Skazani na sukces

Trudno się skupić podczas Mundialu, ale ponieważ ku wielkiej rozpaczy polskich kibiców Polacy pożegnali się z rozgrywkami raczej szybko, można trochę odetchnąć. Nawiasem mówiąc, chciałbym zobaczyć miny tych, którzy po losowaniu piali z zachwytu, że taka nietrudna grupa nam się trafiła. Co prawda, tak samo piano w obozach naszych rywali, ale widać ich koguty były bardziej przewidujące. A tak, po laniu w Kazaniu do przysłowia ,,dziś czas na wino i kobiety młode, jutro na kazanie i sodową wodę” trzeba wprowadzić kosmetyczną zmianę: zamiast ,,kazanie” ma być ,,Kazań”. Zresztą młodzież nawet nie zauważy różnicy, a może nawet wówczas porzekadło stanie się bardziej zrozumiałe.

Kończy się też sesja, w lipcu rekrutacja w pełni, więc pochylmy się nad przyszłością uniwersytetu. 50 lat – to brzmi wspaniale, ale mamy chyba dużo większe ambicje. Uniwersytet Śląski ma rozkwitać, błyszczaeć i wpędzać w kompleksy uczelnie ościenne. Ale do tego trzeba coraz więcej młodych, zdolnych ludzi, którzy się będą garnąć do nauki w najlepszej uczelni środkowoeuropejskiej. Ależ to zabrzmiało! Może nieco nadmiernie pyszałkowato, ale tego się będziemy trzymać, bo tak. Musimy się chwalić, bo wszak nikt nas nie pochwali; oni wszyscy dbają przede wszystkim o swoje interesy.

Myślę, że mało co zrobiłoby nam tak dobrze jak Nagroda Nobla. Ba, ale jak ją zdobyć? Może młodzi coś wymyślą. Byle nie szli tropem opinii pewnego eksperta zagranicznego, który dobrze oceniając pewien uniwersytet, zwrócił jednak uwagę na mało znaczących międzynarodowych nagród. Zaproponował on rozwiązanie bardzo proste, aż dziw, że nikt na to wpadł. Otóż ekspert proponował, by jednego z profesorów zwolnić od obowiązków dydaktycznych i delegować do ciał przyznających owe nagrody – tam miałby użyć swoich wpływów i nakłaniać współuczestników do przyznania nagrody jego uniwersytetowi. No cóż, nie wiem, z jakiego kraju pochodził zagraniczny ekspert, ale nie wygląda mi to na żaden z krajów lokujących się w czołówce światowej pod względem braku korupcji.

Tak czy owak, jestem głęboko przekonany, że Uniwersytet Śląski odniesie sukces, jeśli nie w kategoriach noblowskich, to jakichś innych, może ważniejszych od tej nagrody, której prestiż został ostatnio nadwerężony seksskandalem i przeciekami. Ale nie, mimo skandali to jednak ,,nobel” pozostanie niedościgłym wzorem i celem dążeń uczonych (a także pisarzy i polityków, bo są nagrody w różnych kategoriach), ponieważ ,,przyjęło się” uważać decyzje szwedzkiej akademii czy norweskiego komitetu za ważne i mające wpływ na postrzeganie nie tylko jednostki, ale również instytucji, która tę jednostkę zatrudnia. I to mimo rozmaitych kontrowersji, które wypływają na wierzch, dyskusji na temat takiej czy innej decyzji dostojnych gremiów, czy długiej liście osób skądinąd zasłużonych, lecz nieuwzględnionych przez szwedzko-norweski organ decyzyjny. Niemniej w powszechnym odczuciu to właśnie Nagroda Nobla jest wyróżnieniem, które kojarzy się jednoznacznie z sukcesem. I tego niestety nie zmienimy, choćbyśmy się bardzo starali. Tak więc po uroczystościach półwiecza składam mojemu Uniwersytetowi życzenia: życzę, by w gronie jego pracowników znalazł się ktoś z dopiskiem ,,laureat Nagrody Nobla”.