Celem konkursu „Lider umiędzynarodowienia UŚ” jest wyłonienie spośród nauczycieli akademickich Uniwersytetu Śląskiego pracowników, którzy przez swoje działania w znaczącym stopniu przyczyniają się do umiędzynarodowienia UŚ oraz jego promocji za granicą. Laureatkami tegorocznej edycji konkursu zostały: w kategorii samodzielny pracownik naukowy – dr hab. prof. UŚ Monika Jagielska z Wydziału Prawa i Administracji, w kategorii młodszy pracownik naukowy – dr Agnieszka Tambor z Wydziału Filologicznego.
Czym jest umiędzynarodowienie?
Odpowiedź na pytanie, czym jest umiędzynarodowienie, zawsze ma charakter subiektywny. Dla mnie pojęcie to łączy się z kilkoma słowami: wymiana, poznawanie, przenikanie, nauka, doświadczenie i … zdziwienie.
WYMIANA – to nie tylko wymiana studentów czy pracowników wyjeżdżających lub przyjeżdżających na studia, praktyki, wykłady, staże itd., ale także wymiana doświadczeń, poglądów, wiedzy.
POZNAWANIE – innych krajów, ludzi, kultury, zwyczajów, obyczajów.
PRZENIKANIE – jest dla mnie bardzo ważnym elementem wymiany, bez którego proces umiędzynarodowienia nie miałby głębszego sensu. Nie chodzi w nim bowiem tylko o to, żeby wyjechać i poznać, choć to oczywiście też jest bardzo ważne, ale także o to, by na chwilę stać się częścią jakiejś społeczności, nieco nią „przesiąknąć”, ocenić i być może przywieźć z powrotem pewne pomysły albo też wrócić i powiedzieć (autentyczny cytat) „Nasze panie w dziekanacie są najlepsze”. Mam naprawdę dużą satysfakcję, gdy widzę na UŚ grupy „wymieszanych” studentów, w których słychać język angielski, polski, włoski, hiszpański, gdy razem idą na zajęcia czy na imprezę.
NAUKA – nie mam tu na myśli tylko studiowania czy prowadzenia badań naukowych, które oczywiście stanowią podstawę wyjazdu. Może nawet bardziej cenię wiążącą się z wyjazdem za granicę naukę życia i radzenia sobie (zwłaszcza gdy chodzi o studentów wyjeżdżających na studia lub praktyki zagraniczne). Mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu, wyjeżdża młodzież, wracają dorośli – samodzielni, potrafiący radzić sobie w różnych okolicznościach, bardziej pewni siebie i zaradni.
DOŚWIADCZENIE – wyjazd zagraniczny to możliwość zdobycia wielu nowych doświadczeń: takich, które można potem wykorzystać w dalszej karierze zawodowej i – co także ważne – wpisać do CV, i takich, które po prostu przydają się w codziennym życiu. Nauka języka, poznanie kultury jakiegoś państwa mogą być potem pomocne przy poszukiwaniu pracy i jej wykonywaniu. Bardzo często studenci wpierw wyjeżdżają za granicę na jeden semestr studiów, potem zostają na drugi, znajdują tam miejsce pracy, dzięki czemu wracają na praktyki i tak to się rozkręca.
ZDZIWIENIE – To zajęcia mogą wyglądać inaczej niż u nas? I system oceniania także? To obrona magisterska może być z udziałem całej rodziny? A na egzaminach pilnuje straż porządkowa? W Polsce bywa upalnie? I tak zielono? To tylko kilka ze zdziwień – moich, naszych wyjeżdżających i tych, którzy na UŚ przyjeżdżają.
W sumie – umiędzynarodowienie to świetna sprawa, a moim marzeniem jest, by każdy choć raz miał możliwość wzięcia w nim udziału.
Monika Jagielska
Internacjonalizacja to dziś słowo wytrych, którym można otworzyć prawie każde (szczególnie uniwersyteckie) drzwi. Zyskało takie znaczenie w ciągu ostatnich kilku lat. Dla mnie internacjonalizacja to całe życie. Odkąd pamiętam, wychowywałam się z cudzoziemcami i wśród nich. Nigdy nie posługiwałam się stereotypami, a poszczególne nacje świata miały dla mnie po prostu twarze studentów, których w kolejnych latach poznawałam na letniej szkole języka, literatury i kultury polskiej. Wiedziałam zatem od dziecka, że każdy Brazylijczyk ma twarz Tiaga Kalusińskiego, a każda Litwinka jest urocza jak Basia Dwilewicz. Każde wakacje spędzone w towarzystwie obcokrajowców – którzy najpierw traktowali mnie jak blond aniołka, potem (gdy wyrównał się nasz wiek) stali się moimi kolegami, a w końcu studentami – otworzyły mi horyzonty na przyszłość.
Po zatrudnieniu na Uniwersytecie Śląskim nie wyobrażałam sobie swojej pracy inaczej niż wśród cudzoziemców. Dziś znaczenie słowa internacjonalizacja w mojej głowie nieco się zmieniło. Odbyte podróże dydaktyczne i naukowe, targi, w których uczestniczyłam – szczególnie te do bardzo odległych krajów – uświadomiły mi, że internacjonalizacja to jeszcze coś… To nie tylko otwieranie własnych horyzontów, to przede wszystkim pokazywanie całemu światu, czym jest Polska, czym jest Śląsk i czym jest Uniwersytet Śląski. Jednym z najciekawszych i najbardziej utrwalonych doświadczeń internacjonalizacyjnych były z całą pewnością targi edukacyjne w Indonezji. To właśnie tam okazało się, że promowanie Polski i studiów na UŚ można nawet na „końcu świata” połączyć z fascynującymi rozmowami o kulturze polskiej (np. o Andrzeju Sapkowskim i Wiedźminie). Kraj bliski Polsce nie tylko z powodu flagi, ale – jak bardzo szybko zrozumiałam – także z powodu bliskości mentalnej mieszkańców okazał się miejscem zamieszkanym przez niezwykłych, zafascynowanych egzotyczną Polską ludzi. Dzięki temu wyjazdowi już drugi rok z rzędu gościmy w sierpniu na letniej szkole Indonezyjczyków. Zawsze staram się zresztą, aby efektem każdego mojego wyjazdu było „jeszcze więcej studentów”. Z czasem internacjonalizacja stała się zatem moją życiową pasją i misją. Ważne jest, aby cały świat mówił po polsku, ale nie tak po prostu… Niech cały świat mówi po polsku o tym, że Polska jest piękna, Śląsk fantastyczny, a Uniwersytet Śląski jest najbardziej gościnnym miejscem na świecie.
Agnieszka Tambor