Pora już zadać sobie to pytanie. I chyba znalazłam odpowiedź. A to dzięki powieści Laurenta Bineta pod bliskim mi z racji profesjonalnych zainteresowań tytułem Siódma funkcja języka (która polską premierę miała w maju tego roku). Dodatkowym atutem promocyjnym była nominacja do Man Booker International Prize, choć ta powieść, obsypana licznymi już nagrodami, ustąpiła miejsca Biegunom Olgi Tokarczuk.
Jakobsonowska koncepcja funkcji języka zrobiła w naukowym świecie furorę, zyskując tyluż zwolenników, co krytyków – a to jest przywilejem wielkich. Ta siódma, z tytułu, to funkcja performatywno-magiczna, która umożliwia stwarzanie rzeczywistości i ma dawać nieograniczoną władzę nad umysłami i działaniami osób jej podlegających. Zasygnalizowana w jednym z najpopularniejszych studiów językoznawczych Poetyka w świetle językoznawstwa (1960), w powieści rodzi międzynarodową intrygę, kiedy jej depozytariuszem zostaje Roland Barthes. Śmierć wielkiego semiologa staje się punktem wyjścia dla wydarzeń, w których uczestniczy wpływowa grupa intelektualistów drugiej połowy XX wieku, semiologów, filozofów, językoznawców. Wśród aktorów znajdą się Philippe Sollers i Julia Kristeva, Michel Foucault i Mathieu Lindon, Jacques Derrida i Hélène Cixous, Bernard- -Henri Lévy, Gilles Deleuze i Félix Guattari, Louis Althusser, Jacques Lacan, Jean Baudrillard, Pierre Bourdieu (czyli główne postaci French Theory), także Umberto Eco, John Searle i, oczywiście, Roman Jakobson. W tle pamiętne starcie we francuskiej kampanii prezydenckiej Giscard – Mitterand i działania służb specjalnych.
Tu się zatrzymuję, by nie spojlerować powieści kryminalnej przecież. Och, może jednak przypomnę: cui prodest (scelus, is fecit).
Intryga kryminalna przeplata się z wykładem akademickim. Postaci świata nauki w tekstowym świecie Bineta są uznanymi geniuszami, ale z człowieczymi słabostkami i śmiesznostkami. Gdzie tu prawda biograficzna, gdzie fikcja? Błyskotliwa, brawurowa, frywolna, pełna dezynwoltury (także językowej) powieść ośmiesza uczonych czy oddaje im hołd? Czytać ją jako złośliwą antyintelektualną kpinę czy naukowy żart i eksperyment powieściowy, który zaprasza czytelnika do ponownego przeczytania myślicieli lat 70.?
Powieść uniwersytecka Bineta jest określana jako thriller intelektualny. Dodajmy do potencjalnej listy wakacyjnych lektur jeszcze takie typy: kryminał uniwersytecki, thriller uniwersytecki, kryminał historycznoliteracki, intelektualny czarny romans czy naukowy romans detektywistyczny. Ku zachęcie kilka tytułów książek Carolyn Gold Heilbrun: The James Joyce Murder (1967), Poetic Justice (1970), Death in a Tenured Position (1981). W Polsce powieści tego typu piszą Jarosław Klejnocki i autor posługujący się pseudonimem Tobiasz W. Lipny.
Listę lektur zacznę od przypomnienia sobie Liczb Charona Marka Krajewskiego (2011), wprawdzie nie kryminału akademickiego, ale powieści, w której Jerzy Kuryłowicz (1895–1978), lingwista światowego formatu, udziela konsultacji na temat zapisu w biblijnej hebrajszczyźnie, kluczowego dla prowadzonego śledztwa.
Czeka mnie wciągająca wirtualna podróż literacka po kampusach uniwersyteckich. To może być ciekawe doświadczenie na czas zmian w nauce i na uniwersytecie.