotą, kiedy następuje grzech. Badacze Starego Testamentu mówią, że już w teologii Izraela można mówić o zjawisku osobowości korporacyjnej. Izrael jest jedną osobą, która składa się z wielu osób. W tej postaci trudno odseparować wspólnotowość od bycia jednostką. Taki ścisły obraz zjednoczenia podaje Mateusz na końcu swojej Ewangelii, gdy Jezus mówi o bliskim przylgnięciu i utożsamieniu się człowieka z Bogiem. We wspólnocie każde cierpienie jednostki powoduje współcierpienie pozostałych członków. Nie da się oddzielić jednej osoby od reszty społeczności. Zawsze łączy go jakaś nić z szerszym gronem. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, jego powołaniem jest zatem życie we wspólnocie. To wewnętrzne rozdarcie pomiędzy wielością a jednością, które każdy w sobie nosi, jest nieuchronne, bo w tę sferę, która na początku była pogodzona, wdarł się grzech. Trzeba zatem nauczyć się utrzymywania dobrej równowagi.
Konferencja odbyła się już po raz trzeci. Zarówno pierwsza, jak i druga edycja spotkały się z pozytywnym przyjęciem licznego grona słuchaczy, przede wszystkim ze względu na możliwość nieskrępowanej, merytorycznej dyskusji. Pozostawiły jednak niedosyt, dlatego organizatorzy postanowili zorganizować kolejną edycję, tym razem na skalę ogólnopolską. Pomysłodawcy przedsięwzięcia chcą pogłębiać wiedzę na temat relacji zachodzących między chrześcijaństwem a nauką, kulturą i polityką, przybliżać je szerszemu gronu odbiorców oraz zapraszać do otwartej dyskusji ludzi różnych środowisk, aby na tym gruncie budować mosty wzajemnego zrozumienia.