Dr Agnieszka Podruczna prowadzi badania nad literaturą science fiction w anglojęzycznej literaturze postkolonialnej

Science fiction nie mówi nam nic o przyszłości

Tematyka poszukiwań naukowych dr Agnieszki Podrucznej narodziła się w wyniku spotkania dwóch jej fascynacji: po pierwsze literaturą fantastycznonaukową, której początki sięgają dzieciństwa, a po drugie – teorią postkolonialną, którą poznała w trakcie studiów. Zastanawiała się, czy dałoby się te zainteresowania połączyć. Przygotowując się do napisania pracy magisterskiej, zaczęła szukać powieści i opowiadań science fiction, w których występowałyby motywy charakterystyczne dla fikcji postkolonialnej. To, co w nich znalazła, dostarczyło jej mnóstwa materiału do badań.

Dr Agnieszka Podruczna z Zakładu Studiów Postkolonialnych i Literatur Podróżniczych UŚ
Dr Agnieszka Podruczna z Zakładu Studiów Postkolonialnych i Literatur Podróżniczych UŚ

Dr Agnieszka Podruczna z Zakładu Studiów Postkolonialnych i Literatur Podróżniczych w Instytucie Kultur i Literatur Anglojęzycznych na Wydziale Filologicznym UŚ zajmuje się specyficzną literaturą science fiction: nie tylko związaną z Ameryką Północną, ale również tworzoną przez niebiałe kobiety. Są to pisarki, które wywodzą się ze społeczności mniejszościowych, diasporycznych lub rdzennych.

Analizowane przez nią teksty pokazują, że tradycje pisania postkolonialnego science fiction wyrastają na przekór głównemu nurtowi gatunku.

– Wydaje mi się, że istnieje przekonanie, iż człowiek ma za zadanie podbić kosmos i ujarzmić to, co w tym kosmosie się znajduje. Teksty, którymi ja się zajmuję, trochę ten pogląd poddają w wątpliwość. Głównonurtowe przekonanie, iż ludzkość ma opuścić Ziemię, by podbijać kolejne planety, to pewnego rodzaju przedłużenie tradycji kolonialnej krajów Zachodu. – zauważa filolożka.

W swojej pracy doktorskiej pt. Reading the Body of the Other in Feminist Postcolonial Science Fiction (Ciało Innego w feministycznym postkolonialnym dyskursie science fiction) dr Agnieszka Podruczna w centrum zainteresowania postawiła sposoby przedstawiania kobiecego ciała w postkolonialnym science fiction pisanym przez kobiety. Badaczka sięgnęła do twórczości kanadyjskich autorek różnego pochodzenia, takich jak Larissa Lai, Nalo Hopkinson, Celu Amberstone i Suzette Mayr, a także pisarek o rodowodzie afrykańskim – Nisi Shawl czy Carole McDonnell. Ciało kobiece w analizowanych utworach staje się transgresywnym podmiotem (który przekracza lub zaciera granice), a jednocześnie jest podmiotem sprzeciwu i oporu wobec kolonialnych praktyk. Warto podkreślić, że science fiction samo w sobie jest bardzo zainteresowane kwestiami ciała i ucieleśnieniem, co można odnaleźć w utworach klasyków gatunku poruszających tematykę androidów, jak np. u Philipa K. Dicka.

Wiele utworów tych pisarek porusza kwestie rozrachunków z przeszłością kolonialną i niewolnictwem, wysiedleń, poszukiwania domu i bycia pomiędzy dwoma światami. Co istotne, pisarki pochodzenia rdzennego, kanadyjskiego czy amerykańskiego, w trochę inny sposób piszą o braku przynależności niż pisarki, których rodziny pochodzą z innych części świata lub które późno wyemigrowały.

– Myślę, że cechą charakterystyczną tej prozy jest sposób patrzenia na Obcego, a mianowicie z jego punktu widzenia – zauważa dr Agnieszka Podruczna. – W tekstach wspomnianych autorek Obcy może przemówić własnym głosem. Jak pisze jedna z nich, Nalo Hopkinson, we wstępie do tomu opowiadań: dla ludzi takich jak ona, których społeczności przeżyły traumę kolonializmu, statek kosmiczny pojawiający się gdzieś na horyzoncie nie jest fikcją. Społeczności owe to przeżyły i w tym kontekście są Obcymi.

Nalo Hopkinson jest jedną z bardziej znanych autorek w obrębie postkolonialnego science fiction. Pisarka urodziła się na Jamajce, dorastała w Gujanie i na Trynidadzie. Wychowywała się w środowisku literackim – jej matka pracowała w bibliotece, ojciec zaś był gujańskim poetą, dramaturgiem i aktorem, a także nauczycielem języka angielskiego i łaciny. Dzięki wychowaniu w takim otoczeniu Hopkinson miała dostęp do takich pisarzy, jak Derek Walcott (karaibski poeta, pisarz i artysta, jeden z czołowych przedstawicieli postkolonialnej szkoły pisarstwa anglojęzycznego, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1992 roku), który bardzo wpłynął na ukształtowa nie się młodej pisarki. Na Hopkinson wpływ miały również wierzenia i opowieści ludowe, które czytała w młodości, w tym afrokaraibskie opowiadania, a także zachodnie dzieła, takie jak Podróże Guliwera, Iliada, Odyseja, a nawet dramaty Szekspira. Stąd w jej twórczości można odnaleźć różnego rodzaju wątki: od folklorystycznych i mitologicznych po fantasy i science fiction. W wieku 16 lat Nalo Hopkinson przeprowadziła się z Gujany do Toronto w Kanadzie, co spowodowało u niej ogromny szok kulturowy, a poczucie obcości od tego momentu towarzyszy jej przez całe życie.

Na szczególną uwagę zasługuje jedna z powieści Nalo Hopkinson pt. Midnight Robber. Jej akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości, w której możliwe są podróże międzyplanetarne. Na jednej z planet skolonizowanych przez ludność z Karaibów żyje główna bohaterka. Powieść z jednej strony spełnia wszystkie wymagania gatunkowe, a z drugiej jest to proza rozrachunkowa, o dojrzewaniu i traumach.

– Podzielam pogląd, który głosi wielu badaczy science fiction, że tak naprawdę gatunek ten nie mówi nam nic o przyszłości. Mówi natomiast bardzo dużo o teraźniejszości i o przeszłości – zauważa dr Podruczna.

Można to zauważyć, śledząc zmiany, jakim podlegały najbardziej popularne narracje w gatunku na przestrzeni wieków, począwszy od jego początków, które zresztą nie są jasno wyznaczone.

– Istnieją bardzo różne teorie na temat początków science fiction. Nie ma zgody nawet wśród badaczy tego gatunku – tłumaczy filolożka. – Bardzo dużo zależy od podejścia teoretycznego, bo można mówić o początkach science fiction już w eposie o Gilgameszu, ale także w Beowulfie, a więc w literaturze staroangielskiej. Wszystko zależy od tego, jak bardzo rygorystycznie pojmuje się ten gatunek. Jeżeli chodzi natomiast o tzw. współczesny science fiction, to ja znajduję jego korzenie w twórczości Juliusza Verne’a oraz Mary Shelley. Zgadzam się też z Damienem Broderickiem, popularnym australijskim pisarzem science fiction, który mówił, że to gatunek, którego popularność najbardziej nasila się w momentach, gdy ludzkość czy cywilizacja przechodzą jakiś ogromny przełom, zazwyczaj kulturowy bądź naukowy.

Ponieważ literatura SF więcej nam mówi o nas żyjących obecnie lub naszej przeszłości, na rozwój gatunku mają znaczący wpływ różnorodne prądy kulturowe i przełomy cywilizacyjne oraz wydarzenia historyczne. Mary Shelley tworzyła w dziewiętnastowiecznej Wielkiej Brytanii, dlatego jej narracja jest odbiciem epoki: odkryć naukowych, postępów w medycynie, rewolucji industrialnej. Jej bohaterowie to ludzie tamtych czasów próbujący odnaleźć się w nowej sytuacji, zadający sobie pytanie: czym jest człowiek? Żyjący na przełomie XIX i XX wieku Herbert George Wells tworzy opowieści, których tematem są inwazje obcych. Teksty te są odbiciem nastrojów dominujących w tamtym społeczeństwie i narastającego lęku przed wojną. W latach 50. i 60. XX wieku trwa międzynarodowy wyścig na Księżyc. W powieściach science fiction pojawia się zatem mnóstwo narracji dotyczących podboju kosmosu, jak w Kronikach marsjańskich Raya Bradbury’ego czy licznych książkach Isaaca Asimova. Następnie przychodzą lata 80. – początek ery komputerów i w gatunku pojawia się cyberpunk, np. u Williama Gibsona, amerykańskiego pisarza science fiction, twórcy tej odmiany literatury SF, czy u Philipa K. Dicka. Ze względu na postępy w technologii i prace nad sztuczną inteligencją w latach 90. ludzie zaczynają interesować się robotami, androidami i AI. Obecnie te tematy są również bardzo popularne w literaturze science fiction, a także w filmach i grach wideo.

– Usiłujemy sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać przyszłość, ale ramy naszego społeczeństwa, klimatu politycznego, społecznego czy kulturowego w dosyć istotny sposób nas ograniczają. Dlatego też europejska literatura SF jest inna niż amerykańska, chociaż dałoby się znaleźć punkty wspólne – zauważa badaczka z Wydziału Filologicznego.

Innym ciekawym motywem w literaturze science fiction jest to, jak autorzy, a co za tym idzie my, sami, wyobrażamy sobie obcych. W ogromnej części przypadków nasze wyobrażenia są antropomorficzne. Obcy zazwyczaj mają dwie ręce, dwie nogi, głowę, w zasadzie są ludźmi przemalowanymi na szaro. Wykazują również ludzkie cechy: są pokojowo nastawieni lub agresywni, mili lub źli, chciwi lub bezinteresowni, a nawet, nomen omen, humanitarni.

Badany przez dr Agnieszkę Podruczną gatunek – postkolonialne science fiction – jest młody. To bardzo współczesna fikcja. Większość książek została opublikowana pod sam koniec XX lub już w XXI wieku. Jest nowy, ale czerpie bardzo głęboko z tradycji gatunku. Główny problem polega na tym, że mnóstwo autorów afroamerykańskich piszących science fiction, jak np. Samuel R. Delany, zostało sklasyfikowanych jako pisarze pochodzenia afroamerykańskiego, a nie pisarze science fiction. Dotąd nie zwracano uwagi na podział gatunkowy, a wyłącznie na tożsamość autora. Na szczęście to się zmienia. Coraz więcej ludzi czyta tę literaturę i ją odkrywa.

Autorzy: Agnieszka Sikora
Fotografie: Agnieszka Sikora